jak z tym zyc>

Witam, adres forum znalazlam w ‘Wysokich Obcasach’ ktore zadko czytam… Pod koniec listopada ub.r. stracilam dziecko w 9 tygodniu ciazy. Byl to dla mnie prawdziwy cios. Pierwszy raz w zyciu naprawde mi zalezalo. Teraz znowu staram sie o dziecko. Psychicznie slabo sobie radze. Na blisko 3 m-ce praktycznie zerwalam kontakty z koleznakami (bo albo maja dzieci, albo sa w ciazy, albo planuja). Kolezanki (?) z ktorymi probowalam rozmawiac nie byly w stanie pomoc. Meza specjalnie nie obeszlo. Przynajmniej nic po sobie nie pokazywal. A naciskany przeze mnie (wielokrotnie) mowil ze strata go bolala. I nic (doslownie) wiecej. Ze swoim bolem jestem sama. Jakos dochodze do siebie. Stwierdzilam ze jedynym wyjsciem bedzie zajscie. Musi sie udac. Wracajac do kolezanek, jedna nie skomentowala tego ani jednym slowem, a znamy sie od 21 lat (13 kwietnia zaczelam 30-ty rok zycia :-), po kilku dniach przyslala sms-a ze jest w ciazy. Widzialam sie z nia dwukrotnie. Opowiada jak to wspaniale oczekiwac na dziecko. Druga w ostatni wtorek kiedy bylysmy we dwie w kinie oznajmila mi ze spodziewa sie dziecka, zrobila to w czasie kiedy moj maz byl na 3 dniowej delegacji, takze nie mialam nawet przy kim sobie w domu poplakac. Przy niej trzymalam fason, w domu ryczalam. Nic im nie mowie a one sie dziwia oslabieniu kontaktow. Zzera mnie zazdrosc o ciaze. Normalne? Nie jestem w stanie normalnie z nimi rozmawiac. Ostatni weekend spedzilismy z mezem w towarzystwie kolezanki, jej meza i 4-ro m-cznego maluszka. Przedtem wielokrotnie odsuwalam spotkanie z nia i jej szczesciem. Pierwszy raz widzialam sie z nimi kilka tygodni temu i balam sie ze wpadne w histerie na widok dziecka. Mine mialam nietega, ale trzymalam sie. W domu sobie troche poplakalam. Tym razem nie bylo problemu. Ale nie moge sie przemoc zeby cieszyc sie ciazmi innych. Zycze im wszystkiego naj, ale nie chce byc swiadkiem ich szczescia. Bardzo potrzebuje ciepla i bliskosci. A swoim stanem zdaje sie wszystkich odstraszam. Jak sobie (po)radzilyscie.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: jak z tym zyc>

  1. Re: jak z tym zyc>

    Wydaje mi się, że Cię doskonale rozumiem. A Ty mnie. Niestety. Ale stało się. Teraz musimy być silne. I będziemy 😉 Tyle że strasznie trudno jest się przełamać i cieszyć szczęściem innych, nawet bliskich znajomych, kiedy łzy jeszcze lecą. Zupełnie nie wiem jak sobie z tym radzić. Może razem coś wymyślimy. Może pomogą dziewczyny, podpowiedzą coś swoją postawą. Może samo przejdzie.
    Tymczasem dobrze robi wygadanie się. Czekam jeśli tylko będziesz miała ochotę.
    Bo to okropne, kiedy nie mogę się cieszyć z nimi tak jak bym chciała. Nie życzę nikomu podobnego zdarzenia, ale sobie życzę spokoju, ciepła i siły, i na razie nie mogę się przełamać żeby zapytać o ich szczęście. Źle się z tym czuję. Żlę się czuję jak o tym myślę, czy myślę że miałabym być świadkiem ich radości. Jestem w kropce.
    Moim zdaniem, Mąż trochę się nie popisał, ale wcześniej był dla Ciebie, więc… trzeba będzie mu wybaczyć 😉 i pewnie dawno to zrobiłaś 🙂
    Co robisz w kierunku zajścia? Jakieś badania? leki?
    No, bardzo głęboko. I tak jak ty myślę że jedyne wyjście to zajście ;-))) Nic nie jest i nie będzie już takie samo, ale rzeczywiście mamy (my, kobiety po przejściach 😉 szansę na cieszenie się ciążą niemal od poczęcia. Czekam z niecierpliwością na tą chwilę.
    Niech moc będzie z nami :-))) (wszystkimi, ofkors) I dużo dużo ciepła, radości, słońca.
    Agnieszka

