Mam takie pytanie do mam mających minimum 3 dzieci.
Jakie duże macie mieszkania? W zasadzie bardziej niż powierzchnia interesuje mnie ilość pokoi.
Spodziewamy się pierwszego dziecka, ale docelowo chcemy mieć 3. Jeśli trafi się więcej to też dobrze.
Na razie mieszkamy w kawalerce, ale do roku czasu chcielibyśmy kupić nowe – już takie docelowe mieszkanie.
Z obliczeń wyszło nam, że optymalnie jest mieć 5 pokoi – salon, nasza sypialnia i 3 pokoje dla dzieci. Teoretycznie mogłoby być mniej, ale nie znamy płci, a różnice wieku możemy tylko planować. Budzi więc wątpliwości brak rozdzielenia chłopca od dziewczynki w pewnym wieku, jak też łączenie przedszkolaka ze szkolniakiem.
Wśród mieszkań z 4 pokojami jest znacznie większy wybór stąd moje pytanie.
Dom nie wchodzi w grę, bo ja nie chcę domu.
Jak to jest u Was rozwiązane?
Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Jakie duże mieszkanie?
Ambicja, to chyba zależy od stylu życia. Ja jestem koniara, więc miałabym parcie na te konie (mam zresztą dwie stadniny w sąsiedniej wsi i przyznaję, że to też był arguemnt za tym, by mieszkać tu gdzie mieszkam).
Ale jakby pracowała codziennie długo i/lub miała czasem takie sytuacje, że muszę niezaplanowanie podjechać do biura wieczorem/weekend – to bym stawiała na dobra komunikację.
Właśnie zamieniłam bezpośrednią bliskość stadniny i parku z dojazdem ponad godzinę w jedną stronę do pracy (w korkach zdarzało mi się i 2 godziny jechać) na bliskość nie bezpośrednią parku i 20 min. dojazd do pracy. ZDECYDOWANIE TAK 🙂
Ja teraz w W-wie, ale mieszkałam 6 lat w Krakowie – spacery nad Wisłą nie znudziłyby mi się NIGDY!
A co do parkowania – mój mąż często pracuje w Krakowie – podobno w okolicach dworca jest jakiś bezpłatny parking?… Do Rynku już niedaleko 🙂
No dobra-zdradzę mojego M:))
Nie jest pasjonatem prowadzenia samochodu powyżej 30 minut, a rano jeżdżenie grozi korkami.
Uważa stanie w korkach i długie prowadzenie samochodu za jedną z większych strat czasu. Odpowiada mu mieszkanie przy pętli tramwajowej, miejsce siedzące i książka z ćwiczeniami szachowymi na kolanach
Jakby mu ktoś zagwarantował, że dojazd do pracy zajmie 15 minut płynnej jazdy i 0 problemów z szukaniem miejsca do zatrzymania się, to myślę, że by to łyknął
wiesz przyzwyczajona byłam do tych 50-60 minut do jazdu do pracy, więc 40-50 minut to rewelacja.. i ten ogródek, nie ma co jak choćby kawałąk włąsnego trawnika przedz domem, latem wystawisz basenik mały, dzieci nwypuścisz choćby raczkujące neibojąc s^ę źe w kupę psa wlezą :)… ja mając ogródek lataem wypuszczałąm DAgnę w samopas a sama w domu pracowałam, wiedziałam że jdyne co ją złe moźe spotkać to pogryzą mrówki czerwone ;).
ja stawiałabym na lepszą komunikację
zawsze to łatwiej się poruszać po mieście, potem może dojdzie dowożenie dzieci na różne zajęcia
i chyba lepiej wracać z pracy 20 min a nie 50
no wiesz to zależy do czego się wraca???? czy do 160 m domu z ogrodem czy do 50 m klitki w extra lokalizacji???? Oczywiście jeśli stać kogoś na dobrą lokalizację z zadowalającym go metrażem to ok, dobre te centrum. Sama gdybym miała jeszcze raz wybierać mieszkanie (pewnie) 40-50 w rewellacyjnej okolicy w Wawie a dom 160 z ogrodem tu gdzie mieszkam nadal wybrała bym dom :).
