Mam pytanko do Was, drogie Mamuśki. Należę niestety do kuchnioodpornych i wstyd się przyznać ale żywieniowo zaniedbuje moje pociechy. Sa dni a nawet tygodnie, że codziennie jest full jadlospis a sa dni i tygodnie, ze wogole olewam sprawe wychodząc z założenia, że jakoś to będzie. Czuję sie z tym fatalnie 🙁
Czy macie jakieś banalne przepisy na wartościowe jedzonko? Czy macie jakiś plan zakupowo/zywnościowy? A moze codziennie robicie zakupy na nastepny dzien? Czy gotujecie wieczorem na nastepny dzien? A moze gotujecie z zapasem na kilka dni? Czy po przedszkolu wasze dzieci jedzą jeszcze obiad? Czym karmicie dzieci itd itd itd… pytań znalazałbym jeszcze z milion, ale chyba po takim wstępie zostałam zrozumiana w kwestii swojego dylematu.
31 odpowiedzi na pytanie: Jadłospis Przedszkolaka
po przedszkolu mlody w domu nie je obiadu, je co najwyzej jakis podwieczorek i oczywiscie kolacje, podwieczorek zalezy od tego co bylo w przedszkolu ale najczesciej budyn, jogurcik, owoc lub jakas slodycz.
robie zakupy raz w tygodniu,a co najwyzej w tygodniu uzupelniam w rzeczy potrzebne…
obiady mlody jada w domu tylko w weekendy, a dla nas gotuje obiad na dwa dni od razu.
Mój po przedszkolu zjada jeszcze obiad w domu, ale raczej rzadko się zdarza, by były to dwa dania. Przeważnie zjada talerz zupy, a za jakiś czas dokłada czymś innym, typu kluski z cukrem, frytki z ketchupem. Czasem, jak ma wyjątkowy apetyt, to woła o drugie danie, ale jak napisałam, rzadko się to zdarza.
Też się łapię na tym, że sama powinnam mu częściej podtykać nie czekając na to, aż zawoła, ale niestety nie zawsze mi się chce. Tym bardziej, że moje dziecko wielu rzeczy nie weźmie nawet do ust i żeby coś naszykować, to trzeba się nakombinować. Sama chętnie skorzystałabym z jakiś pomysłów.
Temat obiadu zawsze staram się obmyślić co najmniej z dniowym wyprzedzeniem (a gotuję różnie. Czasem tego samego dnia, czasem dzień/dwa wcześniej.). Do tego nie lubię robić zakupów na ostatnią chwilę więc w ciągu tygodnia spisuję sobie na kartce, co będzie mi potrzebne i dopiero z gotową listą wyruszam na duże zakupy w weekend. Czasem zdarzy się, że o czymś zapomnę i muszę kupić w ciągu tygodnia, ale staram się takich sytuacji unikać, bo nie lubię latać kilka razy.
Ja tez kuchnioodporna, tez zaniedbuję pod tym katem młodego ale raczej nie mam wyrzutów sumienia 😀 Nigdy nie chodzi głodny, cieszę się, ze je w przedszkolu:), po przedszkolu czasami je z nami czasami już nie ale specjalnie obiadu juz nie robię.
Zawsze można usmazyć jajo (bardzo wartościowe :D), zmówić pierogi albo pizze z warzywami, jak nie ma nic do jedzenia. Młody zup nie zjada albo bardzo rzadko, surówek tak samo więc tego praktycznie nie robimy, nie planuje na następny dzień, nie gotuję dzień wcześniej. Praktycznie się nie zdarza aby obiad się składał z dwóch dań.
Młody lubi jednogarnkowe z mięsem = mięcho plus jakies warzywa
tortillę, truskawki lub jabłka z ryzem, nalesniki z serem, krokiety, spagetti – to jego najulubieńsze, czasami na obiad robimy tosty 😀
Nie przywiązyję zbytniej uwagi do jedzenia, zawsze się coś wykombinuje
P. S zakupy robimy po pracy, na bierząco, nie umiem kupować hurtowych ilości i planować jedzenia na kolejne dni
Uff, ale mi ulżyło 🙂 bałam się linczu 🙂
Ale jak to śpiewa Krajewski
Nieee jesteś sama aaaa lalla 🙂
no niestety i ja dołączam do grona kuchnioo(d)pornych. Dotarło do mnie że zdrowe odzywianie a to co zjada Asia to niekoniecznie to samo Raz że moje lenistwo a dwa jej wybrzydzanie – i mamy przyczynę takiego stanu rzeczy.
