glupia jestem???

pisze pod zmienionym nickiem. Boje sie, ze pod prawdziwym ktos z bliskich mnie namierzy i dopiero bedzie.
mam problem i nie wiem z jakiej strony go ugryzc. Chodzi o zaufanie i naprawde niefajna sytuacje, ktora wydarzyla sie dzisiaj – z mojej winy.
Od kilku chyba roku mam problemy malzenskie. Moj maz poczul, ze niespelnia sie w roli ojca i meza (po slubie jestesmy jakies 6 lat). Powiedzial, ze mnie nie kocha, ze jest ze mna tylko ze wzgledu na dziecko.
Tyle razy czytalam tutaj rady skierowane do innych z podobnymi problemami ale w moim przypadku zadna nie znalazla zastosowania. Napisalam list, choc pewnie dziecinne to bardzo – usiedlismy, porozmawialismy, zdecydowalismy sie sporobujemy odbudowac zwiazek. Zapytalam meza jak mozna odbudowac cos bez milosci, odpowiedzial, ze on kocha ale czasami go to wszystko przerasta. Dodam, ze moj M. jest naprawde dobrym chlopakiem. Ciezko pracuje, jest dobrym, cierpliwym ojcem,nie pije, naprawde sporadycznie wychodzi gdzies ze znajomymi. W pazdzierniku zapisal sie na studia podyplomowe. Bardzo sie cieszylam, ze bedzie mial odskocznie od zycia codziennego, podniesie kwalifikacje itp. Na poczatku dwa czy trzy razy napisala do niego kolezanka z grupy ( taka z typu hot, blond itp) – gdy zapytalam co napisala (tak po prostu bez podtekstow) odpowiedzial, ze zaprasza go na impreze. Pomyslalam sobie, ze w sumie troche nie bardzo zonatego kolesia na impreze do mieszkania studenckiego – no ale maz nigdzie nie poszedl i nie powinnam sie o to czepiac.
Za kilka tyg. sms nastepny. Komorka piknela, M. byl w lazience wiec mi tylko krzyknal zebym odczytala bo to pewnie moj kuzyn Piotrek pisze. Odczytalam – a tam znowu sms od blondi – Misiu przychodz na imrezke, duzo fajnych dup czeka. Ja tez.
Wtedy bardzo sie zdenerwowalam. Zrobilam awanture, ktora maz skwitowal tym, ze jestem nienormalna bo nie mam do niego zaufania. Przysiegal, ze nigdy mnie nie zdradzil itp. Dalam w koncu spokoj. Awantury przy dziecku nie prowadza do niczego dobrego, zalezy mi na dobrych, szczerych relacjach. Postanowilam olac.
W listopadzie M. zmienil prace na bardziej stresujaca – od listopada do stycznia prawie zero seksu – byl zbyt zmeczony i zestresowany. Nie sadze aby z kims sypial w tym czasie bo naprawde przychodzil wypluty z pracy i zasypial wrecz nad talerzem zupy.
W lutym zaczelo sie troche miedzy nami naprawiac. Wiecej czasu na spacery, wspolne gotowanie itp. naprawde wierzylam, ze bedzie dobrze.
Dzisiaj rano wstalam sobie z super fajowym humorze. Sprawdzilam NK – zobaczylam, ze jakas blondi sprawdzala moj profil. Kliknelam na jej galerie a tam 3 zdjecia z moim mezem, w tym jedno z koncertu, na ktory poszedl z kolegami – zarzekal sie, ze nie z nia. Nie sa to zdjecia typu buzi buzi czy cos w tym stylu ale zabolalo mnie to strasznie.
Jak sie domyslacie zadzwonilam do M. i powiedzialam mu, ze jest parszywym klamca, ze oszukal mnie, ze mnie zdradza itp. Zachowalam sie duzo ponizej poziomu bo wiem, ze takie sprawy powinno zalatwiac sie na spokojnie w domu a nie telefonicznie i to w amoku.
M. sie rozlaczyl ale zadzwonil do mnie za jakies 5 minut. Uslyszalam wiazanke przeklenstw, wyzwisk i tym podobnych rzeczy o jakiej mi sie nawet nie snilo. Powiedzial, ze on ma dosyc, ze od poniedzialku zaczyna szukac nowego mieszkania bo ma dosyc szpiegowania. Powiedzial, ze przez 11 lat, ktore sie znamy nie cmoknal zadnej laski poza moja mama i siorka nawet w policzek i jest gotow przysiadz na zycie naszego syna. Na koniec dorzucil jeszcze kilka niecenzuralnych slow na temat mojej osoby (znowu takich, ze uszy mi zwiedly) i wylaczyl telefon.
Teraz siedze w domu i zastanawiam sie co ja najlepszego zrobilam.
Czuje sie jak smiec z zerowa samoocena, do niczego nie przydatny, ktory do niczego nie ma prawa, nawet do zazdrosci o osobe, ktora kocha.
Nie wiem jak mam sie zachowac jak on wroci z pracy, nie wiem jak wszystko rozegrac. Powinnam go przeprosic???
Dodam jeszcze, ze nie czytam mojego M. ani gg, ani poczty, ani smsow (chyba, ze na jego wlane zyczenie).
Nie jstem tez zasiedziala kura domowa, w miare mozliwosci staram sie spelniac i zawodowo i edukacyjnie.
Dziewczyny co ja mam zrobic?
Mala prosba do moderatorow – prosze nie ujawniajcie kim jestem. spale sie ze wstydu.

