ile i co jedzą?

Witam.

U mojej córci obserwuje niesamowity wzrost apetytu. Przez ostatnio 3 miesiące przytyła aż 2 kg. Czy to jest jakiś okres szczególnego wzrostu u dzieci czy chodzi o stres związany ze szkołą? Jak jest u was? Ile i co jedzą wasze szkolniaki?

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: ile i co jedzą?

  1. Zamieszczone przez Usianka
    Figa, nie chce mi sie wierzyc, ze dziecko moze tak nagle przytyc.

    Skoro nie chce Ci się wierzyć, to pewnie nie ma sensu dowodzić.
    Ja wiem, że można.

    • Zamieszczone przez Figa
      Z moich doświadczeń wynika, że w szkole bardzo łatwo stracić kontrolę nad dietą dziecka.
      Pewnie to zależy od szkoły i obyczajów w niej panujących.
      Ja mam poczucie utraty kontroli nad dietą młodej,
      pomimo, że to własnie ja szykuję jej śniadania do szkoły.

      Mój synek ma w klasie kolege – rodzice fanatycy zdrowej zywnosci, swojego czasu byli na diecie pięciu przemian i mu nosili zarcie do pl-a a na imperezach urodzinowych miał miske z orzechami i suszonymi owocami… Homeopatia w leczeniu, bioenergoterapia i te sprawy. Podczas rozmowy o spklepiku i problemie z gówniamym zarciem tatus chłopca powiedzial ze oni mu kasy nie dają bo ma zakaz słodyczy (zaaokrąglił sie nieżle i lekarz kazał kontrolować wage)

      podczas rozmowy z synkiem na temat tego co i ile dzieci kupuja w sklepiku Bartek wymienił własnie tego chłopca jako przykład. zre czipsy i wydaje mase… na pytanie skad ma kase – twierdzi ze zabrał mamie z torebki…
      No ale to jest zdanie moje synka… a wiem ze on jest gapa, moze koloryzowac i na pewno czasem przesadza… Ale to pokazuje jak sie traci kontrole…

      No ale w sumie u pierwszoklasisty to rodzic decyduje ile kasy dziecko ma i co do szkoły bierze. dokładek raczej tyle nie dostanie w stołówce. jak w domu nie dopcha to jak ma utyć?

      • Zamieszczone przez aborka
        No ale w sumie u pierwszoklasisty to rodzic decyduje ile kasy dziecko ma i co do szkoły bierze. dokładek raczej tyle nie dostanie w stołówce. jak w domu nie dopcha to jak ma utyć?

        Wysokosłodzone dodatki do obiadów w szkole; wymiana śniadan między dziećmi (dużo dzieci przynosi do szkoły same słodycze w charakterze drugiego śniadania); ciasne, małe pomieszczenie świetlicowe, skutkujące małą ilością ruchu – to tylko niektóre czynniki, które mogą być znaczącą zmianą w stosunku do dotychczasowych obyczajów żywieniowych-życiowych.
        Jeśli dziecko przebywa większość dnia w szkole (na świetlicy) a w domu je tylko śniadania i kolacje to trudno mówić o kontroli rodzica nad dietą dziecka.
        Nie każdy może odbierać dziecko ze szkoły zaraz po lekcjach, tego chyba udowadniać nie trzeba.

        • Zamieszczone przez Figa
          Wysokosłodzone dodatki do obiadów w szkole; wymiana śniadan między dziećmi (dużo dzieci przynosi do szkoły same słodycze w charakterze drugiego śniadania); ciasne, małe pomieszczenie świetlicowe, skutkujące małą ilością ruchu – to tylko niektóre czynniki, które mogą być znaczącą zmianą w stosunku do dotychczasowych obyczajów żywieniowych-życiowych.
          Jeśli dziecko przebywa większość dnia w szkole (na świetlicy) a w domu je tylko śniadania i kolacje to trudno mówić o kontroli rodzica nad dietą dziecka.
          Nie każdy może odbierać dziecko ze szkoły zaraz po lekcjach, tego chyba udowadniać nie trzeba.

