Jak postępować wobec żony ktora jest niedojrzała emocjonalnie

Witajcie,

pisałem tutaj już kiedys o kryzysie małżeńskim (w wątku “znienawidziła mnie żona”) od tamtego czasu sporo zrozumiałem. Pojąłem mianowicie, że mam do czynienia z osobą niedojrzałą emocjonalnie, kimś kto nie posługuje sie jakimś systemem wartosci lecz manipuluje rzeczywistoscią, z kimś kto odrzuca niemal wszystkie konstruktywne poropozycje kompromisu, gra na konflikcie ktory stale podsyca i wznieca

Żona złożyła pozew rozwodwoy, utrudnia mi kontakty z dzieckiem.

Może dalej podam przykłady takiej postawy.

Chcialbym dowiedzieć się jak postępować z osobą niedojrzałą, co robić by uwrażliwić ją na pewne sprawy, pomóc jej dojrzeć.

pozdrawiam,
Baribal

25 odpowiedzi na pytanie: Jak postępować wobec żony ktora jest niedojrzała emocjonalnie

  1. Najbardziej dla mnie bolesny i deskrutywny przejaw niedojrzałości żony to utrudnianie kontaktów z synkiem.

    W pozwie żona wyraża żądanie bym mógł spotykać sie z dzieckiem raz w miesiacu przez 4 godziny w jej obecnosci.

    W tej chwili widuję się z synkiem raz na dwa tygodnie w obecności żony. A ponieważ mieszkamy w odległych miastach, więc gdy przyjeżdzam zabieram małego na spacer. Latem były to podmiejskie wycieczki, a teraz galeria handlowa. Żona chodzi za nami jak cień.

    • Zamieszczone przez Baribal

      W pozwie żona wyraża żądanie bym mógł spotykać sie z dzieckiem raz w miesiacu przez 4 godziny w jej obecnosci.
      .

      A nie możesz w sądzie zawalczyć o inny tryb widzeń?
      Masz ograniczone prawa rodzicielskie?

      • Zamieszczone przez kurczak
        A nie możesz w sądzie zawalczyć o inny tryb widzeń?
        Masz ograniczone prawa rodzicielskie?

        Witaj Kurczaku,

        nie mam ograniczonych praw rodzicielskich i żadna rozprawa się jeszcze nie odbyła.

        Pierwsza będzie na początku przyszłego roku.
        I mój adwokat już zgłosił plan opieki rodzicielskiej wg ktorego mógłbym zabierać synka co 2 tygodnie na weekendy.
        Gdyby tak było bardzo bym się cieszył :).

        Żona wnioskuje jednak o to by ograniczyć mi prawa rodzicielskie a spotkania by byly raz w miesiacy przez 4 godziny w jej obecnosci poza jej mieszkaniem (czyli mieszkaniem teściów, bo ponoć to oni “sobie nie życzą”).

        Nigdy na synka nie krzynąłem, nawet nigdy nie dałem mu klapsa.
        Nie potrafię zrozumieć dlaczego żona odcina mnie od dziecka. Dziecka które tęskni.
        Wiele razy pytał w obecnosci żony na spacerze “kiedy bedziesz u nas spał tatusiu”,
        “kiedy do mnie przyjedziesz?” (na skypie). Ale na żonie te pytania nie robią żadnego wrażenia.

        Kiedy ją poznawałem, kiedy byliśmy małżeństwem wydawało mi się że to osoba empatyczna
        i przeciętnie wrażliwa, nie spodziewałem się że może się tak odciąć od uczuć wspołczucia i tęsknoty jakie
        są miedzy synkiem a ojcem.
        Myślę o tym dlaczego tak się stało i czy mam jakiś wpływ by to zmienić.

        pozdrawiam,
        B.

        • Ona może Ci ograniczyć władzę rodzicielską, “bo tak”? bez powodu?
          Jakoś będzie musiała chyba w sądzie udowodnić, dlaczego chce, abyś widywał się z dzieckiem raz w mies przez 4 godz i to w jej obecności?

