Jest jedyna, która nie chodzi, a raczej WYCHODZI…

na religię w przedszkolu.

Marta.

Bo Matiś mimo iż starszy religii w swojej grupie nie ma!
Mają tylko – zerówka i grupa Marty. Dlaczego tak, nie wiem.
Na zebraniu zadeklarowałam, że nie chcę żeby Marta w religii brała udział.

I co?? Jest jedyna!!
I jak siostra przyszła, to pani wyprowadziła Martę na korytarz!
Ponieważ Marta odmówiła pójścia do innej grupy, to przesiedziały razem przerwę pani na korytarzu (czy też w kantorku). Ponoć miło sobie rozmawiały…

Mnie wczoraj poinformowano o tym, z prośbą żebym na Martę wpłynęła, żeby zechciała iść np. w tym czasie do grupy Matisia.

Czuję się podle. Same rozumiecie, chcę coś zrobić zgodnie ze swoim sumieniem, a czuję się jakbym zawodziła dziecko. Gdyby ta sytuacja trafiła na Matisia, nie byłoby aż tak źle. Z nim lepiej się rozmawia, jest otwarty.
Marta się zamknęła w sobie, nie chce o tym rozmawiać, na pytanie wprost “czy jest jej smutno, że wyszła, czy wolałaby zostać na sali” nie odpowiada.
Niby mówi, że za tydzień pójdzie do Matisia, ale…

A z zerówki miał nie chodzić jeden chłopiec. Też go pani wyprowadziła z sali, wpadł w taką histerię (megakara to chyba dla niego była), że rodzice zmienili zdanie i będzie chodził na tę religię!!!

NIE CHCĘ BYĆ DO TEGO ZMUSZONA!!!!

Podsuńcie mi pomysł co zrobić, jaki znaleźć dla Marty atut bycia w mniejszości. Bo się podłamałam, a tak bardzo nie chcę zmienić zdania!!! :((

PS. już jej oczywiście tłumaczyłam, że nie idzie na religię, bo nie chodzimy do kościoła, niby rozumie, ale czy ja wiem… Tam ponoć śpiewają fajne piosenki – zdaniem Marty.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Jest jedyna, która nie chodzi, a raczej WYCHODZI…

  1. Zamieszczone przez kas
    Ahimsa, a czy to nie jest trochę tak, że kraj się nie zmieni, jeśli osoby, których religia nie interesuje będą wciąż na nią posyłać dzieci?
    (o chrztach, komuniach, kościelnych ślubach nie wspomnę)

    Nie sądze… Nie takie głowy, jak moja próbuja od lat coś zmienić. I co? zmienia sie????
    No i nie bede zmieniac świata KOSZTEM SWEGO DZIECKA;)

    Jeśli TYLKO JA miałabym ponieść konsekwencje- to ok. Ale tu chodzi o psychike moich dzieci. I nie ma miejsca na ideologiczne przepychanki wg mnie.

    Mateusz zadowolony z religii. To ok. jak powiedzialam- nie bede pieprznieta w druga strone i nie zamierzam prowadzić krucjaty antyreligijnej wobec dzieci.
    Rozmawiam z nim. Zna mój pogląd. Ma duuzo fajnego rozsadku w sobie;)
    Jeśli zechce sobie chodzic do kosciola codzienni kiedys- to niech sobie chodzi. Myslę, ze nie grozi mu przejecie ksenofobii, rasizmu i innych cech KK, ktorych ja nieznosze, bo jednak to JA go kształtuję.

    Dam mu okazje do wyrobienia sobie własnego poglądu…może czułby sie ograbiony kiedys z możliwosci wyboru, tak jak ja sie czułam?

    • Zamieszczone przez ahimsa
      Nie sądze… Nie takie głowy, jak moja próbuja od lat coś zmienić. I co? zmienia sie????
      No i nie bede zmieniac świata KOSZTEM SWEGO DZIECKA;)

      Jeśli TYLKO JA miałabym ponieść konsekwencje- to ok. Ale tu chodzi o psychike moich dzieci. I nie ma miejsca na ideologiczne przepychanki wg mnie.

