In vitro…

przeraża mnie stosunek KK do tego tematu
jestem jak najbardziej za in vitro
ale smuci mnie, że stanowisko KK jest takie, iż każda osoba głosująca za ustawą powinna czuć się automatycznie wykluczona ze wspólnoty
jestem rozbita

Strona 5 odpowiedzi na pytanie: In vitro…

  1. Zamieszczone przez paszulka
    To jeszcze dodam na prośbę modki, bo może faktycznie nie wszyscy wiedzą czym się je ivf i w którym miejscu zastępuje naturę?!

    Te zarodki o których piszemy to 4-10 komórkowce – morule… czasem “hoduje” się je do 100 komórek (blastocyst) a to jest rozmiar zarodka mniej więcej na etapie zagnieżdżania się w macicy…. po zagnieżdżeniu właśnie dopiero można stwierdzić ciążę. Na początku tylko poprzez badanie krwi. Testy wychodzą później.

    A ivf to stymulowane lekami doprowadzenie do fazy przed owulacyjnej u kobiety. Stymuluje się, aby wyprodukowała jak najwięcej komórek jajowych (nawet około 20) (dojrzałych to sprawdza się badaniem hormonów), hamuje się lekami moment owulacji/pękanie pęcherzyków i robi się punkcję, która zastępuje owulacje i tak to jest liczone.
    W laboratorium powstają zarodki (czasem naturalnie na szkiełku plemniczki dopadają komórki jajowe a czasem ICSI poprzez “wstrzyknięcie” plemnika do komórki jajowej… zarówno komórki jak i plemniczki są selekcjonowane i wybierane są najsilniejsze i najpiękniejsze) i po transferze już wszystko jest tak jak po udanej nocy z mężem. 🙂

    To oczywiście w bardzo dużym uproszczeniu. 🙂

    W tym całym zamieszaniu o in vitro najgorsze jest to, że wiedzę, którą posiadasz Ty i wiele innych rodzin starających się o potomstwo, nie ma przynajmniej połowa ludzi w tym kraju z posłami włącznie.

    Dla mnie niepojęte jest straszenie ekskomuniką bądź pisanie projektu ustawy, w której jest zapis o karze pozbawienia wolności za in vitro (pomysł posłanki Wargockiej).

    Jeżeli chodzi o refundację – zgadzam się z wieloma z Was, że to nie czas i nie pora na takie koszty.

    Myślę, że o in vitro trzeba mówić częściej i głośniej, uświadamiać ludzi, na czym ono polega, a nie gromić z ambony i upokarzać. Czasy palenia na stosie minęły.

    • Zamieszczone przez majowamama
      Czy to ulamki procentowe populacji, czy sporo wiecej…

      Nie znam danych ale w ten sposób wymierają niektóre gatunki zwierząt… przez zbyt małą różnorodność genów.
      Trzeba też patrzeć tutaj jednak na jednostkę i jej szczęścia/nieszczęścia.
      Emocjonalnie nie jest to łatwe do przejścia…. bardzo nawet.
      Dowiadujesz się przy okazji starań, jakiś badań, że Twój mąż to Twój brat….

      W przeszłości kazirodztwo było spotykane ale linii w drzewie genealogicznym pewnie długiej para taka po sobie nie zostawia. Nie wiem.

      Może ktoś coś wie na ten temat?

      • Zamieszczone przez Redyna

        Myślę, że o in vitro trzeba mówić częściej i głośniej, uświadamiać ludzi, na czym ono polega, a nie gromić z ambony i upokarzać. Czasy palenia na stosie minęły.

        Dlatego przemówiłam tutaj, bo już się nasze grono powiększa. Uświadomionych. 🙂
        Choć przyznam nie lubię w grząskich tematach się wypowiadać.

        • Zamieszczone przez majowamama
          To mnie nie niepokoi, więcej: nie ma dla mnie zadnego emocjonalnego znaczenia, niepokoi mnie głównie problem modyfikacji genów w przypadku osobników spokrewnionych.
          Jakos tak więź braterska z bratem, którego poznaję jako powiedzmy 20 latka jest u mnie marna, za to geny jakie mozemy przekazac potomkom to juz sprawa niebagatelna.

          ja tu patrze bardziej na moja więx emocjonalna jako matki – fakt ze po swiecie łazą sobie takie moje ALe i Bartki i nie są ie moje….