          • jak najszybciej złóż wniosek do sądu o uregulowanie kontaktów z dzieckiem
            pierwszy z brzegu artykuł z google:

            • Zamieszczone przez beamama
              Ona może Ci ograniczyć władzę rodzicielską, “bo tak”? bez powodu?
              Jakoś będzie musiała chyba w sądzie udowodnić, dlaczego chce, abyś widywał się z dzieckiem raz w mies przez 4 godz i to w jej obecności?

              Oboje złożyliśmy wnioski o badanie w RODK.
              Z tym że ja nie składałem go po to aby udowadniać niedojrzałość emocjonalną żony (chociaż uważam że tak jest), lecz w nadziei że te badania, ich wynik wskażą sądowi podstawy bym mógł spotykać się z synkiem tak jak postuluję w planie wychowawczym czyli 2 całe weekeny w miesiącu.

              Natomiast żona, co sama pisze we wniosku, zabiega o te badania by odebrać mi władzę rodzicielską i doprowadzić do sytuacji jak wspomniałem powyżej: bym mógł sie spotkać z synem 4 godziny w miesiącu w jej obecności w galerii handlowej (tak jak ma to miejsce teraz). Czyli w jej mniemaniu badania te wykażą wyraźną dysproporcję kwalifikacji wychowawczych na jej korzyść.

              Wg mnie nie ma ku temu żadnych podstaw.

              • Zamieszczone przez Baribal
                Czyli w jej mniemaniu badania te wykażą wyraźną dysproporcję kwalifikacji wychowawczych na jej korzyść.

                Wg mnie nie ma ku temu żadnych podstaw.

                To czego się boisz?

                • Zamieszczone przez kurczak
                  To czego się boisz?

                  Boję się tego że sytuacja zostanie tak przedstawiona że nie będę mógł sie widywac z synkiem.

                  Wiem juz że w te święta sie z nim nie spotkam, czekałem na to rok (w zeszlym roku tez nie widzieliśmy się w święta,
                  chociaz zabiegałem o to od konca października, proponowałem żonie rożne warianty, wszystko na próżno,
                  w pozwie napisala “Mąż nie widział się z synem w święta z powodu braku zaintereswania”. To bylo podłe kłamstwo.
                  Jedyne co mi zaproponowala to spotkanie na klatce schodowej – nie dałem psychicznie rady – jechac 300 km
                  i widzieć się z dzieckiem na klatce w swięta. Nie miałem psychicznych sił.
                  W tym roku spokałem sie z synkiem wiele razy na klatce – jesieną, np gdy byl chory, bo zwykle jedziemy do galerii,
                  tam wypożyczam wózek-samochód i jeździmy przez 2 godziny, potem wracam do siebie).

                  • Zamieszczone przez Baribal
                    Boję się tego że sytuacja zostanie tak przedstawiona że nie będę mógł sie widywac z synkiem.

                    A dowody jakieś ma? Czy jej zeznania wystarczą?
                    Sory, może naiwnie pytam, ale nie znam się zupełnie.

                    • Zamieszczone przez beamama
                      A dowody jakieś ma? Czy jej zeznania wystarczą?
                      Sory, może naiwnie pytam, ale nie znam się zupełnie.

                      Jej zeznania mogą wystrczyć albo nie.
                      Jest duże prawdopodobieństwo że jeśli będzie mnie źle przedstawiać w sądzie to nie będę mógł sie spotykac z synkiem.

                      Najpierw przez rok prosiłem żonę żeby poszła z nami na spacer – nie poszła ani razu, wystawiała synka za drzwi i po spacerze go odbierala sprzed drzwi.
                      Potem, w sierpniu tego roku, wszystko sie zmienilo. Z początku sie cieszyłem że chodzi z nami razem, ale szybko zrozumialem że teraz już nie mogę iść z synkiem sam, nie mogę wziać go do przyjaciół (nie mieszkam w Warszawie), że ona chodzi nie dlatego żeby dziecko lepiej sie czuło ale ma jakąś inną motywację.

                      Od Wielkanocy nie spedzilem z synkiem ani jednego dnia. Co najwyzej 3 godzinne spacery (od sierpnia w towarzystwie żony).

                      Zapytałem – dlaczego?
                      Powiedziała ze mam zły wpływ na dziecko.