      Mateusz zadowolony z religii. To ok. jak powiedzialam- nie bede pieprznieta w druga strone i nie zamierzam prowadzić krucjaty antyreligijnej wobec dzieci.
      Rozmawiam z nim. Zna mój pogląd. Ma duuzo fajnego rozsadku w sobie;)
      Jeśli zechce sobie chodzic do kosciola codzienni kiedys- to niech sobie chodzi. Myslę, ze nie grozi mu przejecie ksenofobii, rasizmu i innych cech KK, ktorych ja nieznosze, bo jednak to JA go kształtuję.

      Dam mu okazje do wyrobienia sobie własnego poglądu…może czułby sie ograbiony kiedys z możliwosci wyboru, tak jak ja sie czułam?

      to ja się całkowicie zgodzę z Tobą i podpiszę

      Wśród moich znajomych procent osób wierzących i praktykujących jest naprawdę niewielki, większośc znakomita zarzekała się, że oni żadnego ślubu kościelnego brać nie będą, chrzcić nie będą itd, jak przychodzi co do czego to wszyscy biorą ślub kość np dla świętego spokoju, żeby rodzina nie gadała albo babcia na nich wymogła nałożu śmierci itd
      Powinno się zacząć od tego, żeby religię ze szkół wycofać.

      • Zamieszczone przez miamia
        to ja się całkowicie zgodzę z Tobą i podpiszę

        Wśród moich znajomych procent osób wierzących i praktykujących jest naprawdę niewielki, większośc znakomita zarzekała się, że oni żadnego ślubu kościelnego brać nie będą, chrzcić nie będą itd, jak przychodzi co do czego to wszyscy biorą ślub kość np dla świętego spokoju, żeby rodzina nie gadała albo babcia na nich wymogła nałożu śmierci itd
        Powinno się zacząć od tego, żeby religię ze szkół wycofać.

        A to zdecydowanie, bo myla sie komus kompetencje;)
        Od takich spraw sa rodzice!!!!

        No ale czego my oczekujemy jesli p. Hołownia w programie sniadaniowym sobie na luzie wypowiada, ze in vitro to niemal morderstwo, a alicja tysiac jest równa Hitlerowi i kuźwa na legalu takie skrajne opinie lecą sobie w TVN???? to ja nie chce wiedziec co nam zaraz zaserwuja mniej liberalne stacje.

        A tu o zmianach mówimy jakiś?

        • Zamieszczone przez ahimsa
          Nie sądze… Nie takie głowy, jak moja próbuja od lat coś zmienić. I co? zmienia sie????
          No i nie bede zmieniac świata KOSZTEM SWEGO DZIECKA;)

          No to mam odmienne zdanie :).
          Jak znam życie, gdyby w każdej klasie rodzice postąpili zgodnie ze swoimi przekonaniami to znalazłoby się przynajmniej kilku “wyrzutków”, a tak wszyscy dziarsko maszerują na religię i szkoła nawet nie ma powodu, żeby się wysilić i zorganizować alternatywę.
          Jeśli któreś z moich dzieci w pewnym momencie zechce chodzić na religię i będzie to umiało uzasadnić inaczej niż tylko tym, że inni chodzą to luz, niech chodzi, ale dla mnie religia to nie tańce, na które można chodzić, bo chodzi moja najlepsza koleżanka.
          Ja jakoś nie poniosłam wielkich kosztów (sytuacja była inna, ale okres komunijny koleżanek pamiętam świetnie) i nie demonizowałabym sytuacji.

          • Zamieszczone przez kas
            No to mam odmienne zdanie :).
            Jak znam życie, gdyby w każdej klasie rodzice postąpili zgodnie ze swoimi przekonaniami to znalazłoby się przynajmniej kilku “wyrzutków”, a tak wszyscy dziarsko maszerują na religię i szkoła nawet nie ma powodu, żeby się wysilić i zorganizować alternatywę.
            Jeśli któreś z moich dzieci w pewnym momencie zechce chodzić na religię i będzie to umiało uzasadnić inaczej niż tylko tym, że inni chodzą to luz, niech chodzi, ale dla mnie religia to nie tańce, na które można chodzić, bo chodzi moja najlepsza koleżanka.
            Ja jakoś nie poniosłam wielkich kosztów (sytuacja była inna, ale okres komunijny koleżanek pamiętam świetnie) i nie demonizowałabym sytuacji.

