jedynka na świadectwie

co Wy na to?
[Zobacz stronę]

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: jedynka na świadectwie

  1. [QUOTE=vieshack;2651147]czasem
    bardzo często zalezy to też od dobrej woli nauczyciela
    kiedy poprawiałam własną niedostateczną na świadectwie przed klasą maturalną LO, chodziłam, uczyłam się milion razy, pani fizyczka nie dała mi szansy ponieważ nie należałam do jej ulubieńców

    Nauczyciele są różni. Zdaję sobie z tego sprawę.
    [quote]
    to nudne lekcje czy to że mają co innego w głowie?

    I to i to.

    ja nie z prymusów ani kujonów
    nie uczyłam się w LO wszystkiego dla samej przyjemności wkuwania na pamięć. Byłam raczej właśnie z tych trudniejszych uczniów, którzy potrzebowali minimum inwencji w przekazywaniu wiedzy ze strony nauczyciela.
    Myślę że to jeden z wymogów tej pracy żeby starać się uczniów zainteresować.

    Ja w liceum też nie byłam kujon.

    Przy minimum wysiłku z mojej strony miałam oceny pozytywne. No a z matmy piątkę, na tym na czym mi zależało.

    Vieshack szkoła się rozwija, coraz mniej wykuwania, a więcej ma być myślenia.
    Niby to rozsądne, ale czemu poziom drastycznie się obniża?

    • Zamieszczone przez Baniutka
      dla mnie też to jest niezrozumiałe,
      za moich czasów nikt z jedynką nie zdawał, ale co tu się dziwić….

      po tym co przeczytałam tu:

      już chyba nic mnie nie zaskoczy

      normalnie nie wiem co się dzieje na tym świecie

      Brak mi slow!!
      Katastrofa !!!

      • Zamieszczone przez ania_st
        Ja nie uważam, ze jest wiele materiału do opanowania pamięciowego, naprawdę jak ktoś chce to na tą mierną czy dostateczną bez żadnych problemów jest się w stanie nauczyć- nie ma jakiś wygórowanych poprzeczek.

        Ogólnie się zgodzę, choć może niektórym łatwo mówić… 😉 Może trudno mi się wczuć w kogoś, kto się w LO starał, uczył i nic mu z tego nie wychodziło (= jedynka). Ja takich osób nie znałam.

        Z LO pamiętam ostre kucie na 2 przedmiotach – jeden “niby” przydatny na moim kierunku (łacina), drugi “podobno” przydatny prawie na każdych studiach (wg nauczycielki – a była to biologia). Plus jeden przedmiot nie tyle zakuwany, co z pasją po nocach studiowany, ale to z własnej woli.
        Resztę dało się przeżyć i mieć oceny swoich marzeń bez kucia.
        Pomijam przedmioty takie jak matematyka, z których nie ma imho żadnego kucia, a już słyszałam, że to właśnie z tego przedmiotu uczniowie będą dostawali owe promujące jedynki 😉

        • Zamieszczone przez ulaluki
          Naprawdę?

          Ja uczyłam sie na studiach, to co lubiałam i to co nie.

          na pewno 50% wiedzy nie wykorzystuję.

          Ale nie żaluję:)

          Nigdy się takich głupot nie uczyłam, co na studiach – tak nieprzydatnych, ba, czasami przeczących temu, czego mam zgodnie z programem nauczać w szkole (np. na studiach obowiązywał nas inny niż w szkole podział na części mowy).

          • Zamieszczone przez vieshack
            w liceum to już się z reguły wie co Cię interesuje i o jakich studiach będziesz myśleć a o jakich na bank nie…

            Nie do końca…
            Pomijam fakt, że idąc do LO, miałam wypisane dwa podania: na humanę i mat.-fiz. 😉
            Od decyzji sporo zależało, ale nie do końca. To nauczyciele czynili różnicę – a tych poznaliśmy dopiero we wrześniu.
            W moim roczniku na mat.-fizie uczył historii ten sam historyk, co na humanie. Wymagał od matematyków bardzo dużo, sporo z nich umiał wyciagnąć, rozwijali się w tym kierunku, niektórzy z tego profilu poszli na wszelkie kierunki typowo humanistyczne, na czele z prawem.
            Tymczasem na humanie matematyk, chemik i fizyk od progu powiedzieli, co myślą o humanistach. Wszelkie eufemizmy upośledzenia umysłowego. Nauczanie szło swoim, okrojonym przez nauczyciela tokiem bez możliwości poszerzenia, nawet jeśli ktoś chciał (np. chciał poznać wymagania i zakres materiału na piątkę).