          co do dzielenie sie słodyczami – no chyba ne na taka skale, nie wierze w az takie chętne dzielenie jak jakieś dziecko nie przynosi nic na wymiane
          co do dzielenia sniadaniem – w stosunku do tego samego chłopca bartek powiedział ze sam wyjada mu sałate z kanapki a pomidora tamten wywala

          co do obiadu… – no to jest danie obiadowe – małe prcje – nie sądze aby dało sei tym utuczyc. u nas raz widziałam obiad na oczy. akurat była ryba z surówka i kartoflami… słodkich dodatków brak

          co do małego pomieszczenia swietlicy.. no akurta moje dziecko tak ruchliwe ze mu małe pomieszczenie nie przeszkadza. on i na metrze kwadratowym by wyskakał. do tego – malo ruchy przy normalnej diecie nie powinno u dziecka powodowac tycia. w koncu dziecko rosnie. to ja moge sobie przytyć jak nagle z intensywnej pracy przejde do siedzącej

          i szczerze powim – jakby mi dziecko utyło bez widocznego obzerania sei przy mnie to bym sie zaczeła zastanawiać dlaczego.

          Ja zaczełam. Ala miała wielki apetyt. przytyła od sierpnia. miałam takie typy:

          – babcia zaczełą mieszkac u mojej mamy i pasła ja słodyczami
          – nowa kucharka w pl-u
          – lek xyzal

          lek odstawiłam, babcia nadal daje jej słodycze, w pl-u kuchnia taka sama. waga przestałą rosnąc. dlatego nie wierze aby z powodu słodyczy czy dodatków do normalnego obiadu dziecko utyło. oczywiscie nie mówie o dzieciach które siedzą i jedzą cały dzień. Ale w szkole dziecko nie je ciągle. Moje siedzi do 15-16 i ma w tym czasie drugie sniadanie i obiad i tyle. nawet jak mu kolega da batona to nie mam bata zeby sie czyms najadł. a kasy mu nie daje. jedyny sposób w jaki mógłby sie opychac to jakby mi kase zabrał w tajemnicy

          • Zamieszczone przez aborka
            co do dzielenie sie słodyczami – no chyba ne na taka skale, nie wierze w az takie chętne dzielenie jak jakieś dziecko nie przynosi nic na wymiane
            co do dzielenia sniadaniem – w stosunku do tego samego chłopca bartek powiedział ze sam wyjada mu sałate z kanapki a pomidora tamten wywala

            co do obiadu… – no to jest danie obiadowe – małe prcje – nie sądze aby dało sei tym utuczyc. u nas raz widziałam obiad na oczy. akurat była ryba z surówka i kartoflami… słodkich dodatków brak

            “nie sądzisz” i “nie wierzysz”…
            Dodatkowo czytając twoje posty trudno oprzeć się wrażeniu, że sytuacja wszystkich dzieci jest analogiczna do sytuacji twoich dzieci.
            Otóż nie – dzieci są różne, rodzice różnie swoje dzieci wychowują i zdziwiłąbyś sie ile na świecie sytuacji w któe “nie wierzysz” lub “nie sądzisz”, żeby miały miejsce.
            Pozwolę sobie na wniosek – ta wymiana opinii zmierza donikąd.

            • Zamieszczone przez aborka
              i szczerze powim – jakby mi dziecko utyło bez widocznego obzerania sei przy mnie to bym sie zaczeła zastanawiać dlaczego.

              Czy ktos w to wątpi?

              A jak widziałabyś dziecko 3 godziny w ciągu dnia i nie obżerało by się przy tobie tylko wtedy, kiedy nie jest z Tobą?

              Zamieszczone przez aborka
              Ja zaczełam.

              Wspaniale.

              Zamieszczone przez aborka
              dlatego nie wierze aby z powodu słodyczy czy dodatków do normalnego obiadu dziecko utyło.

              Czy dobrze rozumiem – nie wierzysz, że dzieci tyją od nadmiaru słodyczy i słodkich deserów?
              To jest bardzo, bardzo interesujące.

              • Zamieszczone przez Figa
                Czy ktos w to wątpi?

                A jak widziałabyś dziecko 3 godziny w ciągu dnia i nie obżerało by się przy tobie tylko wtedy, kiedy nie jest z Tobą?
                - nie obzera sie bo nie ma czym. własnie o to mi głownie chodzi. no chyba ze kradnie.