Strona 7 odpowiedzi na pytanie: glupia jestem???

  1. Zamieszczone przez bruni
    Pojawił sie głos w dyskusji, że jak jakaś blondi zagnie parol na biednego chłopa, to on w sumie staje się bezbronny i już jest pozamiatane.
    Uważam, że facet również ma mózg /rozum, własną wolę i nie ma go co usprawidliwiać po fakcie, że był taki biedny, padł ofiarą, bo jakaś z pazurami się uwzieła i kropka:)

    A co robisz Bruni w sytuacji takiej:

    Przychodzi mąż do żony i mówi (w dużym uproszczeniu oczywiście i zupełnie teoretycznie, bym nie została zrozumiana, że ja popieram, a tym bardziej usprawiedliwiam zdradę, bo tak jak pisałam – bliższe mi byłoby wystawienie faceta za drzwi jeśli by nic z tym faktem nie robił niż trzymanie go pod skrzydłami niby dla dobra rodziny)
    Słuchaj, byłem na imprezie, był alkohol, sporo luzu, zagubiłem się, to był jakiś zwierzęcy impuls. Była tam dziewczyna, z którą się przespałem. Żałuję tego, nie potrafię sobie z tym poradzić – z wyrzutami sumienia, z tym, że nie umiałem nad sobą zapanować, wiem, że postąpiłem okropnie w stosunku do Ciebie i wiem, że nie będziesz w stanie mi tego wybaczyć, ale wiedz, że zależy mi na naszej rodzinie, na tym, byś nie oceniała mnie tak jednoznacznie choć wiem, że będzie to trudne, ale nie wyobrażam sobie życia bez Was. Przyznaję – źle zrobiłem.
    Co wówczas?
    Nie dałabyś mu żadnej szansy, gdybyś widziała, że on nie kłamie?
    Wiem też, że to mało prawdopodobne, by facet sam od siebie przyszedł i tak powiedział, bo zazwyczaj zdrada wychodzi zupełnie inaczej, przy okazji niejako, ale tak sobie zakładam teoretycznie.

    • gacka, ja wiem, ze pytanie nie do mnie, ale moge strasznie chcialabym na nie odpowiedziec, moge?
      ja bym nie umiala juz z takim facetem, niestety
      przy najlepszych checiach, bo ja wierze, ze ktos sie potrafi poprawic, gorzko zalowac za swoje idiotyczne postepowanie, ale dla mnie jest jakas fizyczna bariera nie do pokonania w takich sytuacjach
      czyli pewnie wybaczylabym, tzn. bardzo bym chciala, ale sa takie uczucia, nad ktorymi nie potrafimy zapanowac; nie umialabym jednak zapomniec i wiem, ze predzej czy pozniej wypomnialabym, a nie na tym wybaczenie polega
      dla mnie zdrada to koniec zwiazku; bliskosc z inna kobieta, kiedy licze na wylaczonosc, jest ie do przejscia

      majowamamo, pod ktorys z twoich postow tez moglabym sie podpiac, ten, gdzie piszesz o tym, jak ty pojmujesz moralnosc
      juz gdzies wczesniej wspominalam, ze nie ma imho idealnej formuly na zwiazek, bo czlowiek jest nieprzewidywalny i nie mozna zakladac jak sie zachowa w ekstremalnych warunkach
      ludzkim jest bladzic; boskim wybaczac
      dlatego dla mnie umiejetnosc przeskoczenia swoich wlasnych uprzedzen i danie komus drugiej szansy jest – oczywiscie w odpowiednich warunkach, nie wtedy, kiedy kobieta, ktora popadla w uzaleznienie od mezczyzny wybacza i daje sie ranic – dowodem na wielkosc czlowieka
      moja nieumiejetnosc wybaczania traktuje jako negatywna ceche, z ktora chcialabym umiec walczyc