    • Re: jak z tym zyc>

      Witam, przeczytałam Twoja wiadomość dopiero teraz. Straciłam dziecko w zeszłym roku, 6 czerwca. Nie nacieszylam się swoim maleństwem. Lekarz uprzedził mnie jak byłam na pierwszej wizycie, że mogą być problemy z utrzymaniem ciąży (mialam skurcze w dole brzucha, straszne bóle), dostałam leki, ale jednak nie pomogły abym 6 stycznia urodziła upragnione dziecko (taki mialam termin). Nikt nie wiedział że jestem w ciąży, oprócz męża i nikt się nie dowiedział bo ja nie potrafiłam i nadal nie potrafię o tym mówić, napisać jest łatwiej. Ból jest niewyobrażalny, nawet teraz mam łzy w oczach. Od listopada staramy się o dziecko, nie wiem ile testów ciążowych od tamtego czasu sobie zrobiłam. Juz miałam mdłości, powiększone piersi, twardy brzuch, itd… Chyba miałam wszystkie reakcje organizmu świadczące o mojej ciąży której nie było. Jak spóźnił mi się okres, a test nie potwierdził moich myśli wmówiłam sobie że się myli, że o złej porze go zrobilam. Moja każda wizyta w toalecie potwierdzała, moje nadzieje, a kiedy nadzieje padły spędziłam godzinę w łazience zalewając się łzami. Może płakałabym tak dalej gdyby nie mój mąż, który wrócił do domu i mnie praktycznie wyciągnął z toalety bo inaczej chyba utopiłabym się tam. Nic nie pomaga, trzeba powoli oswoić sie z tym faktem. Uśmiecham się do dzieci na ulicy, na plakatach i w telewizji. To boli, zazdrość boli bo tak bardzo chcialabym urodzić własne dziecko, a nie tylko patrzeć na czyjeś. Wiem, że każda z nas zaznacza swoje dni płodne i uważa je za święte, ale ja nawet zaznaczam kiedy kocham się ze swoim mężem. Zaczełam to robić nieświadomie, kiedy coś zaznaczałam w notesie. Czy to normalne? Notuje wszysto co może mi pomóc. Każda notatka może mi się przecież przydać w następnym miesiącu. Test ciążowy świadczący o moim maleństwu trzymałam do lutego, aż postanowiłam się go pozbyć i żyć tym że mogę jeszcze zajść w ciążę i urodzić małego ślicznego bobaska. Zostawiłam sobie tylko jedna pamiątkę, zdjęcie z USG które noszę w portfelu. Życzę Ci powodzenia, nam wszystkim. Abyśmy nigdy więcej nie musiały odwiedzać tej strony tylko tą na której mogłybyśmy chwalić się naszymi maleństwami. Pozdrawiam, Kasia.