                Czy dobrze rozumiem – nie wierzysz, że dzieci tyją od nadmiaru słodyczy i słodkich deserów?
                To jest bardzo, bardzo interesujące. – czytaj ze zrozumieniem -Tu akurta pisaam o kilku cukierkach które nagle wpadły do diety mojej córy z powodu babci. A generalnie chodzi mi o to ze bedąc w szkole bez kasy dzieci nie są w stanie zdobyc takiej ilosi deserów i słodyczy zeby utyły. bo to ze dziecko zje raz w tyg. batona od kolegi to nie obzeranie. co innego gdy to dziecko je te słodycze od rana do wieczora – z domu przynosi plecak pełen batónów albo wydaje dowolną kase w sklepiku. ale zakąłdam ze jako matka pierwszaka jescze to kontroluje. juz nie długo ale jeszcze tak

                co do obiadów – pisze ze nie wierze i nie sądze – nie pisze ze wiem i tak jest. oczywiscie odnosze sie do szkół które ja znam i przedszkoli które ja znam.

                oczywsice moze są placówki któe w cenie 100 pln miesięcznie funduja dzieciom wielkie, tłuste obiady z dowolna iloscią dokładek. No i moze sa dzieci którym rodzice dają do szkoły mase slodyczy i te biedne dzieci zamieniaja z innym batony na kanapki… Ale u nas w szkole kazde dziecko wcina własnego batona i własną, głodową, porcyjkę obiadu. a jak sie dzielą – to skala za mała.

                • Zamieszczone przez aborka

                  oczywsice moze są placówki któe w cenie 100 pln miesięcznie funduja dzieciom wielkie, tłuste obiady z dowolna iloscią dokładek.

                  Ciekawy argument. Przeczytałam jeszcze raz ten wątek i nikt nic takiego nie napisał…
                  Więc to chyba raczej drwina niż argument.
                  I ta wstawka o czytaniu ze zrozumieniem…
                  Miło mi.

                  Zamieszczone przez aborka
                  No i moze sa dzieci którym rodzice dają do szkoły mase slodyczy i te biedne dzieci zamieniaja z innym batony na kanapki…

                  Cieszę się, że dopuszczasz taka możliwość – szczególnie, że w klasie mojej córki jest 3 takich dzieci, które przynoszą dużo słodyczy. To imo sporo – 3 dzieci na klasę.

                  • Zamieszczone przez majowamama
                    wystarczą raz w tygodniu placki ziemniaczane ze śmietaną i z cukrem, raz w tygodniu słodkie pierogi, raz w tygodniu makaron ze śmietaną i cukrem, raz w tygodniu drożdżówka/pączek/czekolada na szkolnej stołowce

                    i to nie jakis kosmos, tak wygląda jedzenie w naszej szkole

                    dziecko słodyczy/pieniedzy z domu przynosic nie musi, zawsze znajdzie się ktos, kto kupi (nawet w co pewnie nie uwierzysz) bezinteresownie, kto poczęstuje, kto odda swojego batona, tak, w imię szeroko pojętej przyjaźni

                    I teraz dodaj szkolne posiłki do zdobytych łakoci

                    czy nadal nie widzisz w czym rzecz?

                    i czy jak dziecko zje raz dziennie te pierogi i do tego kanapke / dwie z domu bedąd w szkole od 8 do 16 to jest to duzo? bo dla mnie nie jest nawet biorąc pod uwage dodatkowo zjedzonego batona. No ale moze u dzieci ze sklonnoscia do tycia to moze stanowic problem.

                    co do dzielenia sie z dziećmi – Bartek jak kase ma to tez koledze kupi “zelkową malinke” za 50 gr czy słodycz jabłkowa w sprayju i czasem jego kolega poczęstuje chipsem. No i czasem zjedza te paczke w 5 kolegów. Ale dzieci w klasie jest 23. wiekszośc kasy nie dostaje. a te co dostaja to tez maja ograniczenia – jak jednego dnia przyniosą 10 pln to kolejnego kasy brak. jednak to małe dzieci i kontrola rodziców nad kasa jest albo sie zródełko konczy. szał był na początku roku.

                    Do tego – podobne zarcie jest w pl-u. i to 3 posiłki dziennie. z czego na sniadanie płatki na mleku – na słodko. a na podwieczorek drożdzówka i ciastka, jogurty. moge smialo powiedzieć ze w szkole moje dziecko słodkich dań je mniej niz wczesniej. Znam dwa pl-a w obu dieta podobna -czyli te płatki i sodkie podwieczorki.

                    a o tłustych obiadach pisałam bo doszukuje sei gdzie to dziecko moze sie tak objeśc.

