Drogie dziewczyny!!!
Postanowiłam edytować tę wiadomość zanim przeczytam dotychczasowych odpowiedzi. Chciałam tylko Wam wyjaśnić, że nie zmieniłam nicku dlatego żebyście Wy nie wiedziały o kogo chodzi, tylko dlatego że mój mąż zna to Forum (mam go w Ulubionych) i mógłby niechcący trafić na mojego posta. A zna również mojego “prawdziwego” nicka.
Jestem na tym Forum od kilku lat. Ale od razu się przyznaję, że piszę pod innym nickiem. Muszę się komuś wygadać, może któraś z Was coś mi pomoże… Nikomu znajomemu nie mogę o tym powiedzieć… Ale do rzeczy.
Otórz od 5 lat jestem mężatką, od dwóch mamy dziecko – najukochańszą istotkę pod słońcem. Pewnie pierwszy błąd popełniłam już przy wychodzeniu za mąż. Nie kochałam męża bezgranicznie, ale też nie był mi obojętny, bo inaczej bym za niego nie wyszła. Nie byłam w ciąży, po prostu chcieliśmy być razem. Jednak cieniem na to uczucie kładło się uczucie do Pierwszej Miłości – nazwę Go Piotrem.
Otóż ja i Piotr bardzo się kochaliśmy. Ale jego matka nas rozdzieliła. Nie będę się wdawała w szczegóły, napiszę tylko że walczyliśmy z nią ponad 2 lata i przegraliśmy. Przy rozstaniu Piotr powiedział do mnie m.in.: “Jeżeli coś mi się w życiu nie uda i będę nieszczęśliwy, to będę miał o to tylko pretensje i żal do matki, bo z tobą mogłoby mi być dobrze i się udać. A tego nie jestem w stanie sprawdzić. Kocham Cię. Żegnaj.”
Rozstaliśmy się i 10 lat go nie widziałam. W międzyczasie dowiedziałam się, że 2 lata po naszym rozstaniu ożenił się z dziewczyną bo była w ciąży. Po jakimś czasie się rozeszli…
A teraz o moim małżeńswie.
Ostanio nie najlepiej dzieje się w moim małżeństwie. Tzn. mąż mnie kocha, a ja? Nie wiem. Ostatnio było tak źle między nami, że nawet powiedziałam mężowi, że gdyby nie dziecko to odeszłabym od niego. Nasze problemy zaczęły się gdzieś w maju tego roku. Gdy było już tak źle że myślałam że chyba wpadnę w depresję, zaczęłam myśleć o Piotrze. Poszperałam troszkę w Internecie i znalazłam jego nr tel. domowego. Dodam, że mieszkamy ok. 120 km od siebie. Zaczęłam jak nastolatka robić mu “głuche telefony”. Dzwoniłam i się nie odzywałam, bo chciałam chociaż usłyszeć jego głos. Gdy pierwszy raz Go usłyszałam, dosłownie aż mi się w głowie zakręciło. Kilka razy dzwoniłam i albo nikt nie odbierał, albo odbierał tylko On. Z tego wywnioskowałam, że chyba rzeczywiście jest sam. Przestałam już dzwonić. Ale cały czas myślę. Bardzo chciałabym z nim porozmawiać. Już nie chodzi nawet o to że chciałabym z Nim być, ale bardzo chciałabym pogadać co u Niego słychać. Jednak wydaje mi się, że nie mam prawa burzyć jego jakoś (a może bardzo dobrze) poukładanego świata i życia. Nie mam prawa tego robić mojemu mężowi i dziecku.
Pozatym myśląc o moim mężu… Nawet gdyby coś się znowu narodziło między mną a Piotrem, to nie chciałabym budować swojego szczęścia na męża cierpieniu, no i też dziecko by cierpiało. Bo chociaż mąż nie jest idealnym tatusiem, nie poświęca mu tyle czasu co ja bym chciała czy myślała, to jednak dziecko kocha swojego tatusia i to bardzo.
Jeśli którejś z Was będzie chciało się odpisać, to proszę napiszcie co Wy byście zrobiły w takiej sytuacji. Zadzwoniłybyście?
Pozdrawiam
Pogmatwana uczuciowo.
Edited by Pogmatwana on 2005/11/10 12:08.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Jestem na rozdrożu :-(((((
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Franek też
Effcia i HANEK 2 latka i 2/12)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Chyba nie powinnaś dzwonić…
Tym bardziej, że jak napisałaś nie chcesz burzyc szczęścia swojej rodziny…mąż, dziecko…oni Ci ufają.
