Dziś obejrzałam “Na dobre i na złe” i chcąc nie chcąc poleciały mi łezki podczas filmu. W tym odcinku była dziewczyna w szóstym miesiącu ciąży i miała robione usg. Pokazany był też dzidziuś – synek. Nie wytrzymałam! Musiałam wyłączyć tv bo zaraz zaczęłam myśleć, że ja przecież teraz też byłabym pod koniec 6 m-ca.
Ogólnie wydaje mi się, że doszłam do siebie, staram się myśleć pozytywnie, zajmuję się pracą, poza tym jest karnawał, wszyscy się cieszą… Ja też staram się uczestniczyć w tej radości, jednak czasem (np. dziś) serce boli…
Całe szczęście Wy tu jesteście i kiedy mam dołek mogę się wyżalić. Dzięki Wam dziewczyny!
A propos! Czy wy też odczuwacie dziwnie bliską więź z dziewczynami z forum? Właściwie się nie znamy a czuję się tak, jakbyście były moimi najlepszymi przyjaciółkami!
Magda
17 odpowiedzi na pytanie: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myś
Mnie na smutki pomaga wygadanie się, a właściwie “wypisanie się” – może dlatego siedzę non stop na tym forum. Pozważnie to nic mi nie pomaga, muszę się wówczas wypłakać, wysmucić, posiedzieć cichutko sama w kącie i poczekać aż przejdzie. Kidyś było inaczej; miałam wiele rzeczy, które wprawiały mnie w dobry nastrój: słodycze, zabawa, znajomi. Magda, ja jednak wierze, że to kiedyś minie (oczywiście dziś tak mówię, a jak mam dołek to sama chowam głowę w poduchę i nie odzywam się). Rozumiem Cię doskonale i tak jak piszesz…dziewczyny z forum są extra – pomagają, doradzają, wiedzą co się czuje w danej chwili.
Pozdrawiam Was dziewczyny.
Kasia
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myś
Magda, ja tez ogladalam ten odcinek i tez lezka mi sie w oku zakrecila… Ale z tesknoty za ciaza i dzidziusiem, ktory…..kiedys bedzie. Nie licze, w ktorym bym byla miesiacu, chociaz na watki kwietniowe ani razu nie zajrzalam. Staram sie planowac przyszlosc a nie roztrzasac przeszlosc. To trudne ale da sie zrobic.
A co do przyjazni na forum to faktycznie jest taka wiez bo przeciez spotykamy sie tu prawie codziennie a poza tym nawet z najblizsza przyjacioka nie da sie tak otwarcie porozmawiac, bo nie przezywa tego samego co my. Szkoda tylko, ze poznalysmy sie wirtualnie w nienajlepszych okolicznosciach, ale mam nadzieje ze bedziemy kontynuowac nasza znajomosc juz niedlugo na “oczekujacych”
pozdrawiam
Ninka
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?
Tak się składa ze i ja oglądałam ten film i jakos jeszcze bardziej popadłam w dołek.tak strasznie jest mi zle,jejku czy ja wreszcie kiedyś zobacze tak na usg mojego dzidziusia z bijącym serduszkiem ,będe czuc jak się rusza,jak kopie i niech kopie do woli ! Byleby tylko był.Jeżeli chodzi o tą naszą znajomość wirtualną to jest to super sprawa, zawsze mogę tu wejść i liczyć na słowa otuchy,fajnie ze jesteście. Pozdrawiam
violes
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?
cześć
ja też oglądałam film, ale nastroił mnie raczej pozytywnie – chyba już mam dość oczu na mokrym miejscu; mam nadzieję, że po prostu będzie dobrze (musi być!!!!!), a to że można się tu wygadać to super sprawa; za dużo nie piszę, bo czasu mam mało, ale jak tylko mogę to czytam, nawet te stare listy i robi się lepiej; też mam nadzieję przeskoczyć kiedyś do oczekujących, ale tu i tak będę zawsze zaglądać
PS. Kasiu, czy wiesz, że straciłyśmy dzidzię prawie w tym samym czasie? nie wiem dlaczego, ale przez to jesteś mi szczególnie bliska; może razem uda nam się wkrótce zajść w ciążę? fajno by było
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myś
Tak Tusia, ja miałam zostać mama sierpniową – taką wczesną sierpniową. No nic, może nie będę już kontynuowała tego wątku.
Mam nadzieję, że teraz bedzie dobrze, że sobie poradzimy i będziemy się wspierać. Nie wiem kiedy Ty bedziesz mogła zacząć starania ale mnie lekarz zalecił raczej 6 miesięcy.
P. S. Teraz oczekuje na okres – jak nigdy.
Kasia
Re: do Marty – Tusi
Tusia, czy Ty jesteś rocznik 76? Jeśli tak, to mamy jeszcze więcej wspólnego – bo ja dokładnie w tym roku przyszłam na świat. Pozdrawiam,
Kasia
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?
wiesz Madziu ja bym była teraz w 29 tyg. a moja szwagierka jest teraz w 20 tyg. i codzienni patrzeę na jej rosnący brzuszek i cieszę się że dzidzia zdrowa ale z drugiej strony nie mogę przez to przestać myśleć o ciąży i moim dziecku.
Na forum osoatniu przestałam zaglądać bo to też cały czas powoduje krążenie moich myśli wokół ciąży a na smutki które ciągle mnie dręczą najlepsza jest rozmowa z moją wirtualną przyjaciółką. Cięzkie dni ostatniu przechodzę i prawdę mówiąc nie mam zabardzo sposobów na polepszenie sobie humorku.
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?
