JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

Kochane Mamy,
Mam właśnie odrobinę chwili wytchnienia i postanowiłam, że skorzystam z niej i opowiem Wam jak moja córeczka Mili przyszła na świat. A by łto poród naprawdę szczególny.
Milenka była już tydzień po terminie.

Nagle 03.10.05 o 5.30 rano poczułam skurcze. Myślę sobie, eeeeeeee na pewno zaraz miną jak poprzednie. Ale nie, skurcze były regularne co 10 min. Trochę było mi to podejrzane, bo w końcu zawsze słyszałam że poród zaczyna się od skurczy najpier nieregularnych co kilanaście lub kilkadziesiąt min, a nie tak jak u mnie od razu co 10 min.

Nie przejmując się zbytnio zjadłam sobie śniadanko, wziełam ciepłą kąpiel i jeszcze do 9.00 obejrzałam film, który w nocy mi się nagrywał. Skurcze wciąż były regularne, choć po 9.00 częstotliwośc ich była co 7 min.

Troszkę już zaniepokojona, mówię do męża, że czas się zbierać, bo niepokojąco skraca się czas skurczów. Gdy dojechaliśmy do szpitala o 10.00 rano skurcze były juz co 5 min.

Na izbę przyjęć weszłam zadowolona, że teraz to już na pewno urodzę z nadzieją, ze będzie to szybko. Moje rozczarowanie było wielkie, gdy po badaniu okazało się, że szyjka nadal nie jest zgładzona a rozwarcie jest tylko na 1,5 cm. Lekarz chciał mnie odesłać do domu, ale ja uparłam się, że z takimi regularnymi skurczami nigdzie nie wracam – no i znalazłam sie na patologii.

W między czasie zadzwoniłam do umówionego wcześniej anastezjologa, że leżę już w szpitalu i czekam na rozwarcie 4 cm aby mógł podać mi zzo. O godzinie 11.00 skurcze były już co 3 min. W między czasie anastezjolog założył mi cewnik do kręgosłupa, aby póżniej mnie nie męczyć na porodówce i przykazał lekarzom aby badali mnie co 1,5 godzi aby uchwycić jak najszybciej moment 4 cm i mi ulżyć.

Niestety nikt mnie nie badał z taką częstotliwością, ogólnie nikt mną się specjalnie nie przejmował, prócz przemiłej położnej, której najwięcej zawdzięczam.

O 14.00 po badaniu rozwarcie było bardzo “satysfakcjonujące” aż 2 cm. Z żalem wróciałm na salę i nadal wszystkie skurcze przyjmowałam na siedząco, bo ta pozycja była dla mnie najbardziej dogodna.

Przed 17.00 ponownie mnie zbadano i dalej było 2 cm a ból jak diabli cały czas co 3 min. Przemiła położna dała mi zastrzyk na zgładzenie szyjki, potem zrobiła na moje życzenie lewatywę a na koniec poleciła abym z mężem poszła pod prysznic i przez 20 min mąż miał mi masować ciepłym strumieniem brzuch. Tak też zrobiliśmy, ale ból wciąż się nasilał.

O 18.00 byłam u kresu wytrzymałości, gdyż ból był silny a ta częstotliowść skurczy przez tyle godzin wykończała mnie fizycznie. W końcu poprosiłam męża aby poszedł na porodówkę i poprosił jakiegoś lekarza aby mnie zbadał, bo mnie się wydaje, że ten ból dochodzi do apogeum.

Oczywiście lekarze go zbesztali, że histeryzujemy, że u pierwiastki zawsze to tyle trwa i mamy czekać do 21.00 bo wtedy na obchodzie zadecydują co dalej.

Pół godziny później symapatyczan p. Edyta (ta miła położna) chciała na ktg zobaczyć te moje skurcze.Z zapisu dwóch wyszło jej, że to takie małe szczypawki a ja dyszę jakbym zaraz miałą rodzić i………..wtedy właśnie krzyknęłam, że ja muszę przeć !!!!

Zaskoczona poleciała po rękawiczki ibasen aby zbadać mnie i wtedy własnie chlusnęły wody i okazało się, że mam 10 cm rozwarcia a główka jest już na wierzchu.

Z uśmiechem na twarzy mówi do mnie, że jedziemy rodzić i to bez znieczulenia. Przerażona – bo to nie miało być tak – poddałam się, niech się dzieje co chce, ja musze urodzić.
Ona natomist powiedział, ze już skończyła dyżur, autobu i tak jej zaraz ucieknie a ona teraz niepodaruje sobie aby nie być przy tych szczególnych narodzinach. Bardzo mnie to podbudowało i zarem wzruszyło, choć do płaczu mi nie było a to wrzasku bardziej.

I wtedy wszystko nabrało tempa błyskawicy, telefon na porodówkę, że wiozą z patologii rodzącą z główką na wyjściu i cały zespół ma być gotowy. Mąż z położną jak na Erce wieźli mnie przez 4 korytarze a ja krzyszałam tylko, że muszę przeć – na szczęście ona mi pozwalała.

Kiewdy wjechaliś na porodówkę wszyscy trzaskali lateksowymi rękawiczkami. Dalej było jak w kalejdoskopie. Szybkie przeniesienie mnie na łóżko ginekologiczne, dwa parcia i Mili wyskoczyła ze mnie jak z procy. W związku z tym, że brzuch mi nie opadł, lekarz pomógł mi wypchnąć maluszkę i wydusił mi ją naciskając na brzuch i przeponę.

