witajcie kobiety!
moja 6-tygodniowa karmiona cycem niunia, od 2 tygodni ma nie ładną buzię, z jednej strony w niektórych miejscach ma potówki (chrostki szybko wysychające), z drugiej na brwiach i na przodzie główki szorsktość i kolor żółty (pewnie ciemieniucha), a na buzi i szyji takie jak trądzik, zawsze zwalałam na to jak młoda jej cyca w nocy, bo ona rozlewa, czasami ulewa i myślę że to od tego…problem polega na tym, że lekarz nie jest pewien czy to skaza, kazał tylko ograniczyć mi spożywanie biłka, no i ograniczyłam, ale po tygodniu efektów nie widzę
teraz ma buźkę na jednym policzku szorstką, ale nie pozwolili mi jej niczym smarować, a na spacery przecież chodzimy…. i już sama zgłupiałam…..
czy jest tu ktoś, kogo dziecko ma napewno skazę białkową, proszę mi opisać jak to wygląda…
pamiatajcie, że młoda je cyca nie mieszanki
dziękuję
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: jak "wygląda" skaza białkowa?
Na początku nasza lekarka zaproponował dietę,a,że pomogła więc również stwierdziła,że póki co nie ma potrzeby robienia testów.Od początkujesteśmy na Bebilonie Pepti,który toleruje bardzo dobrze i uwielbia to mleczkohmmmjeszcze nie próbowaliśmy nic innego. Myślę o kozim mleku albo sojowym,ale znając moje dziecię jak tylko poczuje, ze to nie”jego”mleczko nici będą z próbowania. Mój synuś to ciężki kaliber co do nowych smaków;)Niebawem wizyta u pani doktor i wtedy podpytam o to czy spróbować inne mleko czy jeszcze poczekać.
Skoro jesteście na BP i jest dobrze to na bank z nietolerancją laktozy nie macie problemów. Niepotrzebnie namieszałam
Jeśli chodzi o mnie ja bym dziecku nie zmieniała mleka skoro obecne dobrze toleruje i mu smakuje. Koza albo soja też czesto uczulają – szkoda ryzykować ale jestem ciekawa co Wam lekarz zasugeruje
Szczerze mówiąc i ja się tego boję. Nie chcę juz przeżywac tego co było kiedyś. Teraz Antoś jest już starszy i rozumie,że nie może różnych rzeczy gdzie jest mleko bo się poprostu źle potem czuje,ale kiedyś to był koszmar to patrzenie na jego przerażone oczka jak było mu niedobrze i nie wiedział co się z nim dzieje….:(Jak miał roczek na przykład. Bardziej właśnie bym zapytała z ciekawości. Może nawet nie o samą zmianę mleka co o spróbowanie przetworów z mleka koziego czy sojowego.
Wiesz co, nie mam zamiaru z Tobą już na ten temat dyskutować, ale bzdury piszesz. To, że w Waszym przypadku akurat taka metoda się sprawdziła, nie znaczy, że u innych dzieci, naprawdę chorych to zadziała. A jak czytam o “ilościach niezauważalnych”, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Jak dziecko nie cierpi, to i pół kilko żółtego sera na jedno posiedzenie możesz mu dać, ale jak dziecko na to reaguje jak na truciznę, to karmienie go tym nie jest niczym innym, jak sadyzmem. Zapominasz też o tym, że nie każdy efekt podania alergenu musi oznaczać spektakularne show, z chlustającymi wymiotami, czy wstrząsem anafilaktycznym, nawet niewielka wysypka, bądź inny, na pierwszy rzut oka niewidoczny objaw może być już oznaką tego, że w organizmie dzieje się źle. Dla alergika nawet odrobina alergenu jest TRUCIZNĄ!!!
Nie wiem, czy sama kiedykolwiek reagowałaś na coś pokarmowo i czy coś z tego pamiętasz, czy masz w ogóle takie doświadczenia, ale wierz mi, że nie jest przyjemnym zjedzenie/wypicie czegoś, po czym całe wnętrzności człowieka bolą. Spróbuj wytłumaczyć swój punkt widzenia osobom, które dostają zapaści od odrobinki alergenu, powiedz im, że dostały “ilości niezauważalne”, to zobaczysz, co Ci powiedzą. Mojej mamie wystarczy kilka ziarenek maku, drobinka jajka, bądź ćwierć malutkiej tabletki przeciwbólowej i może zejść.
