Inseminacja a kościół

dziewczyny, jak niektóre wiedzą staram sie od dwóch lat przeszłam różne badania ( drozności itd miałam wycinane polipy itd) okazuje sie ze chyba u mnie w porzadku maż ma słabe nasieniei chyba czeka nas inseminacja. Naczytałam sie o tym, ze inseminacja jest niemoralna i grzeszna i Boże drogi mam już dosyć, prosze abyście nie posądzali mnie nie wiadomo o co, ale to jest teraz dla mnie problem, strasznie chce miec dzidziusia, na inseminacje raczej sie zgodze,a takie sprzecznosci mną targaja, nie wiem czy ktoś tu miał w ogóle taki problem, moze bez sensu zawracam wam głowę ale tylko delikatnie napiszcie co o tym myslicie, czy to co kościół głosi ma jakies uzasadnienie??? jeszcze bardziej jestem pograżona w tym wszystkim !!!

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Inseminacja a kościół

  1. Re: inseminacja a kościół

    No wiesz eliminacja zarodków nie tylko dokonuję się pprzez działanie lekarza bezposrednie. podaje się dużą dawkę estrogenów, które działąją eliminująco…
    Jest też wiele innych skutków ubocznych in vitro, ale o tym odpisywałam jednej z dziewczyn

      • Re: inseminacja a kos´ció?

        ?????????????????????/

        • Re: inseminacja a kościół

          pomyśl sobie, że za kilka lat kościół może zmienić swoje stanowisko w tej sprawie

          (i w innych…)

          i co wtedy?

          Olka i Ulcia dwa latka!!!

          • Re: inseminacja a kos´ció?

            jedno Ci tylko mam do powiedzenia. w tym wszystkim najwazniejsza jest milosc.i jej potrzeba. np potrzeba macierzynstwa. i na szarym koncu w priorytetach mam zagrozenie hiperstymulacja czy moje zle samopoczucie. widocznie Ty nie doszlas jeszcze do tego etapu, zeby pojac, ze drugi czlowiek (ten maly, o ktorego walczylam) jest wazniejszy ode mnie samej. zycie dla kogos i poswiecenie temu malemu czlowiekowi – to jest najwazniejsze, a nie moje cierpienia
            i we mnie nie ma jadu. ja jestem w ciazy, szczesliwa. moje dziecko wg usg genetycznego jest zdrowe i ma juz ponad 5 cm. i chwala Bogu za inseminacje i inne metody.

            Natusia + [Zobacz stronę]

            • Re: inseminacja a kos´ció?

              Anaim Ty jesteś Ewa Sowińska?

              23 cykl starań, w planach hsg i iui…
              kiedyś Cię znajdę…

              • Re: inseminacja a kos´ció?