      • Zamieszczone przez kantalupa
        .

        ale bywaja takie kobiety i ja takie kobiety znam z wlasnego otoczenia
        i – uwierz mi – nie ma w ich odbudowanych zwiazkach sytuacji “czerwonej lampki”
        na szczescie, nie wszyscy jestesmy tacy sami
        ludzie sobie wybaczaja, naprawde
        i ja takiego podejscia bardzo zazdroszcze

        podpiszę się, są ludzie, którzy wybaczają, nie tylko kobiety
        i da się taki związek odbudować
        trzeba dużo dobrej woli i dużo chęci, z obu stron
        ale można żyć normalnie, bez czerwonych lampek, światełek itp

        może być jak przedtem, wszystko zalezy od wybaczającego,od związku

        • gacka, w tej hipotetycznej sytuacji zachowałabym się tak jak pisałam wyżej (hipotetycznie)…
          niestety, nie dałabym szansy komuś kosztem siebie samej, zdrowia psychicznego wlasnego, szacunku do samej siebie, kosztem rodziny. brzydziłabym się nim i o małżeństwie nie byłoby mowy. nie chciałabym by moje dzieci żyły w domu, w którym tatuś z mamusią tylko ze sobą mieszkają dla “dobra” dzieci.
          nie chciałabym żeby mąz obarczał mnie swoimi wyrzutami sumienia i zwalał na mnie tego typu błedy, bo sobie sam z nimi nie radzi.
          nie wybaczam zdrad w miłości i w przyjaźni – do tej pory bilans na plus.
          raz w przyjaźni dałam drugą szansę – skończyło się jeszcze wiekszym kopniakiem w tyłek.
          to nie ma sensu.

          • Zamieszczone przez bruni
            gacka, w tej hipotetycznej sytuacji zachowałabym się tak jak pisałam wyżej (hipotetycznie)…
            niestety, nie dałabym szansy komuś kosztem siebie samej, zdrowia psychicznego wlasnego, szacunku do samej siebie, kosztem rodziny. brzydziłabym się nim i o małżeństwie nie byłoby mowy. nie chciałabym by moje dzieci żyły w domu, w którym tatuś z mamusią tylko ze sobą mieszkają dla “dobra” dzieci.
            nie chciałabym żeby mąz obarczał mnie swoimi wyrzutami sumienia i zwalał na mnie tego typu błedy, bo sobie sam z nimi nie radzi.
            nie wybaczam zdrad w miłości i w przyjaźni – do tej pory bilans na plus.
            raz w przyjaźni dałam drugą szansę – skończyło się jeszcze wiekszym kopniakiem w tyłek.
            to nie ma sensu.

            wcale nie musi tak być
            nie zawsze jest tak że mamusia i tatus zostają razem dla dobra dzieci, czasem po prostu mimo wszystko chcą odbudowac swoje RAZEM
            i na szczęście czasem się udaje

            • vieszak, nie twierdziłam, że zawsze, ale że ja nie mogłabym żyć w takim układzie.
              pewnie zdarzają się takie pary, które mogą tak życ, a nawet pomimo zdrady być szczęśliwymi, ale to nie dla mnie.

              • Nie przeczytałam wszystkich odpowiedzi i nie wiem co dziewczyny Ci napisały. ale po przeczytaniu twojego pierwszego posta jedno mi przyszło do głowy.
                Czy wy wychodzicie gdzies razem na imprezy, do znajomych??
                Mam wrażenie, ze nie a facet szuka by sie odstresować.

                Ja nie jestem alfą i omegą ale przynajmniej raz na 2 tygodnie spotykamy sie ze znajomymi.
                Zazwyczaj takimi co maja dzieci.
                Umawiamy się w sobotą na wczesniejsza godzinę np. 17-18 by dzieciaki sie pobawiły a wiadomo, ze do rana z dziećmi nie posiedzisz i zawsze to odskocznia od codzienności.
                Czy to my idziemy do kogos czy ktoś do nas.