                      Na Wielkanoc 2012 roku wziałem synka na tydzien do siebie i moich rodziców.
                      Wszystko pamiętał, mieszkanie, nawet kanarki u sąsiadów, mimo że minął rok, kiedy rozstalismy się.
                      Gdy wracałem synek przez półtorej godziny płakał w pociągu i krzyczał że on nie chce, że chce żeby mama przyjechała.
                      Płakał tak aż zasnął, tuliłem go i nosiłem na rękach, bolało mnie to, mówiłem że jedziemy do mamy,
                      ale on krzyczał że “chce rozwalić taki pociąg” że chce “rozwalić cały świat”. Do dzis mnie to boli.
                      W końcu, spocony, cały mokry, zasnął. Nie mogłem zrealizować jego prośby, chociaz tak chciałem.

                      Gdy go oddawałem, na klatce, wczepił sie w moją szyję i nie chciał puscić, caly czas płakał i krzyczał.
                      Żona wyrwała go i takiego wrzeszczącego, szarpiącego się zawlokła do domu na górę.
                      Potem dowiedziałem się, że przez 3 dni sikał na dywan.
                      Nawet mi tego nie powiedziała, dopiero po tygodniu. Poszła do psychologa dziecięcego i z tą panią doszła do wniosku. że
                      “synek za mocno przeżył rozstanie z matką”. I żona wyciągneła kolejny wniosek, że już sie z nim nie spotkam sam.

                      Wiec potem wielokrotnie zapraszałem i zapraszam ją z dzieckiem, ale nigdy nawet nie odpowie że nie przyjedzie. Gra i zwleka. Wtedy ogarnia mnie wielka złość, wymiotuję prawie. Od Wielkanocy tego roku nie spędziłem dnia z synkiem. Rozmawiam z nim na skypie czasami. To jest bardzo dzielny i mądry chłopak. To wspaniały człowiek, tylko taki mały, niech się trzyma.

                      Powidziałem jej: “Gdybys na była dobrą matką, to na schodach gdy odwoziłem synka powiedziałabyś żebym wszedł na górę. Posiedziałbym aż dziecko się uspokoi, przyzwyczai i pożegna. Nie wyrywałabys go płaczącego.”
                      Odpowiedzieła:”Moi rodzice nie życzą sobie ciebie widzieć”

                      Co tu do rzeczy mają rodzice? dla dobra dziecka, jego wrazliwości i uczuć należalo się spokojnie, przytulić, pożegnać, zrobić pa pa.

                      • Zamieszczone przez Baribal
                        Witajcie,

                        pisałem tutaj już kiedys o kryzysie małżeńskim (w wątku “znienawidziła mnie żona”) od tamtego czasu sporo zrozumiałem. Pojąłem mianowicie, że mam do czynienia z osobą niedojrzałą emocjonalnie, kimś kto nie posługuje sie jakimś systemem wartosci lecz manipuluje rzeczywistoscią, z kimś kto odrzuca niemal wszystkie konstruktywne poropozycje kompromisu, gra na konflikcie ktory stale podsyca i wznieca

                        Żona złożyła pozew rozwodwoy, utrudnia mi kontakty z dzieckiem.

                        Może dalej podam przykłady takiej postawy.

                        Chcialbym dowiedzieć się jak postępować z osobą niedojrzałą, co robić by uwrażliwić ją na pewne sprawy, pomóc jej dojrzeć.

                        pozdrawiam,
                        Baribal

                        Witaj Baribal, poruszyłeś bardzo ciężki temat. Zachowanie żony (o ile oczywiście Ty jesteś fair) jest bardzo nie w porządku. Najbardziej nie rozumiem dlaczego kobiety posługują się dzieckiem jako grą przetargową. To ogromna krzywda dla niego. Sama miałam męża tyrana, ale w życiu nie ograniczałam mu kontaktów rodzicielskich. W zachowaniu żony jest dużo agresji, jeżeli nie będzie chciała sobie sama pomóc i nie zgodzi się na pomoc z zewnątrz, to może być naprawdę ciężko. Może ona ma jakieś problemy ze sobą?
                        Bardzo Ci współczuję, musisz być teraz silny, życie wszystko pokaże.