                do Ewy Sowińskiej od na koncu się podpisał

                Szanowna Pani
                Dr Ewa Sowińska
                Poseł na Sejm RP

                Szanowna Pani Poseł,

                Uczucie zdumienia po przeczytaniu Pani listu to najdelikatniejsze określenie. Podpisuje się Pani jako lekarz, który niestety zdradza prawie zerową wiedzę o medycynie rozrodu. Jest bowiem zasadnicza różnica pomiędzy znajomością przedmiotu a osobistymi przekonaniami. Pisze Pani, że niepłodność trzeba leczyć nie zaś zastępować metodami in vitro. Nie jest to ”odkrywcze” stanowisko, bowiem już wcześniej były Konsultant Krajowy ds. położnictwa i ginekologii, nawet z tytułem profesora Bogdan Chazan pisał taką opinię: „techniki rozrodu wspomaganego medycznie nie są procedurami medycznymi, czasami tylko pozwalają uniknąć bezdzietności”. Zacytowanie takiej opinii na forum międzynarodowym budziło zdumienie i ośmieszało nasz Kraj. Jestem pewien, że Pani postawa wobec leczenia niepłodności wynika z podejścia kościoła rzymsko-katolickiego do leczenia niepłodności przede wszystkim technikami rozrodu wspomaganego medycznie (ART). Kościół katolicki stojąc na gruncie swoich doktryn po prostu nie akceptuje tego typu leczenia. Powinna jednak Pani Poseł wiedzieć, że leczenie niepłodności za pomocą ART akceptują: judaizm, kościół prawosławny, kościoły protestanckie, islam, buddyzm. W krajach Europy Zachodniej ale i Centralnej, w Katolickich Krajach, Państwo udziela pomocy materialnej niepłodnym parom poprzez refundację wszystkich form leczenia niepłodności w tym również za pomocą ART. Bo w końcu o refundację leczenia niepłodności chodzi. Tak się w życiu dzieje, że gdy ktoś narusza doktryny kościoła to po prostu grzeszy, ale za to dostaje karę tylko moralną – pokutę. Natomiast w Polsce gdzie jak Pani Poseł to czyni przekłada się swoje przekonania religijne na decyzje społeczno-polityczne, to niepłodne pary poddające się leczeniu niepłodności za pomocą ART są karane finansowo poprzez brak refundacji za ich terapię. A co jest najbardziej gorzkie i bolesne to fakt, że bogatym jest najzupełniej obojętne czy jest refundacja czy jej nie ma, bowiem pomoc medyczną znajdą wszędzie, jak nie w Polsce to za granicą. A co mają powiedzieć ci, którzy ze względów finansowych nie mogą skorzystać z leczenia? Czy ich pragnienie dziecka jest naganne? Czy adopcja, jak Pani Poseł sugeruje, jest w stanie rozwiązać problem niepłodności? Występuje Pani Poseł jako lekarz. Czy w przysiędze lekarskiej nie ma zdania, które mówi że należy wykorzystać w leczeniu, w tym niepłodności także, wszystkie zdobycze medycyny? Czy ART. to nie jest zdobycz medycyny? Czy niepłodność nie jest chorobą, jak niektórzy, wbrew stanowisku WHO, chcą twierdzić? Pytania mają charakter retoryczny.

                Powtórzę jeszcze raz za Panią Poseł, że „niepłodność trzeba leczyć, nie zaś zastępować ją metodami in vitro”. Wskażę zatem Pani trzy sytuacje w których, jako lekarz, proszę zaproponować medyczny sposób postępowania leczniczego:

                Dziewczynka w wieku 10 lat przechodzi ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, powikłane odczynem ropnym w miednicy małej. W następstwie ma nieodwracalnie uszkodzone jajowody. W świetle badań klinicznych żadne leczenie chirurgiczne ani farmakologiczne nie wchodzi w rachubę bo skuteczność takiego postępowania będzie zerowa. Czy później młodej kobiecie, w szczęśliwym małżeństwie, można odmówić leczenia nowoczesnymi metodami? Jaka jest jej wina, że nie może mieć dziecka w sposób naturalny? A według szacunków skala problemu jest duża i dotyczy kilkudziesięciu tysięcy niepłodnych par z tzw. czynnikiem jajowodowym niepłodności.

                Podobnie młody mężczyzna przechodzi ostre zapalenie cewki moczowej powikłane odczynem zapalnym nasieniowodów, które zostają nieodwracalnie uszkodzone. W nasieniu nie znajduje się plemników, ale nabłonek plemnikotwórczy funkcjonuje prawidłowo. Zaaspirowanie plemników (technikami MAF-, MESA, TESA) i zastosowanie techniki ICSI daje temu mężczyźnie realną szansę aby zostać ojcem własnego potomka. Czy według Pani Poseł należy mu odmówić pomocy w leczeniu za pomocą ART? Można to również odnieść do innych mężczyzn u których w nasieniu są obecne plemniki ale jest ich tak mało, że efekt „terapii” jest podobny. Nie ma nadal ciąży. I tak, jak Pani Poseł proponuje niedouczeni lekarze leczą nieskutecznie takich mężczyzn latami, przy okazji „kradnąc” czas reprodukcyjny kobiety. Bo według EBM (evidence based medicine) nie ma żadnego udowodnionego, farmakologicznego, skutecznego leczenia czynnika męskiego niepłodności. A skala problemu znów jest ogromna, bo dotyczy prawie połowy wszystkich przypadków niepłodności.

                I wreszcie zostają wykorzystane wszystkie znane metody leczenia niepłodności (farmakologia, zabiegowe) i nadal nie ma ciąży. Powinna Pani wiedzieć, że dotyczy to ponad 50% wszystkich przypadków. Pozostaje wtedy do dyspozycji trzecia grupa postępowania leczniczego – ART, traktowane jako metody ostatniej szansy. Czy można, tak jak proponuje Pani, niepłodnym parom odmówić takiego leczenia?