                Pogadasz, poplotkujesz, posmiejesz się, coś wypijesz, zjesz itd…
                Dzieci się bawią, ogladaja bajki, smieją, biegają.
                jest sympatycznie i relaksująco.

                Ja wiem, ze sa rózni ludzie ale ja odniosłam wrażenie, ze własnie takiej odskoczni brakuje twojemy męzowy.
                WYJŚCIA DO LUDZI
                A skoro Ty nie chodzisz z nim ( bo np, nie poszłas z nim na koncert a czemu? ) to on szuka innego towarzystwa i odsuwa sie od Ciebie.

                Życze więcej luzu i o wiele więcej kontaktów towarzyskich.
                Kontaktów wspólnych, by mąż nie szukał ich gdzieś indziej.

                • Zamieszczone przez gacka
                  Super to opisałaś. I wiele prawdy jest w tym, co piszesz. Dla mnie prawdy teoretycznej, bo nie przeszłam (i obym nie musiała) przechodzić Twoich doświadczeń więc moje zdanie tutaj naprawdę jest subiektywne. Mogę pisać, co bym zrobiła, gdyby…, ale nie mogę napisać, że na pewno zrobiłabym tak, czy inaczej. Myślę, że próbowałabym zapomnieć, ale czy by mi się to udało? Nie wiem.
                  Widziałam różne związki i różnie się w nich układało po tzw. zdradzie.
                  A tak jeszcze coś mi się nasunęło – a co by było, gdyby to nam – kobietom – zdarzyła się taka chwila słabości? Co wówczas? Gdyby to był naprawdę incydent. Czy też chciałybyśmy takiej jednoznaczności ze strony męża – wystawienia za drzwi? Czy nie zależałoby nam na tym, by mąż nam wybaczył, zaufał, pomógł przez to przejść?

                  czytałam to co wczesniej pisałaś – o wybaczeniu zdraty. I w sumie tez tak mysle ze pewnie wybaczyłabym itp. ALE……….. problem nie wybaczeniem samej zdrady bo to ze mąż sie z kims by przespał, sam fakt jakos nie jest taki straszy. W koncu zamin mnie pozanła tez z kims spał. Problem w tym ze okazałby sie INNĄ OSOBA niz mi sie wydawało. Bo jesli sie zyje w wierze i zaufaniu i nagle okazuje sie ze to wszystko to nieprawda to co potem myslec o takiej osobie??? No co innego jak ktoś moze wie ze mąz ma słabosci :). Mój ma taki kręgołuo moralny ze nie wyobrazam sobie zdrady. Jak by mnie zdradził to bym uznała ze to jest inny – obcy facet…

                  A tak na marginesie to opisze związek sąsiadów moich rodziców – teraz maja ok 50 lat, 3 dzieci dorosłych. Kobitka nie specjalnie atrakcyjna, facet tez nie ale ma duze LIBIDO. Nie przepusci żadnej chetnej babie nawet szpetnej, ba, opowiada o tym i chwali sie podbojami na imprezach (od lat). Zawsze mówił ze żony nie rzuci bo ją kocha :). Ostatnio przestał wracac do domu w tygodniu – tylko na weekend zeby sie oprac. zona miała pretensje. a on ją normalnie zwyzywał. Nawet przy znajomych gadał jaka ona głupa i sie czepa ze on ma baby w warszawie. Że jest pier#$$%ęta. W zasadzie to jego ideałem byłoby zeby sie te baby do jego domu wprowadziły. co do zony – to stwierdził ze jakby go kochała to powinna go jakos pozachęcać…..kokietowac. Ona powiedziała ze z nim do łózka nie pójdzie bo ją HIV zarazi….A facet jest okropny, łapy mu sie kleją – jak obok mnie przechodzi to niby niechcący kładzie rece na biodrze – jakby chciał mnie przesunac itp. gesty. To jeszcze nic, nawet własne córki za biust łapie 🙂
                  czy ktos chce jeszcze na meza ponarzekac?

