Jak wygląda kontrola nad opuszczaniem przez dzieci szkoły….

Opowiem Wam co przydarzyło nam się w poniedziałek.

Nina w poniedziałki kończy zajęcia po kółku plastycznym, o 16.15.
Przyszliśmy po nią ok 16.17, w szkole pusto, w świetlicy kilkoro dzieci z Niny klasy, Niny nie ma i nikt nie wie gdzie jest. Biegamy po całej szkole, sprawdzamy w szatni. Nie ma też Niny kurtki i butów w szatni. Lecimy do dyżurki woźnej – woźna nie ma pojęcia czy dzieci nie skończyły zajęć wcześniej, na naszą usilną prośbę odnajduje numer do wychowawczyni córki. Dzwonimy, pani na pytanie czy Nina wyszła ze szkoły odpowiada, że nie wie, wiązała jej buty w szatni, a później dzieci jak zwykle wyszły z szatni same. Co się z nimi dalej dzieje pani nie wie bo nie wychodzą całą grupą, każde idzie sobie samo do przedsionka szkoły, gdzie czekają rodzice. Na moje pytanie jak to możliwe, że dziecko, które nie ma pozwolenia na samodzielny powrót do domu (a takie kartki od rodziców były wymagane na początku roku, reszta dzieci miała być oddawana do rąk opiekunom, a w razie spóźnienia opiekuna kierowane do świetlicy na czas dopóki ktoś się po nie nie zjawi), mówi, że ciężko jej ogarnąć 15-ro dzieci wychodząc z szatni…
Widząc, że rozmowa z nią niespecjalnie nam pomoże, obdzwaniamy wszystkie koleżanki córki – nigdzie jej nie ma. W końcu mama jednej dziewczynki mówi, że jej córka, która nie chodzi na kółko plastyczne, powiedziała jej po szkole, że idzie się pobawić do Niny i nie ma jej też w domu (to rodzina, w której normalne jest, że 7-latka sama chodzi po ciemku po ulicach, dzieciaki puszczone luzem wychowują się właściwie same….). Mąż leci więc do domu w razie gdyby któraś się tam pojawiła. Proszę woźną o sprawdzenie na monitoringu z kim Nina wyszła ze szkoły i kiedy – dowiaduję się, że żeby przejrzeć zapis z monitoringu trzeba wezwać dyrektorkę, woźna niespecjalnie się do tego kwapi bo wtedy sprawa robi się problemowa, będą nieprzyjemności…
(Jak się domyślacie szlag mnie trafił już podczas rozmowy z wychowawczynią, dziecka nie ma, szkoła nie pomaga mi w uzyskaniu jakiejkolwiek wiadomości o tym, co się z dzieckiem dzieje….)
W końcu dzwonimy do dyrektorki, czekamy na jej przyjazd. W międzyczasie obiegam jeszcze raz okolice szkoły, szkołę, szatnie.
Po pół godzinie odbieram telefon od mamy koleżanki z ławki, że jej córka zjawiła się z Niną w domu.
Okazało się, że tamta dziewczynka przyszła po moją córkę, zajęcia skończyły się wcześniej więc namówiła Ninę, że pójdą do nas do domu same….
U nas nikogo nie było więc połaziły chwilę po ulicy i poszły do tamtej….
Nie jest to daleko, odległość rzędu 10 minut na piechotę szybkim krokiem, ale było ciemno, po drodze ulice…
Młoda ma szlaban, rozmawialiśmy z nią długo, mam nadzieję że zrozumiała co się stało.
Następnego dnia mąż był w szkole porozmawiać z dyrektorką. Spytać jak to możliwe, że nie jesteśmy informowani, że zajęcia skończą się wcześniej, dlaczego nikt nie kontroluje tego jak dziecko wychodzi ze szkoły. Dyrektorka do odpowiedzialności się raczej nie poczuwa, twierdzi, że wychowawczyni ciężko to wyjście z szatni ogarnąć jak dzieci jest 15 sztuk.
Obiecała rozmowę z dziećmi na temat wychodzenia ze szkoły oraz że postarają się żeby dzieci nie mogące wracać same były odbierane przez rodziców, a nie po prostu wybiegały ze szkoły.
Na temat utrudnionego dostępu do monitoringu w takich sytuacjach jak poniedziałkowa, kiedy liczy się czas, mówi, że przecież nie może być tak, że woźna będzie mogła monitoring sprawdzić….
O to czy i o ile wcześniej pani skończyła kółko plastyczne mamy się sami spytać wychowawczyni….Wychowawczyni ograniczyła się do wklejenia do zeszytów kontaktowych informacji żeby podać dane osób uprawnionych do odbioru dziecka i o tym czy dziecko może wracać samo….
Wczoraj dzieci znów wybiegały ze szkoły luzem, pani nie było widać.
Nie dąży do wyjaśnienia nam całej tej sytuacji.
Wybieram się jutro do niej na rozmowę po zajęciach….