                A teraz kilka zdań na temat przedstawionych przez Panią Poseł „argumentów”:

                Nie ma w ogóle procedury niszczenia zarodków, natomiast rzeczywiście ma miejsce ich obumieranie. Podana przez Panią liczba 90 zarodków na ciążę jest kuriozalna. W czasie procedury IVF, tzw. implantation rate (odsetek zagnieżdżeń) jest około 25%, co oznacza, że na 4 zarodki jest jedna ciąża. Ponad to jako lekarz powinna Pani wiedzieć, że w naturalnym rozrodzie odsetek zagnieżdżeń nie przekracza 30%, a pozostałe 70% zarodków obumiera. Tego faktu biologicznego nikt nie kwestionuje, w tym kościół katolicki i jest to ogólne biologiczne prawo przyrody. W leczeniu niepłodności za pomocą ART ma miejsce podobna sytuacja biologiczna.

                Według medycznych standardów międzynarodowych i polskich do macicy przenosi się 1, 2 lub maksimum 3 zarodki i to tylko wtedy jeśli wiek kobiety przekracza 35 rok życia lub jeśli poprzednie próby leczenia kończyły się niepowodzeniem. Wtedy prawdopodobieństwo ciąży wielopłodowej jest prawie żadne. W bardzo wyjątkowych i niezwykle rzadkich przypadkach zdarza się embrioredukcja. Natomiast w żadnym stopniu nie można mówić o praktyce powszechnej, selektywnej aborcji. Jest to zwyczajne przekłamanie sposobów postępowania.

                Twierdzenie, że in vitro nie jest terapią jest poglądem tylko Pani Poseł i ludzi którzy w podobny sposób podchodzą do problemu niepłodności. No bo czym jest niepłodność? Chorobą, której następstwem jest brak ciąży i dziecka. A zatem jeśli w wyniku leczenia za pomocą ART rodzi się dziecko to nie jest to terapia niepłodności? Jak w świetle poglądów Pani Poseł określić dializę pozaustrojową w niewydolności nerek, czy jest to leczenie (dla mnie nie ma wątpliwości, że tak) czy też zastępowanie funkcji nerek? Posuwanie się do nonsensów powinno mieć jednak swoje granice. Powinna Pani Poseł także wiedzieć, że w chorobie niepłodność funkcjonuje również pojęcie: unexplained infertility – czyli niepłodność niewyjaśnionego pochodzenia. Nie ma żadnej uchwytnej przyczyny ale i nie ma ciąży i dziecka. Co zatem leczyć? Wtedy właśnie oferuje się m. In. ART jako sposoby ostatniej szansy. A jakie leczenie Pani, występująca jako lekarz zaproponuje nieszczęsnym parom? Wcześniej pisałem o przykładach zastosowania ART jako jedynej szansy na ciążę i dziecko.

                To prawda, że techniki rozrodu wspomaganego medycznie otworzyły furtkę do głębokiej ingerencji w procesy powstawania życia ludzkiego. Można tu mieć na uwadze klonowanie, sterowanie wyborem płci, itp. Natomiast w całym zamieszaniu propagandowym należy jednoznacznie odróżniać niepłodność i sposoby jej leczenia. W takim założeniu (techniki ART nie powinny budzić i w większości krajów nie budzą żadnych zastrzeżeń etyczno-moralnych.

                W sytuacji, takiej jak w Polsce, gdzie nie ma refundacji, nie istnieje licencjonowanie ośrodków, nie ma zespołów kontrolujących ich merytoryczną działalność można mieć wrażenie, że nie ma żadnego nadzoru nad losem uzyskiwanych zarodków. Praktyka wygląda inaczej i zespoły zajmujące się leczeniem niepłodności kierują się w swoim działaniu międzynarodowymi i polskimi wytycznymi (guideliness). Osobiście uważam, że należy mieć na uwadze poprawianie sytuacji a nie jak Pani Poseł proponuje podejmowanie prób eliminacji leczenia za pomocą ART.