                        • Ciężka sprawa.
                          Życzę Ci byś miał kontakt z Synem częstszy niż raz w miesiącu.
                          Szczerze to nie rozumiem jak można z dziecka uczynić kartę przetargową.
                          Należy rozdzielić sprawy interpersonalne między małżonkami z relacjami rodzice-dziecko.
                          Tu krzywdzi się tylko dziecko. Dorośli sobie poradzą a dziecko przeżyje traumę. Często pozostawia ona ślad w psychice na całe życie i powoduje daleko idące konsekwencje. Warto by żona o tym pomyślała.

                          • Zamieszczone przez Baribal
                            Jej zeznania mogą wystrczyć albo nie.
                            Jest duże prawdopodobieństwo że jeśli będzie mnie źle przedstawiać w sądzie to nie będę mógł sie spotykac z synkiem.

                            Najpierw przez rok prosiłem żonę żeby poszła z nami na spacer – nie poszła ani razu, wystawiała synka za drzwi i po spacerze go odbierala sprzed drzwi.
                            Potem, w sierpniu tego roku, wszystko sie zmienilo. Z początku sie cieszyłem że chodzi z nami razem, ale szybko zrozumialem że teraz już nie mogę iść z synkiem sam, nie mogę wziać go do przyjaciół (nie mieszkam w Warszawie), że ona chodzi nie dlatego żeby dziecko lepiej sie czuło ale ma jakąś inną motywację.

                            Od Wielkanocy nie spedzilem z synkiem ani jednego dnia. Co najwyzej 3 godzinne spacery (od sierpnia w towarzystwie żony).

                            Zapytałem – dlaczego?
                            Powiedziała ze mam zły wpływ na dziecko.

                            Na Wielkanoc 2012 roku wziałem synka na tydzien do siebie i moich rodziców.
                            Wszystko pamiętał, mieszkanie, nawet kanarki u sąsiadów, mimo że minął rok, kiedy rozstalismy się.
                            Gdy wracałem synek przez półtorej godziny płakał w pociągu i krzyczał że on nie chce, że chce żeby mama przyjechała.
                            Płakał tak aż zasnął, tuliłem go i nosiłem na rękach, bolało mnie to, mówiłem że jedziemy do mamy,
                            ale on krzyczał że “chce rozwalić taki pociąg” że chce “rozwalić cały świat”. Do dzis mnie to boli.
                            W końcu, spocony, cały mokry, zasnął. Nie mogłem zrealizować jego prośby, chociaz tak chciałem.

                            Gdy go oddawałem, na klatce, wczepił sie w moją szyję i nie chciał puscić, caly czas płakał i krzyczał.
                            Żona wyrwała go i takiego wrzeszczącego, szarpiącego się zawlokła do domu na górę.
                            Potem dowiedziałem się, że przez 3 dni sikał na dywan.
                            Nawet mi tego nie powiedziała, dopiero po tygodniu. Poszła do psychologa dziecięcego i z tą panią doszła do wniosku. że
                            “synek za mocno przeżył rozstanie z matką”. I żona wyciągneła kolejny wniosek, że już sie z nim nie spotkam sam.

                            Wiec potem wielokrotnie zapraszałem i zapraszam ją z dzieckiem, ale nigdy nawet nie odpowie że nie przyjedzie. Gra i zwleka. Wtedy ogarnia mnie wielka złość, wymiotuję prawie. Od Wielkanocy tego roku nie spędziłem dnia z synkiem. Rozmawiam z nim na skypie czasami. To jest bardzo dzielny i mądry chłopak. To wspaniały człowiek, tylko taki mały, niech się trzyma.

                            Powidziałem jej: “Gdybys na była dobrą matką, to na schodach gdy odwoziłem synka powiedziałabyś żebym wszedł na górę. Posiedziałbym aż dziecko się uspokoi, przyzwyczai i pożegna. Nie wyrywałabys go płaczącego.”
                            Odpowiedzieła:”Moi rodzice nie życzą sobie ciebie widzieć”

                            Co tu do rzeczy mają rodzice? dla dobra dziecka, jego wrazliwości i uczuć należalo się spokojnie, przytulić, pożegnać, zrobić pa pa.