            A na koniec okazało się, że egzaminy na archeologię czy konserwację sztuki obejmują m. in. chemię.
            Może to nie zaskoczyło kogoś, kto od 4 lat wiedział, że się tam wybiera.

            Ja kierunek studiów wybrałam w ostatniej chwili, jak zwykle, bo mi się ciężko zdecydować.

            • Zamieszczone przez tygryska
              Ja musiałam się uczyć wielu rzeczy, które mi się nigdy kompletnie nie przydadzą, no chyba że sobie kiedyś z kimś utnę pogawędkę w Old English (w co śmiem wątpić)

              no cos ty
              great vowel shift ci do niczego niepotrzebny?
              wierzyc mi sie nie chce;)

              a szczerze, mnie ise czasami przydaje historyczna, jkakos latwiej mi niektore procesy jezykowe zakumac, ale ja z tych, co lubia kumac cala podszewke

              za to srednio rozumiem, czeu musialam czytac az tyle brykow sisostr bronte albo dickensa
              jeden wystarczy, zeby poznac styl, potem to juz bylo mi ciezko, ale przeczytalam… a co!

              torun konczylas?

              • Zamieszczone przez kantalupa
                no cos ty
                great vowel shift ci do niczego niepotrzebny?
                wierzyc mi sie nie chce;)

                a szczerze, mnie ise czasami przydaje historyczna, jkakos latwiej mi niektore procesy jezykowe zakumac, ale ja z tych, co lubia kumac cala podszewke

                za to srednio rozumiem, czeu musialam czytac az tyle brykow sisostr bronte albo dickensa
                jeden wystarczy, zeby poznac styl, potem to juz bylo mi ciezko, ale przeczytalam… a co!

                torun konczylas?

                a ja np wszystkie lektury przeczytałam
                nawet te średniowieczne typu Second Shepherd’s Play
                to akurat lubiłam na studiach 🙂

                • Zamieszczone przez vieshack
                  za moich czasów też tak było, nie we wrześniu egzamin tylko pod koniec sierpnia.
                  wiem bo zdawałam
                  z fizyki 😀

                  ha, ja z chemii 😀

                  • ten pomysł to dla mnie potwierdzenie, że polskie szkolnictwo przezywa głębokie załamanie.

                    • Zamieszczone przez vieshack
                      aczkolwiek program sądzę że miałyśmy podobny, niezaleznie od tego jakie to było liceum. I ja z tego programu pamiętam kilogramy stron do nauczenia się (a jak inaczej nauczysz się budowy ślimaka jeśli nie na pamięć? ), które nigdy mi później przydatne nie były.

                      Mnie się wydaje, że nam się tylko wtedy wydaje, że tego jest od groma. Tearz
                      szczerze powiedziawszy nie mam jakichś traumatycznych wspomnień, że nic
                      tylko siedziałam nad książkami. nawet ta budowa ślimaka jest potrzebna jak się
                      później idzie studiować czy biologię czy nauki pokrewne. Matematyki już za
                      moich czasów było za mało. Moja nauczycielka nadrabiała z nami to co
                      uważała, że powinniśmy wiedzieć i dzięki temu nie miałam trudności na studiach w przeciwieństwie do tych którzy tego materiału nie mieli zrobionego.
                      a jeszcze dodam jedną rzecz. studiowałam fizykę medyczną. potrzebna mi
                      była fizyka, matematyka, chemia i biologia. z perspektywy patrząc to teoretycznie
                      mogłabym olać historię i geografię. No ale wiadomości z historii Polski i świata są jednak potrzebne, że nie wspomnę o geografii. dla mnie ogólniak
                      to ogólniak. powinien dać solidne podstawy do tego, żeby człowiek
                      wychodząc z niego miał możliwość wybrania studiów.
                      jak teraz słucham co się wyprawia ze szkołami to mi się płakać chce.

                      Bo potem przychodzą takie prawdziwki na studia fizyczne np po liceum plastycznym a co??? fizyki nie miały ale zapragnęły nagle poznać. tylko
                      studia to nie miejsce do nauki podstaw tylko poszerzanie wiedzy o wiedzę
                      specjalistyczną. normalnie jakieś kursy wyrównujące mnie osłabiają.