                Pragnienie posiadania własnego potomstwa jest tak stare jak stara jest historia ludzkości. Gdyby zatem Pani Poseł sięgnęła do Ksiąg Starego Testamentu (np. Księga Rodzaju Ludzkiego, Księga Prawd Powtórzonych, itp.) to wtedy nieobce by były Pani opisy dotyczące naszych patriarchów: Abrahama i Sary, Izaaka i Rebeki, Jakuba i Racheli oraz innych. Gdy w sposób naturalny nie mogli mieć potomstwa to korzystali z pomocy aniołów. Czy na dzień dzisiejszy medycyna i jej osiągnięcia nie spełniają, najpewniej w sposób mniej doskonały, roli aniołów? Inna kwestia, czy posiadanie czy też chęć posiadania własnego dziecka są moralnie dopuszczalne pozostawiam do szerokiego osądu. Osobiście uważam, że kwestionowanie takich pragnień nie powinno w ogóle mieć miejsca. Natomiast co sądzi na ten temat społeczeństwo to powinno być ono o to zapytane. Praktyka przypisywania własnych poglądów społeczeństwu bez badania jego opinii w moim przekonaniu jest wyraźnym nadużyciem.

                Dyskusja z poglądem zawartym w tym punkcie nie może być merytoryczna, bo teza o przedmiotowym traktowaniu życia ma charakter doktrynalny. A z doktrynami nie ma sensownej dyskusji. Jeśli doktryna zakłada, że przy leczeniu niepłodności za pomocą ART poczęcie ma charakter techniczny (przedmiotowy) a nie jest następstwem aktu miłości (nb. co z poczęciem w następstwie gwałtu), to jakie znaczenie ma fakt, że małżonkowie się kochają, że zgodnie z prawami natury pragną własnego potomstwa? Dla mnie postawa niepłodnych małżonków jest w pełni zrozumiała, a próbę rozwiązania ich problemów za pomocą dostępnych metod leczniczych uważam za lekarski obowiązek.

                To, że leczenie niepłodności za pomocą ART ma charakter komercyjny jest w pewnym sensie następstwem polityki społeczno-politycznej Państwa. Na dzień dzisiejszy, według mego rozeznania funkcjonuje w Polsce ponad 35 ośrodków, w tym zdecydowana większość działających na zasadach komercyjnych. Państwo nie refunduje ani procedur leczniczych ani kosztów leków, pacjenci poddają się leczeniu z własnej woli i za własne, często ciężko uciułane pieniądze. Jakie zatem znaczenie ma Pani Poseł stwierdzenie, że „leczenie za pomocą ART ma charakter komercyjny”.

                Każdy człowiek ma niezbywalne prawo do wyrażania własnych poglądów. Według mojej oceny i rozeznania podane przez Panią Poseł „fakty”, w żadnym stopniu nie zasługują na miano faktów, zatem uważam, że trzeba je po prostu zignorować.

                Jestem zdecydowanie za rzetelną, merytoryczną dyskusją dotyczącą stosowania ART w leczeniu niepłodności. Natomiast zastępowanie dyskusji pustosłowiem i czytelną próbą usiłowania eliminacji takiego leczenia jest ze wszech miar nieuzasadnione.

                Z poważaniem

                Prof. dr hab. Marian Szamatowicz
                Kierownik Kliniki Ginekologii
                Akademii Medycznej w Białymstoku

                ————————

                23 cykl starań, w planach hsg i iui…
                kiedyś Cię znajdę…

                • Re: inseminacja a kościół

                  Zacznę od tego,że szanuję poglądy i wybory wszystkich dziewczyn,chociaż z niektórymi ciężko jest mi się zgodzić.
                  Sama jestem wierzącą katoliczką i jeszcze jakiś czas temu temat inseminacji,lub in vitro wydawał mi się bardzo odległy,wręcz myślałam,że nigdy nie będzie mnie on dotyczył.
                  O dziecko walczymy już trzy lata i ten czas bardzo radykalnie zweryfikował moje poglądy.
                  Pomijam tutaj moją osobę,kwestię instynktu macierzyńskiego,uczucia pustki,wielu “dołów”psychicznych.Kiedy patrzę na mojego męża jak bawi się z innymi dziećmi,kiedy widzę ogromną tęsknotę w jego oczach za czymś dla nas w tej chwili nieosiągalnym przestaje mieć znaczenie miejsce,lub sposób poczęcia dziecka.
                  Nie wiem ile jeszcze przede mną,jak długo jeszcze przyjdzie mi płakać w nocy w poduszkę.Wiem tylko,że nie cofnę się przed niczym,co pozwoli nam być pełną rodziną,co sprawi,że będziemy z mężem najszczęśliwszymi ludżmi na ziemi.
                  Jeśli to wszytko mam zawdzięczać in vitro,jeśli to ma pozwolić mi na przytulenie mojego małego szczęścia,to ja już nie mogę doczekać się tego zabiegu.

