pisze pod zmienionym nickiem. Boje sie, ze pod prawdziwym ktos z bliskich mnie namierzy i dopiero bedzie.
mam problem i nie wiem z jakiej strony go ugryzc. Chodzi o zaufanie i naprawde niefajna sytuacje, ktora wydarzyla sie dzisiaj – z mojej winy.
Od kilku chyba roku mam problemy malzenskie. Moj maz poczul, ze niespelnia sie w roli ojca i meza (po slubie jestesmy jakies 6 lat). Powiedzial, ze mnie nie kocha, ze jest ze mna tylko ze wzgledu na dziecko.
Tyle razy czytalam tutaj rady skierowane do innych z podobnymi problemami ale w moim przypadku zadna nie znalazla zastosowania. Napisalam list, choc pewnie dziecinne to bardzo – usiedlismy, porozmawialismy, zdecydowalismy sie sporobujemy odbudowac zwiazek. Zapytalam meza jak mozna odbudowac cos bez milosci, odpowiedzial, ze on kocha ale czasami go to wszystko przerasta. Dodam, ze moj M. jest naprawde dobrym chlopakiem. Ciezko pracuje, jest dobrym, cierpliwym ojcem,nie pije, naprawde sporadycznie wychodzi gdzies ze znajomymi. W pazdzierniku zapisal sie na studia podyplomowe. Bardzo sie cieszylam, ze bedzie mial odskocznie od zycia codziennego, podniesie kwalifikacje itp. Na poczatku dwa czy trzy razy napisala do niego kolezanka z grupy ( taka z typu hot, blond itp) – gdy zapytalam co napisala (tak po prostu bez podtekstow) odpowiedzial, ze zaprasza go na impreze. Pomyslalam sobie, ze w sumie troche nie bardzo zonatego kolesia na impreze do mieszkania studenckiego – no ale maz nigdzie nie poszedl i nie powinnam sie o to czepiac.
Za kilka tyg. sms nastepny. Komorka piknela, M. byl w lazience wiec mi tylko krzyknal zebym odczytala bo to pewnie moj kuzyn Piotrek pisze. Odczytalam – a tam znowu sms od blondi – Misiu przychodz na imrezke, duzo fajnych dup czeka. Ja tez.
Wtedy bardzo sie zdenerwowalam. Zrobilam awanture, ktora maz skwitowal tym, ze jestem nienormalna bo nie mam do niego zaufania. Przysiegal, ze nigdy mnie nie zdradzil itp. Dalam w koncu spokoj. Awantury przy dziecku nie prowadza do niczego dobrego, zalezy mi na dobrych, szczerych relacjach. Postanowilam olac.
W listopadzie M. zmienil prace na bardziej stresujaca – od listopada do stycznia prawie zero seksu – byl zbyt zmeczony i zestresowany. Nie sadze aby z kims sypial w tym czasie bo naprawde przychodzil wypluty z pracy i zasypial wrecz nad talerzem zupy.
W lutym zaczelo sie troche miedzy nami naprawiac. Wiecej czasu na spacery, wspolne gotowanie itp. naprawde wierzylam, ze bedzie dobrze.
Dzisiaj rano wstalam sobie z super fajowym humorze. Sprawdzilam NK – zobaczylam, ze jakas blondi sprawdzala moj profil. Kliknelam na jej galerie a tam 3 zdjecia z moim mezem, w tym jedno z koncertu, na ktory poszedl z kolegami – zarzekal sie, ze nie z nia. Nie sa to zdjecia typu buzi buzi czy cos w tym stylu ale zabolalo mnie to strasznie.
Jak sie domyslacie zadzwonilam do M. i powiedzialam mu, ze jest parszywym klamca, ze oszukal mnie, ze mnie zdradza itp. Zachowalam sie duzo ponizej poziomu bo wiem, ze takie sprawy powinno zalatwiac sie na spokojnie w domu a nie telefonicznie i to w amoku.
M. sie rozlaczyl ale zadzwonil do mnie za jakies 5 minut. Uslyszalam wiazanke przeklenstw, wyzwisk i tym podobnych rzeczy o jakiej mi sie nawet nie snilo. Powiedzial, ze on ma dosyc, ze od poniedzialku zaczyna szukac nowego mieszkania bo ma dosyc szpiegowania. Powiedzial, ze przez 11 lat, ktore sie znamy nie cmoknal zadnej laski poza moja mama i siorka nawet w policzek i jest gotow przysiadz na zycie naszego syna. Na koniec dorzucil jeszcze kilka niecenzuralnych slow na temat mojej osoby (znowu takich, ze uszy mi zwiedly) i wylaczyl telefon.
