glupia jestem???

pisze pod zmienionym nickiem. Boje sie, ze pod prawdziwym ktos z bliskich mnie namierzy i dopiero bedzie.
mam problem i nie wiem z jakiej strony go ugryzc. Chodzi o zaufanie i naprawde niefajna sytuacje, ktora wydarzyla sie dzisiaj – z mojej winy.
Od kilku chyba roku mam problemy malzenskie. Moj maz poczul, ze niespelnia sie w roli ojca i meza (po slubie jestesmy jakies 6 lat). Powiedzial, ze mnie nie kocha, ze jest ze mna tylko ze wzgledu na dziecko.
Tyle razy czytalam tutaj rady skierowane do innych z podobnymi problemami ale w moim przypadku zadna nie znalazla zastosowania. Napisalam list, choc pewnie dziecinne to bardzo – usiedlismy, porozmawialismy, zdecydowalismy sie sporobujemy odbudowac zwiazek. Zapytalam meza jak mozna odbudowac cos bez milosci, odpowiedzial, ze on kocha ale czasami go to wszystko przerasta. Dodam, ze moj M. jest naprawde dobrym chlopakiem. Ciezko pracuje, jest dobrym, cierpliwym ojcem,nie pije, naprawde sporadycznie wychodzi gdzies ze znajomymi. W pazdzierniku zapisal sie na studia podyplomowe. Bardzo sie cieszylam, ze bedzie mial odskocznie od zycia codziennego, podniesie kwalifikacje itp. Na poczatku dwa czy trzy razy napisala do niego kolezanka z grupy ( taka z typu hot, blond itp) – gdy zapytalam co napisala (tak po prostu bez podtekstow) odpowiedzial, ze zaprasza go na impreze. Pomyslalam sobie, ze w sumie troche nie bardzo zonatego kolesia na impreze do mieszkania studenckiego – no ale maz nigdzie nie poszedl i nie powinnam sie o to czepiac.
Za kilka tyg. sms nastepny. Komorka piknela, M. byl w lazience wiec mi tylko krzyknal zebym odczytala bo to pewnie moj kuzyn Piotrek pisze. Odczytalam – a tam znowu sms od blondi – Misiu przychodz na imrezke, duzo fajnych dup czeka. Ja tez.
Wtedy bardzo sie zdenerwowalam. Zrobilam awanture, ktora maz skwitowal tym, ze jestem nienormalna bo nie mam do niego zaufania. Przysiegal, ze nigdy mnie nie zdradzil itp. Dalam w koncu spokoj. Awantury przy dziecku nie prowadza do niczego dobrego, zalezy mi na dobrych, szczerych relacjach. Postanowilam olac.
W listopadzie M. zmienil prace na bardziej stresujaca – od listopada do stycznia prawie zero seksu – byl zbyt zmeczony i zestresowany. Nie sadze aby z kims sypial w tym czasie bo naprawde przychodzil wypluty z pracy i zasypial wrecz nad talerzem zupy.
W lutym zaczelo sie troche miedzy nami naprawiac. Wiecej czasu na spacery, wspolne gotowanie itp. naprawde wierzylam, ze bedzie dobrze.
Dzisiaj rano wstalam sobie z super fajowym humorze. Sprawdzilam NK – zobaczylam, ze jakas blondi sprawdzala moj profil. Kliknelam na jej galerie a tam 3 zdjecia z moim mezem, w tym jedno z koncertu, na ktory poszedl z kolegami – zarzekal sie, ze nie z nia. Nie sa to zdjecia typu buzi buzi czy cos w tym stylu ale zabolalo mnie to strasznie.
Jak sie domyslacie zadzwonilam do M. i powiedzialam mu, ze jest parszywym klamca, ze oszukal mnie, ze mnie zdradza itp. Zachowalam sie duzo ponizej poziomu bo wiem, ze takie sprawy powinno zalatwiac sie na spokojnie w domu a nie telefonicznie i to w amoku.
M. sie rozlaczyl ale zadzwonil do mnie za jakies 5 minut. Uslyszalam wiazanke przeklenstw, wyzwisk i tym podobnych rzeczy o jakiej mi sie nawet nie snilo. Powiedzial, ze on ma dosyc, ze od poniedzialku zaczyna szukac nowego mieszkania bo ma dosyc szpiegowania. Powiedzial, ze przez 11 lat, ktore sie znamy nie cmoknal zadnej laski poza moja mama i siorka nawet w policzek i jest gotow przysiadz na zycie naszego syna. Na koniec dorzucil jeszcze kilka niecenzuralnych slow na temat mojej osoby (znowu takich, ze uszy mi zwiedly) i wylaczyl telefon.
Teraz siedze w domu i zastanawiam sie co ja najlepszego zrobilam.
Czuje sie jak smiec z zerowa samoocena, do niczego nie przydatny, ktory do niczego nie ma prawa, nawet do zazdrosci o osobe, ktora kocha.
Nie wiem jak mam sie zachowac jak on wroci z pracy, nie wiem jak wszystko rozegrac. Powinnam go przeprosic???
Dodam jeszcze, ze nie czytam mojego M. ani gg, ani poczty, ani smsow (chyba, ze na jego wlane zyczenie).
Nie jstem tez zasiedziala kura domowa, w miare mozliwosci staram sie spelniac i zawodowo i edukacyjnie.
Dziewczyny co ja mam zrobic?
Mala prosba do moderatorow – prosze nie ujawniajcie kim jestem. spale sie ze wstydu.