            Problem w tym, ze wlasnie wszyscy rodzice nawet Ci dekalrujący ateizm posyłają dzieci na religie. A jak dziecko zostaje jedyne z grupy, które nie chodzi – to jest mu ciężko, trudno mu zrozumieć, zwłaszcza, że jest wytykane palcami jako to gorsze, dzieci mówią o tym w domu, że np kolezanka nie chodzi na religię, ich rodzice to komentują, a potem dzieci powtarzają te komentarze w szkole i dokuczają.
            Za naszego dzieciństwa było jednak trochę inaczej, przede wszystkim religia była prowadzona w kościele, a w szkole wręcz potepiana, poprzedni usrtój i władza nie gloryfykiowała osób chodzących do kościoła i komunia była poza szkołą, a teraz jest ściśle to połączone. Dzieciaki miały komunię w różnych kościołach np moje koleżanki miały gdzieś na wsi, gdzie mieszkali dziadkowie, a teraz wszystkie dzieci mają razem w parafii, do której należy szkoła, w szkole są prowadzone przygotowanie do komunii -JEST INACZEJ.
            Miałam wątpliwą przyjemność doświadczyć tego na własnej skórze i mojego dziecka.

            • Zamieszczone przez kas
              No to mam odmienne zdanie :).
              Jak znam życie, gdyby w każdej klasie rodzice postąpili zgodnie ze swoimi przekonaniami to znalazłoby się przynajmniej kilku “wyrzutków”, a tak wszyscy dziarsko maszerują na religię i szkoła nawet nie ma powodu, żeby się wysilić i zorganizować alternatywę.
              Jeśli któreś z moich dzieci w pewnym momencie zechce chodzić na religię i będzie to umiało uzasadnić inaczej niż tylko tym, że inni chodzą to luz, niech chodzi, ale dla mnie religia to nie tańce, na które można chodzić, bo chodzi moja najlepsza koleżanka.
              Ja jakoś nie poniosłam wielkich kosztów (sytuacja była inna, ale okres komunijny koleżanek pamiętam świetnie) i nie demonizowałabym sytuacji.

              No i powiedz mi czy to, że sa ‘wyrzutki” kogokolwiek wzrusza?

              Przecież jak dziewczyny pisza w niemal kazdej klasie ktoś taki sie znajdzie. I czy z tego powodu zakazano religii w szkole? ten temat nie jest nowy- on juz był jak ja chodziłam do podstawówki! No chyba jakby sie miał ktoś ochote przejąć dziecmi, co na religie nie chodza ( i ich rodzicami ) to już było dostatecznie dużo czasu?

              A prawda taka, że takie dziecko jest potem napietnowane i to czesto przez samych nauczycieli! ( Lea o tym pisze zdaje sie)

              Wybacz- ale ja mam w tyle co kto sobie o tym myśli;) żyje w panstwie wyznaniowym z wszystkimi tego konsekwencjami i UWIERZ-ze wolałabym nie.

              • u nas religia od pierwszej klasy byla pierwsza albo ostatnia.problem byl w zerowce ale jak klasa miala religie,to moje siedzialy z pania w bibliotece albo rysowaly sobie w kaciku…smiac mi sie czasami chcialo jak przychodzily i opowiadaly a raczej zdawaly relacje czego ucza sie dzieci z ich klasy, ze religia jest nudna i sie ciesza, ze nie musza w niej brac udzialu.ja duzo z dziecmi rozmawiam i duzo tlumacze jak maja jakies pytania obawy,ale na cale szczescie u moich blizniakow 4 dzieci nie chodzi na religie i wychowawczyni na kazdym kroku wyjasniala dzieciom o tolerancji i nie dokuczania dzieciom,ktore nie chodza na religie

                • Zamieszczone przez kas
                  Ahimsa, a czy to nie jest trochę tak, że kraj się nie zmieni, jeśli osoby, których religia nie interesuje będą wciąż na nią posyłać dzieci?
                  (o chrztach, komuniach, kościelnych ślubach nie wspomnę)

                  W dzisiejszych Wysokich Obcasach jest list matki, która dzieci na religię konsekwentnie nie posłała. Jest to dopowiedź na list I w odpowiedzi pada zdanie, które jest dla mnie puentą mojego problemu. “… przecież nie zależy nam na wychowaniu hipokrytów, prawda?” No absolutnie nie zależy i mam nadzieję, że tego zdania będę się trzymać jak drogowskazu. I jakoś to się unormuje.
                  A Marta w poniedziałek pójdzie do Matiśka w czasie religii i mam nadzieję, że nie będzie jej z tym źle.