Chciałabym urozmaicić jej jadłospis ale to jest koszmar. Chciałabym żeby jadła więcej warzyw,sałatki, surówki – cokolwiek. Jakąkolwiek inną zupę niż rosół – NIE. Ja gotuję ona nie chce jeść 🙁 I odechciewa mi się wszelkich starań
Ja muszę gotować drugi obiad i muszę wciskać w młodego, bo on ma stale niedowagę i wygląda jak szczapa. Do tego jest strasznie ruchliwy, w piorunującym tempie spala i jakby tego było mało, w czasie niedomagania potrafi stracić 2 kg w ciągu 3 dni! (Które potem nadrabia przez m-c!)
Jajek, ryżu nie może, pierogów do ust nie weźmie, podobnie jak większości innych, gotowych rzeczy. Tak więc na szybko raczej ciężko mu coś naszykować. Trzeba planować i gotować.
Jak ja się cieszę, że Jula chodzi do przedszkola (ja też z tych kuchnioodpornych)- w tygodniu po przedszkolu zjada w domu podwieczorek jogurt, danonek czy kisiel, potem kolacyjka i po sprawie. A jeszcze przed snem lubi zjeść jabłko czy mandarynkę. W weekend niestety już trzeba się trochę bardzej przyłożyć, ale moje dziecię należy do prawie wszystkożernych więc nie ma z nią problemów – jakaś zupa, ziemnaki z mięsem i surówką (najlepiej tarta marchew z jabłkiem) czy makaron z sosem i jest ok.
Mam dosyć luźne podejście do żywienia, za to moja mama… to już oddzielna historia. Po trzech tygodniach wakacji z babcią nie mogłam podnieść mojej Julki. Ciągle tylko było: Juleczko może zjesz danonka, może banana itp.
Tak samo było jak ja byłam mała. Mama wszystkim wmawiała, że ja jestem niejadek i ciągle mi coś wpychała do jedzenia. Efekt tego był taki, że jak przychodziła pora obiadu faktycznie mało zjadałam bo już nie byłam głodna!!!
było tak i u mnie jeszcze do niedawna… Też mi się nie bardzo chciało, podtykałam cokolwiek wychodząc z założenia, że w końcu żywią ich jakoś w przedszkolu i żłobku… Głównie jakieś jogurty, serki, młodszy mleko, ew. zupa. Rzadko coś innego. Aż okazało się, że młody ma bardzo niski poziom żelaza – po przeanalizowaniu możliwych przyczyn aż się przeraziłam jego dietą i w tej chwili zmieniłam ją radykalnie. Z nabiału tylko jogurt naturalny lub mleko – i tyle. Starsza to samo. Więcej kanapek z wędliną, kabanosów (uwielbiają), samodzielnie robione szynki, owoce wymagające zaangażowania matki 😉 (typu kiwi, bardzo lubią, ale ja nie lubię obierać) – wszystkie te zmiany ze względu na młodszego, nie mam wyboru.
Mam poza tym wyrzuty sumienia, że dopuściłam do takiego stanu 🙁
banalne przepisy 🙂 – u nas z tych prostszych i banalnych przechodzą: jajko gotowane (:)), placuszki z jabłkami, jogurt naturalny z bananem, koreczki z wędliny, sera, warzyw – bardzo lubią taką formę 🙂
codziennie nie robię, raz na kilka dni zazwyczaj w hipermarkecie, raz w tygodniu na rynku, średnio raz-dwa razy w tygodniu w mięsnym
Plan zdecydowanie mam 🙂 – tzn. kupuję tylko to, co wiem, że będzie zjedzone, rzadko eksperymentuję z jedzeniem dla dzieci
mięso zazwyczaj wieczorem, chyba że jest jakieś proste do przygotowania (typu filet z piersi kurczaka z brokułami w śmietanie) – to wtedy po pracy. Zazwyczaj góra na 2 dni.