Strona 6 odpowiedzi na pytanie: glupia jestem???

  1. Zamieszczone przez bruni
    ??
    ewidentnie wina biernych żon.
    sama bym nie chciała mieć biernego męża – rozczochranego, brudnego,
    opasłego, ‘zmeczonego’ życiem…

    Bierna w sensie nie odganiająca intruzek a nie zaniedbana;)

    • Zamieszczone przez ahimsa
      Bierna w sensie nie odganiająca intruzek a nie zaniedbana;)

      a tu nie chodziło o “bierna” życiowo? wiesz, strach na wróble bierny gł. w sferze najwazniejszej dla chłopa, czyli w sexie.

      • Cieszę się że się dogadaliście, mam nadzieje że mąż Ci wytłumaczył naprawde sensownie swoje głupie zachowanie (wyzwiska, brak miłości, wyprowadzka itp.) Życze wszystkiego dobrego, trzymam kciuki żeby się udało:)

        • Zamieszczone przez bruni
          a tu nie chodziło o “bierna” życiowo? wiesz, strach na wróble bierny gł. w sferze najwazniejszej dla chłopa, czyli w sexie.

          Wg mnie to pierwsze-ale niech Figa powie;)

          • śledziłam wątek od początku i bardzo cieszę się ze się dogadaliście
            i życze Wam jak najlepiej
            trzymam

            • trzymam mozno kciuki zeby Wam sie ulozylo jak najlepiej!!:)

              • Zamieszczone przez majowamama
                Dokładnie
                Wg. mnie jeżeli mąż sam nie zechce zerwać układziku (o ile taki istnieje) to dla mnie nie ma małżeństwa. Jest jakaś żałosna fikcja. Jedyne, co bym chciała, to to skończyć, a nie ratować na siłę. Jeżeli nie ma układziku, wyszłabym na głupią…

                Gdyby wszystko w życiu było takie proste, ale nie jest. My oceniamy sytuację z perspektywy strony, która nazwijmy to jest “zdradzaną”, ale w tej grze jest też ta druga osoba – mąż, który jest tylko człowiekiem ze wszystkimi słabościami ludzkimi, a na pewno wiemy, że czasami samemu jest ciężko z nimi walczyć i potrzebujemy pomocy – współmałżonka, przyjaciół, psychoterapeutów itd.

                Ta blondi wiedziała, bo oglądała profil żony na NK.
                Zostawiła tam ślad, czyli chciała byc zauważona…

                A może dopiero oglądając profil dowiedziała się prawdy? To też można zakładać.

                • Zamieszczone przez ahimsa
                  Gacka ale skoro nie ma pojecia o istnieniu żony to jak zaglądała na jej profil?