                            Straszne historie w tym artykule z Wyborczej… 🙁
                            Oby Twoja zakończyła się inaczej….
                            Nie wiem, w jaki sposób otworzyć kobiecie oczy, jeśli sama nie widzi, że krzywdzi dziecko – mam nadzieję, że nie widzi, a nie krzywdzi z premedytacją dla swoich celów.

                            • Zamieszczone przez beamama
                              Straszne historie w tym artykule z Wyborczej… 🙁
                              Oby Twoja zakończyła się inaczej….

                              Dziękuję wszystkim za dobre słowo. Ono jest dla mnie ważne, dodaje mi sił.
                              Szczególnie dodaje mi sił przykład kobiet które mimo sporu z małżonkiem,
                              widziały w nim nadal człowieka, także takiego który kocha dziecko.

                              Nie wiem, w jaki sposób otworzyć kobiecie oczy, jeśli sama nie widzi, że krzywdzi dziecko – mam nadzieję, że nie widzi, a nie krzywdzi z premedytacją dla swoich celów.

                              Beamama,
                              wydaje mi się że jest tak że człowiek który krzywdzi zrobi wszystko (zracjonalizuje, dorobi falszywą ideologię) żeby usprawiedliwić swoje postępowanie. Mało kto umie powiedzieć “źle czyniłem”, a jeszcze rzadziej “źle czynię”. Wszystkim nam to mówi sumienie, ale mozna je zagłuszyć. Myślę, że najwiekszym zagłuszaczem sumienia jest lęk, ktory potrafi sumienie wręcz wyłączyć. Człowiek gdy brakuje mu odwagi, gdy cierpi wypycha lęk, zaprzecza bólowi, a wtedy coś tak kruchego jak sumienie wymięka.

                              To brzmi tak trochę filozoficznie, ale moze w jakimś stopniu wyjaśnia mechanizm demonizowania partnera.
                              Ja wiem sporo, o żonie, o swoich błędach, niedojrzałosci obojga i ingerencji teściów, ale i tak całego mechnizmu tego co sie dzieje nie rozumiem.
                              Wierzę że będę mógł cześciej spotykac sie z synkiem, ze odbudujemy tę dobrą więź ktora nas łaczyła i jeszcze trochę łączy.
                              pozdrawiam,
                              B.

                              • halinasuperdziewczyna Dodane ponad rok temu,

                                Sugeruje ponownie dokladnie przyjrzec sie sobie.
                                Nie doszukiwac sie lękow, czy innych usprawiedliwien.
                                Dziecko wrocilo w kiepskim stanieemocjonalnym. Jako matka tez nie pozwolilabym tego powtorzyc i tym samym mocno zastanowilabym sie nad spotkamiami sam na sam z ojcem.

                                • Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna
                                  Sugeruje ponownie dokladnie przyjrzec sie sobie.

                                  Przyjglądać się sobie zawsze warto.

                                  Zamieszczone przez HalinaSuperdziewczyna

                                  Nie doszukiwac sie lękow, czy innych usprawiedliwien.

                                  Mam wrażenie że nie zrozumiałaś sensu mojej wypowiedzi.
                                  Czy uważasz że ja “doszukuję się lęków i innych usprawiedliwień” u żony?

                                  Dziecko wrocilo w kiepskim stanieemocjonalnym.

                                  To nie tylko nie jest prawda, lecz jest to manipulacja.
                                  Otóż dziecko w ciągu tygodnia było zadowolone, uśmiechniete i radosne, co żona widziala na skypie, co widziala moja rodzina itd.
                                  Nastrój synka, mozna powiedziec, chociaz to bolesne – rozpacz, wywołał fakt powrotu do teściów gdzie mieszka żona.
                                  Mały pytał mnie -“czy mama przyjedzie”.
                                  I ja odpowiedziałem : – “tak synku, moze kiedys przyjedzie” [dokladnie tak]

                                  I teraz, gdy przyglądam sie sobie to wiem że to byla zła odpowiedź!
                                  Bo On, kilkulatek wynioskował z niej nie to co ja myślałem. Synek przyjął że mama przyjedzie teraz tu gdzie przez kilka lat mieszkaliśmy.
                                  A ja chcialem powiedziec tylko że być moze kiedys tak sie stanie.