Teraz siedze w domu i zastanawiam sie co ja najlepszego zrobilam.
Czuje sie jak smiec z zerowa samoocena, do niczego nie przydatny, ktory do niczego nie ma prawa, nawet do zazdrosci o osobe, ktora kocha.
Nie wiem jak mam sie zachowac jak on wroci z pracy, nie wiem jak wszystko rozegrac. Powinnam go przeprosic???
Dodam jeszcze, ze nie czytam mojego M. ani gg, ani poczty, ani smsow (chyba, ze na jego wlane zyczenie).
Nie jstem tez zasiedziala kura domowa, w miare mozliwosci staram sie spelniac i zawodowo i edukacyjnie.
Dziewczyny co ja mam zrobic?
Mala prosba do moderatorow – prosze nie ujawniajcie kim jestem. spale sie ze wstydu.
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: glupia jestem???
Wiem, że to miałas na myśli 🙂
Ale tez nigdzie nie pisałam, że rozmowa z laska miałaby być zamiast rozmowy z mężem,.
Chyba nawet wręcz przeciwnie – pisałam najpierw, że pogadałabym z mężem.
Nie przekonuje, ale wyjaśnię może, jakie ja widzę zalety w takiej akurat rozmowie.
Przeprowadzenie takiej rozmowy w konwencji pół-żartem-pół-serio
daje dziewczynie szansę na wycofanie się z karesów z twarzą:
– jesli to była dla niej niewinna zabawa, to pewnie przestanie sie tak bawic, bo zrozumie, że to nie dla wszystkich jest zabawa,
– jesli próbuje startowac do męża, dostanie jasny sygnał, że to nie jest niewidzialne.
– jesli serio wystartowała w zawodach po cudzego męża, to w czasie rozmowy to poczujesz i wiesz jakie niebezpieczeństwo czyha po drugiej stronie.
Czasem troche sprytu i nieco poczucia humoru mocno pomaga rozwiązywac problemy 🙂
Nie musisz sie oczywiście z tym zgadzać, masz własne doświadczenia,
i własną ocene sytuacji.
Miłe jest u Ciebie to, że nie oceniasz i nie używasz epitetów, tylko dyskutujesz 🙂
Pozdrawiam
Hmmm, myślę i chyba coś może być w tym, co piszesz. Ja odnosiłam się jedynie do tego, co zrobiłabym na dzień dobry, ale nie wiadomo jak dalej by się sprawy potoczyły i może faktycznie wskazane byłoby z panią blondi się spotkać, by laska wiedziała z kim gra. Scenariusze mogą być różne, bo różni są gracze.
BTW – Moja mama dość długo konwersacje z ojcem prowadziła zanim doszło do spotkania z tą “trzecią”. Przebieg spotkania przyjemny nie był – nie, nie, za włosy się nie targały, ale miło nie było.
1. nie napisałabym do laski…bo to w sumie jest ICH problem. ( męża i żony). Jak ktoś tu napisał- jeśli istnieje przyczyna, to jak nie ta to inna. Nie tędy droga… Nie ten problem.
2. też nie uważam, że on ją NA PEWNO zdradza. życie zaskakuje;) za dużo już widziałam by wysnuwać jakieś “oczywiste wnioski”.
3. czekam na relacje!!!! myślę o tej sytuacji….i trzymam kciuki. Za wyjaśnienia chyba-jakiekolwiek, za uzdrowienie sytuacji.
dla mnie taki telefon byłby w jakiś sposób upokarzający
nie pokazałby lasce z kim ma do czynienia – pokazałby zdesperowaną kobietę, która skoro nie umie sprawić żeby mąż chciał z nią być, to próbuje odstraszyć potencjalne zagrożenie
wolałabym żeby mąż przykrócił sprawę samodzielnie
pomijając już fakt że jeśli między nimi nic nie było (a jak już pisałam, tak właśnie przypuszczam) to hmmm wyszłabym na nawiedzoną 😉
Być może to kwestia priorytetów.