                  A Tobie nie zdarza się zaglądać w profil znajomych Twoich znajomych?

                  • Zamieszczone przez Figa123
                    A z tym to sie nie zgadzam.
                    No jesli laska o rodzinie nei ma pojęcia to jasne, że to nie jej problem – skoro nie wie, że jest problem.

                    Dlatego uważam, że następnym krokiem po rozmowie z mężem, który się miga powinno być spotkanie z tą blondi, by jej pokazać, że problem jest. Ja cały czas piszę teoretycznie – nie odnoszę się do przypadku autorki wątku.

                    Ale jesli chce gwizdnąc męża i ojca rodzinie to juz zwykłe świństwo.
                    I to też jej sprawa.

                    Ale, by gwizdnąć to muszą chcieć dwie strony – mąż i blondi, a tu już chyba o gwizdnięciu nie ma mowy – to obopólna zgoda. A co jeśli mąż się mota, zgłupiał przez chwilkę, zauroczył się (kurde nie wiem jak to nazwać no) i taka ingerencja żony pomogłaby mu otrzeźwieć?

                    Ale jesli chce gwizdnąc męża i ojca rodzinie to juz zwykłe świństwo.
                    I to też jej sprawa.

                    Ale, by gwizdnąć to muszą chcieć dwie strony – mąż i blondi, a tu już chyba o gwizdnięciu nie ma mowy – to obopólna zgoda. A co jeśli mąż się mota, zagubił się? Jest tylko człowiekiem.

                    Usprawiedliwianie “takich” kobiet czy mężczyzn (bo i tak bywa) imho nie powinno mieć miejsca.

                    Ja nie próbuję usprawiedliwiać tylko staram się wypracować kompromis, może zawalczyć, co na pewno nie jest łatwe w takich sytuacjach.
                    To tez ludzie, maja rozumy i tez powinni być przyzwoici.

                    I jestem przekonana, że “zabieraczki mężów” maja swoje metody na wyrywanie gości z rodzin.

                    A ja jestem zdania, że do tanga trzeba dwojga. Wiem, wiem, że ona mają swoje sposoby, najczęściej na litość właśnie, a jak facet w domu nie ma za ciekawej atmosfery to czuje potrzebę zaopiekowania się, dowartościowania, do tego seks w innym wymiarze i palma odbija. I też wiem, że w większości przypadków facet odchodzi od żony, ale znam jednak sytuacje (fakt – marginalne), że po takim skoku w bok oboje się z żoną dogadują i zaczynają na nowo sobie życie układać – bogatsi o przykre doświadczenia.

                    • Zamieszczone przez majowamama
                      Gacko, tak uczciwie, chciałabys byc z człowiekiem, który nie umie poradzić sobie z tego typu pokusami?
                      Chciałabyś żyć w ciągłym stresie, czy jutro nie pojawi się nowa panna, którą znowu będziesz musiała przeganiac, bo mąż nie widzi w tym nic złego??
                      Tak z ciekawości pytam, świadoma, że lekko odchodzimy od tematu głównego….

                      Nie wiem, czy nazwałabym to pokusą? Bliższe jest mi określenie słabość, chwila zagubienia. Czy umiałabym po czymś takim żyć? Na pewno byłoby mi bardzo ciężko z powodów o których piszesz, ale tutaj też dużo zależałoby od tej drugiej strony – gdybym widziała, że tamto było wynikiem chwili słabości, a teraz ewidentnie facet wyciągnął wnioski i na każdym kroku pokazuje mi, że mu na nas zależy to pewnie z czasem bym przestała się stresować.
                      Ech – teoria, a tak naprawdę nie wiem co bym zrobiła, gdybym stanęła przed taką sytuacją.