                                  Oprócz tego żona mogła, czego nie zrobiła (“bo jej rodzice sobie nie życzą”) złagodzić chwilę gdy synek juz przyzwyczajony do mnie wracał do niej. Myślę że nie sikałby wtedy na dywan.

                                  Jako matka tez nie pozwolilabym tego powtorzyc i tym samym mocno zastanowilabym sie nad spotkamiami sam na sam z ojcem.

                                  Oczywiście możesz wyciągnąć taki wniosek jak moja żona.
                                  Ale odcinając dziecko od ojca, bo do tego sprowadza sie realizacja tego wniosku, krzywdzisz dziecko.

                                  Wrażliwy rodzic, mąż czy żona, stara się o to by dziecko mialo poczucie bezpieczeństwa,
                                  w tym celu zrobi wiele by zapewnić kontakt z obojgiem, uda sie nawet do specjalistów
                                  (wielokrotnie proponowałem żonie terapię, oraz odwiedziny u psychologów dziecięcych aby o spotkaniach rozmawiac, odrzuca
                                  te propozycje, zbywa milczeniem).

                                  W czasie spotkań chodzę z synem (i żoną jak cieniem) po galeriach handlowych, bo teraz jest za zimno na dłuższy spacer.
                                  Nie mogę wziać synka do mieszkania przyjaciół ktorzy mają dzieci, mimo że zapraszają też żonę, byśmy przyszli wszyscy razem.
                                  Żona nie chce tam iść, woli łazic po galerii, a ja z synkiem nie mogę usiąść przy stole, porysowac, pobawić sie, zjeść.

                                  Zaptyałem dlaczego nie chce iść do przyjaciół (ktorych kiedys razem odwiedzaliśmy czasem).
                                  Odpowiedz żony : “Chciałbys pójść tam i wtedy mógłbyś wezwac ich na świadka do sądu że dobrze opiekujesz się dzieckiem”.

                                  Na podstawie takich wlasnie odzywek żony twierdzę że jest emocjonalnie niedojrzała.

                                  • Jeżeli jest tak jak piszesz…to bierz od niej odmowy i uzasadnienie na piśmie… Na piśmie się zwracaj… Niech to będą choć maile, smsy…coś co potwierdzi, że naprawdę chcesz mieć kontakt z synem, martwisz się o jego funkcjonowanie emocjonalne,…i nie Twój to pomysł, by te kontakty ograniczały się do wizyt w galeriach handlowych:(

                                    • Zamieszczone przez Baribal
                                      Przyjglądać się sobie zawsze warto.

                                      Mam wrażenie że nie zrozumiałaś sensu mojej wypowiedzi.
                                      Czy uważasz że ja “doszukuję się lęków i innych usprawiedliwień” u żony?

                                      To nie tylko nie jest prawda, lecz jest to manipulacja.
                                      Otóż dziecko w ciągu tygodnia było zadowolone, uśmiechniete i radosne, co żona widziala na skypie, co widziala moja rodzina itd.
                                      Nastrój synka, mozna powiedziec, chociaz to bolesne – rozpacz, wywołał fakt powrotu do teściów gdzie mieszka żona.
                                      Mały pytał mnie -“czy mama przyjedzie”.
                                      I ja odpowiedziałem : – “tak synku, moze kiedys przyjedzie” [dokladnie tak]

                                      I teraz, gdy przyglądam sie sobie to wiem że to byla zła odpowiedź!
                                      Bo On, kilkulatek wynioskował z niej nie to co ja myślałem. Synek przyjął że mama przyjedzie teraz tu gdzie przez kilka lat mieszkaliśmy.
                                      A ja chcialem powiedziec tylko że być moze kiedys tak sie stanie.

                                      Oprócz tego żona mogła, czego nie zrobiła (“bo jej rodzice sobie nie życzą”) złagodzić chwilę gdy synek juz przyzwyczajony do mnie wracał do niej. Myślę że nie sikałby wtedy na dywan.

                                      Oczywiście możesz wyciągnąć taki wniosek jak moja żona.
                                      Ale odcinając dziecko od ojca, bo do tego sprowadza sie realizacja tego wniosku, krzywdzisz dziecko.