Ja tak widowiskowo nie reaguję, ale reakcje mojego organizmu, wcale niewidoczne na zewnątrz, są dla mnie wystarczającym sygnałem, że coś zrobiłam źle, że zjadłam coś, czego nie powinnam. Baaa, czasem sam zapach produktu przygotowywanego jeszcze, nie gotowego do spożycia, sprawia, że już wiem, że jeśli się skuszę i spróbuję, to będę tego żałować.
Dziecko, ani żadna, inna osoba będąca alergikiem pokarmowym nie powinna być trzymana na diecie bez potrzeby. Faktem jest, że teraz bardzo często lekarze diagnozują alergię nawet wtedy, gdy jej de facto wcale nie ma. Nie oznacza to jednak, że mamy wypierać z naszej świadomości problem, jeśli on faktycznie istnieje i jest medycznie potwierdzony. Ty nie siedzisz, w ciele dziecka i nie wiesz, jak ono się faktycznie czuje i gadanie, że dostaje przecież tylko “niezauważalną ilość” czegoś,więc mu na pewno nie zaszkodzi, nie jest niczym innym, jak bezmyślnością.
Owszem, podaje się alergikom niewielkie ilości alergenów, ale nie po to, by ich organizm do tego przyzwyczajać, gdy jeszcze je alergizuje, ale by sprawdzić, czy nadal na niego reagują. Testuje się, do jakiej dawki jest on akceptowany przez mechanizmy obronne organizmu i co jakiś czas ponawia się próby z większymi dawkami. Robi się to jednak w określony sposób, a nie ot tak sobie, kiedy nam wygodnie. Odpowiednie poprowadzenie całego procesu służy właśnie temu, by, jak to ładnie ujęłaś, “układ immunologiczny nie dostał szoku”. Nie jest to jednak procesem leczenia alergii, ale wprowadzenia produktu do menu, po długim nie stosowaniu go, w momencie, gdy stwierdza się, że produkt dany nie jest już produktem szkodliwym.
Wiesz co, miałam już tego nie pisać, ale żal mi jest alergików, których matki prezentują taki punkt widzenia. Najprościej założyć, że przecież “mleko jest wszędzie”. Dzieciaki cierpią, a matki mają to gdzieś, bo tak im jest wygodniej. Po co trzymać dietę, po co kombinować z doborem produktów zastępczych, przecież to nie ja cierpię. A dziecko? – a co tam, najwyżej dostanie wysypkę. Przecież od wysypki jeszcze nikt nie umarł. A potem “nagle” po kilku latach jest lament, bo dziecko ma astmę, bądź co gorsza, zdewastowane jelita. Matki są wielce zdziwione. Jak to, przecież “dziecko nie było wcześniej alergikiem”!
Alergia nie jest schorzeniem, które można łatwo sklasyfikować. To nie jest jak matematyka, gdzie 2 x 2 = 4. Nieodpowiednie podejście do tematu, może znaleźć odbicie w całym, późniejszym, dorosłym życiu osobnika. I niech nikt się nie doszukuje w tym stwierdzeniu, żadnej górnolotności, czy przesady. Piszę to na bazie sytuacji z życia wziętych, z mojego bliskiego otoczenia. Znam młodą kobietę, której niemalże całe dorosłe życie się zawaliło tylko dlatego, że jako dziecko nie trafiła na dobrego alergologa i gastrologa i i nie była przez nich odpowiednio prowadzona.
Na tym skończę ten wywód. Resztę niech każdy sam rozważy w swoim sumieniu (a Ty Aniu, szczególnie).
Mata to, że mam inne zdanie od Twojego (a właściwie nasz lekarz którego metodę stosujemy) nie upowaznia mnie do nazywanie Twoich poglądów bzdurami i zwyczajnie sobie nie życze tego w drugą stronę,
A z nazwaniem kogoś bezmyślną matką i sugerowaniem, że powinnam mieć wyrzuty sumienia jest z Twojej strony ogromnym nietaktem.