                      • Zamieszczone przez kantalupa

                        mialam kiedys zreszta taka dosc dziwna zyciowa sytuacje: pracowalam…

                        Miałam podobnie – kolega z pracy. Normalny gość, z którym z racji naszych stosunków firmowych spędzałam sporo czasu. Biuro małe, ludzi mało, wśród nich jedna osoba bardzo zainteresowana moim życiem – do dziś z resztą, choć kontaktów nie utrzymujemy. Taki typ – ważniejsze co u innych się gotuje niż przypalony obiad w swoich garnkach.
                        No i zaczęły się intrygi z jej strony, które początkowo mnie denerwowały, bo nie lubię wścibstwa, ale z czasem stwierdziłam, że na taki typ najlepiej działa nakręcanie kołowrotka i lanie wody na młyn, a sama z boku obserwowałam co intrygantka robi i jak przemienia fakty. Nie robiłam nikomu krzywdy, ale też nie próbowałam prostować sytuacji, bo uważałam, że to jeszcze bardziej nakręci atmosferę. Z czasem okazało się, że laska działała pod wpływem zazdrości i posuwała się naprawdę do dziwnych zachowań, które tak naprawdę zjadały ją, a mnie bawiły.

                        • Zamieszczone przez nick_tymczasowy
                          przepraszam, ze dopiero teraz sie odzywam – nie mam dzisiaj kompletnie czasu i ciezko jest mi w skrocie napisac to co chcialabym przekazac.
                          Jestesmy juz po rozmowie. zostalam przeproszona za wyzwiska – wierze, ze byly to szczere przeprosiny bo znam M. juz 11 lat wiec to po prostu bylo widac.
                          Jesli chodzi o blondi to chyba jednak zafisiowalam sie tym za bardzo. M. powiedzial, ze to kolezanka, tylko kolezanka i nawet jesli ona cos sobie zaczela wyobrazac czy czuc do niego on sie tym nigdy nie interesowal. Z tym koncertem, na ktorym byli razem wytlumaczyl mi, ze bylo tam mnostwo osob z jego roku – pokazal mi profil swojego kolegi – na nim zdjecie blondi z tymze kolega, pokazal mi profil innej kolezanki – na nim zdjecie mojego M. z ta kolezanka. Blondi zostala poproszona o usuniecie zdjec M. ze swojego profilu, m. przysiagl mi, ze nigdy mnie nie zdradzil, ze kocha i nie wyobraza sobie tego, ze nasza szalona rodzinka moglaby sie rozsypac.
                          Wiecie co, uwierzylam mu. nic nie tlumaczy wyzwisk ale skoro przeprosil naprawde szczerze i bylo to pierwszy raz to wybaczam – mam nadzieje, ze nigdy sie to nie powtorzy.
                          Ostatnio jakos stracilam pewnosc siebie, poczulam sie mniej atrakcyjna wiec moze to dlatego jakies niepewnosci i podejrzenia zakilkowaly gdzies w glowie. rownie dobrze z Blondi moglo cos byc ale nie chce wnikac.
                          Dajemy sobie szanse na poprawe. Mam nadzieje, ze nigdy juz nie bede musiala pisac postow w podobnym tonie do pierwszego. Dziekuje Wam za wszystkie odpowiedzi. Naprawde daly mi duzo do myslenia, dostrzeglm wiele rzeczy w sobie, o ktorych nie wiedzialam. Na pewno teraz bede duzo madrzej i mniej impulsywniej postepowac.
                          Prosze trzymajcie kciuki zeby Nam sie udalo.
                          Dziekuje Wam za wsparcie!!!
                          Wypadalo by zebym usunela tego tymczasowego nicka i wrocila do pisania pod starym.

                          No to super, że się dogadaliście. Trzymam kciuki, by teraz było naprawdę fajnie

                          • Zamieszczone przez ciapa
                            Tak się uśmiechnęłam jak to czytałam… bo jeszcze kilka lat temu twierdziłam tak samo, dokładnie jakbyś mi te zdania z ust wyjęła.
                            Kłóciłam się z wszytskimi na około jaki to nasz związek wolny i luźny i jak jest wspaniale…do czasu. Dziś wiem jedno.. Nigdy nie mów nigdy a okazja czyni złodzieja, nawet gdy na poczatku jest dobra wola to klimat, atmosfera imprezy, alkohol, głupie laski, których rajcuje podrywanie cudzych męzów/ i na odwrót sprawiają, że można sie potknąć bardzo mocno i boleśnie.
                            Dziś mój związek nie jest już taki wolny, niezależny i studencki jak kiedyś ale jest zdecydowanie dojrzalszy. I taką mam refleksję, że czasami tej wolności i niezalezności też za duzo być nie powinno, złoty środek pewnie jak we wszystkim.

