8 sierpnia 2003r. Siedzimy sobie z mężem w knajpce, jemy pizzę, córeczka na wczasach z dziadkami, swobodni…, mam termin na 3 września, duży brzuszek, czuję się doskonale. Czasami coś mnie ukłuje, to pewnie przez to, że nie zmianiam pozycji od godziny…., noc mija spokojnie, a 9 sierpnia w sobotę zaczyna mnie ściskać na poważnie, na pewno zatrułam się pizzą, myślę… – przecież termin mam na 3 września!!!!! W nocy z soboty na niedzielę (10.08.2003r.) “zatrucie” przybiera na sile, nie chcę budzić Witka, więc wymykam się z sypialni do kuchni, boli mnie jak diabli a ja nawet nie podejrzewam, że to poród… o 7,00 rano zaczynam z lekka wyć z bólu ;-))). Witek słysząc te jęki wyskakuje z łóżka, chce mnie zawieźć do szpitala, przekonuje, że rodzę! A ja na to zapieram się nogami jak osioł, nigdzie nie jadę, mówię, mam niedyspozycję jelitową i tyle! No i zapierałam się do 8.00 rano, kiedy to zaczęłam krwawić troszeczkę… uległam w końcu i dałam się zawieżć do tego szpitala, zdenerwowana do nieprzytomności, bo to był dopiero 36 tydzień…. Jakoś przeżyłam formalności w izbie przyjęć, a na porodówce okazało się, że mam 9 cm rozwarcia…. poród w toku, jeszcze trochę i urodziłabym w domu!!! A przeciez to już drugi poród! Dalej poszło szybko. Położne były cudowne, dbały o mnie, masowały, zwilżały usta, pocieszały. Pani doktor poduszeczkę mi pod bolące plecki podkładała… I to wszystko nie w jakiejś metropolii, tylko w zwykłym szpitalu w 30-sto tysięcznym miasteczku w Wielkopolsce. Miasteczko Turek się nazywa :-)). Mąż dzielnie czekał pod porodówką, albowiem nie zdecydował się, aby mi towarzyszyć, a ja nie naciskałam. Nic więc nie widział, za to słyszał wszystko. Po trzecim parciu 10 sierpnia 2003r. o godzinie 9.15, urodził się nasz piękny synek Albert. Wcześniak, urodzony w 36 tygodniu, dostał jednak 10 punktów w skali Apgar i ważył bardzo dużo, bo 3350.
W tej chwili ma ponad pół roku i waży prawie 11 kilogramów. Wygląda, jakby miał roczek. Zdaje się, że będzie wysoki jak jego tatuś i tak samo barczysty!
A ja jestem szczęśliwą mamą, już szczupłą i wiotką.
Pozdrawiam wszystkie mamusie i te z brzuszkami i te już bez. Życzę wszystkim dobrych porodów w przyjaznej atmosferze i zdrowych brzdąców!!!
Justyna, mama Klaudii (prawie 6 lat) i Alberta (6 miesięcy)
Klaudia i Albert wrześniowy (03.09.2003)
6 odpowiedzi na pytanie: Jak rodził się Albercik :-)
Re: Jak rodził się Albercik 🙂
Cóż za cudownie optymistyczny opis porodu !!!
Tylko takie chciałoby się tutaj czytać
Aga i Dominika 5.12.2001
Re: Jak rodził się Albercik 🙂
Opisy pisane z perspektywy czasu zazwyczaj są krótsze i porody jakies moze krótsze sie wydają, ale Twoj sam w sobie długi być nie mógł! Gratulacje tak szybkiego rozwiązania, choć te godziny zwijania się z bólu w domu też można Ci doliczyć… 🙁 A dlaczego krwawienie?
Pozdrowienia dla Twojego miasta, kojarzy mi się zkoleżanką ze studiów 🙂
Re: Jak rodził się Albercik 🙂
Rzeczywiście, masz rację, z perspektywy czasu wydaje sie, że mniej bolało :-). Ale z drugiej strony, może lepiej, bo te wszystkie opisy porodów, mrożące krew żyłach, okropnie przerażają. Brrrrr!
A krwawienie u mnie pojawiło się z bardzo rozwartej szyjki.
Za pozdrowienia gorąco dziękuję i pozdrawiam również :-)))
Klaudia i Albert wrześniowy (03.09.2003)
Re: Jak rodził się Albercik 🙂
Gratuluje tak szybkiego porodu.
Nie raz zastanawiałam się co słychać u imiennika mojego synka, ale nie przypuszczałam, że tak mu się spieszyło na świat.
Synka faktycznie masz dorodnego. Mój także do maluszków nie należy, bo napewno ma już wagę coś około 10 kg, a buranka na rozmiar 80 są w sam raz, lecz częściej już noszowe są w rozmiarze 86. Ostatnio uśmiałam się, bo zakładając piżamkę spojrzałam na metkę, a tam napisane 12-18 miesięcy
Czekam ma jakieś Albertowe foto!
,
Re: Jak rodził się Albercik 🙂
Cześć Magdziku!
Przyznam Ci się, że sama po powrocie do pracy i “dorwaniu się” do internetu, cofnęłam się na forum “w oczekiwaniu” do września, aby sprawdzić kiedy urodziłaś i przy okazji obejrzałam sobie Wasze zdjęcia. Wszystko przez te imiona :-). Śliczny ten Twój Albercik, gorąco gratuluję, choć może trochę późno. Mam nadzieję, że dobrze się chowa. Postaram się jak najprędzej umieścić zdjęcia mojego grubaska. A co do ubranek, to czasami zastanawiam się, skąd ci producenci biorą ten przedział wiekowy ma metkach… nijak się to ma do rzeczywistych rozmiarów dzidziusiów :-))))).
Pozdrawiam bardzo, bardzo mocno i wszystkiego dobrego!!!
Justyna, mama Klaudii (12.04.1998) i Alberta (10.08.2003)
Re: Jak rodził się Albercik 🙂
tu znajdziesz zdjecia Al’a od momentu jego narodzin. Zapraszam.
[Zobacz stronę]
,
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak rodził się Albercik :-)