      Kasia

      • Re: jak z tym zyc>

        Droga Agapa!
        TRUDNO SIE Z TYM ŻYJE! Nie da się ukryć. Przeżyłam to samo ponad rok temu. Poroniłam w dwudziestym tygodniu. Bólu i rozpaczy jaka rozdierała mi wtedy serce nie da się opisać. Bardzo powoli dochodziłam do siebie.Ryczałam na samo wspomnienie. Budziłam się z płaczem w nocy.Wyglądałam jak” siedem życzeń”. Nie docierały do mnie słowa typu:”Jesteś młoda jeszcze będziesz miała dzieci”Nikt nie mógł zrozumieć że straciłam dziecko,a nie jakąś rzecz,którą można wymienić na inną.poprostu nikt tego nie jest w stanie zrozumieć jezeli sam tego nie doświadczył. Nie chciało mi się z nikim rozmawiać,tak samo jak ty unikałam znajomych z małymi dziećmi. Co tu dużo mówić byłam załamana.Jak sobie z tym poradziłam?Mijał czas,a ja ciągle myślałam o tej stracie. Pewnego dnia powiedziałam dość. Stwierdziłam,że jeżeli chcę szybko mieć następne dziecko muszę być w związku z tym w dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. Myślałam o przyszłości. Bardzo pomógł mi mój lekarz ginekolog,który prowadził poprzednią ciążę.Zakazał mi się smucić i rozpamiętywać złe wspomnienia. Miałam wsparcie ze strony męża,który robił wszystko,żebym o tym nie myślała.sama zapełniałam sobie czas nawet głupotami. To dobry sposób uwierz mi. Najważniejsza była przyszłość. Trzy miesiące po tych smutnych wydarzeniach zaszłam w ciążę. Nie czekałam zbyt długo bo wydawało mi sie ze jest to najlepsze wyjscie z tej sytuacji.dzis na swiecie jest z nami maja.moja radosc nie ma konca.wierze ze wam sie rowniez uda.jestes tak samo jak ja zodiakalnym baranem wiec z uporem daz do celu.pozdrawiam cie serdecznie.jezeli chcialabys pytac o cos jeszcze to prosze bardzo.mojayola

        • Re: jak z tym zyc>

          Cześć,
          Jestem pod wrażeniem. Twojej siły. Uszczknę coś dla siebie, OK? 🙂
          Taka sytuacja kiedy koleżanka, w sumie bliska osoba, nie potrafi zrozumieć, to może zachwiać pewnością siebie. Strata dziecka podważa wiarę we własne siły. Potem jeszcze dochodzą tego rodzaju kwiatki. Cóż, nikt nie jest doskonały i nie umie czytać w myślach.
          Jak czytam wypowiedzi na forum głupio mi narzekać. Wszystkie jesteście dzielne, a mi się wydaje, że już nic mi nie wyjdzie w życiu, że jestem brzydka, głupia, biedna, nie potrafię urodzić dziecka. Ale czerpię dużo z tej siły która aż bije ze zdecydowanej większości zdań tu umieszczanych.
          Pewnie się powtarzam po raz któryś-tam, ale DZIĘKUJĘ za zrozumienie, ciepłe słowa, Wasze przejścia, pocieszenie, rady. Nie zdawałam sobie sprawy, że to tyle może dać.
          Mówisz, Tobie pomaga spotykanie się ze znajomymi ciężarnymi (tak rozumiem to co piszesz), poszukać w sobie Matki Teresy? Spróbować mogę, co bedzie dalej zobaczymy 😉 Aż mi się ręce trzęsą na myśl o tym (ze zdenerwowania, że nie wyjdzie). Daj z siebie, dawaj, dawaj, będę miała lepsze samopoczucie, a może również dostanę? Podstawowa prawda?
          A w dołku wyżalić się i szukać pocieszenia na forum.
          Bardzo mi brakowało takiej rozmowy.
          Dzięki. Tobie życzę wytrwałości, siły, dużo ciepła i zrozumienia. I powodzenia.
          Agnieszka