          • Zamieszczone przez majowamama
            To mnie nie niepokoi, więcej: nie ma dla mnie zadnego emocjonalnego znaczenia, niepokoi mnie głównie problem modyfikacji genów w przypadku osobników spokrewnionych.
            Jakos tak więź braterska z bratem, którego poznaję jako powiedzmy 20 latka jest u mnie marna, za to geny jakie mozemy przekazac potomkom to juz sprawa niebagatelna.

            Emocjonalnie raczej chodzi o to, że w momencie gdy taka para dowiaduje się, że jest rodzeństwem to właśnie pod kątem dzieci ich to obciąża i wymusza decyzje.
            Ale jak tak na szybko przeglądam internet to jednogłośnie mówi się o tym, że jest zwiększone ryzyko wad jeśli te wady w genach się ma. Ale to zależy od układu genów. I może się okazać, że dzieci będą zdrowe.
            Nie ma tu jakiegoś biotechnologa? 🙂 Liczby potrzebuję. 🙂

            Dodam jeszcze, że być może (powtarzam być może) na podstawie dzisiejszej wiedzy klinki dopuszczają do dawstwa komórek jajowych i adopcji prenatalnej zarodków, gdyż udowodniono o znikomej szkodliwości? Nie wiem.
            Tutaj ktoś mądry musiałby się wypowiedzieć.

            Ja po prostu miałam przykre sny, łzy i wyobrażenia związane z przekazaniem komórek jajowych. Może niezasadne. Chętnie poczytałabym mądrego, bo być może będzie mi łatwiej. 🙂

            • Zamieszczone przez majowamama
              To mnie nie niepokoi, więcej: nie ma dla mnie zadnego emocjonalnego znaczenia, niepokoi mnie głównie problem modyfikacji genów w przypadku osobników spokrewnionych.
              Jakos tak więź braterska z bratem, którego poznaję jako powiedzmy 20 latka jest u mnie marna, za to geny jakie mozemy przekazac potomkom to juz sprawa niebagatelna.

              Zamieszczone przez paszulka
              Emocjonalnie raczej chodzi o to, że w momencie gdy taka para dowiaduje się, że jest rodzeństwem to właśnie pod kątem dzieci ich to obciąża i wymusza decyzje.
              Ale jak tak na szybko przeglądam internet to jednogłośnie mówi się o tym, że jest zwiększone ryzyko wad jeśli te wady w genach się ma. Ale to zależy od układu genów. I może się okazać, że dzieci będą zdrowe.
              Nie ma tu jakiegoś biotechnologa? 🙂 Liczby potrzebuję. 🙂

              Dodam jeszcze, że być może (powtarzam być może) na podstawie dzisiejszej wiedzy klinki dopuszczają do dawstwa komórek jajowych i adopcji prenatalnej zarodków, gdyż udowodniono o znikomej szkodliwości? Nie wiem.
              Tutaj ktoś mądry musiałby się wypowiedzieć.

              Ja po prostu miałam przykre sny, łzy i wyobrażenia związane z przekazaniem komórek jajowych. Może niezasadne. Chętnie poczytałabym mądrego, bo być może będzie mi łatwiej. 🙂

              tu chodzi o to ze wiele z nas ma jakieś geny noszące choroby. ale w jednym genie. szansa ze ten gen spotka drugi tak sam w komórkach niespokrewnionego partenera jest niewielka. Jak mamy dzieci to statystycznie połowa dzieci jest nosicielem tego genu. Ale jesli trafimy pare i sa juz dwa genu to choroba sie ujawnia. A tu im większe pokrewieństwo tym większa szansa ze mamy taki gen. oczywiscie mozemy nie mieś zadnych złych genów albo nasze rodzeństwo moze mieć inny komplet. no i mozemy spotkac ten gen u osoby obcej. ot statystyka

              Mysle ze szansa ze akurat nasze dziecko spotka swoje rodzeństwo jest bardzo mala. W koncu to i tak sie moze zdazać… jak jakis fajny tatuś podróznik płodzi rodzeństwo po całej polsce 🙂

              • Zamieszczone przez aborka
                ja tu patrze bardziej na moja więx emocjonalna jako matki – fakt ze po swiecie łazą sobie takie moje ALe i Bartki i nie są ie moje….