co do odległości od pracy to praca jest jedna a potem inna i czy zmanie pracy na dalszą będzie za tym szła zmiana mieszkania a co jak pracuje dowoje ludzi i każde w innymi miejscu to 2 mieszkania? bo jak pogodzić????? ja sugerowałam się odległością od centrum, a raczej możliwością szybkiej komunikacji do centrum. Sama mam 5-7 minut piechotką do PKP a pociąg pod PKiN jedzie dokładnie 30 minut (bez korków), a praca w samej Wa-wie zawsze może być w różnych miejscach :). Mieszkając w Wa-wie nigdy nie miałam 20 miut do pracy….
🙂 łatwo mi oczywiście się mądrzyć bo pracuję w domu i tak już zostanie ale przyznam że kupując dom nie brałam pod uwagę że za chwilę będę tak pracowała, zawsze miałam 40-60 minut do pracy (40 jak się cud zdarzył i korków nie było) często autobus, który powinien jechać 25 minut jechał nawet 1.5 godziny (przepraszam, stał w korkach)
ja tez zawsze wybiore dom. to że late wracam, nawet o 20 i jest jasno, i chodze po ogródku do 22, pale liscie i patyki w ognisku, przychodzi sąsiadka i robimy dla dzieciaków kolacje – kiełbaski na patyku. W sezonie letnim wiecej jestem na dworze niz w domu. Miasto zwiedzam jak turysta. Maż pracuje w stolicy, na szczęscie po tej strone – dojazd ok 60 min. Ja na peryferiach. akurat mi łatwo – apteki są wszędzie.
Podczas korków słuchamy audiobooków. wtedy droga sie nie dłuzy i nie jest marnowaniem czasu.
No ale nie kazdy moze mieszkać na wsi i daleko od centum. Tu jest maly wybór zajęc, daleko do lekarza, nie ma fitness klubów (no moze 1). Ale do kina mam 6 min :). Ale ja niecierpie miasta (całe życie tam mieszkałam)
ja rozpatruję tą konkretną sytuację, bo mowa jest tu o dużym mieszkaniu, dlatego mając do wyboru ten sam metraż wybrałabym bliżej centrum, z lepszymi możliwościami komunikacyjnymi
a jeśli chodzi o mnie to ja wolę moje nowe 90m mieszkanie tuż przy centrum, gdzie mam wszystko w zasięgu ręki niz 160m domu za miastem, jakoś się nie moge przekonać do domu 🙂
Tyle, że w Wwie banitko za cenę 160m2 domu za miastem to możesz pomarzyć o 90m2 w centrum…
ja za czasów panieńskich mieszkałam 5 cio osobową rodziną w 45 m kw czyli 2 pokoje i łazienka razem z wc… i zyje…. i nikt z nas brudny ani z pękającym pęcherzem nie chodził…
grunt to się dobrze zorganizowac… do teraz jestem zwolenniczką szybkich pryszniców i krótkich “posiedzeń”…. teraz też mam wspólna łazienke z wc i nie widze w tym problemu:)
dokładnie można przy dużej dozie szczęścia dostać 50m :). Czy przy takim przeliczniku metrażu lepiej chyba jednak te klika minut dłużej dojeżdżać???
….. wystukałam piewrszą lepszą ofertę 90 m na Ochocie (tu zależy gdzie na Ochocie bo można do centrum jechać dłużej niż z pod Wa-wy) to koszt ponad 900.000.
a zajęcia dodatkowe??? aglomeracja “podmiejska” powoli zaczyna też dostarczać możliwości, nie żyjemy jak z zaścianku. pod Warszawę wyprowadza się wile osób z dziećmi, zaczynają się tworzyć “podmiejske aglomeracje” a wnich szkoły językowe takie same jak w Wa-wie, w szkołach muzycznych uczą najlepsi nauczyciele bo tu po prostu sami mieszkają…. często różne zajęcia prowadzone są przez nauczycieli przyjeżdzających z Wa-wy…. w zasadzie to że moje dzieci nie chodzą na to co chciała bym aby chodziły jest zależne jedynie od braku mojego czasu, którego miałą bym tak samo niewiele mieszkająć w Wa-wie (Jagoda do szkoły muzycznej w Pruszkowie dojeżdza sama PKS-em jakieś 15 minut, w Wa-wie nie miała by bliżej)….