                  • Zamieszczone przez vieshack
                    wcale nie musi tak być
                    nie zawsze jest tak że mamusia i tatus zostają razem dla dobra dzieci, czasem po prostu mimo wszystko chcą odbudowac swoje RAZEM
                    i na szczęście czasem się udaje

                    racja
                    pewnie najlepiej wszystko widac z perspektywy czasu
                    czy warto bylo zostac razem czy tez nie
                    problem polega na tym, ze czesto zawiklane w ta sytuacje osoby w momencie podejmowania decyzji nie sa w stanie tego ocenic
                    i pewnie czesc z tych decyzji bywa bledna, w kazda strone
                    ale wierze, ze czasami warto zostac razem po zdradzie
                    ze wlasnie z perspektywy czasu, lat, moze sie okazac, ze to wielkie szczescie, ze w danym momencie dwoje ludzi umialo przejsc nad tym do porzadku dziennego i zostac razem

                    choc sama nie wiem czy bylabym w stanie zyc po zdradzie
                    tzn. po mojej pewnie jakos tak, 😉 ale po zdradzie mojego meza chyba bol bylby nie do wytrzymania i moglabym siebie i jego zameczyc…

                    Zamieszczone przez aborka
                    facet jest okropny, łapy mu sie kleją – jak obok mnie przechodzi to niby niechcący kładzie rece na biodrze – jakby chciał mnie przesunac itp. gesty.

                    fuj, faktycznie oblesny facet
                    ale Ty mu tak pozwalasz? nie dajesz po lapach?
                    w ogole zastanawiam sie, jakby otoczenie reagowalo na niego jakos ostrzej, to pewnie nie bylby taki dumny z siebie i nie traktowalby zony w taki sposob, przynajmniej by tego tak nie manifestowal
                    … duzo ma przyklaskiwaczy w swoim srodowisku?

                    • Zamieszczone przez majowamama
                      Na własnym przykładzie nauczyłam się, że zdrady nie zapomina się nigdy. Choćby i sam facet (no, ok, załóżmy, że i on jest człowiekiem :P) na rzęsach stawał i cudaw domu wyczyniał. Podziwiam kobiety, które są w stanie zapomnieć i żyć sobie dalej w tym związku. Szczerze podziwiam. Niestety trudno mi uwierzyć, ze kiedykolwiek zapomniały i że są szczęśliwe. U nas wystarczyło małe spoźnienie do domu, żeby zapalała się czerwona lampka. I nie trzeba bylo nawet o tym rozmawiać,nie było wymówek, bezpodstawnych zarzutów. Nie powiedziałąbym słowa, żeby faceta zranić, bo mi jeszcze mocno zależało, ale to gdzieś tam było w powietrzu czuć. Po pierwszym “zagubieniu” mojego faceta myślałam, że da sie z tym żyć,że da się zapomnieć 6 lat tak myślałam. Przy drugim zrezygnowałam z gościa na zawsze (777 razy próbował wracać, przepraszać, kwiaty przynosić. Ze 3 lata chyba z dużą częstotliwością).
                      Tak naprawdę dopiero po rozstaniu mogłam z całą pewnością ocenić że nie byłam szczęśliwa w tym związku. Dopóki to trwało, wydawało mi się że to jest facet mojego życia. Wystawiłam go pod wpływem impulsu. Do dziś dziękuję moim impulsom :). Nie wyobrażam sobie że przed i po zdradzie można żyć tak samo. W imię czego ratować taki związek?
                      Dziś wiem, że mam jedno życie i nie chcę żyć na pół gwizdka w ciągłym stresie. Nie wiem, może jak się facet zestarzeje, to przestaje się o tym myśleć. Po 6 latach pamięta się nadal, to mogę zaręczyć.
                      Dlatego tak, jak napisałam: sądzę, że najlepszym wyjściem jest w takim przypadku jest wyjście z tego związku.
                      Ale ja to wiem z doświadczenia. Wiem też, że żeby podjąć taką decyzję trzeba nabyć własnego doświadczenia. Na cudzym się nie da budować włąsnego świata.
                      Ja wiem, że dziś pewnie zrezygnowałabym po pierwszej zdradzie, bo najzwyczajniej w świecie szkoda mi czasu.
                      Opatrzności dziękuję, że na drodze mojego ex postawiła tą drugą babę. Gdyby tak się nie stało, kto wie, czy nie bylibyśmy razem do dziś żyjąc w takim pseudoszczęściu i budując coś, co bez zaufania wyglądało jak zamek na piasku…..
                      Gdybym dziś spotkała tą kobietę, to należą jej się ode mnie podziękowania. Niestety nie wiam, jak wygląda…hmmm, choć zaraz zerknę na NK, to może się dowiem ;), tak z ciekawości.