Jak wygląda kwestia odbierania dzieci w Waszych szkołach?
Czy jest nad tym jakaś kontrola? Czy odbywa się to tak beztrosko jak u nas?

Powiem Wam, że nigdy w życiu nie bałam się tak jak w poniedziałek, tak naprawdę mogło stać się wszystko.
Jestem zszokowana podejściem szkoły do tej sprawy.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Jak wygląda kontrola nad opuszczaniem przez dzieci szkoły….

  1. Zamieszczone przez Avocado
    J. jest w drugiej klasie, Pani po zakończeniu lekcji sprowadza dzieci do szatni, po drodze zostawia część dzieci w świetlicy. Nie wiem, jak to wygląda jak w szatni nie ma danego rodzica (bo moje dziecko świetlicowe), ale podejrzewam, że Pani dzwoni – widziałam jak robią to inne nauczycielki.
    Mamy domofon, mamy monitoring, chociaż myślę, że jak dziecko by się uparło, to by wyszło ze szkoły…

    U nas jest podobnie.

    • Vieshack-współczuję i nawet nie próbuję sobie wyobrazić co musieliście czuć…

      • Rany! To niedopuszczalne! O ja to bym rabanu narobiła! Skandal!
        Moja jest teraz w zerówce i też się obawiam, co to będzie potem. Kilka razy zdarzyło mi się szukać jej po szkole, bo pani nie wiedziała, gdzie jest. Raz chciała wyjść sama ze szkoły, ale pani ze świetlicy ją przyłapała i jak przyszłam zdenerwowana mi wszystko opowiedziała. Liwia wie, że nie może sama nigdzie wychodzić bez mojego pozwolenia a od jakiegoś czasu nigdzie samej jej nie puszczam, bo się o nią boje. Jest za odważna a to nie jest dobrze 🙁

        • Vieshack,przerażająca historia,postawiłam się w waszej sytuacji, bo wiem, że to samo mogłoby sie niestety też zdarzyć w szkole Ani…
          W szkole Ani nie ma monitoringu. We wrześniu wychowawczyni sprowadzała po lekcjach dzieci do szatni/świetlicy, przychodziła po nie jak zaczynały lekcje. od października dzieci chodzą same, nikt nie kontroluje tego, czy ktoś je odbiera czy wychodzą same ze szkoły, czy idą do świetlicy 🙁 Raz koleżanki Ani mama odbierała obie dziewczynki, Ania zeszła do szatni i wyszła z nią i nikt nie sprawdzał, nikt się nie interesował, czy jest to osoba upoważniona do odbioru (oczywiście ja o tym wiedziałam). Jedynie w świetlicy bardziej pilnują jak dzieci siedzą. Jak się mąż spóźnił (świetlica do 16.30) i dzwonił że już jest w drodze, to panie pilnowały, czekały z dzieckiem do końca….
          Pocieszam się, że Ania by nie wyszła sama, bo ona po prostu sama nie chodzi nigdzie, co innego może gdyby ja jakaś koleżanka namówiła… Widzę, że muszę z dzieckiem poważnie porozmawiać…
          U nas na plus jest na pewno to, ze wychowawca zawsze powiadamia o jakichkolwiek zmianach w zajęciach, na tablicy wiszą ogłoszenia,a rodzice, którzy podali maila, dostają wiadomości elektroniczne…