zdaję sobie sprawę, że Lublin to zupełnie inne ceny niż Warszawa. Na szczęście inne ceny
podejrzewam, że dojazdy w Warszawie wyglądają zupełnie inaczej niż w Lublinie i często łatwiej dojechać z poza miasta niż z jednego końca na drugi się przebić
u nas da radę całe miasto w 30 minut przejechać, no chyba, że są korki, ale wtedy godzinę to max
o rany, nasze mieszkanie 440 000 + remont 100 000
a ok 600 000 to do 20 km od Lublina można dom kupić wykończony
ceny warszawskie neporównywalne, normalnie szok 🙂
no właśnie u nas z tym nie jest za dobrze, zazwyczaj mieszkańcy terenów podmiejskich dowożą do Lublina dzieciaki na wszystko, bo nie ma innego wyjścia
Lublina nie ma co porównywać do Warszawy, bo to z zupełnie innej bajki
Jak sobie pomysle, ze mialabym dłuzej niz 20 min dojezdzac do pracy i to niekiedy 5 km/h to az mnie trzesie. Ja wsiadam pod domkiem i po 10 min jestem w pracy. Moj maz jednak tak dobrze nie ma ma 45 km, ale bez korków:)
wiec nie najgorzej.
Jakby ktos chcial mnie ukarac to musialby mnie umiescic w takiej “pieknej” Warszawie….brrrrrrrrr……..
podpisze sie
z mojej wioski mam do pracy 7 min samochodem, 5 min do centrum, rowerkiem 15 min….
wiele moich znajomych wraca ze stolicy na stare smieci.
nie zamienilabym mojego rancza na najpiekniejszy apartament w stolicy, ale o to wlasnie chodzi, zeby znalezc swoje meijsce na ziemi.
oo, mam podobne odczucia 🙂
na wilanowie kupisz i za 600tys 😉 (blisko konstatncin i termy)
w wawrze za 500tys (lasy)
w bialolece za 400tys (blisko stadnina i las)
drozej pewnie jest wdluz linii metra
tyle że z Wilanowa, Białołęki czy Wawra do centrum dłużej się jedzie niż z Brwinowa :). (na Białołęce te 4 lata temu jak patrzyliśmy to z dojazdem tragedia podobnie jak Tarchomin, ludzie się skarżą że pod PKiN 1,5 godziny), tyle że na maldunku ma się “Warszawa”. u nas jak pisałam PKP 30 minut bez korków a autem podobnie jak z dzielnic Wa-wy zależnie od korków 🙂 od 25 minut do…..
Nie ma sensu przerzucanie się argumentami o wyższości Wielkanocy nad Bożym Narodzeniem 🙂 Każdy potrzebuje, lubi coś innego i zawsze znajdzie się jakiś argument za przeciwną stroną. Na przykład nie każdy może jeździć do pracy PKP – bo na przykład wozi agregat do tynków ze sobą i co? 😉
Dojechać do Wwy z mojej strony to porażka na dzień dzisiejszy – ale czekam na Most Północny i łączący Łomianki z Legionowem – powinno być lepiej. No i niech mi tu skończą tą dwupasmówkę do Zegrza, bo teraz stoję w korku jak tylko z Michałowa wyjadę.
No ale z gówniarzem-sierściuchem po schodach na siku nie latam i nad zalew korków brak 🙂
My mieszkamy- to znaczy- śpimy w piątkę ( ja, mąż, synek i córeczki)w 12 metrowym pokoiku, kuchnia, łazienka wspólne z resztą rodzinki
Ale moje marzenie się spełnia czyli….. własny domek w którym bedą 83 metry mieszkalne mielismy sie wprowadzić już na świeta bożego narodzenia ale nie da rady:( raczej na wiosnę
I tak mieszkamy sobie w tym pokoiku 7 lat
Znasz odpowiedź na pytanie: Jakie duże mieszkanie?