                To też rozważania nie łatwe. Która jest matką…. ta, która dała geny czy ta która nosiła pod sercem?! To rozważania filozoficzne. 🙂 Niedawno takie dyskusje też były na tapecie w związku z surogatkami.
                Też o tym myślałam aborko. W przypadku dawstwa komórek to trochę inaczej ale w przypadku zarodków….. jak hormony buzują to o różne myśli łatwiej. Jako, że rozważaliśmy inne opcje tzn zapłodnienie wszystkich komórek a potem adopcje prenatalną niewykorzystanych. Ja nie myślałam o sobie ale o tych dzieciach, które jeśli by się dowiedziały to miałby mi za złe, że ich nie chciałam…. a ja przecież chciałabym wszystkie tylko tylu urodzić nie dam rady. 🙂
                Mogłyby oczywiście być wdzięczne za to, że dano im szansę na urodzenie się gdzie indziej… ale jak się zastanawiam to z własną emocjonalnością nie chciałabym być w skórze takiego człowieka. Trudne to.
                To co doradzam dziewczynom decydującym się na ivf to przerobienie tematu od początku do końca. Z wszystkimi ale…. bo kiepsko jak pod wpływem hormonów uwypuklają się pewnie wątpliwości i problemy moralne. Myślę, że to ma wpływ na powodzenie.

                Ale wracając do tematu ;)…. Dlatego wszystko trzeba robić z głową. Myśleć o sobie tam gdzie nadwyrężamy nasz organizm ale też myśleć o konsekwencjach naszych decyzji.
                Jednak ja ciągle wierzę, że gdzieś jest kompromis.

                W tej chwili coraz więcej mówi się też o takiej selekcji materiału genetycznego, aby dać szanse parom z wadami genetycznymi na zdrowe potomstwo, które również zdrowe dzieci mieć będzie.
                Musicie wiedzieć, że niepłodność właśnie jest czasem wywołana przez wady genetyczne. Organizm często odrzuca chore zarodki.
                Nie zgłębiłam tematu na tyle, aby móc się wypowiadać bardziej szczegółowo (całe szczęście nie musiałam) ale w związku z tym tematem jeszcze bardziej jestem za ivf.
                Być może jedna dobra duszyczka się tu odezwie w tej sprawie. 🙂

                • Zamieszczone przez aborka
                  Mysle ze szansa ze akurat nasze dziecko spotka swoje rodzeństwo jest bardzo mala. W koncu to i tak sie moze zdazać… jak jakis fajny tatuś podróznik płodzi rodzeństwo po całej polsce 🙂

                  No tak ale ileż ten tatuś podróżnik napłodzić może :)…. a jak zarodków zostaje np 10?

                  Ale na pewno tak jest jak piszesz.:)

                  • Miałam się domem i dzieckiem zająć.
                    Całe szczęście obiad mam od wczoraj, wczoraj też sporo posprzątałam a dzidź na tyle mały, że dużo śpi. 😉

                    • Zamieszczone przez paszulka
                      To też rozważania nie łatwe. Która jest matką…. ta, która dała geny czy ta która nosiła pod sercem?! To rozważania filozoficzne. 🙂 Niedawno takie dyskusje też były na tapecie w związku z surogatkami.
                      Też o tym myślałam aborko. W przypadku dawstwa komórek to trochę inaczej ale w przypadku zarodków….. jak hormony buzują to o różne myśli łatwiej. Jako, że rozważaliśmy inne opcje tzn zapłodnienie wszystkich komórek a potem adopcje prenatalną niewykorzystanych. Ja nie myślałam o sobie ale o tych dzieciach, które jeśli by się dowiedziały to miałby mi za złe, że ich nie chciałam…. a ja przecież chciałabym wszystkie tylko tylu urodzić nie dam rady. 🙂
                      🙂

                      no z perspektywy dzieci nie myslałam o tym. raczej z własnej… ze tak kupka komórek to moze byc druga taka moja Ala, uparciuch godzine zakładający majtki… albo taki Bartek, wrazliwiec…..
                      No tak tu problem na wielu płaszczyznach – nichę rozdawania własnych genów, zal dzieci ze ktos je oddał, ryzyko spotkania brata lub siosty….

                      • Kurcze ja tak w temat wejdę trochę wstecz, ale nie czytałam wcześniej, nie chcę śmiecić ale

                        Zamieszczone przez alokazja
                        Ale Gobin w takim razie zdefiniuj.
                        Małżeństwa są zawierane również w innych wyznaniach. I uwierz mi nie do pomyślenia
                        chyba by była sytuacja gdyby do kościoła chodziła para która żyłaby ze sobą bez ślubu.
                        Tacy po upomnieniach zostają wykluczeni ze wspólnoty.