          Cieszę się, że u was ta historia się szczęśliwie zakończyła i oby nigdy więcej się nie powtórzyła…

          • Ania, Avocado, wasze historie są równie przerażające… teraz to ja będę miała filmy…

            • ja swoje odbieram ze świetlicy. w praktyce jest w którejś z 4 sal lub na korytarzu. jakby mu pszyszło do głowy iśc to pewnie by poszedł…. trudno mi ocenic na ile panie nad tym panuja. na szczęscie on sie boi :), do domu daleko, nie wiem gdzie by chciał iśc 🙂

              • vieshack jak reszta jestem w szoku i współczuję przeżyć! Niewiarygodne, że szkoła się tak “zabezpiecza” a i tak w razie godziny W to o kant d.py roztrzasnąć

                Pojęcia nie mam jak to wygląda w przyszłej szkole D, absolutnie nie widzę jej samej wracającej do babci [bo do domu to będzie kilkanaście km;)], ja w jej wieku wracałam sama – ale wtedy to była wiocha i 5 aut w ciągu doby na krzyż, a teraz ruch wielki, osiedle rozbudowane…

                ania_st
                , Avocado

                Zamieszczone przez Lea
                pani minister planuje wydłużenie pracy szkół, by rodzice mogli spokojnie pracować, a dzieci mieć w szkołach.

                Nie widzę tego

                • Monika, chcialam Cie jeszcze o cos zapytac w związku ze zmianami w rozkładzie i tym ze nikt Was o tym nie informuje. Nie macie zeszytów do korespondencji, dzienniczka? U nas takie info zawsze jest wklejone z wyprzedzeniem w tym zeszycie.

                  • Zamieszczone przez Lea
                    Autentycznie jakaś 1/3 rodziców moich uczniów widuje swoje dzieci gdzieś w nocy dopiero…

                    Smutne…. takie czasy przyszły…. a raczej sami je sobie sprowadzilismy.
                    Wychowawczyni Emilki mówi, że w jej poprzedniej klasie było tak samo.

                    • U nas w szkole pani zaprowadza dzieci po lekcjach do szatni, tam zostaja dzieci na które już ktos czeka w holu szkolnym. reszta dzieci idzie z panią na świetlicę. Na świetlicę jest domofon i prosi sie dziecko. U nas jest tak,że ja odbieram córkę i jak raz musiała odebrać ją babcia, to Pani świetliczanka dokładnie się babci o wszystkie dane wypytała. Dziecko wydała.
                      Moja córka napewno sama ze szkoły by nie wyszła, bo by się bała. do domu ze szkoły jeżdzimy samochodem, bo jest daleko.

                      • Zamieszczone przez vieshack

                        Jak wygląda kwestia odbierania dzieci w Waszych szkołach?
                        Czy jest nad tym jakaś kontrola? Czy odbywa się to tak beztrosko jak u nas?

                        Powiem Wam, że nigdy w życiu nie bałam się tak jak w poniedziałek, tak naprawdę mogło stać się wszystko.
                        Jestem zszokowana podejściem szkoły do tej sprawy.

                        Wcale sie nie dziwię, ze się bałaś.

                        U nas jest pełna kontrola nad wychodzeniem dzieci ze szkoły.
                        Pani wychodzi z klasy z dziećmi, ida do swietlicy i zostawiaja tam swietlicowe dzieci, nastepnie Pani idzie z dziećmi do szatni i wydaje dziecko bezposrednio osobie upowaznionej do odbioru dziecka. jesli na korytarzu jest mlyn, a czest ojest, w chwili gdy dziecko mowi; widzialem na korytarzu mame, moge iśc. Odpowiedz jest – nie, nie mozesz.
                        Rodzic musi sie pokazac wychowawczyni ze jest. jesli rodzica nie ma – nauczyciel czeka z dzieckiem ok. 15 minut, po czym dziecko odprowadzane jest na swietlice a nauczyciel dzwoni do rodzicow.