                            się podpiszę:D

                            Zamieszczone przez nick_tymczasowy
                            przepraszam, ze dopiero teraz sie odzywam – nie mam dzisiaj kompletnie czasu i ciezko jest mi w skrocie napisac to co chcialabym przekazac.
                            Jestesmy juz po rozmowie. zostalam przeproszona za wyzwiska – wierze, ze byly to szczere przeprosiny bo znam M. juz 11 lat wiec to po prostu bylo widac.
                            Jesli chodzi o blondi to chyba jednak zafisiowalam sie tym za bardzo. M. powiedzial, ze to kolezanka, tylko kolezanka i nawet jesli ona cos sobie zaczela wyobrazac czy czuc do niego on sie tym nigdy nie interesowal. Z tym koncertem, na ktorym byli razem wytlumaczyl mi, ze bylo tam mnostwo osob z jego roku – pokazal mi profil swojego kolegi – na nim zdjecie blondi z tymze kolega, pokazal mi profil innej kolezanki – na nim zdjecie mojego M. z ta kolezanka. Blondi zostala poproszona o usuniecie zdjec M. ze swojego profilu, m. przysiagl mi, ze nigdy mnie nie zdradzil, ze kocha i nie wyobraza sobie tego, ze nasza szalona rodzinka moglaby sie rozsypac.
                            Wiecie co, uwierzylam mu. nic nie tlumaczy wyzwisk ale skoro przeprosil naprawde szczerze i bylo to pierwszy raz to wybaczam – mam nadzieje, ze nigdy sie to nie powtorzy.
                            Ostatnio jakos stracilam pewnosc siebie, poczulam sie mniej atrakcyjna wiec moze to dlatego jakies niepewnosci i podejrzenia zakilkowaly gdzies w glowie. rownie dobrze z Blondi moglo cos byc ale nie chce wnikac.
                            Dajemy sobie szanse na poprawe. Mam nadzieje, ze nigdy juz nie bede musiala pisac postow w podobnym tonie do pierwszego. Dziekuje Wam za wszystkie odpowiedzi. Naprawde daly mi duzo do myslenia, dostrzeglm wiele rzeczy w sobie, o ktorych nie wiedzialam. Na pewno teraz bede duzo madrzej i mniej impulsywniej postepowac.
                            Prosze trzymajcie kciuki zeby Nam sie udalo.
                            Dziekuje Wam za wsparcie!!!
                            Wypadalo by zebym usunela tego tymczasowego nicka i wrocila do pisania pod starym.

                            Bardzo się cieszę i trzymam

                            • Zamieszczone przez majowamama
                              Na własnym przykładzie nauczyłam się, że zdrady nie zapomina się nigdy.

                              powiedzialabym dokladnie tak samo z jedna roznica: na wlasnym przykladzie wiem, ze ja nie zapomne zdrady nigdy.

                              Podziwiam kobiety, które są w stanie zapomnieć i żyć sobie dalej w tym związku. Szczerze podziwiam. Niestety trudno mi uwierzyć, ze kiedykolwiek zapomniały i że są szczęśliwe.

                              ale bywaja takie kobiety i ja takie kobiety znam z wlasnego otoczenia
                              i – uwierz mi – nie ma w ich odbudowanych zwiazkach sytuacji “czerwonej lampki”
                              na szczescie, nie wszyscy jestesmy tacy sami
                              ludzie sobie wybaczaja, naprawde
                              i ja takiego podejscia bardzo zazdroszcze