          • Re: jak z tym zyc>

            Witaj, ciężko że tyle dziewczyn to spotyka. Nie wiedzieć czemu. Dobrze, że możemy sobie porozmawiać, bo to pomaga. Ja się właśnie przekonuję. Łez też nie ma co na siłę powstrzymywać, szczególnie jeśli możesz sobie na nie w tej chwili pozwolić. Ten bół musi minąć. Musi. Lepiej myśleć o przyszłości. Swoją ciążę trzymaliście w tajemnicy, pewnie chcieliście wszystkim powiedzieć w jakimś szczególnym momencie. Życie jest czasami okrutne. Moi rodzice dowiedzieli się o naszym dziecku, dopiero kiedy wylądowałam w szpitalu i wiedziałam co jest grane. Zresztą dowiedziałam się o niej, kiedy najprawdopodobniej już jej nie było. Zawsze miałam nieregularne okresy, kiedy stwierdziłam, że może go nie być przez następne 9 m-cy, poczekałam jeszcze parę dni, a tu zaczęły się bóle w dole brzucha, lekkie plamki krwi, w szpitalu okazało się że nie bije serduszko maluszka, a jego wielkość jest 1-2 tygodnie młodsza niż powinna być. No i skończyło się. Wie nie więcej niż 10 osób tyle że byłam w ciąży. Co się stało Mąż i Rodzice. Teraz próbowaliśmy, ale zdaje się jeszcze nie tym razem. Codziennie rano mierzę temperaturę, prowadzę ‘kalendarzyk’ zapisuję w nim kilka informacji. A nóż się przydadzą ;-))) Mąż się śmieje. Mi to daje poczucie, że robię co w mojej mocy. Ciebie Mąż mężnie wspiera. Masz w nim prawdziwego faceta. Na pewno bardzo Cię kocha. Będzie dobrze, trzeba próbować, nie dawać się. Będziemy się nawzajem wspierać. Na tą stronę wrócę pewnie jeszcze nie raz, (mam nadzieję) choćby po to żeby podtrzymać inne, ale wolałabym żeby to nigdy nie miało miejsca. Gdybyś chciała sie wygadać postaram się być. Trzymaj się cieplutko. Kochaj Męża. Pozdrawiam Cię z całej siły Kasiu.
            Musi być dobrze, nie??? Będzie. Mały słodki dzieciaczek.

            • Re: jak z tym zyc>

              Myślę, że już czas, byś zaczęła myśleć o przyszłości i przeniosła się na stronę dla starających się. Ja przeżywałam to, co ty na początku grudnia, a teraz znowu oczekuję dziecka, to najlepszy sposób na ból. Do roboty!

              Monika +grudniowe szczęście

              • Re: jak z tym zyc>

                No, trudno, ale z Tobą lżej. Dzięki.
                Mówisz głupotami? Wypucować kuchnię, umyć łazienkę, obejrzeć film. Może być skuteczne. Praca i zmęczenie przeciwko myślom, ok.
                Nadal mam wrażenie że (oprócz Was) nikt nie jest mnie w stanie zrozumieć. Pomóc tymbardziej. Że jestem pozostawiona sama sobie. Mało co mnie cieszy, a jeżeli już to dosłownie na 5 min. Potem ciemna otchłań. Pytania o sens życia. Dlaczego Bóg pozwala na takie rzeczy. A propos – obraziłam się na Pana Boga, zignorowałam Boże Narodzenie. W Wigilę chcieliśmy powiedzieć Rodzicom, a zamiast tego zrobiłam wielką awanturę. Okropne. Wielkanoc będę obchodzić.
                Zgadzam się że najlepszym wyjściem jest zajście. A masz jakieś wskazówki? :-))) Bo ja szaleję z termometrem, obserwuję się bacznie, i niespodzianka wysłali mi Męża w najlepszym okresie, na parę dni w delegację. Nieźle się wkurzyłam. W przyszłym miesiacu musi się udać. Wczorajszy wybuch to pewnie zapowiedź okresu. Czuję różne zwiastuny 😉 I się rozkleiłam. No i siedziała we mnie ta “wtorkowa” 🙂 ciąża koleżanki, ale czuję się lepiej, trochę się pozbierałam. Cieszę się że Tobie się udało, mi i innym też może.
                Pozdrawiam serdecznie Was oboje (w sumie troje 😉
                Agnieszka

                Mam pytanie trochę może niestosowne – wspominasz pierwsze dziecko? Zastanawiałaś się czy powiesz kiedyś Maluszkowi?