Ja jak zaszłam w ciążę (dowiedziałam się o tym jak byłam nad morzem) myślałam że to takie nieodwołalne tak z moim chłopakiem sobie myśleliśmy jak to będzie za rok….., czy gdzieś pojedziemy…..,jak to będzie tak z wózkiem….itd i do teraz nie mogę w to uwierzyć że coś co było takie nieodwołalne już jest nie aktualne. Czytanie tych waszych postów tak mnie na tą dzidzię nakręca że staram się unikać tego forum ale bardzo mi pomogło swego czasu to że je znalazłam bo wszyscy wokół mnie przechodzą swoje ciąże tak bezboleśnie i bezproblemowo nie to co my! Dobrze o tym pogadać bo moje koleżanki które mają już dzieci tylko mi współczują i pewnie tylko bogu w duchu dziękują że to nie one są na moim miejscu! I wcale się im nie dziwie. Jedna z nich jak dowiedziała się o moim poronieniu przyznała się że też to przeżyła ale jak sama stwierdziła żadnego wrażenia to na niej nie zrobiło bo to było nie planowane dziecko!!!!!!!! Także z nią o tym rozmawiać nawet nie mam ochoty!
Pozdrawiam asia
nie daję rady
Ja sobie nie daje rady. Denerwuje mnie ze żona mojego kuzyna właśnie urodziłą 2 synka, że sąsiadla idzie z dziecmi na spacer itd itp. Wiem że to okropne ale to nie moja wina że po prostu wszystkim zazdroszcze dzieci 🙁
Jak się tego wstrętnego uczucia pozbyc??
Re: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?
Mnie sie tez wydawało, ze jakos sie pozbierałam dopóki nie spotkalam sie ze znajomymi, którzy maja bobasy (takie 3-6 miesieczne). Wizyty u nich mnie totalnie rozwalimy, wiec poprostu sie nie odwiedzamy (dla wzajemnego komfortu psychicznego) Jest to przykre, ze przyjaciólki mnie nie rozumieją i nie potrafie sie im zwierzyc. Trudno z kolei od kobiety, której los nigdy tak nie doświadczył oczekiwac zrozumienia. Generalanie wśród nich czuje sie jakby gorsza, inna, bo nie mam jeszcze dziecka (a juz swoje latka).
Dlatego czesto zaglada na to forum…
pozdrowionka,
Edith
Re: do Kasi
Dokładnie 23.02.1976!!! I mam rodzine w Warszawnie, czesto ja odwiedzam, tak wiec chetnie przyjade na jakies spotkanie… jak napiszesz ze jestes Rybka to bedzie to zrzadzenie losu, a jak nie to i tak to niesamowite, nie sadzisz?
Re: do Kasi
Oooo, to niedługo masz urodzinki. Ja jestem z tego samego roku ale urodziłam się we wrześniu i nie jestem na 100% rybką (nawet nie przypominam ). Pozdrawiam Cię cieplutko i zapraszam do Warszawy na spotkanie – jeszcze nie wiadomo gdzie i kiedy ale… to wyjdzie w praniu.
Kasia
Re: do Kasi
A ktorego wrzesnia? bo ja 28.
pozdr
Gosia
Re: do Breskva
Gosiu, 28 wrzesnia mialam się urodzić bo moja mama miała taki termin – ja się troszkę pospieszyłam i przyszłam na świat: 18
Kasia
Re: do Kasi
Przepraszam, że tak prywatnie ale…. miałam wczoraj wysłać Ci wiadomość – niestety, napisałam ale już nie wysłałam – wyszła jakaś awaria ze sprzętem i dopiero dziś to uczynię. Pozdrawiam,
Kasia
Przyjaciółka???
Jeśli chodzi o wizyty u przyjacół z kilkumiesięcznymi dziećmi – po prostu ich unikam. Zraziłam się do końca życia na moją – rzekomo – przyjaciółkę, która urodziła w październiku dziecko (byłam właśnie w drugim miesiącu ciąży). Po moim nieszczęściu nawet raz do mnie nie zadzwoniła, nie odwiedziła mnie w szpitalu – NIC! Dalsze znajome (których bym się nie spodziewała) zainteresowały się choć trochę moimi przeżyciami i chciały jakoś pomóc a ona nawet nie zapytała jka się czuję. Wysłałam do niej list trzy tygodnie temu w którym opisałam swoje smutki itp. – i wiecie co… żadnej reakcji!
Jest mi przykro – myślałam, że po moim mężu to moja bratnia dusza – sprawdza się powiedzenie, że przyjaźń POZNAJE SIĘ W BIEDZIE
Magda
Re: Przyjaciółka???
Mysle, ze tak naprawde Twoja przyjaciólka nie wie jak sie zachowac. co powiedziec, jest jej niezrecznie w calej tej sytuacji. Moze tak naprawde w sercu przezywa to co Cie spotkało, ale nie potrafi sie przelamac i z Toba porozmawiac, bo nie wie co powiedziec. Z drugiej strony my stawiamy sobie w takiej sytuacji elementarne pytania o wartosc tej przyjazni.
Po moich poronieniu moja najlepsza przyjaciolka z ktora sie znam 25 lat (poznalysmy sie jako 5 latki !!!) zadzwonila do mnie dopiero po 3 tygodniach. Ja juz chcialam zrywac ta dlugoletnia znajomosc. Ona wowczas powiedziala mi, ze poprostu nie mogla sie pozbierac, bo tak to wszystko przezywala (ma zreszta 2 dzieci).
Faktem jest, ze w takich sytuacjach pojawiają sie czesto ludzie, na ktorych pomoc liczyłybysmy najmniej. Moze tutaj warto poszukac przyjażni…
pozdrawiam,
Edith
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak sobie dajecie radę z chwilami smutnych myśli?