jak doczekalam sie FRANULKA

Przez cala ciaze zastanawialam sie jak to bedzie, a im bardziej sie zastanawialam, tym bardziej bylam przerazona. Ale natura tak to jakos wykombinowala, ze im bardziej zblizal sie termin finalu, im bardziej bylo ciezko i wielorybio, tym bardziej przerazenie zamienialo sie w wielkie oczekiwanie. Termin z wyliczanki zblizal sie wielkimi krokami, czulam sie psychicznie przygotowana na powitanie mojego dzieciatka, a wszytko wskazywalo na to, ze fizycznie tez. Ale dzieci jak to dzieci, bywaja uparte. Mijaly dni, mijaly kolejne terminy, odszedl czop sluzowy i….. Nic sie dalej nie dzialo, lazilam z rozwarciem na palec chyba ze trzy tygodnie. Moja gotowosc zamienila sie w jakas placzliwa depreche przedporodowa. W koncu definitywnie sie przeterminowalam…. Poczlapalismy do punktu konsultacyjnego na Zelazna. Zbadali, zrobili ktg: wszystko ladnie przygotowane, dzidzius zdrowy, tylko skurczy brak, to znaczy jest – jeden smetny, prosze przyjsc za dwa dni. No to czlapiemy raz jeszcze: ktg, usg – wyglada na to, ze ciaza jest mlodsza o dwa tygodnie. Matko! Jak to? Caly czas wszystko bylo ksiazkowo a tu nagle mlodsza? Jak dlugo jeszcze bede sie toczyc??? I znowu: wszystko ladnie przygotowane, dzidzius zdrowy, tylko skurczy brak, to znaczy jest – jeden smetny, prosze przyjsc za dwa dni. To byl poniedzialek, a raczej poniedzialkowy dol. Sama juz nie wiedzialam co mam myslec, brzunio twardnial w oszalamiajacym tempie, ale nic nie bolalo. No to jak ja mam wiedziec czy to to, czy nie to? Kiedy bede wiedziec, ze cos sie dzieje? We wtorek dol sie poglebil. Przetoczylam sie tak caly dzien, a wieczorem zaleglam moim wielkim cielskiem na sofie przed telewizorem, az do usniecia. Ocknelam sie, poczlapalam do sypialni, na pocieche popiescilismy sie troszke z mezem. Ech, pora spac. Ale najpierw siusiu, o!! a to niespodzianka, leciutkie krwawienie! no no. wracam do sypialni: kochanie, chyba rano pojedziemy do szpitala! Jednak bedzie lwiatko a nie panna:-) Z wrazenia zjadlam jeszcze pozna i nadprogramowa kolacje. polozylam sie spac. AAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!! 15 minut pozniej potworny skurcz przygwozdzil mnie do lozka!!!!!! Cholera jasna, juz wiem jak to jest!!!!! Kotku wstawaj! Nie jedziemy rano! Jedziemy NATYCHMIAST!!!!!!! Patrze przytomnie na zegarek 12:15, skurcze co 5 minut, zbieram sie, co nie jest latwe bo z wrazenia dostalam jakiejs okropnej telepki. Przytomnie wysylam posta i….jedziemy do szpitala. Na Zelaznej jestesmy o 1.00, skurczyki skurczybyki juz co 3 minuty! I boli jak diabli! Senna atmosfera w izbie przyjec, ale bardzo mile dziewczyny. Badanko – 2-3 cm. Idziemy na porodowke! No dobra jak idziemy to idziemy, auuuu, tylko ten skurcz. Dzielny maz mowi mi jak oddychac, bo ja sie pogubilam zupelnie. Ale dobrze jest. Trafiamy na super polozna, ktora znamy i ktora nas zna – chodzilismy do niej do szkoly rodzenia. Co za ulga, czuje, ze jestem w dobrych rekach.
Tej nocy jest jednak taki wysyp dzieciaczkow, ze musimy troche poczekac na salke, bo sie wlasnie “truja bakterie”. No to lazimy po korytarzu, wieszam sie na fotelach, na Slawku, wyginam w pozach oszalalego jogina. Slawek i Gosia caly czas mowia mi jak oddychac, faktycznie dobry oddech troche lagodzi bol. Miedzy skurczami Slawek masuje mi plecy, w czasie skurczu chybabym go ugryzla gdyby mnie dotknal. W koncu zabieramy swoj majdan i idziemy do sali morelowej. Z miejsca wieszam sie na drabinkach. Maz pomaga mi sie przebrac, Malgosia podlacza do ktg – piekne silne skurcze co 1,5 minuty, 4 cm rozwarcia. Przytomnie przypomnialam sobie, ze to odpowiedni moment: ja chce znieczulenie!!! pojawia sie pani anestezjolog, dostaje strzala w plecy, nie boli, ale przyjemnie nie jest, no bo jak tu sie wygiac w koci grzbiet, zeby sie wlasnym brzuchem nie zadusic???