                      zgadzam sie z Toba calkowicie!
                      i niestety nie jest latwo wyjsc z takiego toksycznego zwiazku..mialas duzo szczescia ze ci sie udalo..wiele kobiet / i facetow tez!/ jednak tkwi w czyms takim..z nadzieja na milosc.. A najlepszym wyjsciem jest uciekac gdzie pieprz rosnie..i dac sobie spokoj raz na zawsze…//i bez sprawdzania na nk;)

                      • Zamieszczone przez kantalupa
                        gacka, ja wiem, ze pytanie nie do mnie, ale moge strasznie chcialabym na nie odpowiedziec, moge?
                        ja bym nie umiala juz z takim facetem, niestety
                        przy najlepszych checiach, bo ja wierze, ze ktos sie potrafi poprawic, gorzko zalowac za swoje idiotyczne postepowanie, ale dla mnie jest jakas fizyczna bariera nie do pokonania w takich sytuacjach
                        czyli pewnie wybaczylabym, tzn. bardzo bym chciala, ale sa takie uczucia, nad ktorymi nie potrafimy zapanowac; nie umialabym jednak zapomniec i wiem, ze predzej czy pozniej wypomnialabym, a nie na tym wybaczenie polega
                        dla mnie zdrada to koniec zwiazku; bliskosc z inna kobieta, kiedy licze na wylaczonosc, jest ie do przejscia

                        Hmmm – dziś wiem, że myślę podobnie do Ciebie – chyba nie umiałabym wybaczyć, zapomnieć. Zawsze gdzieś we mnie siedziałoby to coś, co przy najmniejszej nawet okazji, wbrew mi, wychodziłoby jak potwór z przeszłości, a nie na tym miałoby polegać odbudowanie związku. Ale to na dziś, hipotetycznie. Nie wiem jakby było, gdyby stało się to faktem.
                        Ale też wiem, że kilka spraw widzę aktualnie inaczej niż widziałam jeszcze jakiś czas temu. Pamiętam, że dawniej krew mnie zalewała jak wpadały w moje oczy widoki stron erotycznych, które przeglądał (przegląda?) mój mąż. Miałam świadomość, że ogląda też takie filmy. Nie umiałam poradzić sobie z tym problemem, bo dla mnie był to olbrzymi problem – traktowałam to w kategoriach zdrady psychicznej, z obrzydzeniem potem patrzyłam na swojego męża, kotłowały się w mojej głowie dzikie myśli odnośnie tego, co on sobie wyobraża w momencie naszych kontaktów intymnych itd. Czysta projekcja. Wiele awantur z tego powodu wszczynałam, tłukłam się jak dzikie zwierzę – do czasu. Nawet nie wiem kiedy zobojętniało mi to, choć byłam święcie przekonana, że mi to nie minie, że do końca życia tego nie zaakceptuję i że to może rozwalić nasze małżeństwo. Dziś nie wnikam w te sprawy, nie analizuję, nie kontroluję dziko męża i dziś wiem, że można spojrzeć na to wszystko innymi oczami. To fakt – mąż nie pomagał mi w tym, bym doszła do tego etapu na jakim jestem dziś – sama chciałam więc sama do niego doszłam i nie zatruwam życia sobie i jemu. Dlatego uważam, że chcieć to móc, ale to wcale nie oznacza, że łatwo do takiego etapu się dochodzi.

                        • Zamieszczone przez Edysia
                          Nie przeczytałam wszystkich odpowiedzi i nie wiem co dziewczyny Ci napisały. ale po przeczytaniu twojego pierwszego posta jedno mi przyszło do głowy.
                          Czy wy wychodzicie gdzies razem na imprezy, do znajomych??
                          Mam wrażenie, ze nie a facet szuka by sie odstresować.

                          Ja nie jestem alfą i omegą ale przynajmniej raz na 2 tygodnie spotykamy sie ze znajomymi.
                          Zazwyczaj takimi co maja dzieci.
                          Umawiamy się w sobotą na wczesniejsza godzinę np. 17-18 by dzieciaki sie pobawiły a wiadomo, ze do rana z dziećmi nie posiedzisz i zawsze to odskocznia od codzienności.
                          Czy to my idziemy do kogos czy ktoś do nas.