                • Re: jak z tym zyc>

                  Już się zabieram 😉 Lekarze w szpitalu powiedzieli – 6 m-cy, w przychodni 3, więc też sobie myślę że najlepsze będzie małe co nieco ;-))) ale smuty czasem dopadają.
                  Dobrze, że Tobie się udało. Mi – mam nadzieję też – w swoim czasie. Pozdrawiam serdecznie, A.

                  • Re: jak z tym zyc>

                    To jeszcze raz ja,
                    mam nadzieję że u Ciebie wszystko będzie wszystko tak jak tego pragniesz. Ja też wczoraj jak czytałam te wiadomości popłakałam się. Dziś dzięki Tobie i innym dziewczynom też czuję się lepiej. Taka, w sumie anonimowa forma wypowiedzi sprawia, że dużo łatwiej jest mówić o swoich uczuciach. Ja się bardzo otworzyłam i nie sądzę że mogłabym podobnie postąpić w realu. Z drugiej strony czuję się związana z Wami i chciałabym poznać się osobiście. Takie rzeczy bardzo zbliżają.
                    Trzymaj się zdrowo, zrobiło się ładnie, na duszy też pewnie lżej. Nie wiem, może dziecko długo wyczekiwane, będzie bardziej kochane? Otoczone większą troską? Często mówi się że nie doceniamy tego co mamy dopóki nie stracimy. Nie wiem czy moja strata dziecka to była kara, przestroga, czy jestem aż tak głupia że nie zrozumiałabym słabszego sygnału? ale dlaczego karać nowe życie? przecież to Maleństwo nic nie zrobiło. Nie ma nawet pogrzebu, widziałam tylko usg, jego życie nagle się skończyło, ledwo się poznaliśmy, nie mogłam się pożegnać, zostałam sama, pusta, bezsilna. Podejrzewam że dopiero teraz naprawdę żegnam się z Maluszkiem. Początkowo chciałam zachodzić w ciążę w takim czasie jak poprzednia, potem stwierdziłam, że byłoby to głupotą a dla dziecka nawet mogłoby być okrutne – swoiste zastępstwo. Teraz myślę coraz częściej o drugiej ciąży. Bardzo pragnę żeby tym razem się udało. Mi, Tobie, dziewczynom które tu ledwo poznałam a są mi bliskie Kasia1, Ikkunia, Kiciucha, Edyta, MagdaMal, Violes, MojaYola, i tym których nie poznałam. Zachodźmy w te ciąże, ródźmy dzieciaczki. Musimy się starać, dbać, wspierać i walczyć o siebie i swoich naj. A czasem sobie popłakać też.

                    • Re: jak z tym zyc>

                      Witaj, jestem mamą rocznej Marianki, ale wcześniej trzy razy przeżyłam poronienie, w tym jedno w połowie ciązy. To, co piszesz o mężu, koleżankach, bólu i osamotnieniu to jakby żywcem wzięte z mojego życia. Moja najlepsza koleżanka zadzwoniła do mnie z pytaniem co słychać, kiedy powiedziałam, że cztery dni wcześniej straciłam po raz trzeci dziecko, wykrzyknęła, że miałam rację, mówiąc kiedyś, że to ona będzie mieć pierwsza dziecko, bo właśnie jest w ciąży, zadowolona zaproponowała, że wpadną do nas z mężem, w domyśle chyba żeby to uczcić. Zatkało mnie, myślałam, że umrę z bólu, potem były opowieści o brzuchu, pierwszych ruchach itp. Mój mąż, nie wiedząc, że się z nią spotykałam, odgadywał to po jednym rzucie oka na moją twarz, byłam strzępkiem człowieka z trzęsącymi się z nerwów rękami, chcąc mi pomóc porozmawiał z koleżanką, żeby może była ciut taktowniejsza, skwitowała to krótkim – a co, mam udawać, że nie jestem w ciąży? I dalej było tak samo, potem niemal każda bliska mi osoba zachodziła w ciążę. Co do mężów, to może trudno to zaakceptować ale oni poprostu tak mają, trudno komukolwiek wyobrazić sobie jak strasznie cierpimy po stracie naszego dziecka i naszych marzeń, ale to naprawdę nie jest z ich strony zła wola, to zwykła niemożność zrozumienia czegoś, czego nie czują. Tak samo jest w trakcie ciąży, co nie wyklucza wogóle ciepłego zaangażowanego ojcostwa. Jeśli chodzi o to, co mi pomogło to czas i zmiany w moim życiu. Skończyłam studia, zaczęłam pracować i nie miałam już tyle czasu na rozmyślania, byłam więcej wśród ludzi i to procentowało. Czas naprawdę zaleczył moje rany, po dwóch latach od ostatniego poronienia nie miałam już nadziei na dziecko ale czułam się z tym pogodzona. Oczywiście ból czasem wracał ale w znacznie mniejszym natężeniu. Stało się tak za sprawą wiary, jestem osobą wierzącą w Boga i w to, że dostaję od niego to co dla mnie najlepsze, chociaż czasem tak trudno akceptowalne. Modliłam się o dziecko i narodziny córki po koszmarnej, nie rokującej większych nadziei ciąży uważam za cud! Jestem przykładem, że nie ma sytuacji beznadziejnych, jeżeli mogę Ci coś poradzić, to żebyś przede wszystkim zadbała o siebie, swój spokój i dobre samopoczucie, nie żałuj sobie przyjemności i nie trać nadzieji trzymam kciuki Anka.