                        Gorzej u nas jest z dziecmi ktore moga wychodzic same.
                        Mialam taka sytuacje, ze mi Kube puscili samego po wypadku (wbite okulary w powieke) gdy to ja powinnam otrzymac telefon o calym zajsciu i isc do szkoly po dziecko. Nie byla to wychowawczyni bo ona bydo mnie dzwonila – tylko pani od tancow tak go sobie na luzaku puscila…

                        • O rany, strasznie wspolczuje przezyc…
                          U nas nauczycielka jest na dyzurze do 17-stej, potem dziecko zostaje w szkole “samo” i czeka. Bylismy o tym informowani na samym poczatku. Poza tym jest “bramkarz” przy drzwiach i rowniez monitoring. Malgoska czesto zostaje dluzej i albo czeka w sali gimnastycznej, gdzie zwykle jest jeszcze kilkoro innych dzieci i sie bawia, albo idzie do grupy Martinki (przedszkole i szkole mamy razem). Gdy jest cieplo to zwykle czeka z Martinka i jej grupa na dworze. Wie, ze sama nie moze wyjsc, bo i tak do domu nie trafi. Przyjezdzam po nia samochodem. Z innymi dziecmi nigdzie nie pojdzie, bo po wszystkie przyjezdzaja rodzice, albo odwozi ich busik szkolny.

                          • Zamieszczone przez Dodiejka
                            U nas w szkole pani zaprowadza dzieci po lekcjach do szatni, tam zostaja dzieci na które już ktos czeka w holu szkolnym. reszta dzieci idzie z panią na świetlicę. Na świetlicę jest domofon i prosi sie dziecko. U nas jest tak,że ja odbieram córkę i jak raz musiała odebrać ją babcia, to Pani świetliczanka dokładnie się babci o wszystkie dane wypytała. Dziecko wydała.
                            Moja córka napewno sama ze szkoły by nie wyszła, bo by się bała. do domu ze szkoły jeżdzimy samochodem, bo jest daleko.

                            u nas domofonu nie ma. szkoła otwarta, właze drzwami i od razu jestem koło świetlicy. ze względów lokalowych dzieci sa na swietlicy (2 małe salki), obok w stołówce albo w jednej z sal lekcyjnych – po zajęciach robi za świetlice. dzieci sa niby przypisani do grup ale czasem za wiedzą pani te grupy zmieniają.. Wiem ze czasem i bez wiedzy bo kiedys przy mnie pani próbowała sie jakiegoś ucznia doliczyć. Często poprostu ganiaja po piętrze na korytarzu a latem są na podwórku. U nas zajęcia dodatkowe są prowadzone przez panie ze świetlicy (SKS) lub nauczycieli ze szkoły. znaja oni zasady.

                            • U nas żaden uczeń z klasy 1-3 nie wyjdzie ze szkoły sam. Pilnują nauczyciele i babki w szatni. Jak dziecko czeka bo nie ma nikogo kto ma je zabrać to pani szatniarka dzwoni do domu. U nas też raz tak było jak Kuba nie miał w dzienniczku informacji o tym że trzeba go wcześniej odebrać. W czasie kiedy po niego z wywieszonym językiem jechałam młody napomknąwszy że jest głodny został na stołówce gratisowo nakarmiony zupą. To jest podstawówka państwowa, więc jak widać bywa różnie 🙂

                              • Vieshack jak sobie pomyślałam o Twojej sytuacji, to aż cisnienie mi skoczyło, tylko ja to straszny krzykacz jestem, a jak się wkurzę to już w ogóle, więc pewnie byłoby sporo dymu
                                u nas też raczej Pani kontroluje – zauważyłam to jak byłam na macierzyńskim, bo to jedyna okazja była aby Filipa odbierać ze szkoły po lekcjach.
                                Pani sprowadza dzieci pod śiwetlice – część zostawia na świetlicy, a resztę oddaje w ręce rodziców.