I chyba jednak są najważniejsi…
Beata i Maciek (11.02.2004)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Hihi, fajne są no nie? My mamy jeszcze w odcieniach żółto-czerweono-pomarańczowych. Lubię ten material, bo się nie “szamci” w praniu….
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
A ja tam jeszcze oberwałam (i nadal obrywam) za dobre chęci i własne poglądy… Może rzeczywiście stajemy sie zbyt ostrożne?
Ale szczerze mówiąc to ja pojęcia nie mam co doradzić Pogmatwanej. Moja miłość z młodości jest księdzem – życie za mnie rozwiązało dylematy dzwonić – nie dzwonić – wracać – iść naprzód…
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
No to co Dziewczyny – zakładamy Sofija Body Gang ?!
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Może trzebaby było poradzić, żeby zadzwoniła i poradziła Piotrowi żeby też tak zrobił i poszedł na księdza? :-)))))
Eryka i Natanek 09.09.03r
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Ja nie w temacie…
Asiu juz Ci miałam jakis czas temu napisac.
Cudowny jest Twój synek :o))))))))))) i świetne zdjecie
Pozdrawiam
Jonatan (20.04.2005)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Magda no coś Ty… jeny nie myślałam, ze moje pisanie do ciebie potraktujesz jak obrywanie a moze to było po albo przed… kurcze nie wiem juz ;o)))))))))
Ja pogadać chciałam :o)))))))
A co w temacie?
Też nie wiem co poradzic Pogmatwanej bo…mój maz to moja pierwsza miłosc. W sumie to mogę do niego zadzwonic.
Jonatan (20.04.2005)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Ja z tych naiwnych co wierzą, że na księdza idą ludzie z powołania….
No ale jakieś rozwiązanie by to było….
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Nie Twoje słowa sprawiły, że poczułam się trochę jakbym obrywała.
Pozdrów męża jak do niego zadzwonisz…
Magda & Marcia 07.09.04
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Bardzo dziekuje !!! Ale znów chorutki / ja zreszta też 🙁
Pozdrawiam !!!
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
hehe:-)
ja tez do gangu się piszę:-))))
body sofija górą!
:-)))
Beata&Patryk(03.03.03)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Bardzo mądrze powiedziane!
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
nie zadzwoniłabym…
czasami tak jest, że to co było wydaje nam się takie idealne a to co jest takie przyziemne i nieciekawe…
może jednak sprobuj porozmawiać szczerze z mężem?? czasami szczera rozmowa może zdziałać cuda…
pozdrawiam
akacja i Martka (17 marca 2004)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Z czasem to bywa róznie, ale miło jest jak komus się pomoze 🙂 Postaram się 🙂
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Księdzem !!! Oj to ty juz nie miała byś po co dzwonić
Re: Jestem na rozdroz˙u :-((((
zadzwonic mozesz, nikt Ci w twarz nie da. A z reszta sie wstrzymaj!!!
Ania i Bianca
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Magdzik, Ty mi kobieto powiedz jakiej firmy sa te fantastyczne bodziaki ;))))
A Marcia w podpisie boooska 🙂
Aga z Szymkiem (24.03.1999) i Julcią (12.06.2004) !
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Zadzwonić po 10 latach?
A po co?
Przecież to już inny człowiek…
Jeśli spodziewasz się, że jak w Harlekinie “poczujesz się, jakbyś rozstała się z nim wczoraj, a uczucie nie osłabło ani trochę” – to czeka Cię mega-rozczarowanie.
Szczerze mówiąc, kiedy dorosła osoba ma taki pomysł i ma nowego nicka to wietrzę podpuchę 😀
Beata i Ptysia (30.01.03)
Re: Jestem na rozdrożu :-((((
Bo tak naprawdę Nati to trudno wyczuć gdzie jest prośba o pomoc a gdzie prowokacja (chodzi mi o te “nietypowe” wątki ). Mozna jedynie przypuszczać, że kiedy wątek zaczyna “umierać” i pojawia się ktoś, kto znów to podsyca, to coś jest nie tak….
Ale wiedz że czytają to również osoby mające podobne problemy i czasem nasze odpowiedzi mogą dużo im pomóc.
Myślę że chodzi o to aby nie dać się sprowokować do kłótni….wyzwisk…wzajemnego obrzucania się błotem ;(
A tematy typu : aborcja…eutanazja…religia… zawsze będą budziły wiele emocji 😉 i najważniejsze żebyśmy umiały akceptować poglądy innych ;)))
buziaczki
Aga z Szymkiem (24.03.1999) i Julcią (12.06.2004) !
Znasz odpowiedź na pytanie: Jestem na rozdrożu :-(((((