                  Sylwia

                  • Re: inseminacja a kos´ció?

                    W odpowiedzi na:


                    Tymi słowami pragnę zachęcić Państwa do adopcji dzieci będących sierotami. One czekają na Państwa miłość.


                    Niech sie szanowna pani Sowińska jak i inne panie i panowie wygłaszający podobne treści dowiedzą ile kosztuje adopcja sierotki. Niestety przekracza ona dość znacznie koszty IN VITRO (razem z lekami) i to nie jednego, zeby było ciekawiej. Dzieci czekają rodzice czekają, tylko co w takim razie jest takie drogie i kto na tym zarabia kokoski…

                    Edited by gablysia on 2006/05/06 01:30.

                    • Re: inseminacja a kos´ció?

                      trzeba tez dodac, ze p. Ewa Sowinska oprocz kontrowersyjnych pogladow ma takze SZESCIORO wlasnych dzieci. trudno sie dziwic, ze nie potrafi zrozumiec co to jest walka o dziecko i co czuje nieplodna kobieta.

                      Natusia + [Zobacz stronę]

                      • Re: inseminacja a kos´ció?

                        tiiiiiiaaaaaaaa!

                        23 cykl starań, w planach hsg i iui…
                        kiedyś Cię znajdę…

                        • Re: inseminacja a kościół

                          Poryczałam się……
                          GRATULUJĘ !!!!

                          Niki & córeńka 2 LATKA :))

                          • Re: inseminacja a kościół

                            wiecie co? podejdę do inseminacji jesli bedę musiała, bez sensu zarzucac sobie za iles tam lat ze czegos nie zrobiłam, musze umówić sie i pojechac do mojego lekarza ( 100 km ) ANAIM: rozumiem, że nie chcesz sie poddawać zadnym zabiegom tego typu, ja też mam jeszcze metlik, gdy miałam 27 lat wogóle nie myslałam o dziecku, 28 lat wyszłam za mąż i za bardzo o tym nie myslałam, tylko ze może kiedyś i tak nie wiem, majac 30 lat zaszłam w ciąże po 5 tygodniach poroniłam, nie uroniłam zadnej łezki bo zaszłam za pierwszym razem i mysłałam ze to tak szybko sie robi, dzis mam 32 lata i wszyscy wokół mnie rodzą dzieci w tym roku 3 kolezanki, 1 jest w ciąży, moja siostra, kuzynka uwierz ze kiedys mówiłam ze in vitro sie nie poddam na pewno, dzis mam nadzieje ze nie bede musiała bo też jeszcze tak mysle, ze nie pozwole na in vitro, ale zaczynam dopuszczac furtke juz sobie do konca nie ufam co bede myslec za jakis czas, inseminacja nie wchodziła w ogóle w rachube dzis stworzyłam ten post i podejde bede sie przed tym modlić ze niech sie dziejke coi chce ale podejde, jak nie zajde w ciaże to wtedy sobie powiem… tak widocznie miało być !!!!! ale dopiero wtedy! – CHYBA!!!

                            • Re: inseminacja a kościół

                              gabka, zycze Ci, zebys nie musiala przechodzic tej dlugiej drogi, i zeby – jesli juz – na inseminacji sie skonczylo. a moze uda sie “w lozku”.
                              pozdrawiam

                              Natusia + [Zobacz stronę]