Potem była już sama “przyjemność”, pobieranie krwi pępowinowej, rodzenie łożyska i szycie, które trwało prawie godzinę. A to dlatego, że moja córeczka rodziła się z piąstką przy policzku i to spowodowało, że mnie porozrywała w środku w drobny mak. Poza tym położna musiała mnie szybko naciąć aby dzieciątko przeszło swobodnie z tą rączką i nie uszkodziło sobie barku.

Za to natrafiłam na arcymistrza hafciarstwa. Lekarz tak mnie pięknie zszył, że żartowaliśmy sobie, że jeszcze będę mogła startować w wyborach miss. Ogólnie szwów zew. miałam tylko 4 za to wew około 20. Jednak fachowość tego lekarza była tak wielka, że po 2 dnaich siedziałam całą pupą bez problemu a po 7 dnaich nic już nie czułam.

Mój poród zalicza się do tzw. ulicznych. Czyli tych co przyjeżdżają do szpitala na ostatnią chwilę lub już z urodzonym dzieckiem aby tylko odpępnić i pozszywać kobietę. Ironią mojego przypadku jest fakt, że przez cały czas byłam w szpitalu i defakto taki przypadek nie powinien mieć miejsca pod okeim tylu fachowców. A jednak….gdzieś ktoś nawalił.

Z tego wszystkiego mam satysfakcję i jestem z siebie dumna, że udało mi się urodzić moją cudną córeczkę siłami natury, bez znieczuleń, choć wiele osób mówiłomi, ze mam słaby próg wytrzymałości bólu i sobie nie dam rady -stąd moja decyzja o zzo.

Jednak mam żal, że nie skorzystałam z dobrodziejstw super wyposażonej porodówki, gdzie za poród rodzinny zapłaciliśmy, a defakto go nie mieliśmy.

I tu chciałabym podziekować mojemu mężowi, który był ze mną przez te wszystkie godziny, wspierał mnie i trzymał za rękę i przede wszystkim dotrzymał słowa. Gdyż wiele miesięcy temu, kiedy popadłam w strach przed porodem on mi obiecal, że będzie dobrze. Pojedziemy, szybko urodzimy i wrócimy szczęśliwi do domu. I tak też się stało, choć każdy wie, że szybkie porody nie są dobre zarówna dla dziecka, które bardzo się męczy, jak i dla rodzącej kobiety, która później przechodzi szerek powikłań. U mnie między innymi wywiązała się dna moczanowa w stopie, a ból był porównywalny do porodowego a może i nawet większy skoro błagałam w nocy aby mi odcięto nogę.

Przez tę chorobę musiałam zaprzestać na 5 dni karmienia malutkiej a dziś z duszą na ramieniu, będziemy ponownie próbować przystawiania do piersi.

Trzymajcie za nas kciuki aby nam się powiodło.
Ściskam Was mocno i naprawdę nie życzę nikomu szybkich porodów, a jeśli takowy się komuś przytrafi to niech on będzie kontrolowany przez położną lub lekarza.

Buziaki dla mam i ich dzieciaczków.
Małgosia z 10-dniową Mili

5 odpowiedzi na pytanie: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

  1. Re: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

    GRATULUJE, jesteś niesamowita.
    Jak czytałam ten opis zachciało mi się dziecko rodzić :))
    Powodzenia
    Ania

    • Re: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

      fajny opis 🙂

      GRATULUJĘ MILI 🙂

      Juleczka (Puchatek) 12.12.04

      • Re: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

        Dzielna bylas, nie powiem 🙂 Gratulacje!
        Ja tez juz chce urodzic. Mam nieodparte wrazenie, ze to naprawde niesamowity moment i chce juz tego doswiadczyc 🙂 🙂

        nasza córeczka

        • Re: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

          hahah gratulacje !!
          świetnie opisałaś ! przez cały czas się szczerze uśmiechałam, trochę mnie w gardle ścisnęło jak przypomniałam sobie swój poród… lub raczej to, ze jak odeszły mi wody to usiadłam na ręczniku, zjadłam brzoskwinkę i napisałam o tym na forum…. a moi znajomi jak odczytali ze wody mi odeszły a ja siedzialam sobie uśmiechnięta na krześle przed monitorem to mało nie padli z wrażenia… hahahah
          jak ja pojechałam rodzić te żmiałam 1.5 cm,ale ja rodziłam od 8.30 – regularne bolesne skurcze do 11.10 🙂 o tej magicznej 11.10 synciu już był na świecie.. A ja również byłam porozrywana od wewnątrz.. i to solidnie, z perspektywy czasu patrzę na swój poród i się smieję… bo był trochę podobny do Twojego:) pozdrówki dla Twojej córci ukochanej
          napewno dacie sobie radę, dla takiej kochanej istotki warto 🙂

          Magda i Bartuś (04.08.05)

          • Re: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

            Gratulacje dla Ciebie i Mili 🙂
            Dzielne dziewczyny

            Wojtuś(07.08.2005r.)

            Znasz odpowiedź na pytanie: JAK URODZIŁA SIĘ MILENKA

            Dodaj komentarz

            Angina u dwulatka

            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

            Czytaj dalej →

            Mozarella w ciąży

            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

            Czytaj dalej →

            Ile kosztuje żłobek?

            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

            Czytaj dalej →

            Dziewczyny po cc – dreny

            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

            Czytaj dalej →

            Meskie imie miedzynarodowe.

            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

            Czytaj dalej →

            Wielotorbielowatość nerek

            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

            Czytaj dalej →

            Ruchome kolano

            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

            Czytaj dalej →
            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
            Logo
            Enable registration in settings - general