Nastepne dwie godziny sa cudne, nic nadmiernie nie boli, pracuje nad rozwarciem w podpowiadane przez Malgosie sposoby, oddycham tlenem, prowadzimy mila pogawendke, radio sobie gra. Pieknie jest. Przy kolejnym badaniu – 7 cm – odchodza wody. Zaraz potem robi sie 9 cm i skurcze parte. Jest 4 rano i juz nie jest tak przyjemnie! Boli!!!!! Gosia mowi: 4.40 rodzimy. Zabawna. Znowu wyginam sie w pozycjach szalonego jogina, by glowka zeszla nizej, kloce sie z Gosia, Slawek robi co moze, zeby mi pomoc. przenosimy sie na lozko. Znowu mam te przekleta telepke, znieczulenie juz nie dziala, skurczyki skurczybyki silne jak nie iem co, ale troche za krotkie, by miec czas wypchnac chlopaka. Dostaje oxytocyne, jest lepiej. Wrzeszcze az do zdarcia gardla, opadam z sil. Taka mysl nagle nieprzytomna: robcie sobie co chcecie, ja urodze kiedy indziej… Ale to sie tak nie da niestety…Gosia i Slawek dopinguja mnie, maz dodatkowo podtrzymuje glowe, dociska nogi do brzucha. AAAAAAAAAA, klejny mega skurcz. Jest glowka!!!!!!! Dotknij jej!!!!! Dotykam, lapa mi drzy, to jest niesamowite, jest glowka!!!! Dostaje jakiegos kopa energetycznego, skurcz, parcie, JEEEEEEST! 4.40 urodzilam synka!!! Czuje jak odplywam ze zmeczenia, klada mi malca na brzuchu. Boze, jaki on piekny!!!!! Maz caluje mnie w spocone czolo, nic juz nie jest wazne, to najpiekniejszy moment w moim zyciu. Juz nic nie boli, o niczym nie pamietam. Co tam lozysko, co tam szycie. Tule w ramionach moje wrzeszczace malenstwo, ktore patrzy na mnie tymi niesamowitymi oczkami. Witaj na swiecie malenki. Dzielny tata przecina pepowine, jestesmy rodzina. Malenstwo jest piekne, dziesieciopunktowe. teraz czas tylko dla nas, czas na pierwsze karmienie i tulenie sie do siebie. Czas na zdjecia, usmiech prosze! Lezymy tak ponad dwie godziny, jestem zmeczona, opuchnieta i najszczesliwsza na swiecie. Potem przychodzi pani pediatra, zabiera Franka na badania, Slawek asystuje synkowi. A ja przy pomoc Malgosi probuje sie umyc.
I to wlasciwie tyle. I wiecie co? Mialam wspanialy porod, bolalo, ale mimo bolu to bylo niezwykle wydarzenie, nie zadna bolesna trauma. Gdybym miala rodzic raz jeszcze to tylko tak i na Zelaznej. No i moze chetnie skorzystalabym z tych wszystkich “pomocy naukowych” na ktore nie mialam czasu, bo wszystko tak szybko szlo. Wprawilam wszystkich na porodowce w oslupienie, bo ja taka mala i drobna (150 cm), dzidzius calkiem spory (3450g i 53 cm), pierwszy porod, a od pierwszego skurczu zajelo mi to 4.40 h!!!!!
Powinnam pojsc teraz do tego lekarza, z ktorym rozstalam sie gdy ocenil na oko, ze u mnie to tylko cc. Ale nie pojde. Pojde do pokoju obok zobaczyc co u synka

Effcia z FRANULKIEM (20.08)

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: jak doczekalam sie FRANULKA

  1. Re: jak doczekalam sie FRANULKA

    Effciu… Jeszcze raz gratulacje!
    I 100 lat dla cudnego Franulka 🙂

    P. S. Ja też niezbyt gabarytowa jestem (ok.160 cm), a Natunia identyczna, jak Franek (3542 g i 53 cm). No i jednak ciut szybszy poród (1,5 h)


    • musialam…

      ech….. musiałam sobie przypomnieć…i poryczeć się….. to już 4 lata…..

      Znasz odpowiedź na pytanie: jak doczekalam sie FRANULKA

      Dodaj komentarz

      Angina u dwulatka

      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

      Czytaj dalej →

      Mozarella w ciąży

      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

      Czytaj dalej →

      Ile kosztuje żłobek?

      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

      Czytaj dalej →

      Dziewczyny po cc – dreny

      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

      Czytaj dalej →

      Meskie imie miedzynarodowe.

      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

      Czytaj dalej →

      Wielotorbielowatość nerek

      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

      Czytaj dalej →

      Ruchome kolano

      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

      Czytaj dalej →
      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
      Logo
      Enable registration in settings - general