Za kogo Ty się kobieto uważasz? Żadnych sensownych linków od Ciebie nie uzyskałam (choćby na ostatnią informację Twojego autorstwa,że BP nie jest dla alergików) a od lekarki i owszem i to ona pozostanie dla mnie w tej dziedzinie autorytetem.
Uważam, że tylko jedno nas łączy (ty sugerujesz coś zupełnie innego) obie chcemy jak najlepiej dla naszych dzieci i wcale wybranej metody nie stosuję z wygodnictwa a jedynie kieruję sie dobrem wlasnych dzieci i chcę im dać jak najlepsze podstawy dla zdrowia teraz jak i w przyszłości.
Czy ulewanie z jakby śluzem i niestrawionym mlekiem moze być objawem skazy białkowej? Młody jest na piersi, ale 3 razy dostał mleko z butli.. Ja mleko od czasu do czasu piję, kilka razy zjadłam jogurt… Kubek ulewa sporo (ale na wadze przybiera dobrze), po każdym karmieniu mimo odbijania i to, co ulewa mnie właśnie niepokoi… Mam wrażenie, że jest w tym śluz i sporo kłaczków mleka…
Pójdę na łatwiznę i polece stronę zerknij
Dodam, że obaj moi chłopacy ulewali jak kaczki stosunkowo długo, wiem, że to mogło mieć zwiazek z alergią ale równie dobrze taka mogła być ich uroda.
Obaj ulewali po kilka razy między karmieniami mimo odbijania, dobrze przybierali i nie wyglądali na to aby ulewanie było dla nich przykre, za to ja i mąż co chwilę do przebrania 😮
dziękuję serdecznie za odpowiedź oraz za wynikłą z niej dyskusję
moja córka ma skazę, wprawdzie jeszcze nie potwierdzoną przez lekarza, ale krostki się już przerzuciły na ramiona i gdzieniegdzie są już wyczuwalne na brzuszku
narazie kąpię ją w balneum i kremuję tymże
wyeliminowałam z mojej diety “duże” białko, tzn. nie piję mleka, choć i tak piłam go niewiele, nie jem serów (żółty ani biały)
ale i tak nie jestem pewna czy to o białko krowie chodzi
a może słodycze, pałaszowane ogromną ilością, bardziej ją uczulają, albo mandarynki, bo też ostatnio jadałam…
muszę się temu przyjrzeć
lekarz we wtorek
trochę zmartwiona, ale cóż, pocieszam się że ta jej niedojrzałość minie szybko i nie zostawi śladu….
alergii w najbliższej rodzinie brak, więc mam nadzieję że to minie bez rozwoju “głębszego”
pozdr.
Ja tylko napisałam, jak problem wygląda, bo tak faktycznie jest i żadne tego negowanie niczego w nim nie zmieni. Twoje oburzanie się jest najlepszym dowodem na to, że, sama należysz do grupy matek tak właśnie postępujących. (Znasz powiedzenie – uderz w stół…) A to, czy w tym momencie akurat wg Ciebie postępuję taktownie, czy nie, wisi mi, bo tak naprawdę, to żal mi jest dzieci, które muszą cierpieć i nie zamierzam milczeć, tylko dlatego, że dla kogoś dana prawda jest niewygodna.
A co do lekarzy, to było już o tym na forum setki razy – dobrego lekarza ciężko znaleźć. Jeśli więc Ty swojemu tak bezgranicznie ufasz, to gratuluję odwagi. Tylko uważaj, żebyś pewnego, pięknego dnia nie obudziła się z ręką w nocniku.
Ja dzielę się głównie własnym doświadczeniem i doświadczeniem innych rodziców, o którym wiem, a nie cytuję statystyki, które notabene nijak się mają do rzeczywistości i powtarzam głupoty wypowiadane przez innych, nie mających pojęcia o problemie. Co to za lekarz i specjalista od alergologii, że nawet nie wie, co to jest AZS i jak przebiega. Dla mnie kompromitacja. Nie wiem, albo Ty nie rozumiesz mechanizmów działania alergii, z którymi lekarz Cię zaznajomił (wina Twoja), albo faktycznie to Twój lekarz ma jakieś wypaczone widzenie problemu i lubi sobie poeksperymentować. Miałam kiedyś wątpliwą przyjemność z takimi lekarzami, nie raz i nie dwa razy, ale na szczęście wiedziałam trochę więcej w temacie alergologii niż przeciętny pacjent i uchroniłam swoje dziecko.