                        A jeśli sakramenty tracą, to po co chrzcić?? Co to jest polisa ubezpieczeniowa na wypadek wszelki??

                        Nie wyraziłam się jasno to napiszę o co konkretnie mi chodzi.
                        Dla mnie małżeństwo to dwoje ludzi, żyją ze sobą w miłości, szacunku. Z tej miłości rodzi się potomstwo lub nie różnie bywa. To jest małżeństwo. Żyją zgodnie i teraz żyją zgodnie z wiarą jeśli wierzą w Boga. Małżeństwo zawarli ze sobą przed Bogiem na polu. Biorąc na świadka Boga biorę sobie Ciebie M za męża etc. I on biorę sobie Ciebie K za żonę etc. Dla mnie nie koniecznie musi brać w tym udział ksiądz. Dlaczego? Dlatego że idą do KK i proszę o udzielenie ślubu słyszę, ceremonia zaślubin tyle i tyle, zaświadczenie tyle i tyle. To mnie mierzi i tu sakrament sam w sobie udzielony w KK traci dla mnie. Ale to dla mnie osoby która w swoim odczuciu jest wierząca. Do Kościoła chodzę rzadko chyba że mam potrzebę.
                        I Alo ja nie chrzciłam a jak by był nie daj Boże wszelki wypadek to ochrzczę i wg Biblii jak mnie uczono nie musi być to przez księdza prawda?
                        Hmm ja mam dylemat z moją wiarą, ale to na dłuższe dywagacje i nie ten temat.

                        Zamieszczone przez alokazja
                        A w ogóle kurczę to już ostatnio sobie obiecywałam, że nie będę się udzielać w
                        kolejnej tego typu dyskusji :Młotek:

                        🙂 udzielaj się udzielaj

                        Zamieszczone przez Bep
                        No tak, ale przecież ci alkoholicy i narkomani już żyją i powinniśmy się czuć poniekąd odpowiedzialni za nich. Wiec skoro leczymy wszystkich “chorych” to ich też… I tutaj chyba nie powinno być wątpliwości.

                        dlaczego mam się z nich czuć odpowiedzialna? Ja im w gardła nie lałam.

                        Zamieszczone przez bruni
                        myślę, że nie byłoby nagonki, gdyby księża wczytali się w Pismo Święte i z niego czerpali naukę i ją głosili, a nie babrali się w mamonie, mediach i polityce.

                        to temat rzeka i niestety z tego nie wyjdą raczej z tej mamony, mediów czy polityki.

                        Paszula dziękuję dowiedziałam się sporo z twoich wypowiedzi

                        Powtórzę to co napisałam na początku, dla mnie jest to przerażające że te dyskusje kłótnie uderzą w osoby które już urodziły się dzięki tej metodzie i co są gorsze od reszty? To jest przykre jak dla mnie. I jak co poniektóre osoby wiedzą że cała nagonka na in vitro jest po to by zamydlić oczy społeczeństwu to nie zmienia to faktu że spory będą trwały nadal

                        • Zamieszczone przez bruni
                          W Biblii o in vitro nic nie ma, podobnie jak o przeszczepach.
                          Specjaliści łączą tylko komórki, a Bóg daje (życie) i Bóg zabiera.
                          Nie ma we mnie wewnętrznego sprzeciwu.
                          Czuję że ‘mój’ Bóg się na to nie gniewa. Ba! ja wiem, że tak jest.

                          IMO – kosciół kk więcej mąci niż pomaga ludziom w drodze do Boga, niepotrzebnie.
                          Księża zapomnieli, że nie polityką, a miłością jest ta droga wyłożona, wiarą i nadzieją,
                          a ich zadaniem jest głoszenie Biblii, słowa Bożego, prorokowanie, a nie politykowanie.

                          A temat in-vitro jest bardzo poruszający i zawsze niezwykle ‘modny’ przed jakimikolwiek wyborami.

                          mogę się podpisać?

                          • Zamieszczone przez aborka
                            ja tu patrze bardziej na moja więx emocjonalna jako matki – fakt ze po swiecie łazą sobie takie moje ALe i Bartki i nie są ie moje….