zdarza się, ale w sumie rzadko (zazwyczaj jak jest udko pieczone, bo to akurat starsza uwielbia)
U mnie wszystko tak samo, z tą różnicą, ze jeśli Iga zje po przedszkolu jakiś obfitszy podwieczorek, to kolacji już nie 🙁
absolutnie nie, kto ma czas. JA po przedszkolu obiad daje bo on w tam ma o 12 i powieczorek o 15 wiec w domu jemy jeszcze ciepłą kolacje-obiad. Zwykle gotuje raz-2 razy w tyg i to jedno danie. (Ala jest co drugi dzien u babci i tam je a maż czasem na miescie)
Moje dzieci lubią ryby i polecam zakup jakiś filetów do zamrazarki. rozmrazam w mikrofali i smaze. do tego ryz albo makaron (kartofle nieczęsto bo nie lubie obierac). Polecam kotlety mielone lub klopsy – tez zrobione na zapas w zamrazarce. No i sos do spagetti – robie wiecej i mroze wpojemniczkach aventu na mleko – akurat taka mała porcja dla 2 dzieci.
Jak nic nie mam to jedzą zapiekanki i są szczęsliwi. no i oczywiscie parówki i jajecznica…
moje plany ugotowania czegoś zdrowego lub nowego konczą sie tym ze samam zjadam.
ja wyszłam z załozenia ze organizm nie chce tego co mu szkodzi. i jak moja córa nie je warzyw ani owoców to znaczy ze nie. Narazie nie znalazłam sposobu na nią. Ok roku to jadła winogrona z krzaka i borówke tez z krzaka. teraz nic kwasnego nie przejdzie. Ale za to ona lubi zupy i tak jej moge dac warzywa. Za to Batrek zup nie tyka ale zaczął sie upiminac o surowizne – czyli pomidorka i sałate. w małych ilościach ale zawsze cos. Ostatnio córa mnie zaskoczyła. Zrobiłam żeberka w kapuście (przepis z forum) – a ona wrąbała 3 dokładki kapusty (powiedziałam ze to makaron)
Doskonałe !!
Okrutne, ale u mnie też działa. Zrobiłam kiedyś omlet i była tam papryka, która generalnie jest “blee”, ale powiedziałam ze to pomidor i sprawa już była prosta. Omlet byl “mniammm”
Ja gotuje z ksiazka. Od kiedy przeszlam na diete (a raczej zmienilam i ustrukturyzowalam sposob jedzenia a co za tym idzie robienia zakupow i gotowania) to zakupy robie 2 razy w tygodniu z lista ktora mam w ksiazce. Jeden raz duze zakupy na caly tydzien, a dodatkowo swiezyzna (zielenizna, mieso, nabial). Obiady wiec gotuje zgodnie z grafikiem podanym w ksiazce i wiem ze caly tydzien jemy odpowiednio zbalansowane obiady. Dzieciom nie zawsze smakuje to co ugotuje, ale zawsze chociaz sprobuja, nawet jesli to jest jedna brukselka albo jeden peczek brokula to i tak dobrze. Synek zjada niemal wszystko. Ksiazek z ta dieta mam 4, kazda z menu na okolo 8 tygodni, i w kazdej sa rozne zamienniki menu, wiec mozna sobie zamieniac dane obiady a wartosci odzywcze. Jedna jest na lato i zawiera wiecej letnich skladnikow, duzo swiezych owocow itd, inna jest na Swieta i zawiera swiateczne przepisy, a dwie sa uniwersalne. Ksiazki sa napisane przez Sonje Bakker, nie ma polskiego wydania, ale moze istnieje cos podobnego w Polsce. Pracuje do 15-tej, wtedy odbieram dzieci ze szkoly i ze zlobka i jedza obiad okolo 16:30. Zwazywszy ze u nas w Holandii cala reszta ludzi (w tym dzieci) jedza obiady o godzinie 18:00 to i tak u nas jest wczesnie. W zlobku dzieci dostaja obiad o godzinie 17:00 (moje dziecie odbierane jest wczesniej) a w szkole w ogole nie ma obiadow, przedszkoli jako takich w ogole nie ma.