                      • Re: jak z tym zyc>

                        Cześć, DZIĘKI, nie wiedziałam, że rozmowa z kimś kto przeżył podobną stratę może tyle w tak krótkim czasie. Szczególnie dziękuję Ci za zdania o mężu i Bogu. Ostatnimi czasy w podobny sposób nie myślałam. Może rzeczywiście ktoś kto nie przeżył sam nie jest w stanie wyobrazić sobie tego co się dzieje w środku, a chce pomóc zapomnieć i dlatego nie pozwala rozpamiętywać. Przekonuje mnie też zdanie w który mówisz że Bóg daje nam to co dla nas najlepsze, mimo że czasem trudne. O zmianach również myślę, z tym że pierwsze planuję (o ile mam na to wpływ 🙂 zajście w ciążę, chciałabym ją spędzić w domu, bo u mnie akurat praca mogła mieć duży wpływ na poprzednią ciążę. Firma przeniosła się pod Warszawę, ja na drugi koniec miasta, dojazd do pracy zajmuje mi 1,5 godz. rano i ok.2 godz. po południu, poza tym praca jest stresująca bo polega głównie na telefonicznym kontakcie z klientami, a klient wiadomo, najczęściej dzwoni jak jest niezadowolony 🙂 Tak więc moje plany to same zmiany 🙂 Życie pewnie je zweryfikuje, ale mam nadzieję że wyjdzie mi to tylko na dobre. Chciałabym również żeby Mąż mi się trochę zmienił na lepsze, bo ubiegły rok gdzieś od czerwca-lipca (przed zajściem w ciążę) to były głównie awantury, bo On siedział w pracy po nocach, potrafił wrócić następnego dnia, a mi się to bardzo nie podobało, mało się z domu nie wyprowadziłam. Teraz Mąż pracuje gdzie indziej, z kolei wyjeżdża na kilkudniowe delegacje, ale obiecał że po godzinach siedzieć nie będzie. Słowa nie całkiem dotrzymuje, ale i tak jest o niebo lepiej. Przez te ostatnie 6 m-cy wydaje mi się że sporo się zmieniłam, więcej rozumiem, myślę że trochę stwardniałam, jestem spokojniejsza, może po prostu w końcu dojrzewam? 😉 Teraz bardzo pragnę dziecka. Chciałabym wiosnę i lato i jesień spędzić w domu, potem urlop macierzyński, potem wychowawczy, bo zdecydowanie bardziej zależy mi na dziecku niż na pracy. Cieszę sie Twoim cudem nowego życia. Niech Ci radość z dziecka wynagrodzi wszystkie cierpienia. A ja z budzącą się do życia przyrodą i akuratnymi świętami postaram się być pełna nadziei i może, kto wie, już za chwilę przy nadziei :-)))