Dla jednych ważniejsza jest godność własna a inni ją poświęcą dla ratowania rodziny.
Dlatego zaczęłabym od rozmowy z mężem. Poczekała. Gdyby okazało się, że mąż niewiele robi w kierunku odcięcia się od blondi podjęłabym rozmowę z nią.
A co w przypadku, gdyby blondi nie wiedziała o istnieniu żony? Nie można być pewnym, że mąż poinformował lalę, że jest żonaty. Może kobieta sądzi, że zadaje się z kawalerem? Teoretyzuję oczywiście, ale z przykładu ze swojego domu wiem, do czego mężczyzna jest zdolny, by ukrywać fakt posiadania rodziny.
Pomijając kwestię własnej godności nawet to takie zagranie nie poskutkowałoby na długo. Jeśli mąż faktycznie bawi się w takie rzeczy to jak nie ta, to prędzej czy później będzie inna.
Lepiej zmieniać coś wewnątrz swojego małżeństwa.
Poza tym jak majowamama pisała – tamta dziewczyna nie ma zobowiązań.
Może zarywać kogo jej się podoba.
Cała sprawa w tym czt facet ze zobowiązaniami jej na to pozwoli czy nie.
Tak się uśmiechnęłam jak to czytałam… bo jeszcze kilka lat temu twierdziłam tak samo, dokładnie jakbyś mi te zdania z ust wyjęła.
Kłóciłam się z wszytskimi na około jaki to nasz związek wolny i luźny i jak jest wspaniale…do czasu. Dziś wiem jedno.. Nigdy nie mów nigdy a okazja czyni złodzieja, nawet gdy na poczatku jest dobra wola to klimat, atmosfera imprezy, alkohol, głupie laski, których rajcuje podrywanie cudzych męzów/ i na odwrót sprawiają, że można sie potknąć bardzo mocno i boleśnie.
Dziś mój związek nie jest już taki wolny, niezależny i studencki jak kiedyś ale jest zdecydowanie dojrzalszy. I taką mam refleksję, że czasami tej wolności i niezalezności też za duzo być nie powinno, złoty środek pewnie jak we wszystkim.
ja też tak myślę tzn. najpierw załatwić sprawę z mężem-później “mordować” blondi
moja koleżanka zdecydowała się na rozmowę z taką blondi i była bardzo zniesmaczona-dziewczyna okazała swoją wyższość w taki sposób,że rynsztok to przy niej był poezją
wiem,że kazda sytuacja jest inna-dlatego tutaj nic nie doradzę-tylko tyle,że trzymam kciuki za ułożenie spraw
zgadzam się w 100%
Dokładnie – to mąż musi chcieć, a nie dziewczyna, która:
a) ma taki sposób na życie
b) nie ma pojęcia o istnieniu rodziny
c) traktuje to jako dobrą zabawę i nie widzi w tym niczego złego
d) zakochała się i brnie po trupach do celu
W moim odczuciu rozmowa z nią (po ewidentnym wymigiwaniu się męża z załatwienia tej sprawy) – szczera, w cztery oczy, a nie sms-y, telefony z pogróżkami, anonimowe listy może przyczynić się do tego, że zmieni swoje stanowisko, ale też może przyklepać to, co nieuniknione, czyli rozstanie z mężem.
Wówczas ja, jako kobieta nazwijmy to zdradzona, miałabym świadomość, że ze swojej strony zrobiłam wszystko, co mogłam, by uratować małżeństwo, bo bałabym się późniejszych wyrzutów sumienia, że może za mało zrobiłam. Bo tak jak jedna z dziewczyn tutaj pisała – to jest problem NASZ – mój i męża dlatego nie czekałabym do końca z założonymi rękoma czekając, aż mąż wszystko sam załatwi. Fajnie by było, gdyby tak się stało, ale gdyby sprawy szły w kierunku, że mąż nie radzi sobie z problemem to starałabym się mu pomóc – mu, czyli NAM, naszemu związkowi.
Gacka ale skoro nie ma pojecia o istnieniu żony to jak zaglądała na jej profil?
Ciapa- zgadzam się:) co za dużo, to nie zdrowo….i w końcu żyjemy w małżeństwie czy w bliżej nie określonym wolnym zwiążku? To jednak czymś się różni.
ps. majowamamo-uprzedziłaś mnie, hehe:)
A z tym to sie nie zgadzam.