No wiec tak sobie radze.
do nigelli lawson to mi daleko, ale generalnie codziennie robie w domu cieply, normalny obiad…
zakupy – grubsze raz na tydzien, lae i tak niemal codziennie musze zagladac do sklepu, bo o czyms wczesniej zapomnialam albo akurat cos mi jest na juz potrzebne. reasumujac – wizyta w sklepie niemal kazdego dnia.
co do posilkow makarego – u nas sytuacje ratowala i ratuje niania , ale juz niedlugo, bo od lutego dziecko tylko ze mna bedzie. w czasach przed-przedszkolnych, gdy siedzial w domu tylko z niania, to najczesciej ona cos makaremu codziennie przynosila /a to zupke szczawiowa – przez mamakergo uwielbiana /razem zbierali szczaw /, a to nozki kurczaka, a to kotlecika schabowego, etc/.ja gotuje codziennie po pracy – maz nie uznaje obiadow tzw. odgrzewanych, “dwudniowych”, wiec dzien w dzien stoje przy garach. obiady sa wiec gotowe na ok. 18-19 i zdarza sie, ze makary pocisnie i wtedy 3 obiadek /1 w przedszkolu, 2 u niani, 3 wieczorny w domu/. do wrzesnia zostawialam makaremu na drugi dzien wlasnie zupe lub mieso, do tego dochodzilo cos od niani i obiad byl.
co do menu mojego dziecka – wybredny do granic mozliwosci, najchetniej by jadl makaron, pomidory i kurczaka pieczonego, ewentualnie schabowe. z zup – szczawiowa, ew. pomidorowa, czasami ogorkowa i kapusniak.
na pewno je za malo warzyw,ale nie ma sposobu, by go do nich zmusic. wszedzie wygrzebie najdrobniejsza marchewke, kalafiora, brokuly…
a czasami, jak mam totalnego lenia, zdarza nam sie po prostu isc na pizze albo w domu zrobic frytki i tyle.
o matko, to mój by nic nie jadł….ja to nawet nie umiem ugotowac na jeden dzien
moj jak sobie nie ugotuje to nie zje za to jak ja cos od wielkiego dzwonu machne, bosze jaka radosc
grunt to nie przyzwycajac do dobrego
Aja jestem chyba mutantem – kocham gotować
Jak chłopcy nie chodzą do przedszkola to na obiad mają 2 dania bo mnie ostatnio skrytykowali że samą zupa i mięsem z zupy to się człowiek nie naje
Więc…
Zupy lubią takie: rosół, krupnik, porowa, pomidorowa, barszcz ukraiński
Warzywa są podstawą 2 dania: pomidory, fasolka, buraki, marchewka, papryka
Mięcho: pieczony albo gotowany kurak, gulasz i podobne mutacje, kotlety i mielone, pieczeń, sos mięsny do spaghetti, ryba
Ziemniaki, ryż, kluchy (raczej symbolicznie)
Z tych rzeczy zawsze zmiksuje się jakiś obiad.
Poza tym rzeczy na słodko: pierogi, makaron z serem, naleśniki, placuszki z danonków, racuchy
W sumie każdy taki obiad przygotowuje się w pół godziny + czas kiedy się samo gotuje albo piecze.
Jak chłopcy jedzą w przedszkolu to stołówka domowa wygląda tak:
o 6 śniadanie
o 17 kolacja: zupa + mięso z zupy albo mięso z obiadu + warzywa albo kanapki
o 19 idą już spać
Bez tego chłopcy by głodowali bo podwieczorek w przedszkolu jest o 14.30 i to takie skromniutki np 1 kanapka z weki lub jogurt itp
mój przedszkolak (o ile chodzi do przedszkola, bo ostatnio częściej w domu siedzi) różnie jada w przedszkolu. I jak wiem, że jest coś co lubi to w domu zjada jajecznicę, jakiś serek, bułkę, parówkę po powrocie. Ale jak wiem, że obiadu nie zje albo bardzo mało to zawsze zrobię jej coś ciepłego. A ze moje dziecko raczej niewiele lubi to często coś w domu dojada
Tak czytam, jaki apetyt mają inne dzieci to mi ręce opadają, mam okropnego niejadka, bardzo mało je, no i oczywiście monotonnie. Ma czasem przebłyski, ale rzadko.
Ja też mam WIELKIEGO niejadka – gdy ma zjeść sama, wlasnorecznie, ale jest GLODOMOREM gdy się ja karmi 🙁
I mam zgryz 🙁
Znasz odpowiedź na pytanie: Jadłospis Przedszkolaka