                    • Zamieszczone przez aborka
                      i czy jak dziecko zje raz dziennie te pierogi i do tego kanapke / dwie z domu bedąd w szkole od 8 do 16 to jest to duzo?

                      Śniadanie w domu, dwie kanapki w szkole, obiad z kupą pustych kalorii
                      (samam mąka i cukier – same węglowodany z wysokim IG), deser w formie pączka, baton, napój z cukrem, w domu kolacja + mocno ograniczony ruch, szczególnie zimą, kiedy wcześnie robi się ciemno a rodzice musza pracować i nie mają czasu na spacery i szaleństwa na śniegu w ciągu tygodnia
                      – imo zuepłnie wystarczy, żeby dzieciak przybrał ładne kilka kilogramów “znikąd”.
                      Przecież o te niby nieistotne drobiazgi (codziennie mała słodkość, posiłki mączno-cukrowe) w żywieniu dzieci idzie stawka,
                      kiedy mówi się o zapobieganiu nadwadze i dzieci.

                      Najadając sie niewadomojakkalorycznymi obiadami,
                      i popychając masą słodyczy dziecko nie tylko złapałoby 3 kg nadmiaru,
                      tylko byłoby po prostu otyłe.
                      Po dość krótkim czasie.

                      • Zamieszczone przez majowamama
                        Jak widac jakośc ma spore znaczenie.

                        Ano właśnie. Nie tylko ilość.
                        Tanie jedzenie (stołówki) zwykle nie oznacza “zdrowe i dobrze zbilansowane”.

                        • no moja córa przytyła 3 kg w kwartał. ale i owszem na przedszkolnym jedzeniu i na moim i na mojej mamy. poprostu jadła bardzo duzo i sie dopominała o dokładki. ale tu winą był lek. lek odstawiłam i dalej na teym samy jedzeniu w rok nie przytyła nic. początkowo tez myslałąm ze to taka wstrętna tłusta kuchnia i masa słodkich dań.

                          co do obiadu – moje dostaej do szkoły 2 kanapki. o 12 ma obiad. odebrany o 16 często dojada druga kanapke. według mnie to nie jest duzo. ja przez ten czas zjadam 2 bardzo sute posiłki i wracam głodna. On ma wykupione tylko drugie danie bo wiem ze na raz tyle nie zje. No a jak bym uwazała ze to duzo to moze lepiej nie kupwac obiadu tylko dac więcej kanapek…?

                          • Nie narzekam na apetyt syna, młody naprawdę je dużo – dziecko które swego czasu było na 3 centylu teraz wskoczyło lekko powyżej 50 (przy okazji wizyty porusze temat z lekarzem bo obawiam sie, ze to efekt leków – choć bierze je bardzo długo, nie wykluczam kuchni szkolnej- sama nie wiem)

                            Co jada? hym wszystko co jada się w naszym domu – słodycze też

                            W kontekście wywiazanej dyskusji – tez mi nie leży dawanie “deserków budyniowych” do szkolnego obiadu, nie leży mi akcja “pij mleko będziesz wielki”, prośby Pani by na drugie śniadania zamiast kanapek dawac dzieciom jogurciki – mój teggo nie może a pewnie żal mu tyłek sciska bo łasuch straszny. Ponadto musi w szkole podjadac to czego w domu nie dajemy – każde pójście do szkoły zaostrze objawy alergiczne, w weekendy dziecko wyprowadzam, od wtorku średnio powtórka z rozrywki, teraz ferie i cisza

                            • Zamieszczone przez majowamama
                              Pasuję.
                              Twój tok rozumowania mnie rozłożył 😉
                              Mam wrazenie, że rozmawiamy inne tematy.
                              Nie pierwszy raz zresztą 😉

                              no poprostu ja uwazam ze ten obiad w szkole i dwie kanapki i nawet jakiś słodycz od 8 do 16 to nie jest duzo. no ale dopytałam dziecka – deseru nie ma, mleka nie ma i koledzy sie zarciem nie dzielą. Słodki obiad sporadycznie.

                              a moj tok rozumowania odnosze do stwierdzenia figi ze w szkole rodzic nie ma kontroli na dietą. ja uwazam ze w sumie i tak mam większa kontrole niz w pl-u.