                              • Re: inseminacja a kościół

                                No a mi jednak nie zwisa gdzie zmajstruje bobaska…
                                I nie dojdę do takiego etapu, że zacznie mi zwisać. Bo dla mnie dziś po takim długim czasie starań, to, że nie mam dziecka nie jest karą Bożą, ale błogosławieństwem. Wierzę, że po coś mi ten czas został dany. I tak jest, bo jeszcze bardziej jestem szczęśliwa w małżeństwie i w ogóle wiele, wiele w tym czasie otrzymałam w życiu. Ale nie wiem, czy tu chcę się tym dzielić… Dla mnie ten czas oczekiwania, to czs błogosławieństwa, nie jestem smutna i przygnębiona, a wręcz przeciwnie…
                                Taaa, może i stary ten artkuł, ale jary. Przecież in vitro na tym polega. Ta metoda, o której mi napisałaś to coś innego. Aczkolwiek niesie za sobą ewentualne poważne konsekwencje dla dziecka, czy kobiety i o tym lekarze mądrzy mówią wprost…
                                Na szczęście ten “nienajedzony” kościół stoi na straży dobra człowieka. Bo nic nie ma z tego, że staje w opozycji do manipulacji na ludzkim zyciu, w przeciwieństwie do tych nienajedzonych lekarzy, którzy robią biznes na ludziach…

                                No ta nieszczęsna masturbacja, a fe. Nie gustuję!

                                • Re: inseminacja a kos´ció?

                                  wiesz ten cytat tej posłanki, to w zasadzie tylko taki bonusik w moim mailu. To co dla mnie meritum pisałam wyżej.
                                  Może ona nie wie co to walka o dziecko, choć to raczej rozumie. Na pewno ja wiem co to walka o dziecko… Ale ta walka mnie nie nie zabija. Jestem w tym co robię wolna i przekonana, że mój Bóg, któremu ufam, który uczynił wiele cudów w moim zyciu zaiterweniuje. Widziałam uzdrowienia z raka złośliwego i wiele innych takich. Widzę jak mój Bóg jest aktywny, więc niczego się nie lękam…

                                  • Re: inseminacja a kościół

                                    No nie chcę poddawać sie takim zabiegom. I jestem przekonana. Ja naprawdę ufam Bogu. Długo czekam z mężem na dziecko, ale ten czas nie był stracony. I nawet dziś po tych ponad 4 latach wiem, że to nie jest tak, że Bóg o nas zapomniał. Nie muszę Go w niczym wyręczać, On da nam dziecko. Wierzę. I jestem szczeęśkiwa, bo wiem jedno i tego doświadczam. Wszystko w życiu jest zawodne, ale nie Boży plan. Dlaczego?! Bo tego doświadczam. Wiesz mam taką radość i pewność, że się uda. Ja nie czuję porażki i smutku, pomimo, że z mojego otoczenia wiele osób ma juz maluchy. Ale Ten u góry naprawdę mnie wspiera. Co z tego, że ma się tyle, czy tyle lat. To jest pojęcie względne. Mam wielu znajomych, którzy póxno urodzili dzieciaki i naprawdę są szczęśliwi, bo czują, że to ten czas miał być.
                                    A jeżeli to tylko nam się wydaje, że Bóg o nas zapomniał, że nas odrzucił ( choć to nie możliwe), a w rzeczywistości jest inaczej. Coś na ten czas innego przygotował. Ja wierzę, że każdy, kto ucieka się do Boga będzie wysłuchany. Nie mam watpliwości, doświadczam tego na codzień.
                                    Nic więcej mądrzejszego Ci nie powiem. Możemy obrzucać si e tu argumentami bez końca, ale to nie jest ważne. Ważne jest Twoje szczęście….
                                    Znajdź je!!!!
                                    Wszytskiego dobrego!!!

                                    • Re: inseminacja a kos´ció?

                                      tak jasne, ale tylko wieczorami…. Ale macie pomysły, hahahahahah… Juz nie można tam kogos zacytować, bo od razu się no….

                                      • Re: inseminacja a kos´ció?

                                        się co?
                                        bo to takie dziwne jak ktoś nie piszę od siebie tylko wyszukuję gdzieś jakieś wypowiedzi ludzi znanym jako za lub jako przeciw a więc też tak zrobiłam…
                                        gratuluję Ci tej pewnosci o której piszesz do Gabi, że napewno zdania nie zmienisz, też tak myslałam ale zmieniam zdanie, wciąż wierzę że może zanim podejdę do zabiegu się uda, ale napewno do zabiegu podejdę
                                        pozdrawiam

                                        23 cykl starań, w planach hsg i iui…
                                        kiedyś Cię znajdę…

                                        • Re: inseminacja a kościół

                                          dziekuje, moze czujesz ze Bóg da ci dziecko, a może to są twoje uczucia, tak może być uwierz mi, może nie masz miec dziecka, może ja tez nie moze Bog właśnie tak chce moze tak ma być

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Inseminacja a kościół

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general