A co do linków, to jeśli faktycznie jakiś temat bardzo Cię interesuje, to droga otwarta, proszę bardzo, wpisz sobie w google, co tylko Ci się zamarzy i czytaj, czytaj i czytaj. Ja tak właśnie zaczynałam zdobywać swoją wiedzę. Lata spędziłam na czytaniu, więc gwarantuję Ci, że to nie boli. Nie oczekuj, że ktoś Ci poda kawę na ławę – nie ma tak dobrze. Za rączkę można prowadzić kogoś, kto dopiero w temacie raczkuje, a nie kogoś, kto uważa, że sporo wie już w danym temacie.
Szokuje mnie w Twoich wypowiedziach Twoje poczucie, że tylko Ty posiadasz ogromną wiedzę w danym temacie, szokuje fakt z jaką łatwością przychodzi Ci krytykowanie innych, podważanie decyzji autorytetów.
Przez te lata co jestem na forum “zdążyłam się przyzwyczaić”, ze to Ty wiesz wszystko i oczywiście wiesz lepiej od lekarzy, Ty masz najlepszego lekarza, ty osiągniesz najlepsze efekty leczenia, każdy kto ma odmienne zdanie to matka męcząca dzieci – na szczęście dla mnie forumowe pisanie jest jedynie dodatkiem do faktów naukowych czytanych w fachowej literaturze
Życzę Ci abyś sie nie przejechała na takim zadufaniu w sobie i traktowaniu reszty jako nieuków i ignorantów.
Dodam jeszcze jedno
Wybitny specjalista zdobywa wiedzę nie przez krytykę innych ale przez czerpanie wiedzy z różnych źródeł.
Wybacz ale czytając Twoją wypowiedź równie dobrze można się leczyć u szarlatana
Bardzo możliwe, że to słodycze – przystopowała bym z nimi trochę
Co do mandarynek – często dzieciaki mają po nich wysypkę. Twoja dzidzia to jeszcze maleństwo bardzo wrażliwe na wszystko
Mnie lekarka uprzedziła jak podawałam 6 tygodniowemu Wojtkowi wit. C, że może pojawić się po niej wysypka
ZYczę Wam aby objawy jak najszybciej odpuściły
A ja się tylko uśmiechnę na to, co napisałaś. Życzę Ci dużo szczęścia, bo z tego, co widzę, to będzie Ci baaardzo potrzebne. (Nie ma to, jak bycie “nieprzemakalnym”.)
I wzajemnie
Mój W. na piersi wymiotował, a na mieszance (bebiko Omneo) nie.
Dodam jeszcze słabe zęby.
Wystarczy porozmawiać ze stomatologami.
Kilka lat temu zaczęła się ta panika z alergiami i wprowadzanie restrykcyjnych diet dla matek karmiących.
Efekt? Dzieci mają słabe zęby.
Przykładem jest moja Ola-4 lata na diecie bezmlecznej, bo niby uczulona.. Testy uczulenia nie wykazały a zębów 7 w trakcie leczenia mamy…
Długo byliście na diecie? Była na piersi czy na hydrolizacie?
Zuzia 5,5 na diecie bezmlecznej od urodzenie, do 5 urodzin na nutramigenie.
testy prowokacyjne z prowadzaniem mleka modyfikowanego junior zakończyly sie fiaskiem, tak samo próby mleka krowiego. Ostatni test prowokacyjny mialam we wrzesniu poprzedniego roku – wysyp na całego.
Pierwsze testy skórne w wieku 3,5 nic nie wykazały
podczas drugich po ukończeniu 5 urodzin już ujawniły alergeny, potem jeszcze z krwi
Zęby mleczne zdrowe bez żadnych przygod, teraz zobaczymy w jakim stanie będą stałe.
A powinna być narażona podwójnie wg panujacych opinii, bo na diecie bo bierze leki wziewne które też nie są obojętne
Rozumim, że tu chodzi o dietę matki karmiącej i wynikające z niej niedobory…
Moja siostra 16 lat, wychowana na hydrolizacie, wszystkie zęby zdrowe
zasugerowałam się potem Wasi
Znasz odpowiedź na pytanie: jak "wygląda" skaza białkowa?