Witajcie Dziewczyny!!!
Będzie długo! 😉
Chciałam się z Wami podzielić moimi doznaniami z porodu 🙂
Zacznę od tego, że przez całą ciążę byłam przekonana, iż urodzę chłopca (miałam nawet wybrane imie dla niego- Maksymilian) i niesamowicie mnie moje dzieciątko zaskoczyło… Mam śliczną dziewczynkę Zosię, która przyszła na świat 7 listopada (PTP 6).
A było to tak…
5 listopada (niedziela) wieczorem odechciało mi się jeść, co biorąc pod wzgląd mój stan nie było zbyt normalnym objawem 🙂
Kręciłam się z miejsca na miejsce niezbyt wiedząc co z sobą robić. Na poniedziałek miałam umówioną wizytę u lekarza, żeby podjąć ewentualna decyzję CO DALEJ??? i z tego wszystkiego miałam problemy z zaśnięciem.
6 listopad (poniedziałek)
Poszłam do ginekologa, który po zbadaniu mnie stwierdził, iż to już pora!!! Pojechałam jeszcze do domku zabrać spakowane od miesiąca torby dla siebie i dzidziusia i obraliśmy z moim Misiem kierunek SZPITAL.
Na miejscu (ok.godz.12.30) pani położna w trakcie wywiadu podłączyła mi KTG. Później przyszedł mój lekarz, który na całe szczęście akurat miał dyżur i mnie ponownie zbadał przy okazji zakładając mi tabletkę CYTOTEC. Po tym miało niby wszystko “ruszyć”. Owszem po czasie zaczęły się dosyć konkretne bóle i tylko marzyłam, żeby ta tabletka wystarczyła na sfinalizowanie całej 9-miesięcznej sprawy… Niestety tak się nie stało, więc dostałam jeszcze zastrzyk z BUSCOLIZYNY. I po tym niby coś znowu zaczęło postępować. A była to godzina ok.19.
Wię chodziłam, chodziłam i jeszcze raz chodziłam, aż tu nagle (!) godzina 3 nad ranem już następnego dnia (7 listopad) wszystko minęło 🙁
Cóż biedna miałam robić? Poszłam spać, żeby wypocząć przed dalszą częścią, która miałam nadzieję nastąpi szybko 😉
Godzina 8 rano
Leże na szpitalnym, okropnym łóżko i w pewnym momencie coś jakby strzeliło we mnie. Wstaję i czuję dziwne ciepełko na udach… Jest!!! Hurra!!! Wody mi odeszły. Potem to już naprawdę szybko poszło. Pochodziłam, pochodziłam i o 9.30 wylądowałam na porodówce. Tam jeszcze trochę pospacerowałam z niesamowitymi bólami z krzyża (położna przyniosła mi piłkę do skakania, ale to niestety nie ze mną te numery 🙂 bo dla mnie to przekleństwo i tylko cudem piłka nie wylądowała za oknem. o godzinie 10.20 położyłam się nałóżko i przy czwartym bólu partym o godz.10.40 moja niespodziankowa Zosieńka przywitała świat cudownym okrzykiem łłłłaaaaa…. Waga 3250 g, wzrost 55 cm, pkt 10. Dziewczynka na medal 🙂
Podsumowując:
-bałam się cholernie
-czekałam z niecierpliwością
-UDAŁO SIĘ I NIE BYŁO TAK ŹLE!!!
Teraz mój Aniołek ma już miesiąc i 4 dni, a ja jestem szczęśliwą mamą i nawet nie pamiętam jak to bolało 😉
Uprzedzałam, że będzie długo
Pozdrawiam i czekam na wasze historie
PS.Każdej kobiecie życzę tak szybkiego i udanego rozwiązania
Fasolka23
3 odpowiedzi na pytanie: Historia Zosi
Re: Historia Zosi
gratuluje…!!!!!!!! ja jeszcze musze poczekac… A tak bardzo chcialabym, zeby dzidzia byla juz ze mna!!!!
Miki i lutowy Synuś
[obrazek]https://bd.lilypie.com/j-mIp1/.png[/obrazek.gif[/obrazek]
Re: Historia Zosi
Gratulacje
A ta niespodzianka z dziewczynka?? Nie słyszałam o takim przypadku. Podobno jeśli lekarz stwierdzi, że chłopczyk bo zauważy co nieco to nie ma szans żeby było inaczej. Gdyby mi się coś takiego przytrafiło oszalałbym ze szczęścia.
Tymczasem nie wiem kto w brzuszku mieszka…
Kasia, Patuś i kwietniowa pirania
Re: Historia Zosi
Gratuluję!!!
Ja też mam Zosię, wczoraj skończyła pół roczku 🙂
A Zosie są grzeczniutkie i słodziutkie 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: Historia Zosi