                              • Zamieszczone przez majowamama
                                Na własnym przykładzie nauczyłam się, że zdrady nie zapomina się nigdy. Choćby i sam facet (no, ok, załóżmy, że i on jest człowiekiem :P) na rzęsach stawał i cudaw domu wyczyniał. Podziwiam kobiety, które są w stanie zapomnieć i żyć sobie dalej w tym związku. Szczerze podziwiam. Niestety trudno mi uwierzyć, ze kiedykolwiek zapomniały i że są szczęśliwe. U nas wystarczyło małe spoźnienie do domu, żeby zapalała się czerwona lampka. I nie trzeba bylo nawet o tym rozmawiać,nie było wymówek, bezpodstawnych zarzutów. Nie powiedziałąbym słowa, żeby faceta zranić, bo mi jeszcze mocno zależało, ale to gdzieś tam było w powietrzu czuć. Po pierwszym “zagubieniu” mojego faceta myślałam, że da sie z tym żyć,że da się zapomnieć 6 lat tak myślałam. Przy drugim zrezygnowałam z gościa na zawsze (777 razy próbował wracać, przepraszać, kwiaty przynosić. Ze 3 lata chyba z dużą częstotliwością).
                                Tak naprawdę dopiero po rozstaniu mogłam z całą pewnością ocenić że nie byłam szczęśliwa w tym związku. Dopóki to trwało, wydawało mi się że to jest facet mojego życia. Wystawiłam go pod wpływem impulsu. Do dziś dziękuję moim impulsom :). Nie wyobrażam sobie że przed i po zdradzie można żyć tak samo. W imię czego ratować taki związek?
                                Dziś wiem, że mam jedno życie i nie chcę żyć na pół gwizdka w ciągłym stresie. Nie wiem, może jak się facet zestarzeje, to przestaje się o tym myśleć. Po 6 latach pamięta się nadal, to mogę zaręczyć.
                                Dlatego tak, jak napisałam: sądzę, że najlepszym wyjściem jest w takim przypadku jest wyjście z tego związku.
                                Ale ja to wiem z doświadczenia. Wiem też, że żeby podjąć taką decyzję trzeba nabyć własnego doświadczenia. Na cudzym się nie da budować włąsnego świata.
                                Ja wiem, że dziś pewnie zrezygnowałabym po pierwszej zdradzie, bo najzwyczajniej w świecie szkoda mi czasu.
                                Opatrzności dziękuję, że na drodze mojego ex postawiła tą drugą babę. Gdyby tak się nie stało, kto wie, czy nie bylibyśmy razem do dziś żyjąc w takim pseudoszczęściu i budując coś, co bez zaufania wyglądało jak zamek na piasku…..
                                Gdybym dziś spotkała tą kobietę, to należą jej się ode mnie podziękowania. Niestety nie wiam, jak wygląda…hmmm, choć zaraz zerknę na NK, to może się dowiem ;), tak z ciekawości.

                                Super to opisałaś. I wiele prawdy jest w tym, co piszesz. Dla mnie prawdy teoretycznej, bo nie przeszłam (i obym nie musiała) przechodzić Twoich doświadczeń więc moje zdanie tutaj naprawdę jest subiektywne. Mogę pisać, co bym zrobiła, gdyby…, ale nie mogę napisać, że na pewno zrobiłabym tak, czy inaczej. Myślę, że próbowałabym zapomnieć, ale czy by mi się to udało? Nie wiem.
                                Widziałam różne związki i różnie się w nich układało po tzw. zdradzie.
                                A tak jeszcze coś mi się nasunęło – a co by było, gdyby to nam – kobietom – zdarzyła się taka chwila słabości? Co wówczas? Gdyby to był naprawdę incydent. Czy też chciałybyśmy takiej jednoznaczności ze strony męża – wystawienia za drzwi? Czy nie zależałoby nam na tym, by mąż nam wybaczył, zaufał, pomógł przez to przejść?

                                • Zamieszczone przez kantalupa
                                  powiedzialabym dokladnie tak samo z jedna roznica: na wlasnym przykladzie wiem, ze ja nie zapomne zdrady nigdy.

                                  dokładnie jak ja, dlatego w tej sytuacji czarne albo białe, wóz albo przewóz.
                                  nie umiałabym żyć z kimś, kto mnie zdradził. nie wybaczyłabym, nie zapomniałabym…
                                  nie rozumiem argumentacji “dla dobra dzieci /rodziny”…

                                  ale również wiadomo mi o kobietach, które kochają w taki sposób, że byle być ‘kochaną’ przez partnera i mieć go przy sobie sa w stanie np. przymykać oko, udawać, że nie widzą, wybaczać, ale to tylko tak ładnie brzmi, bo w rzeczywistości są z tymi których kochają, ale przypłacają to słono.
                                  Tyle jest fikcji dookoła nas, że nie widzę potrzeby wprowadzania jej dodatkowo do własnych 4 ścian.