                      • Zamieszczone przez vieshack
                        a ja np wszystkie lektury przeczytałam
                        nawet te średniowieczne typu Second Shepherd’s Play
                        to akurat lubiłam na studiach 🙂

                        ja tez wsjo od dechy do dechy
                        niektore rzeczy jednak z niewielka przyjemnoscia
                        beowulf mnie np wciagnal jak cholera
                        w ogole starocie jak najbardziej
                        ale czytanie czterech pozycji tego samego autora juz bylo lekko intensywnym przezyciem

                        a o tym, czego trzeba sie bez sensu uczyc…

                        pewnie, ze kazdy ma inne spojrzenie
                        i jedni mowia: szkolic specjalistow w jednej dziedzinie, nie zapychac im umyslow wiedza, ktora nie bedzie im potrzebna
                        inni dla odmiany: nieznajomosc podstaw w kazdej dziedzinie to ignorancja

                        osobiscie mysle sobie, ze chyba jednak jestem blizsza tym drugim

                        • Zamieszczone przez kantalupa
                          ja tez wsjo od dechy do dechy
                          niektore rzeczy jednak z niewielka przyjemnoscia
                          beowulf mnie np wciagnal jak cholera
                          w ogole starocie jak najbardziej
                          ale czytanie czterech pozycji tego samego autora juz bylo lekko intensywnym przezyciem

                          ja bronte z przyjemnością
                          to przynajmniej jeszcze jakoś wchodziło

                          a o tym, czego trzeba sie bez sensu uczyc…

                          pewnie, ze kazdy ma inne spojrzenie
                          i jedni mowia: szkolic specjalistow w jednej dziedzinie, nie zapychac im umyslow wiedza, ktora nie bedzie im potrzebna
                          inni dla odmiany: nieznajomosc podstaw w kazdej dziedzinie to ignorancja

                          osobiscie mysle sobie, ze chyba jednak jestem blizsza tym drugim

                          no właśnie, to jest ta kwestia
                          i ja za pierwszymi jestem
                          nie można umieć wszystkiego, dla mnie jeśli ktoś się zna na każdej dziedzinie po trochę to tak naprawdę nie zna się dobrze na niczym…

                          • Zamieszczone przez vieshack
                            ja bronte z przyjemnością
                            to przynajmniej jeszcze jakoś wchodziło

                            no właśnie, to jest ta kwestia
                            i ja za pierwszymi jestem
                            nie można umieć wszystkiego, dla mnie jeśli ktoś się zna na każdej dziedzinie po trochę to tak naprawdę nie zna się dobrze na niczym…

                            ależ ja się z tym zgodzę 🙂
                            tylko wychodząc ze szkoły średniej nie wychodzisz specjalistą. możesz mieć
                            co najwyżej solidne podstawy z przerobionych przedmiotów.

                            specjalizujesz się albo na studiach. albo możesz się specjalizować praktycznie idąc do pracy. przecież naprawdę nie każdy musi kończyć średnią szkołę maturą i później iść na studia. doskonałych mechaników, hydraulików, stolarzy itd też nam na pęczki potrzeba. niech on skończy
                            średnią szkołę techniczną czy zawodówkę (tych to już chyba nie ma )
                            i idzie do pracy. jak będzie dobry to mu tyle wykształcenia wystarczy żeby normalnie żyć.

                            • Zamieszczone przez vieshack

                              no właśnie, to jest ta kwestia
                              i ja za pierwszymi jestem
                              nie można umieć wszystkiego, dla mnie jeśli ktoś się zna na każdej dziedzinie po trochę to tak naprawdę nie zna się dobrze na niczym…

                              ale to nie tak, zeby znac sie na wszytskim po troszku i kropka
                              tak, zeby oprocz tego w czym jestesmy wyspecjalizowani (zawodowo, czy jako hobby), miec pojecie o innych sprawach

                              problem w tym, zeby znalezc te rozsadna granice pomiedzy tym, co moze potencjalnie poszerzac nasze horyzonty, a tym, co juz jest wyspecjalizowana wiedza

                              to tak troche jakby powiedziec, ze kazdy powinien byc w stanie obsluzyc komputer, ale nie kazdy musi wiedziec, z czego sie sklada i jak wygladaja szczegoly jego dzialania
                              przy tym trudno juz powiedziec, czy ktos, kto nie wie, co to jest plyta glowna (ciagle umiejac poslugiwac sie komputerem) jest ignorantem czy nie

                              cos mi dzis jasne tlumaczenie nie wychodzi

                              ja mysle, ze caly system generalnie kuleje
                              istnieja metody, ktora daja mozliwosc zakumania, o co biega z tym nieszczesnym slimakiem bez koniecznosci zakucia tego na pamiec

                              zdaje mi sie, ze to nie program jest zly

                              czesto nauczyciele wybieraja droge na skroty w miejsce czegos bardziej innowacyjnego
                              inna sprawa, dlaczego sie tak dzieje, nie chce wchodzic w dyskusje pt. czy mamy dobrze metodycznie przygotowanych nauczycieli i czy im sie chce uczyc czy nie – za duzo tutaj zakretow

                              swoja droga, zupelnie niedawno dowiedzialam sie po co uczylam sie calej tablicy mendelejewa na pamiec: moje starsze dziecko rozwinelo obsesyjne wrecz zainteresowanie chemia;) i moge sie czasami troche wykazac ta zakurzona niepotrzebna wiedza;)