No jesli laska o rodzinie nei ma pojęcia to jasne, że to nie jej problem – skoro nie wie, że jest problem.
Ale jesli chce gwizdnąc męża i ojca rodzinie to juz zwykłe świństwo.
I to też jej sprawa.
Usprawiedliwianie “takich” kobiet czy mężczyzn (bo i tak bywa) imho nie powinno mieć miejsca.
To tez ludzie, maja rozumy i tez powinni być przyzwoici.
I jestem przekonana, że “zabieraczki mężów” maja swoje metody na wyrywanie gości z rodzin.
Serio, serio.
Na przykład bycie taką bieeeedną istotką potrzebująca pomocy (wielu “rycerskich” sie na to łapie) i do tego dorzuca sporo seksu,
na który zona zasuwająca na etacie, w domu i przy rozhasanych dzieciakach nie ma sił.
Bierne żony szybciej tracą mężów a ich dzieci ojców,
niż te, które w porę potrafią spłoszyć taka łowiącą. Imho.
A wiesz na pewno, że żyjesz z kimś, kto umie?
Imho dopóki się nie wyda, nikt tego nie wie.
A tu nie ma cienia dowodu, że się zdarzyło.
Figa- pewnie piszesz też przez swój pryzmat….pewnie masz dużo racji ( tak bywa, są takie babska z kompleksami, które nie potrafią zaintereswoać sobą nikogo wolnego-mam bbb dobry przykład wśród znajomych, bleeee)
Ale…co z tego, jak przepłoszysz jedną? to w partnetrze tkwi problem… A jak są ich np. 4 jednocześnie? toż na sms-y majątek się straci;))))
Na siłę nikogo nie zatrzymasz.
ps. dygresja od głównego wątku;)
Ciapa, ja też mam potknięcia w związku za sobą, w które nie chcę się wgłębiać tutaj bo nie czas i miejsce. Był czas że sytuacja wymusiła u nas mniejszą dawkę zaufania do siebie, ale bardzo się cieszę że znowu udało nam się doprowadzić do takiej sytuacji jaką mam teraz bo duszno mi w związku bez wolności i nie o trzymanie drugiej strony na smyczy chodzi – chodzi o to żeby chciało się być OK w stosunku do drugiej osoby.
Każdy pisze przez swój pryzmat 😉
Przez pryzmat tego co widział, z czym sie w życiu spotkał.
Pewnie, że takie baby są, i to wszędzie.
I zawsze trzeba brać pod uwagę, że i Tobie i Mnie i NIckowi może sie taka wylosować.
I ja nie pisze o tym, żeby zatrzymywac na siłe – na siłe to niewiele da się zrobić.
Ja mówię o sytuacji, kiedy na faceta, którego uważamy za przyzwoitego gościa,
zagina parol jakaś… kobieta
a on durny czasem nawet tego nie widzi.
Niejeden taki obraz widziałam,
i dlatego nie umiem patrzeć na te sprawy z pozycji tak skrajnej jak Ty :),
że on albo nigdy albo zawsze.
Zycie nie jest czarno białe 😉
Smycz nie- ale jasne zasady tak. Ja baaaardzo jestem wdzięczna mężowi, że z własnej woli szanuje moje fisie;) ( i na odwrót)
Z czasem stały się one malutkie:) Bo pokazał, że bardzo mu zależy, że nie zrobi niczego, co by mnie raniło ( nawet, jak ograniczył swoją wolność), bo mam zaufanie- a jak się ma zaufanie to ta smycz staje się baaaaaaaaaardzo długa;)
Nie wiem, czy skrajnie…. Ale rozumiem o czym piszesz. Czyli faceci są… Naiwni? ( pytam serio)
to nie bierność
to jakiś szacunek do samej siebie
małżeństwo z kimś kto nie zdradza bo ja mu spłoszę zwierzynę ma dla mnie inną wartość niż małżeństwo z kimś kto nie zdradza bo nie chce
a że nie mam pewności czy tak jest?
nigdy nie można jej mieć
czy będę płoszyć czy też nie, zawsze może się zdarzyć
to już zależy od silnej woli kuszonego
Znasz odpowiedź na pytanie: glupia jestem???