                                  • Zamieszczone przez majowamama

                                    Sama potrafię panowac nad pokusami i ocenić co jest dla mnie więcej warte i tego też wymagam od partnera…

                                    Pojawił sie głos w dyskusji, że jak jakaś blondi zagnie parol na biednego chłopa, to on w sumie staje się bezbronny i już jest pozamiatane.
                                    Uważam, że facet również ma mózg /rozum, własną wolę i nie ma go co usprawidliwiać po fakcie, że był taki biedny, padł ofiarą, bo jakaś z pazurami się uwzieła i kropka:)

                                    • Zamieszczone przez majowamama

                                      Wydaje mi się że związek po zdradzie jest pozbawiony tego, co w związku najważniejsze: zaufania.
                                      Gdzieś tam w tle zawsze to siedzi.
                                      Sama potrafię panowac nad pokusami i ocenić co jest dla mnie więcej warte i tego też wymagam od partnera…

                                      Właśnie w tym sęk,nauczyc się panowac nad sobą i swoimi pokusami..
                                      ja nigdy nie wybaczyłabym zdrady.. A zapomnieć jak dla mnie nierealne..
                                      zbyt pamiętliwa jestem..:)

                                      • Zamieszczone przez bruni
                                        dokładnie jak ja, dlatego w tej sytuacji czarne albo białe, wóz albo przewóz.
                                        nie umiałabym żyć z kimś, kto mnie zdradził. nie wybaczyłabym, nie zapomniałabym…
                                        nie rozumiem argumentacji “dla dobra dzieci /rodziny”…

                                        ale również wiadomo mi o kobietach, które kochają w taki sposób, że byle być ‘kochaną’ przez partnera i mieć go przy sobie sa w stanie np. przymykać oko, udawać, że nie widzą, wybaczać, ale to tylko tak ładnie brzmi, bo w rzeczywistości są z tymi których kochają, ale przypłacają to słono.
                                        Tyle jest fikcji dookoła nas, że nie widzę potrzeby wprowadzania jej dodatkowo do własnych 4 ścian.

                                        absolutnie sie podpisze zdrada to dla mnie koniec. a juz jakis dlugotrwaly romans…, obrzydzeniem mnie napawa jak pomysle, że od kochanki wraca do domu. niech nie wraca, niech spada.

                                        ja tez nie wierze w haslo “dla dobra”. dla mnie liczy sie MOJE dobro, a zostaloby one mocno nadwatlone w takiej sytuacji. a szczesliwe dzieci musza miec szczesliwa mame wiec rachunek jest prosty.

                                        • Zamieszczone przez bruni
                                          Pojawił sie głos w dyskusji, że jak jakaś blondi zagnie parol na biednego chłopa, to on w sumie staje się bezbronny i już jest pozamiatane.
                                          Uważam, że facet również ma mózg /rozum, własną wolę i nie ma go co usprawidliwiać po fakcie, że był taki biedny, padł ofiarą, bo jakaś z pazurami się uwzieła i kropka:)

                                          dokladnie z tego samego zalozenia wyszlam piszac to:

                                          Zamieszczone przez majowka
                                          to maz powinien splawiac zbyt nachalne w stos. do niego laski, a nie ja bede je gonic

                                          i jeszcze dodam, ze tak jak nie rozumiem usprawedliwiania faceta, bo “to ta wredna suka sie na niego uwziela”, tak i nie kapuje pogladu, ze ona skoro wolna, to moze zarywac kogo chce
                                          oboje dorosli, oboje odpowiadaja za to, co robia
                                          odpowiedzialnosc faceta wieksza, bo to on jest zonaty, ale laska tez dokonuje wyborow, moralnych badz nie

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: glupia jestem???

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general