                                ja znam historię jakby z innej strony – jest w klasie Filipa jedna dziewczynka, mieszka w sumie blisko szkoły, mamie nie chce się przychodzić po nią codziennie do szkoły (dosłownie nie chce się, bo sama kiedyś przyznala się )
                                więc dziewczynka ma nakazane, aby wykorzystałą chwilę nieuwagi Pani i czmycnęła do domu, tak więc dziecko kombinuje jak może, ze niby na świetlicę, a jak Pani zostawai na świetlicy to niby do łazienki i ucieka do domu – bo mama tak mówi

                                • czytam i zastanawiam sie, jak bym sie zachowala ja sama w tej sytuacji
                                  adacha trzeba odbierac – konczy lekcje o 16.15 i pani czeka z dzieciakami na korytarzu az ostatnie zostanie odebrane przez rodzica
                                  czasami, ale musimy o tym powiadomic wczesniej, adachu moze zostac dluzej w grupie przedszkolnej z alkiem (taka cicha umowa)

                                  babeczki pilnuja dzieciaki calkiem przywoicie, ale zdarzylo sie juz, ze mojmlodszy ze swojej grupy spylil niezauwazony i pobiegl do adacha na zajecia (ten sam budynek, ale zgubic sie mozna)
                                  pani powiedzial, ze idzie do kolpka
                                  pani zaczela zdrowo panikowac, ze zniknal
                                  na szczescie sie znalazl (adacha nauczycielka go przyprowadzila), nie bylo go moze z 5 minut, a babeczka juz chwytala za telefon, zeby mnie powiadomic

                                  z drugiej strony jak sobie o tym pomysle… matko! jakich my wszyscy z mojeo rocznika mielismy nieodpowiedzialnych rodzicow
                                  mialam 7 lat, klucz na szyi, 15 minut przez osiedle do szkoly, zima troszke po ciemnicy (choc na poczatku rodzice po mnie przychodzili, kiedy konczylam zajecia pozno)
                                  i jakos sie przezylo, nie?

                                  co sie z tym swiatem porobilo…

                                  • Zamieszczone przez mamajoanna

                                    ja znam historię jakby z innej strony – jest w klasie Filipa jedna dziewczynka, mieszka w sumie blisko szkoły, mamie nie chce się przychodzić po nią codziennie do szkoły (dosłownie nie chce się, bo sama kiedyś przyznala się )
                                    więc dziewczynka ma nakazane, aby wykorzystałą chwilę nieuwagi Pani i czmycnęła do domu, tak więc dziecko kombinuje jak może, ze niby na świetlicę, a jak Pani zostawai na świetlicy to niby do łazienki i ucieka do domu – bo mama tak mówi

                                    cudnie
                                    i udaje się, dopóki nic złego się nie stanie
                                    oczywiście w razie czego będzie winna nauczycielka, bo nie dopilnowała

                                    a wystaczy napsiać karteczkę ze zgodą na samodzielne wyjście ze szkoły;

                                    • Zamieszczone przez ewkam

                                      a wystaczy napsiać karteczkę ze zgodą na samodzielne wyjście ze szkoły;

                                      No ale po co pisać karteczkę i brać odpowiedzialność na siebie 🙁
                                      Wrazie co to ktoś a nie ja będzie miał kłopoty 🙁

                                      • Dziś zajęcia dodatkowe zostały odwołane, nikt nas nie powiadomił, dziecko spędziło godzinę pod szkołą.

                                        • a moje dzisiaj wyszło same ze szkoły informując jedynie panią, że musi już iść na angielski;
                                          (pani ze świetlicy inna, jakaś na zastępstwie, nie zapytała o zgodę na piśmie, a że dzieć już był spóźniony, więc nie w głowie mu były papierki – oczywiscie moją zgodą miał w dzienniczku)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Jak wygląda kontrola nad opuszczaniem przez dzieci szkoły….

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general