dziś dopiero przyszłam do domku ze szpitala no i postanowiłam opisać swój poród.
25.04 zostałam przyjęta na patologię ciąży jako przeterminowana no i mój lekarz powiedział, że w sobotę ma dyżur i od rana rodzimy. nie bardzo chciałam wierzyć, że sie to uda, bo jak mnie przyjnmowali to mialam zero rozwarcia i w ogóle nic nie było przygotowane do porodu.
ale w sobote gin od rana wziął sie za mnie i co trochę mnie w środku czymś żelował i podłączał do KTG. skurcze co prawda były, ale marne. no i w południe był 1 cm rozwarcia, o 17 2 cm, więc wcale nie szło szybko. o 18 odeszły mi wody, więc zabrali mnie na porodówkę. akurat stało sie to gdy wpadł do mnie na chwilkę mąż, więc złapałamgo i już nie puściałam.
na porodówce założyli wenflon no i położna zabrała sie do badania mnie, myślałam ze umrę z bólu, jak to robiła. potem była lewatywa(wcale nie yło tak źle) no i czekaliśmy na postępy.
położne i lekarz na pytanie kedy urodzę odpowiadali, że przy takim tempie to chyba rano, a ja byłam załaman, bo wyłam z bólu, a znieczulenia przy takim rozwarciu nie mogłam dostać. dobrze, że mąż był przy mnie, trzymał za rękę, oddychał raem ze mną to jakoś wytrzymałam. o 21 miałam za sobą 4 cm no i dostałam Dolargan, o którym poczułam sie jak po flaszce wina i w ogóle zobojętniałam na ból.
o 23 wyłam niczym wilk do księżyca i wysłałm męża po lekarza, że ma sie szykować do cesarki na moją prośbę, bo ja już nie aje rady. lekarz przyszedł i powiedział, że jest juz pełne rozwarcie i rodzimy.
przebrali sie z położną w jakieś fartuchy, on naciskł mi brzuch, ona coś tam też robiła no i sumie po 3 skurczach Zuzanka była na świecie. położyli mi ją na brzusiu, a potem zabrali do mierzenia i ważenia.
potem mnie pozszywali no i potem zaczęła się jazda. kiedy czekałam już umyta na moją kruszynkę zaczęłam czuć sie źle, słabo i omdlewac. natychmiast przyszła położna, zmierzyła mi ciśnienie i zamarła, bo miałam 90/50. pobiegła po lekarza, okazało sie, ze w ochwie zrobił mi sie krwiak, który szybko narasta, a ja źle reaguje na upływ krwi. przerażony mój doktor wezwał anestezjologów i innych ginów, no i tak przez jakieś 5 min. jeden gin trzymał mi palce w pochwie i trzymał krwiaka, drugi trzymał mi palce w dupci i hamował krwotok.
dostałam narkoze i obudzialm sie jakąś godzine później, wzieli mnie zaraz na usg i badali, czy nie ma innego krwaiak, na szczesie nie bylo.
na koniec przetoczyli mi krew, bo sie wykrwawialam bardzo szybko. na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo, chociaz po minach lekarzy widzialam, e bylo nie wesolo
Zuzanka wazyla 3310 i mierzyla 54 cm. lece, bo wyje
Gosia
10 odpowiedzi na pytanie: jak rodziłam Zuznakę…
Re: jak rodziłam Zuznakę…
gonia! Udalo sie! Gratuluje!!! Ciesze sie, ze to juz…… Nie mialas lekko, ale juz po wszystkim! Jeszcze raz gratulki! Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: jak rodziłam Zuznakę…
gratulacje zuzi!!!
jestes dzielna!!!
pozd
dorota…termin…1 czerwca!
Re: jak rodziłam Zuznakę…
Najpierw oczywiście gratulacje i pozdrowienia dla obu pań!!! 🙂
Na brak wrażeń nie mogliście z meżem narzekać jak widzę, całe szczęscie, że wszystko dobrze się skończyło…teraz szybciutko wracaj do sił 🙂 dużo zdrówka życzę!!!
Weronka (termin 6.06.03)
Re: jak rodziłam Zuznakę…
gosiu jeszcze raz gratuluję!!!
nie sądziłąm że aż tak źle było i że z takimi przygodami mam nadzieję że teraz już wszystko będzie dobrze i że nic sie nie przydarzy juz ani Tobie ani Zuzi…. byłaś dzielna tak długo cierpiąc w bólu…
pozdrawiam efik z maluchem co ponoć będzie Stefek 21.07
Re: jak rodziłam Zuznakę…
Twoja Zuzia urodziła się tego samego dnia co moja Laurusia, tylko kilka godzin później (chyba że to było już w niedzielę?).
Ja myślałam, że tylko ja się wyleżałam w szpitalu na przymusowych długich wczasach, ale widzę, że Ty też. Dobrze że ta historia z krwiakiem dobrze się skończyła! A swoją drogą to dlaczego tak długo Cię trzymali w szpitalu?
Cieplutkie pozdrowionka dla Ciebie i Zuzanki.
Iwcia i Laurusia urodzona 26.04
Re: jak rodziłam Zuznakę…
Dobrze, ze sie wszytsko skonczylo OK
Ale takie opisy komplikacji mnie….. nie nastrajaja optymistycznie 🙁
Carmella z marzeniami
Re: jak rodziłam Zuznakę…
niestety podczas porodu malutka zaraziła sie bakteria E. Coli w uszku no i najpierw ona byla leczona, a w dniu, w którym mialysmy isc obie do domu ja dostalam bardzo wysokiej temeratury, nie od piersi, no i zatrzymali na. potem okazalo sie, ze to zaaleni pęcherza no i musialam brac leki rzez kilka dni.
Re: jak rodziłam Zuznakę…
Moje gratulacje. Nacierpiałaś się bidulko, co?? Witamy w klubie przetoczeniowców. Czyżby kwiecień był miesiącem krwotoków??
Dbaj o sibie i dobrze się odżywiaj. Ja jestem sina po zastrzykach z żelaza.
Pozdrawiam
GOHA i Dareczek
02. 04. 2003
Re: jak rodziłam Zuznakę…
Pofatygowałam się odszukać przebieg Twojego porodu,gdyż mojego Oskarka urodziłam tego samego dnia co Ty. Chciałam zobaczyć jak to wygląda u innych kobietek, które rodziły 26 kwietnia. Bardzo wsółczuję i gratuluję,napewno ślicznej,córeczki.Dla mnie poród, w porównaniu z Tobą,to bułka z mleczkiem.Dzień po porodzie był gorszy, niż ciąża i poród razem wzięte, więc dzięki takim dzielnym dziewczynom jak Ty przestaję od dzisiaj narzekać. Pozdrawiam.
Ela z Oskiem (26.04.2003r.)
Re: jak rodziłam Zuznakę…
ale jak wiesz na pewno z wlasnego doswiadczenia wszystko sie zapomina i dzis juz nie pamietam tamtego bólu, strachu
a jak rozwija sie twoj oskarek?
Gosia i Zuzia ur. 26.04.2003
Znasz odpowiedź na pytanie: jak rodziłam Zuznakę…