tzn czy moze wiecie? ja bede chciala w przyszlym miesiacu pojechac do siostry do Austrii, no i logicznie rzecz biorac, skoro jestesmy w EU to leczenie tez obejmuje, ale czy to dotyczy tylko naglego przypdku, gdy chodzi tylko o szpital? A co jesli dziecko sie przeziebi i bede potrzebowala isc do zwyklego pediatry? Potrzebe sa jakies dodatkowe dokumenty?Musze cos wyrobic w Polsce,czy zywczajna ksiazeczka ubezpieczeniowa wystarczy? Wiecie moze na ten temat cos wiecej? Albo gdzie moge zadzwonic, zeby sie dokladnie poinformowac, bo raz korzystalam z pediatry we Wiedniu i to jest koszt 50 euro, wiec chcialbym zaoszczedzic gdyby zaszla taka potrzeba korzystania z lakrza.
Z gory dziekuje za pomoc,
Weronika
13 odpowiedzi na pytanie: Ja to jest z ubezpieczeniem wyjezdzajac za granice?
wyrabiacie w NFZ europejską kartę ubezpieczeń i po klopocie
nie obejmuje tylko szpitali
ale tez zwykłe choroby i wizyty nabyte podczas pobytu
czasami jest tak że wystawia ci rachunek…i potem rozlczasz sie juz w Polsce u siebie w NFZ
zawsze tez mozesz wykupic sobie – za niewielkie chyba pieniadze – dodatkowe indywidualne ubvezpieczenie
dokładnie tak jak teodor pisze 🙂
karte wyrabiają ci na miejsciu -musisz tylko wypełnic kwestionariusz i byc oczywiscie objęta ubezpieczeniem w pl:)
oby nie była potrzeba -ale warto miec 🙂
ja z kolei podam odwrotna sytuacjie, w koncu jestesmy w uni i powinno dzialac tak samo w dwie strony. Gdy mi sie dzieciaki rozchorowaly, bylam w przychodni w Gdyni, i mialam dwie mozliwosci. Albo panie spisalyby dane z mojej karty, wypenianie dziwnych formularzy itd. i wtedy odbyloby sie to “bezgotowkowo”, albo jestem przyjeta jako prywatny pacjent i po powrocie rozliczam sie z moja kasa chorych. Ja wybralam druga opcje, po powrocie przedstawilam rachunki i dostalam zwrot kosztow.
podobnie robilismy jak bylismy w pl
albo płaciulismy i w irl nam oddawali… Albo nawypelnialismy sie czasami tyle druczków – że szlag czlowiek trafiał
tutaj – z rozmów z przyjezdnymi polakami wiem że wystarczy tylko przedstawic karte która zazwyczaj sobie w przychodni kserują… Albo i tylko spisuja dane i numer i po sprawie – rozliczanie nastpeuje miedzy panstwami
No to jestem na bieżąco.
W weekend korzystałam z poradni dentystycznej w Niemchech. W jednej nie skasowali mnie 10 eur, choć na informacjach jest napisane, że tak. Natomiast powiedziala, że obciążenie pryjdzie do domu, tak samo jak za zastrzyk, za który miałam zaplacić ponad 10 eur Natomiast w drugiej na dzień dobry 10, a potem już nic tyle co za antybiotyk w aptece.
Natomiast latem w Danii płaciłam tylko w aptece za lekarstwa.
Z kolei jak rok temu mojemu dziecku bolał ząb jak byliśmy w Niemchech to nie płaciłam ani tej 10 ani nic w aptece.
Ale zawsze warto mieć przy sobie kartę. No i dowód potwierdzający tożsamość.
A co ze szpialem to w każdym państwie jest inaczej. Właśnie wyczytałam że w Niemczech płaci się za każdy dzień 10 eur.
W pl dwa razy odmówili mi przyjęcia na tą kartę (w tej samej przychodni) tłumaczyli, że ta karta jest ważna tylko w razie zagrożenia życia.
W innej przychodni kobieta ochrzaniła poprzednią przychodnię, stwierdziła, że nie chciało im się po prostu papierków wypełniać.
Kartę moją skserowała, papierki wypełniła i po sprawie. Zawsze były to wizyty z dzieckiem chorym.