                        • Re: jak z tym zyc>

                          Bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś. To bardzo ważne, że możemy sobie powiedzieć za pomocą komputera wszystko co nas gryzie. Wcześniej nie wiedziałam ile ulgi może przynieść taka forma kontaktu. Bez żadnych problemów piszemy o wszystkim co trzymamy w sercu. Miałam problem z komputerem więc dopiero teraz odczytałam wiadomości które mi przyslałaś.
                          Mam również nadzieje że wszystko będzie lepiej. To co napisałaś o miłości, że nasze dzieci, które się urodzą będą bardziej kochane to święta prawda. Będą przysłowiowym “oczkiem w głowie”. Wiesz, po stracie dziecka mąż kupił mi mojego upragnionego psa, zawsze marzyłam o tej rasie. Wszelkie swoje zapasy miłości które miałam przelałam na małego pieska. Wziełam sobie wolne na zaadoptowanie małej w domu, chodziłam, karmiłam, usypiałam i byłam na każde jej piśnięcie. Dzisiaj kończy 9 miesięcy i jest najbardziej rozpieszczonym pieskiem na osiedlu, ale najukochańszym. Miłością macierzyńską obdarowałam ją, niestety to nie to samo bo pustka cały czas jest w sercu no i ta miłość też jest inna, ale zawsze mogę ją przytulić i przy niej się wyciszam. W takich momentach jest niezastąpiona. Wiesz, ja naprawdę bardzo kocham swojego męża i on jest cały czas przy mnie, ale to coś innego. To moje maleństwo które mnie uwielbia, chce się przytulić i wiem że mnie potrzebuje. Daję jej takie uczucia, które są tylko przeznaczone dla małej bezbronnej istotki. Nie odepchnę jej nigdy, a jak nareszcie zajde w ciążę to będzie miała rodzeństwo.
                          Zarówno Ty i ja pragniemy dziecka najbardziej na świecie i wiem, że kiedyś (z dnia na dzień coraz bliżej), napiszemy do siebie “jestem w ciąży!”. Pozdrawiam.

                          Kasia

                          • Re: jak z tym zyc>

                            Witaj!
                            jak czytałam twój list, to tak jakbym czytała swoje myśli.Jestem dużo młodsza od ciebie, mam 22 lata.Jestem już trzy tygodnie po poronieniu. Byłam w 8 tygodniu ciąży. Tak bardzo chiałam tego dziecka. Tez przeżyłam tą stratę. Kilka dni po moim wyjściu ze szpitala dowiedziałam się, że moja przyjaciółka jest juz w 7 tygodniu ciąży. Życzyłam jej wszystkiego najlepszego.Ale jak zostałam sama, to płakałam jak dziecko.Życzyłam jej jak najlepiej, ale w duchu myslałam sobie “dlaczego straciłam to dziecko, dlaczego to kaurat ja”. Moja przyjaciółka jest teraz szczęśliwa, a ja jestem zazdrosna o tą ciążę. Wszedzie gdzie się nie obejrzę widzę kobiety w ciąży. To mnie juz przytłacza. Myślę że czujemy się tak samo.Ale mam taką nadzieję, że to minie.Wystarczy że będziemy wierzyć że nastepnym razem będzie lepiej.
                            Pa, Pozdrawiam

                            Znasz odpowiedź na pytanie: jak z tym zyc>

                            Dodaj komentarz

                            Angina u dwulatka

                            Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                            Czytaj dalej →

                            Mozarella w ciąży

                            Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                            Czytaj dalej →

                            Ile kosztuje żłobek?

                            Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                            Czytaj dalej →

                            Dziewczyny po cc – dreny

                            Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                            Czytaj dalej →

                            Meskie imie miedzynarodowe.

                            Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                            Czytaj dalej →

                            Wielotorbielowatość nerek

                            W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                            Czytaj dalej →

                            Ruchome kolano

                            Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                            Czytaj dalej →
                            Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                            Logo
                            Enable registration in settings - general