                          Pogadasz, poplotkujesz, posmiejesz się, coś wypijesz, zjesz itd…
                          Dzieci się bawią, ogladaja bajki, smieją, biegają.
                          jest sympatycznie i relaksująco.

                          Ja wiem, ze sa rózni ludzie ale ja odniosłam wrażenie, ze własnie takiej odskoczni brakuje twojemy męzowy.
                          WYJŚCIA DO LUDZI
                          A skoro Ty nie chodzisz z nim ( bo np, nie poszłas z nim na koncert a czemu? ) to on szuka innego towarzystwa i odsuwa sie od Ciebie.

                          Życze więcej luzu i o wiele więcej kontaktów towarzyskich.
                          Kontaktów wspólnych, by mąż nie szukał ich gdzieś indziej.

                          ja się pod tym podpiszę…..

                          • Zamieszczone przez nick_tymczasowy
                            przepraszam, ze dopiero teraz sie odzywam – nie mam dzisiaj kompletnie czasu i ciezko jest mi w skrocie napisac to co chcialabym przekazac.
                            Jestesmy juz po rozmowie. zostalam przeproszona za wyzwiska – wierze, ze byly to szczere przeprosiny bo znam M. juz 11 lat wiec to po prostu bylo widac.
                            Jesli chodzi o blondi to chyba jednak zafisiowalam sie tym za bardzo. M. powiedzial, ze to kolezanka, tylko kolezanka i nawet jesli ona cos sobie zaczela wyobrazac czy czuc do niego on sie tym nigdy nie interesowal. Z tym koncertem, na ktorym byli razem wytlumaczyl mi, ze bylo tam mnostwo osob z jego roku – pokazal mi profil swojego kolegi – na nim zdjecie blondi z tymze kolega, pokazal mi profil innej kolezanki – na nim zdjecie mojego M. z ta kolezanka. Blondi zostala poproszona o usuniecie zdjec M. ze swojego profilu, m. przysiagl mi, ze nigdy mnie nie zdradzil, ze kocha i nie wyobraza sobie tego, ze nasza szalona rodzinka moglaby sie rozsypac.
                            Wiecie co, uwierzylam mu. nic nie tlumaczy wyzwisk ale skoro przeprosil naprawde szczerze i bylo to pierwszy raz to wybaczam – mam nadzieje, ze nigdy sie to nie powtorzy.
                            Ostatnio jakos stracilam pewnosc siebie, poczulam sie mniej atrakcyjna wiec moze to dlatego jakies niepewnosci i podejrzenia zakilkowaly gdzies w glowie. rownie dobrze z Blondi moglo cos byc ale nie chce wnikac.
                            Dajemy sobie szanse na poprawe. Mam nadzieje, ze nigdy juz nie bede musiala pisac postow w podobnym tonie do pierwszego. Dziekuje Wam za wszystkie odpowiedzi. Naprawde daly mi duzo do myslenia, dostrzeglm wiele rzeczy w sobie, o ktorych nie wiedzialam. Na pewno teraz bede duzo madrzej i mniej impulsywniej postepowac.
                            Prosze trzymajcie kciuki zeby Nam sie udalo.
                            Dziekuje Wam za wsparcie!!!
                            Wypadalo by zebym usunela tego tymczasowego nicka i wrocila do pisania pod starym.

                            Dobrze, że juz po burzym szkoda, ze padły cięzkie słowa ale… małzenstwo to nie ideał ale samo zycie.

                            Jak juz znajdziecie czas na to by ze soba szczerze porozmawiac to polecam te ksiazke . I nie tlko te jego ksiazke.
                            Warto przeczytac i pózniej razem o tym porozmawiac.
                            Goraco polecam.

                            Znasz odpowiedź na pytanie: glupia jestem???

                            Dodaj komentarz

                            Angina u dwulatka

                            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                            Czytaj dalej →

                            Mozarella w ciąży

                            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                            Czytaj dalej →

                            Ile kosztuje żłobek?

                            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                            Czytaj dalej →

                            Dziewczyny po cc – dreny

                            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                            Czytaj dalej →

                            Meskie imie miedzynarodowe.

                            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                            Czytaj dalej →

                            Wielotorbielowatość nerek

                            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                            Czytaj dalej →

                            Ruchome kolano

                            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                            Czytaj dalej →
                            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                            Logo
                            Enable registration in settings - general