                  • Zamieszczone przez ahimsa

                    A prawda taka, że takie dziecko jest potem napietnowane i to czesto przez samych nauczycieli! ( Lea o tym pisze zdaje sie)

                    Wiesz… z drugiej strony…
                    Szczerze Ci powiem, że uważam, ze dziś jest lepiej pod tym wzgledem. Jest inaczej niz kiedys – w spoleczenstwie tego nie czuje, ale w szkole czasami tak. Mam porownanie z mlodzieza, ktora konczyla te sama podstawowke, do ktorej chodzilam. Kiedys kolega, ktory nie chodzil na religie, byl u nas sensacją. Dzis takich osob jest sporo – ale to sa glownie osoby innych wyznan. Zdarzaja sie tez osoby w jakis sposob skonfliktowane z ksiedzem, katechetką – i z tego powodu rezygnujace z zajec na religii, mimo ze np. dana osoba jest aktywna w swojej parafii i dajmy na to spiewa w parafialnym chorze 😉
                    Nigdy nie spotkalam sie z przesladowaniem wyznawocow innych religii przez mlodziez – a widzialam przesladowania na roznym tle. Powiedzialabym, ze okazywanie buntu wobec religii jest wsrod mlodziezy nie tylko akceptowane, ale i popularne.

                    Natomiast dostrzegam pewien problem. Poniekad ilustruje go przyklad, o jakim juz pisalam. Wychowawczyni (kobieta w wieku emerytalnym, wiec widziala niejedno) rozpacza, ze pierwszy raz ma w klasie osobe, ktora nie chodzi na religie.
                    Czy to znaczy, ze nidgy nie miala w klasie sceptyka, ateisty czy osob chcacych jakos wyrazic swoj protest?
                    Nie wierze… Dobrze znam niektorych jej wychowankow 😉 Dlaczego majac po 18 lat nadal chodzili na religie?

                    Ale wiecej moge powiedziec o gimnazjum. Tu osoby, ktore sa zmuszone przez rodzicow, by uczestniczyc w tych lekcjach, maja prawdziwy problem i dostarczaja zarazem problemow innym. Nie wiem, czy jakis ateista zmusza dziecko do tych zajec, wiem natomiast, ze robia to katolicy. Efektem jest bunt, liczna, naprawde liczne jedynki z religii na koniec roku, tony uwag i przede wszystkim osmieszenie idei tych zajec. W sumie zreszta za duzo o idei tych zajec nie wiem, bo nie do konca lapie ich celowosc – czy to zajecia wiedzowe, czy wyznaniowe 😉 sądząc jednak po dumnie, moralizatorsko i wrazliwie brzmiacych tematach lekcji, ktore wpisywane są do dziennika, moge powiedziec, że teoria i praktyka to w tym przypadku chyba rozne sprawy. A uczniowie nie maja zreszta nawet podstaw swojej wiary, nie znaja kompletnie Biblii, wszelkie nawiazania do tej ksiazki na jezyku polskim to dla nich czarna magia – jedynie Swiadkowie Jehowy znaja Ksiege, w ktorej slowa wierza. Pozostali uczniowie w wiekszosci nawiazania do Biblii przyjmuja z niesmakiem lub zagubieniem. Uczniowie klasy III nie znaja nawet przypowiesci o synu marnotrawnym, a ze w ogole jest cos takiego jak Ksiega Rodzaju – a gdzież?
                    Apogeum sytuacja osiąga w klasie III, kiedy uczniowie przygotowuja sie do bierzmowania, a jednoczesnie musza myslec o swojej przyszlosci, wyborze szkoly, egzaminach gimnazjalnych, od ktorych tyle zalezy – a ponad wszystko przechodzą przez trudny dla siebie okres. I na to wszystko serwuje im sie szkolne przygotowania do sakramentu, zaliczenia pytan z katehizmu i liczne wizyty w kosciele. Efekt jest taki, ze ci trzecioklasisci, błakający sie po korytarzach z katechizmami, ktore trzeba “zaliczyc” przed sakramentem, w znacznej mniejszosci mysla o wierze. Wiekszosc z nich, zaryzykuję stwierdzenie, przy drodze ku sakramentowi trzyma perspektywa rodzinnej imprezy i prezentow. Ale niestety wielu z tych ludzi juz na tym etapie nienawidzi tego, co kojarzy im sie z wiara i obowiazkiem cowieczornych odwiedzin w kosciele.
                    I ja szczerze bardzo zaluje, ze na tym etapie mamy wciaz do czynienia z hipokryzja. I z tego, co obserwuje, nie jest to w gimnazjum problem przesladowania ateistow lub watpiącej mlodziezy (czasami to nie ateizm, a pewien kryzys wiary), tylko problem z decyzja podjeta przez rodzicow, no i z planem zajec (jak juz wspomnialam, nawet jesli religia jest na koncu, dziecko u nas musi byc w tym czasie w szkole).
                    Byloby dobrą sprawa, nie tylko dla zdrowia spoleczenstwa, dla atmosfery na tych zajeciach, ale takze dla szczerosci wiary, w ktorej ci ludzie dorastaja, gdyby wybor chodzenia lub nie – na religie – byl latwiejszy, bardziej realny w swej alternatywnosci. Zeby po prostu ten, kto nie chce chodzic, podejmowal decyzje sam ze soba, a nie z pobudek praktycznych – w stylu: mam religie w srodku zajec.
                    Niestety w obecnej sytuacji wybor jest pozorny, bo wszelkie decyzje na “nie” to juz troche zachodu, poczucie odmiennosci czy utrudnienie w czasie szkolnej rutyny. Do tego religia to w praktyce wylacznie lekcje wiary, do tego pietnujace inne wierzenia 🙁 wiec to totalna pomylka – umieszczanie tego w szkole 🙁