                              • alokazja, ja nie mówię o tym żeby od początku LO można sobie było wybrać przedmioty na które się chce chodzić, a resztę olać.
                                mówię żeby była jakaś część podstawowa, a potem w rozszerzonym zakresie można było dobierać to, co Cię interesuje, a te do których totalnie nie masz zdolności/ które Cię nie interesują/ o których wiesz że w dalszej edukacji nie będą Ci potrzebne zostawić na tym podstawowym poziomie. Wtedy bazę przydatną do życia wykształconemu człowiekowi masz, ale nie spalasz się ucząc się pierdół i nie mając z tego powodu czasu na poszerzanie wiedzy z przedmiotów, które fascynują Cię bardziej.

                                • Zamieszczone przez vieshack
                                  alokazja, ja nie mówię o tym żeby od początku LO można sobie było wybrać przedmioty na które się chce chodzić, a resztę olać.
                                  mówię żeby była jakaś część podstawowa, a potem w rozszerzonym zakresie można było dobierać to, co Cię interesuje, a te do których totalnie nie masz zdolności/ które Cię nie interesują/ o których wiesz że w dalszej edukacji nie będą Ci potrzebne zostawić na tym podstawowym poziomie. Wtedy bazę przydatną do życia wykształconemu człowiekowi masz, ale nie spalasz się ucząc się pierdół i nie mając z tego powodu czasu na poszerzanie wiedzy z przedmiotów, które fascynują Cię bardziej.

                                  wiesz co 🙂
                                  a nie miałaś tak w liceum :)??
                                  ja kończyłam wcześniej szkołę a coś w ten deseń u nas funkcjonowało 😀

                                  byłam na mat-fiz. i chyba od drugiego półrocza 3 klasy mieliśmy nacisk na mat. głównie. ciut lżej z innych przedmiotów. z tego co wiem, inne klasy nie
                                  były aż tak ciśnięte z innych przedmiotów.

                                  no nie wiem. generalnie uważam, że jak się średnią szkołę kończy maturą to
                                  generalnie powinno się prezentować jakiś tam poziom. a nie poziom na 30%
                                  wiedzy. albo wg najnowszych pomysłów nawet mniej z jednego czy dwóch przedmiotów.

                                  • Zamieszczone przez vieshack
                                    alokazja, ja nie mówię o tym żeby od początku LO można sobie było wybrać przedmioty na które się chce chodzić, a resztę olać.
                                    mówię żeby była jakaś część podstawowa, a potem w rozszerzonym zakresie można było dobierać to, co Cię interesuje, a te do których totalnie nie masz zdolności/ które Cię nie interesują/ o których wiesz że w dalszej edukacji nie będą Ci potrzebne zostawić na tym podstawowym poziomie. Wtedy bazę przydatną do życia wykształconemu człowiekowi masz, ale nie spalasz się ucząc się pierdół i nie mając z tego powodu czasu na poszerzanie wiedzy z przedmiotów, które fascynują Cię bardziej.

                                    do tego właśnie są studia

                                    • no właśnie nie alokazja
                                      chodząc do klasy o teoretycznie poszerzonym angielskim miałam go aż 3 godziny w tygodniu
                                      chemię, fizykę, biologię, geografię do drugiego półrocza czwartej klasy
                                      nie pamiętam luzów z innych przedmiotów wcześniej
                                      pamiętam że ustawicznie wkuwałam rzeczy, które były dla mnie absurdalne

                                      co do wiedzy z przedmiotów i procentów
                                      to wszystko zalezy od tego ile to jest 100 procent
                                      skoro nie okroi się materiału z rzeczy, które są sztuką dla sztuki, a nie przydatnymi informacjami, nie ukierunkuje się na myślenie, a nie wklepywanie zdań z podręczników, to trzeba sobie radzić inaczej
                                      i to radzenie sobie inaczej to właśnie te zaniżane poziomy

                                      poważnie uważacie że w programie LO są same przydatne i niezbędne rzeczy?

                                      • teraz znowu ja jako żona nauczyciela z liceum: dziewczyny to, co dziś jest podstawą programową to nie jest to samo co było lat temu kilka nie mówiąc naście – obcieli co się dało, drastycznie spada poziom wymagań a teraz jeszcze z jedynkami będą puszczać

                                        • Zamieszczone przez vieshack

                                          poważnie uważacie że w programie LO są same przydatne i niezbędne rzeczy?

                                          nie, tylko skąd ten młody człowiek ma wiedzieć co mu będzie za lat nascie przydatne?

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: jedynka na świadectwie

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general