Na razie nic nowego. Wiem o rozszczepach chyba już wszystko co się da wyczytać z internetu. Nasze rodzime strony są bardzo ubogie, więc przerzuciłam się na anglojęzyczne. Wynika że dawka kwasu foliowego 10 mg dziennie zażywana dwa miesiące przed poczęciem do końca I trymestru + zestaw “tradycyjnych” witamin dla ciężarówek redukuje “szansę” na rozszczep wargi i podniebienia o 82%…. do tego, dowiedziałam się że silny stres pomiędzy 6 a 12 tygodniem ciąży może spowodować rozszczep. Ja się wtedy zdenerwowałam dwa razy. ale porządnie, oczywiście w pracy. Wyciągnęłam z tego następującą naukę na przyszłość (kolejną ciążę): żadnego dupnego Folika w moim przypadku, tylko kwas foliowy na receptę i zero pracy. Pójdę na zwolnienie jak tylko zrobimy sobie z mężem trzecie dziecko. Nikt mnie nie przekona, że kobieta w ciąży może normalnie pracować w nienormalnej (jak moja) robocie… Przeszliśmy z mężem fazę poszukiwania “winnego”, zupełnie niepotrzebnie, ale chyba nie da się tego uniknąć..
I najgorsze: dzisiaj przyjeżdżają teściowie “porozmawiać” o zaistniałej sytuacji. Denerwuje mnie to strasznie, bo oni nie odróżniają wady od choroby i teściowa mi wyje w słuchawkę że urodzę chore dziecko, a przecież miała być taka śliczna dziewczynka i co??? Dyplomację schowałam do kieszeni już dawno, i wiem że dzisiaj może być gruba awantura. Ale o tym napiszę jutro.
Dość tych żalów.
Pozdrawiam,
Oj ja też przechodziłam etap “winy” ale przeszło….
Dodatkow do szpitala przychodzili dziadkowie i płakali koło mojego łóżka mówiąc “a MIAŁBY takie śpiczne paluszki….”
Ale się wtedy wkurzałam… do cholery nie miałby tylko MA!
Pozdrowienia
smoki i podejrzanie grzeczny Dawidek 😉
(8 tygodni)
Już ci pisałam, u mojego szwagra córeczka urodziła się w zamartwicy, dostała 0 pkt. (!!!). I całą tragedią była reakcja moich teściów, a głównie teściowej. Ona nad tym dzieckiem to się rozczula po dziś dzień. Mała z tego wyszła bez szwanku, dzis chodzi do trzeciej klasy, b.dobrze się uczy. Ma jedynie wadę wzroku, ale to niekoniecznie musi być spowodowane niedotlenieniem. I szlak mnie trafia, jak słysze jeszcze od teściowej, jaka Monisia jest nieszczęśliwa, jaka chora itd.
Dziadków należałoby leczyć
Od kilku lat nie jem mięsa (tylko ryby), tak samo mój mąż. Zastanawiam się czy mogą być z tego powodu jakieś problemy z zajściem w ciążę, albo później z dzieckiem.
8 odpowiedzi na pytanie: Jak tam nasza Ankalenka?
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
No wlasnie, dawno Ani tu nie bylo, co slychac u niej i jej coreczki???
Aniu odezwij sie!!!!
Anna i wiercipieta
termin:6.01.2003
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
Wszyscy trzymają kciuki
Pozdrowienia
smoki i podejrzanie grzeczny Dawidek 😉
(8 tygodni)
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
no wlasnie Aniu napisz co u Ciebie i Lenki…czekamy
ASIA MAMA EWY ur 3 styczen 2002
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
Na razie nic nowego. Wiem o rozszczepach chyba już wszystko co się da wyczytać z internetu. Nasze rodzime strony są bardzo ubogie, więc przerzuciłam się na anglojęzyczne. Wynika że dawka kwasu foliowego 10 mg dziennie zażywana dwa miesiące przed poczęciem do końca I trymestru + zestaw “tradycyjnych” witamin dla ciężarówek redukuje “szansę” na rozszczep wargi i podniebienia o 82%…. do tego, dowiedziałam się że silny stres pomiędzy 6 a 12 tygodniem ciąży może spowodować rozszczep. Ja się wtedy zdenerwowałam dwa razy. ale porządnie, oczywiście w pracy. Wyciągnęłam z tego następującą naukę na przyszłość (kolejną ciążę): żadnego dupnego Folika w moim przypadku, tylko kwas foliowy na receptę i zero pracy. Pójdę na zwolnienie jak tylko zrobimy sobie z mężem trzecie dziecko. Nikt mnie nie przekona, że kobieta w ciąży może normalnie pracować w nienormalnej (jak moja) robocie… Przeszliśmy z mężem fazę poszukiwania “winnego”, zupełnie niepotrzebnie, ale chyba nie da się tego uniknąć..
I najgorsze: dzisiaj przyjeżdżają teściowie “porozmawiać” o zaistniałej sytuacji. Denerwuje mnie to strasznie, bo oni nie odróżniają wady od choroby i teściowa mi wyje w słuchawkę że urodzę chore dziecko, a przecież miała być taka śliczna dziewczynka i co??? Dyplomację schowałam do kieszeni już dawno, i wiem że dzisiaj może być gruba awantura. Ale o tym napiszę jutro.
Dość tych żalów.
Pozdrawiam,
Anka i Lenka
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
Oj ja też przechodziłam etap “winy” ale przeszło….
Dodatkow do szpitala przychodzili dziadkowie i płakali koło mojego łóżka mówiąc “a MIAŁBY takie śpiczne paluszki….”
Ale się wtedy wkurzałam… do cholery nie miałby tylko MA!
Pozdrowienia
smoki i podejrzanie grzeczny Dawidek 😉
(8 tygodni)
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
dziadkowie to jednak inny gatunek
Już ci pisałam, u mojego szwagra córeczka urodziła się w zamartwicy, dostała 0 pkt. (!!!). I całą tragedią była reakcja moich teściów, a głównie teściowej. Ona nad tym dzieckiem to się rozczula po dziś dzień. Mała z tego wyszła bez szwanku, dzis chodzi do trzeciej klasy, b.dobrze się uczy. Ma jedynie wadę wzroku, ale to niekoniecznie musi być spowodowane niedotlenieniem. I szlak mnie trafia, jak słysze jeszcze od teściowej, jaka Monisia jest nieszczęśliwa, jaka chora itd.
Dziadków należałoby leczyć
Pozdrawiam
Ewa
termin 2.12.2002
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
Leczyć leczyć…..i to prądem……
Pozdrowienia
smoki i podejrzanie grzeczny Dawidek 😉
(8 tygodni)
Re: Jak tam nasza Ankalenka?
albo arszenikiem, hihihihi
Pozdrawiam
Ewa
termin 2.12.2002
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak tam nasza Ankalenka?