                    • Zamieszczone przez kotagus
                      W dzisiejszych Wysokich Obcasach jest list matki, która dzieci na religię konsekwentnie nie posłała. Jest to dopowiedź na list I w odpowiedzi pada zdanie, które jest dla mnie puentą mojego problemu. “… przecież nie zależy nam na wychowaniu hipokrytów, prawda?” No absolutnie nie zależy i mam nadzieję, że tego zdania będę się trzymać jak drogowskazu. I jakoś to się unormuje.
                      A Marta w poniedziałek pójdzie do Matiśka w czasie religii i mam nadzieję, że nie będzie jej z tym źle.

                      I pewnie masz rację, trzymam za Was kciuki, żeby wszystko poszło tak jak chcecie. Z tego co dziewczyny piszą i z tego co obserwuję to w tej chwili staje się to co raz bardziej normalne, że któreś z dzieci nie chodzi na religię, 8 lat temu, przynajmniej u nas to wyglądało inaczej.

                      • dowcip w nawiazaniu do tematu

                        Ateista trafia do piekła, diabeł go oprowadza:
                        – Tu mamy apartamenty, wybierzesz sobie któryś, tam są korty tenisowe, tam sauna, baseny, dżakuzi, a tam restauracje z kuchnią z całego świata i bary ze wszystkimi alkoholami jakie człowiek wymyślił, no i panienki jak zechcesz…..
                        Nagle mijają wielką bramę za którą panują mrok i dym, w kotłach diabły gotują ludzi, mieszają, dorzucają i dalej gotują, na to ateista:
                        -A to???, ty mi tu takie luksusy pokazujesz a tamci co robią???
                        -Eee, nimi to się nie przejmuj, to katolicy, jak se wymyślili, tak mają!