                            ale są na świecie… A u Ciebie ich by wcale nie było
                            I teraz co lepsze by wcale “mych dzieci” nr 3,4,5 wcale nie było, czy dobrze, że są nawet jeśli to tego by “moim dzieciom” dać życie przyczynił się jeszcze ktoś inny po drodze

                            • Zamieszczone przez ania_st
                              ale są na świecie… A u Ciebie ich by wcale nie było
                              I teraz co lepsze by wcale “mych dzieci” nr 3,4,5 wcale nie było, czy dobrze, że są nawet jeśli to tego by “moim dzieciom” dać życie przyczynił się jeszcze ktoś inny po drodze

                              … to trudno tak na “sucho” taie rzeczy obmyslac. Jest jeszcze jeden aspekt. mysle ze jeslibym długo nei mogła zajsć w ciąze to bardziej bym czuła jednosć z innymi mamami z tym samym problemem i w ramach solidarnosci jajników łatwiej by mi było oddac zarodki…

                              no ale moja opiani jest taka- kazdy zarodek jest własnoscia rodzica. w koncu dzięki ich decyzji powstał. i rodzić moze decydowac co z nim robic. i to jest sparawa sumienia rodzica. Do ich decyzji zalezy czy mrozić, czy zniszczyć, czy oddać. Tu nikt nie powinien sie wtrącać.

                              • Zamieszczone przez aborka
                                mysle ze jeslibym długo nei mogła zajsć w ciąze to bardziej bym czuła jednosć z innymi mamami z tym samym problemem i w ramach solidarnosci jajników łatwiej by mi było oddac zarodki…

                                Nawet nie wiesz jak bardzo. 🙂

                                Co do niszczenia zarodków to myślę, że to powinno być uregulowane prawnie.
                                Nie jestem za zakazami a dawaniem ludziom wolnego wyboru, ale zawsze jest jakieś ale…. z punktu widzenia mojego emocjonalnego traktowania mimo wszystko zarodków, z punktu widzenia obciążającej stymulacji… budzi się we mnie sprzeciw na ich niszczenie, marnotrawienie…. ale nie podjęłabym się osądzania ludzi, którzy chcą to zrobić i nie czują się na siłach, aby wziąć na swoje barki przekazanie zarodków do adopcji prenatalnej itp.
                                Jak wszystko w życiu i prawie będzie zależało od definicji. Czym jest zarodek… w ten sposób wracamy do początku dyskusji. 🙂

                                • Zamieszczone przez gobin

                                  Nie wyraziłam się jasno to napiszę o co konkretnie mi chodzi.
                                  Dla mnie małżeństwo to dwoje ludzi, żyją ze sobą w miłości, szacunku. Z tej miłości rodzi się potomstwo lub nie różnie bywa. To jest małżeństwo. Żyją zgodnie i teraz żyją zgodnie z wiarą jeśli wierzą w Boga. Małżeństwo zawarli ze sobą przed Bogiem na polu. Biorąc na świadka Boga biorę sobie Ciebie M za męża etc. I on biorę sobie Ciebie K za żonę etc.

                                  No tak właśnie jest. Ale ja też z kolei mówię o specyficznej grupie ludzi.
                                  O takich którzy generalnie mają w głębokim poważaniu życie z Bogiem i kościół, ale jednocześnie
                                  wysuwają żądania wobec kościoła.

                                  Dla mnie nie koniecznie musi brać w tym udział ksiądz. Dlaczego? Dlatego że idą do KK i proszę o udzielenie ślubu słyszę, ceremonia zaślubin tyle i tyle, zaświadczenie tyle i tyle. To mnie mierzi i tu sakrament sam w sobie udzielony w KK traci dla mnie.

                                  Mnie również mierziło nauczanie naszego proboszcza o życiu w rodzinie.
                                  Tym bardziej, że był bardzo nieprzyjemny. Ale za sam ślub nie usłyszałam
                                  żadnej stawki a jedynie “co łaska” i daliśmy naprawdę niewiele. I tu jednak
                                  nauczyłam się odróżniać pomiędzy KK a częścią księży, którzy nie do końca
                                  trafili z powołaniem lub nie dorastają do swoich “zadań”.

                                  I Alo ja nie chrzciłam a jak by był nie daj Boże wszelki wypadek to ochrzczę i wg Biblii jak mnie uczono nie musi być to przez księdza prawda?
                                  Hmm ja mam dylemat z moją wiarą, ale to na dłuższe dywagacje i nie ten temat.