                                      Wrażliwy rodzic, mąż czy żona, stara się o to by dziecko mialo poczucie bezpieczeństwa,
                                      w tym celu zrobi wiele by zapewnić kontakt z obojgiem, uda sie nawet do specjalistów
                                      (wielokrotnie proponowałem żonie terapię, oraz odwiedziny u psychologów dziecięcych aby o spotkaniach rozmawiac, odrzuca
                                      te propozycje, zbywa milczeniem).

                                      W czasie spotkań chodzę z synem (i żoną jak cieniem) po galeriach handlowych, bo teraz jest za zimno na dłuższy spacer.
                                      Nie mogę wziać synka do mieszkania przyjaciół ktorzy mają dzieci, mimo że zapraszają też żonę, byśmy przyszli wszyscy razem.
                                      Żona nie chce tam iść, woli łazic po galerii, a ja z synkiem nie mogę usiąść przy stole, porysowac, pobawić sie, zjeść.

                                      Zaptyałem dlaczego nie chce iść do przyjaciół (ktorych kiedys razem odwiedzaliśmy czasem).
                                      Odpowiedz żony : “Chciałbys pójść tam i wtedy mógłbyś wezwac ich na świadka do sądu że dobrze opiekujesz się dzieckiem”.

                                      Na podstawie takich wlasnie odzywek żony twierdzę że jest emocjonalnie niedojrzała.

                                      i nie oceniaj… Nie tobie stawiać diagnozę żony, a tym bardziej ją upowszechniać…zbieraj fakty. Ocenę wyda sąd…

                                      • Zamieszczone przez kaktus…
                                        i nie oceniaj… Nie tobie stawiać diagnozę żony, a tym bardziej ją upowszechniać…zbieraj fakty. Ocenę wyda sąd…

                                        Dzięki za tę opinię. Nie wydaje mi się żeby forum służyło jedynie do dialogów nt “czy wasz mąż też czasem chrapie”.
                                        Co do ocen sądów to mozna przeczytać artykuł z linka zamieszczony na początku wątku.
                                        Sądu sie nie boję, boję sie uproszczeń i stereotypów.

                                        Żony nie oceniam, co najmniej nie po to tutaj piszę, pytam tych ktorzy mają być może głębsze rozumienie i doświadczenie, czy jak powinienem działać i czym chociaz trochę mógłbym taką (szkodliwą wg mnie) postawę zmienić.

                                        • Zamieszczone przez Baribal
                                          Jej zeznania mogą wystrczyć albo nie.
                                          Jest duże prawdopodobieństwo że jeśli będzie mnie źle przedstawiać w sądzie to nie będę mógł sie spotykac z synkiem.

                                          Od Wielkanocy nie spedzilem z synkiem ani jednego dnia. Co najwyzej 3 godzinne spacery (od sierpnia w towarzystwie żony).

                                          Zapytałem – dlaczego?
                                          Powiedziała ze mam zły wpływ na dziecko.
                                          .

                                          Ciężkie to co piszesz…

                                          Faktycznie wygląda na to, że z jakiś powodów żona chce Ci “dogryżć” i, niestety, używa do tego dziecka :(…

                                          Nie wiem, czy można na nią jakoś wpłynąć… Chyba sobie tego nie życzy…

                                          Jedyne co mi przychodzi do głowy (co bym zrobiła na Twoim miejscu) to poszłabym do tej P. psycholog u której była żona i porozmawiała jak to wygląda z Twojej strony. Może babka coś podpowiedzieć.
                                          No i, tak jak Kaktus już napisała – jak najwięcej na piśmie. Nawet jeśli będziesz rozmawiał z żoną i się umówisz, to potem sms… Niech będzie ślad.

                                          I chyba “rżnęłabym głupa” typu: żona nie chce puścić małego na święta, to piszę kilka (dziesiąt) sms-ów typu: “bardzo chciałbym, żebyś jednak zgodziła się, żebym mógł odwiedzić syna 25 grudnia. Mogłabyś to jeszcze przemyśleć? ”
                                          Tylko wszystko szalenie uprzejme 😉

                                          Dobrze byłoby mieć na piśmie jej propozycje spotkań na klatce…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Jak postępować wobec żony ktora jest niedojrzała emocjonalnie

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general