                              • Zamieszczone przez aborka
                                a moj tok rozumowania odnosze do stwierdzenia figi ze w szkole rodzic nie ma kontroli na dietą.

                                Napisałam, że mam poczucie utraty kontroli na d dieta P.,
                                a nie że rodzic w szkole nie ma kontroli nad dietą 🙄

                                Uściślę: pisałam o sobie i swoim wrażeniu a nie ogólnie o wszystkich rodzicach.
                                Pisałam tez o tym, że są sytuacje, których sobie nie wyobrażasz, nie wierzysz i nie sądzisz że istnieją a one istnieją.
                                I pisanie, że się w nie nie wierzy nie spowoduje, że przestaną istnieć.
                                Choć zawsze można próbować upierać się, że cały świat wygląda tak jak świat mojego syna i mojej córki.
                                Bo w zasadzie do tego sprowadza się ta wymiana opinii, jak rozumiem.

                                • Zamieszczone przez Figa
                                  Skoro nie chce Ci się wierzyć, to pewnie nie ma sensu dowodzić.
                                  Ja wiem, że można.

                                  a skąd takie zrezygnowanie?
                                  mów o co chodzi – nie lubie byc ignorantem 😉

                                  Pozostaje kwestia ile to “duzo”.

                                  • Zamieszczone przez aborka
                                    moja 3 latka w zeszłym roku przytyła 3 kg (15 do 18)- od sierpnia do stycznia. miała wielki apetyt bo brała lek xyzal na alergie. lek odstawiłam, daje inne… czasami. od roku waga sie trzyma a młoda bardzo urosła. jakoś bardzo jej nie pilnuje co do tego co je… no ale jak wołą o 3 parówke to raczej nie daje.

                                    Od Xyzalu tyła? Cudownie. Jak Liwia brała kiedyś Zyrtec to poprosiłam lekarkę o coś innego, co nie powoduje tycia i ona mi wlaśnie Xyzal przepisała.

                                    • Córka waży już 26,5 kg. Nie widać po niej, że przytyła.
                                      Słodycze je tak jak zwykle. Poprostu ma zwiększony apetyt. Na obiad 3 dokładki, na kolacje to samo.
                                      Wiem, że ze szkoły często przynosi słodycze, dostaje w nagrode. Czasami też dzieci częstują. Oprócz tego pije duże ilości mleka.
                                      Kontroluje jej wage, bo jako niemowlak była gruba i chociaż podobno cyckowe dzieci nie mają tendencji do tycia wole uważać na jej wage.

                                      • Zamieszczone przez majowamama

                                        dziecko słodyczy/pieniedzy z domu przynosic nie musi, zawsze znajdzie się ktos, kto kupi bezinteresownie, kto poczęstuje, kto odda swojego batona, tak, w imię szeroko pojętej przyjaźni

                                        Potwierdzam. Tego może być naprawdę sporo. Moje dziecko dostaje wafle w czekoladzie, cukierki, lizaki niemal codziennie. Może potwór sępi? 😉 Czy to mało, czy dużo, zapytajmy osoby, które są na diecie i twierdzą, że wafelek czekoladowy dziennie zrobi im różnicę 😉
                                        A jak do tego trafi się na kolegę w ławce, który prosi, by mu pomóc zjeść śniadanie, bo rodzice na niego krzyczą, jeśli coś wróci do domu… 😉

                                        • Zamieszczone przez Lea
                                          Potwierdzam. Tego może być naprawdę sporo. Moje dziecko dostaje wafle w czekoladzie, cukierki, lizaki niemal codziennie. Może potwór sępi? 😉 Czy to mało, czy dużo, zapytajmy osoby, które są na diecie i twierdzą, że wafelek czekoladowy dziennie zrobi im różnicę 😉
                                          A jak do tego trafi się na kolegę w ławce, który prosi, by mu pomóc zjeść śniadanie, bo rodzice na niego krzyczą, jeśli coś wróci do domu… 😉

                                          u nas była wyraźna prośba wychowawcy o nie dawanie dzieciom do szkoły słodyczy – prośba po akcji jak jedno z dzieci wyrwało drugiemu z ręki i wciągnęło bez namysłu- ponoć rodzice prośby przestrzegają, przynajmniej na razie

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: ile i co jedzą?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general