                                  Gobin ja nie chcę nikogo rozliczać czy chrzcił czy nie. Nie moja sprawa.
                                  Mnie tylko mierzi roszczeniowa postawa części ludzi. Z kościołem jest tak
                                  że nie musi się do niego chodzić czy należeć. Ale jak się już ktoś decyduje
                                  olewać jedno to niech będzie konsekwentny i nie wysuwa żądań samemu nie będąc w porządku.

                                  Powtórzę to co napisałam na początku, dla mnie jest to przerażające że te dyskusje kłótnie uderzą w osoby które już urodziły się dzięki tej metodzie i co są gorsze od reszty? To jest przykre jak dla mnie. I jak co poniektóre osoby wiedzą że cała nagonka na in vitro jest po to by zamydlić oczy społeczeństwu to nie zmienia to faktu że spory będą trwały nadal

                                  I tutaj się nie zgodzę. W ogóle się nie mówi źle o dzieciach które dzięki
                                  in vitro się urodziły. Natomiast nie widzę powodu aby nie dyskutować
                                  na ten temat. I polecam lekturę Ziemkiewicza, choć wiem że część dziewczyn go serdecznie nie znosi ;):

                                  • Zamieszczone przez alokazja

                                    I tutaj się nie zgodzę. W ogóle się nie mówi źle o dzieciach które dzięki
                                    in vitro się urodziły. Natomiast nie widzę powodu aby nie dyskutować
                                    na ten temat. I polecam lekturę Ziemkiewicza, choć wiem że część dziewczyn go serdecznie nie znosi ;):

                                    Czytałaś może “Polactwo” – jest tam wiele trafnych jednak spostrzeżeń 🙂

                                    • Zamieszczone przez gobin

                                      Nie wyraziłam się jasno to napiszę o co konkretnie mi chodzi.
                                      Dla mnie małżeństwo to dwoje ludzi, żyją ze sobą w miłości, szacunku. Z tej miłości rodzi się potomstwo lub nie różnie bywa. To jest małżeństwo. Żyją zgodnie i teraz żyją zgodnie z wiarą jeśli wierzą w Boga. Małżeństwo zawarli ze sobą przed Bogiem na polu. Biorąc na świadka Boga biorę sobie Ciebie M za męża etc. I on biorę sobie Ciebie K za żonę etc. Dla mnie nie koniecznie musi brać w tym udział ksiądz. Dlaczego? Dlatego że idą do KK i proszę o udzielenie ślubu słyszę, ceremonia zaślubin tyle i tyle, zaświadczenie tyle i tyle. To mnie mierzi i tu sakrament sam w sobie udzielony w KK traci dla mnie. Ale to dla mnie osoby która w swoim odczuciu jest wierząca. Do Kościoła chodzę rzadko chyba że mam potrzebę.
                                      I Alo ja nie chrzciłam a jak by był nie daj Boże wszelki wypadek to ochrzczę i wg Biblii jak mnie uczono nie musi być to przez księdza prawda?
                                      Hmm ja mam dylemat z moją wiarą, ale to na dłuższe dywagacje i nie ten temat.

                                      Prawda. Gobinku, obyś tylko zdążyła z tym ochrzczeniem, bo wiesz – różne rzeczy się zdarzają i nie znasz niestety dnia ani godziny…

                                      • Odświeżam wątek, bo na taki artykuł trafiłam.
                                        Nie mam wystarczającej wiedzy, aby potwierdzić treści ale myślę, że może dać sporo pokrzepienia tym, których serce boli w związku z działaniami KK.

                                        • W Toruniu odbywa się w czerwcu festiwal Song of Songs- i tam rozdają ulotki m.in o aborcji a teraz dostałam i taką o in vitro.
                                          Miałam to zeskanować i wstawić w czerwcu na forum- ale to był tak drastyczne, że nie zrobiłam tego.

                                          NIE jest prawdą, że KK nie uderza w DZIECI z in vitro! dokładnie przeczy temu ta hańbiąca i bzdurna ulotka ( dzieci po in vitro są upośledzone, mają skazy genetyczne itd.) Takie “naukowe” prawdy tam były zawarte…o psychice matki wielce spaczonej po tak strasznym i godzącym w godność człowieka zabiegu już nie wspomnę. O tym też było szeroko.
                                          Wyrzuciłam te śmieci- a szkoda. Może za rok znów rozdzadzą podobne rewelacje- to zachowam.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: In vitro…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general