                        Pozdrówki 🙂

                        • kotagus,a nie możesz porozmawiac z panią katechetką, zeby córcia Twoja chodziłą jako wolny słuchacz,żeby nie była zmuszana do nauki na pamięc,czy do pracy domowej. Na Twoim miejscu na religię bym pusciła jeśli ona chce chodzić,a jak bedzie starsza sama co do wiary zdecyduje

                          • Zamieszczone przez kotuś
                            kotagus,a nie możesz porozmawiac z panią katechetką, zeby córcia Twoja chodziłą jako wolny słuchacz,żeby nie była zmuszana do nauki na pamięc,czy do pracy domowej. Na Twoim miejscu na religię bym pusciła jeśli ona chce chodzić,a jak bedzie starsza sama co do wiary zdecyduje

                            Kotuś nie sądzą aby na przedszkolnym etapie religii ktoś od dziecka recytacji czegokolwiek na pamięć wymagał, prace domowe to chyba też nie ten etap – w przedszkolu synów mów religia od maluchów – tańce, śpiewy, przypowieści
                            No chyba, że pisałaś w kontekście przyszłości
                            No ale wtedy dochodzi problem sakramentów świętych – cięzko chyba oczekiwać aby uczeń drugiej klasy sam podejmował decyzje

                            • Zamieszczone przez ania_st
                              Kotuś nie sądzą aby na przedszkolnym etapie religii ktoś od dziecka recytacji czegokolwiek na pamięć wymagał, prace domowe to chyba też nie ten etap – w przedszkolu synów mów religia od maluchów – tańce, śpiewy, przypowieści
                              No chyba, że pisałaś w kontekście przyszłości
                              No ale wtedy dochodzi problem sakramentów świętych – cięzko chyba oczekiwać aby uczeń drugiej klasy sam podejmował decyzje

                              Ania chodzi mi bardziej o szkołę,bo wiadomo w przedszkolu sie się zbyt wiele nie wymaga. Myślę tez o tym, zeby chodziło jedynie jako wolny słuchacz,bez przystępowania do sakramentów,bo na to ma zawsze czas i w przyszłości kiedy będzie dorosłe samo bedzie mogło zdecydowac. Chodzi o to, zeby dziecku dac wolny wybór odnośnie wiary,bo to że mama jest niewierząca to nie znaczy, ze dziecko pójdzie w jej slady
                              Moje na religię nie chodza(chodzą na szkółke niedzielna w KZ),ale jak mają ochotę iśc na religie posłuchac to czemu nie:-)

                              • Zamieszczone przez kotuś
                                Ania chodzi mi bardziej o szkołę,bo wiadomo w przedszkolu sie się zbyt wiele nie wymaga. Myślę tez o tym, zeby chodziło jedynie jako wolny słuchacz,bez przystępowania do sakramentów,bo na to ma zawsze czas i w przyszłości kiedy będzie dorosłe samo bedzie mogło zdecydowac. Chodzi o to, zeby dziecku dac wolny wybór odnośnie wiary,bo to że mama jest niewierząca to nie znaczy, ze dziecko pójdzie w jej slady
                                Moje na religię nie chodza(chodzą na szkółke niedzielna w KZ),ale jak mają ochotę iśc na religie posłuchac to czemu nie:-)

                                Tak zupełnie abstrahując od Marty:
                                myślisz, że można na religię chodzić ot tak – przecież są oceny?
                                No i dziecku trudno byłoby powiedzieć, możesz rysować, owszem, ale modlitw już się nie ucz!

                                • Zamieszczone przez kotagus

                                  myślisz, że można na religię chodzić ot tak – przecież są oceny?

                                  Kotagus, kotuś miała na myśli chodzenia jako wolny słuchacz – chodzi ale nie formalnie, nikt jej nie ocenia, nie ma zaliczenia na świadectwie, chodzi tylko po to aby móc posłuchać co w temacie prowadząc ma do powiedzenia
                                  Co do pytania
                                  Myślę, ze wiele zależy od prowadzącego – u mnie w liceum można było – warunkiem zaliczenia nie były sprawdziany z formułek itp – na zaliczenie i ogólną ocenę trzeba było przygotować referat na temat niekoniecznie ściśle religijny – ja akurat pisałam o prawnym aspekcie małżeństwa – wypisałam sobie celujacą na maturalnym świadectwie

                                  • Zamieszczone przez kotagus
                                    Tak zupełnie abstrahując od Marty:
                                    myślisz, że można na religię chodzić ot tak – przecież są oceny?
                                    No i dziecku trudno byłoby powiedzieć, możesz rysować, owszem, ale modlitw już się nie ucz!