Więc nie byłabym taka pewna, że ta karta jednak zawsze zadziała. Teraz wiem, że jadąc do pl potrzebuję dodatkowo jakiś druk (E cośtam), bo na samą kartę mnie mogą nie przyjąć.
ale odkad w całej unii europejskiej wprowadzili europejskie karty – ujednolicone – tych druków juz nie ma
karta zastepuje druk
wydaje mi sie ze to byla zła wola przychodni po prostu….
polecam to rozwiąznie! tak się złożyło, że kiedyś mi sie ono bardzo przydało, gdy miałam wypadek samochodowy za granicami kraju. Firma ubezpieczeniowa zapewniła mi powrót samolotem, a ja tylko odebrałam bilety na lotnisku.
Nie tam, by cos miało sie stać, ale koszt dodatkowego ubezpieczenia niewielki, a potem mniej stresów.
U mnie opuchlizna dopiero zaczyna schodzić.
Pojechałam odpocząć a tu niespodzianka…
Na pewno zła wola. Ja to wiem, że karta jest ważna, ale tam się uparli, że owszem, ważna, ale tylko w razie zagrożenia życia. To było kilka miesięcy temu.
O tym druku E cośtam wspomniałam, bo miałam kilka (3-4) lata temu taką sytuację, że wykupiłam dodatkowe ubezpieczenie dla całej rodziny ważne w całej Unii i w pl dowiedziałam się, że te ubezpieczenie ważne jest tylko wtedy kiedy mam je na tym właśnie druku E cośtam (E 104?). A ja miałam tylko jakąś kartę w języku ang i do tego druk z całą informacją o ubezpieczeniu. Miałam dzwonić z pl do swojej ubezpieczalni na isl i prosić o przysłanie mi faksem tego E cośtam.
Wtedy odpuściłam i poszłam prywatnie.
europejska karta – w formie jaka jest teraz weszla w pl jakos 2 lata temu.. Albo nawet 1,5 roku temu
wczesniej wydawali tylko te druki E cos tam
moze stad wynikało to kilka lat temu – ze pl nie była w tych samych przepisach co reszta krajów unii??
no ale zamieszanie jest to prawda
a wynika to z tego że przychodnie wiedza że ze takiego pacjenta ktory legitymuje sie karta europejska – pieniadze dostana duzo pozniej – jak juz sie panstwa miedzy soba rozlicza
wiec jak nie wiadomo o co chodzi – to wiadomo ze chodzi o kase
Tylko dodam jeszcze, że teraz przy powrocie do Polski muszę właśnie wziąć ze swojej ubezpieczalnie druk E 104, żeby w pl mieć ubezpieczenie. Sama karta mi nic nie da.
W sumie to nawet nie wiem jak to na pewno wygląda w pl. Ja będę miała i kartę i druk na wszelki wypadek.
Bałaganiarze
Szok!!!!!! i to do potęgi.
Dostałam dzisiaj rachunek za wizytę u dentysty w Berlinie.
!!!!!60 EUR!!!!
Praktyczie za nic, bo nic mi nie robił. Ja z bólem, opuchnięta a ten konował dał mi zastrzyk i powiedział, że nie może pomóc.
No i dzisiaj szok. Dzwonię do NFZ. Dopiero za 4 -tym razem dodzwoniłam się do właściwej osoby. Dowiedziałam się tyle, że rachunek muszę zapłacić, mogę się ubiegać o refundację ale nie muszę jej dostać. Prawdopodobnie niektóre usługi dentystyczne w Niemczech są płatne, ale nigdzie o tym nie jest napisane.
Siostra dzwoni do kliniki w Berlinie. Dowiaduje się, że nie zostałam przyjęta z kasy chorych tylko jako osoba prywatna. Ma tylko skserowany dowód osobisty. Zaginęła im cała reszta, czyli: paszport, karta i wnioski. Po chwili znalazła się kopia karty, ale reszty niet. Ma szukać i kierowniczka będzie jutro rano przez pół godziny to dzwonić i się dowiadywać co dalej.
Kurcze ale burdel! Adrenalinę mi podnieśli, a tak mi się spać chciało.
A co do rachunku to super koszt. Za nic, za to że czekałam w nocy 3 godziny, później 45 minut na fotelu i zostałam odesłana z niczym, no może z drętwą twarzą. I za to 60 EUR.
Ale prawdopodobnie w karcie jest wpisane coś innego, bo recepcjonistka mówi, że jest ta za usługę zastrzyku, otwarcia i zamknięcia zęba. Normalnie oprócz tego, że idziesz musisz brać kopie złożonych wniosków wraz z opisem co zrobili. Chyba będzie to moja praktyka na przyszłość.
Znasz odpowiedź na pytanie: Ja to jest z ubezpieczeniem wyjezdzajac za granice?