                                    moje chodza na religie,ocen nie dostaja modlitw tych,których nie chcą sie uczyć nie ucza się.Z katecheta zyją zapan brat:)Z tym, ze moje dziewczyny sa starsze,bo kiedy były małe to ja decydowałam,że chodzić nie będą ale miały religię zamienną,czyli szkółke niedzielna.
                                    Nikt ich z religii nie wygania,ani nikt ich z tego powodu, ze nie chodziły na religie nie prześladował:)

                                    • Zamieszczone przez kotagus
                                      W dzisiejszych Wysokich Obcasach jest list matki, która dzieci na religię konsekwentnie nie posłała. Jest to dopowiedź na list I w odpowiedzi pada zdanie, które jest dla mnie puentą mojego problemu. “… przecież nie zależy nam na wychowaniu hipokrytów, prawda?” No absolutnie nie zależy i mam nadzieję, że tego zdania będę się trzymać jak drogowskazu. I jakoś to się unormuje.
                                      A Marta w poniedziałek pójdzie do Matiśka w czasie religii i mam nadzieję, że nie będzie jej z tym źle.

                                      No to moi będą szczęśliwymi hipokrytami!
                                      Bez poczucia innośći, co w tym wieku jest b. ważne.

                                      Ja nie wierze ale to nie oznacza z automatu, że zabronię wierzyć dzieciom, jeśli będą mieć taką wolę. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu…

                                      Mam tylko nadzieję, że Marta Ci kiedyś podziękuje- bo ja niechodząca na religię w szkole- raczej wdzięczna za tamto poczucie wyobcowania rodzicom nie jestem.

                                      • No ba!

                                        Zamieszczone przez Lea
                                        Wiesz… z drugiej strony…
                                        Szczerze Ci powiem, że uważam, ze dziś jest lepiej pod tym wzgledem. Jest inaczej niz kiedys – w spoleczenstwie tego nie czuje, ale w szkole czasami tak. Mam porownanie z mlodzieza, ktora konczyla te sama podstawowke, do ktorej chodzilam. Kiedys kolega, ktory nie chodzil na religie, byl u nas sensacją. Dzis takich osob jest sporo – ale to sa glownie osoby innych wyznan. Zdarzaja sie tez osoby w jakis sposob skonfliktowane z ksiedzem, katechetką – i z tego powodu rezygnujace z zajec na religii, mimo ze np. dana osoba jest aktywna w swojej parafii i dajmy na to spiewa w parafialnym chorze 😉
                                        Nigdy nie spotkalam sie z przesladowaniem wyznawocow innych religii przez mlodziez – a widzialam przesladowania na roznym tle. Powiedzialabym, ze okazywanie buntu wobec religii jest wsrod mlodziezy nie tylko akceptowane, ale i popularne.

                                        Natomiast dostrzegam pewien problem. Poniekad ilustruje go przyklad, o jakim juz pisalam. Wychowawczyni (kobieta w wieku emerytalnym, wiec widziala niejedno) rozpacza, ze pierwszy raz ma w klasie osobe, ktora nie chodzi na religie.
                                        Czy to znaczy, ze nidgy nie miala w klasie sceptyka, ateisty czy osob chcacych jakos wyrazic swoj protest?
                                        Nie wierze… Dobrze znam niektorych jej wychowankow 😉 Dlaczego majac po 18 lat nadal chodzili na religie?

                                        Ale wiecej moge powiedziec o gimnazjum. Tu osoby, ktore sa zmuszone przez rodzicow, by uczestniczyc w tych lekcjach, maja prawdziwy problem i dostarczaja zarazem problemow innym. Nie wiem, czy jakis ateista zmusza dziecko do tych zajec, wiem natomiast, ze robia to katolicy. Efektem jest bunt, liczna, naprawde liczne jedynki z religii na koniec roku, tony uwag i przede wszystkim osmieszenie idei tych zajec. W sumie zreszta za duzo o idei tych zajec nie wiem, bo nie do konca lapie ich celowosc – czy to zajecia wiedzowe, czy wyznaniowe 😉 sądząc jednak po dumnie, moralizatorsko i wrazliwie brzmiacych tematach lekcji, ktore wpisywane są do dziennika, moge powiedziec, że teoria i praktyka to w tym przypadku chyba rozne sprawy. A uczniowie nie maja zreszta nawet podstaw swojej wiary, nie znaja kompletnie Biblii, wszelkie nawiazania do tej ksiazki na jezyku polskim to dla nich czarna magia – jedynie Swiadkowie Jehowy znaja Ksiege, w ktorej slowa wierza. Pozostali uczniowie w wiekszosci nawiazania do Biblii przyjmuja z niesmakiem lub zagubieniem. Uczniowie klasy III nie znaja nawet przypowiesci o synu marnotrawnym, a ze w ogole jest cos takiego jak Ksiega Rodzaju – a gdzież?
                                        Apogeum sytuacja osiąga w klasie III, kiedy uczniowie przygotowuja sie do bierzmowania, a jednoczesnie musza myslec o swojej przyszlosci, wyborze szkoly, egzaminach gimnazjalnych, od ktorych tyle zalezy – a ponad wszystko przechodzą przez trudny dla siebie okres. I na to wszystko serwuje im sie szkolne przygotowania do sakramentu, zaliczenia pytan z katehizmu i liczne wizyty w kosciele. Efekt jest taki, ze ci trzecioklasisci, błakający sie po korytarzach z katechizmami, ktore trzeba “zaliczyc” przed sakramentem, w znacznej mniejszosci mysla o wierze. Wiekszosc z nich, zaryzykuję stwierdzenie, przy drodze ku sakramentowi trzyma perspektywa rodzinnej imprezy i prezentow. Ale niestety wielu z tych ludzi juz na tym etapie nienawidzi tego, co kojarzy im sie z wiara i obowiazkiem cowieczornych odwiedzin w kosciele.
                                        I ja szczerze bardzo zaluje, ze na tym etapie mamy wciaz do czynienia z hipokryzja. I z tego, co obserwuje, nie jest to w gimnazjum problem przesladowania ateistow lub watpiącej mlodziezy (czasami to nie ateizm, a pewien kryzys wiary), tylko problem z decyzja podjeta przez rodzicow, no i z planem zajec (jak juz wspomnialam, nawet jesli religia jest na koncu, dziecko u nas musi byc w tym czasie w szkole).
                                        Byloby dobrą sprawa, nie tylko dla zdrowia spoleczenstwa, dla atmosfery na tych zajeciach, ale takze dla szczerosci wiary, w ktorej ci ludzie dorastaja, gdyby wybor chodzenia lub nie – na religie – byl latwiejszy, bardziej realny w swej alternatywnosci. Zeby po prostu ten, kto nie chce chodzic, podejmowal decyzje sam ze soba, a nie z pobudek praktycznych – w stylu: mam religie w srodku zajec.
                                        Niestety w obecnej sytuacji wybor jest pozorny, bo wszelkie decyzje na “nie” to juz troche zachodu, poczucie odmiennosci czy utrudnienie w czasie szkolnej rutyny. Do tego religia to w praktyce wylacznie lekcje wiary, do tego pietnujace inne wierzenia 🙁 wiec to totalna pomylka – umieszczanie tego w szkole 🙁

                                        Dobrze prawisz…:)

                                        Zgadzam sie ze wszystkim…ja ze swej strony ani nie bede na siłę posyłać ( na nic) ani zabraniać. Duzo zależy od samych zainteresowanych.

                                        Mogę jedynie wspierać.

                                        • Nie przebrnęłam przez cały wątek (przepraszam) – nie wiem czy pytałas Marte czy chce chodzić na religię?
                                          U nas Ola w zeszłym roku chodziła bo chciała teraz miała moment wachania – usłuszała “chcesz to idź, nie to nie musisz” – wybrała, że pójdzie.
                                          Do kościoła nie chodzimy – ani ja ani mąż nie mamy tej potrzeby – jednak jak mała chce – wchodzimy na chwilkę. Babcie oczywiscie są trochę poobrażane, ale to nie ich sprawa – my powiedzieliśmy jasno: będzie chciała pójdzie do komunii, nie będzie chciała nie musi.
                                          Zgadzam się, ze dziecko w przedszkolu nie musi podejmować racjonalnych decyzji – w tym jednak przypadku zdajemy się na jej opinię. Nie chcę kiedyś usłyszeć “bo musiałam” – jej sprawa.
                                          Życzę mądrego rozwiązania sytuacji 🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Jest jedyna, która nie chodzi, a raczej WYCHODZI…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general