Zawsze myślałam,że jestem odporna i silna psychicznie, ale obecne problemy z zajściem w ciążę przytłoczyły mnie do samego dna. Cóż, mój organizm wcale mi nie ułatwia zadania…. 20 dc, temp. niska, tak jakby owulacji wcale nie było, piękny płodny śluzik kłamał, jajniki też mnie oszukały, a w 17 dc jakieś dziwne plamienie z jasnej krwi. A przecież biorę duphaston. Czuje się podle. tym bardziej, żę widziałam się ze znajomymi w weekend i oczywiście tematem przewodnim były dzieci, plany na przyszłość… Okazało się, żę 2 moje najbliższe przyjaciółki właśnie zaczęły się starać. A ja, co ja mam odpowiadać zapytana :a co z nami? Nie mam do nich pretensji, bo one o niczym nie wiedzą, a to przecież nie ich wina, że ja nie mogę zajść w ciążę. zawsze sobie wyobrażałam, że to będzie najpiękniejszy okres w moim życiu, wypełniony samą radością, aż po brzegi. A tu taki cios, sam ból i cierpienie. Już nie mam siły walczyć. Mąż zasugerował, że może przerwiemy starania na jakiś czas, zabolało mnie to, ale chyba ma rację, tylko ja i tak nie zapomnę, nie przestanę myśleć, nie będę w stanie przestać się starać. to tkwi zbyt głęboko we mnie. Toczy się błędne koło… Nie radzę sobie z tym kompletnie, rozklejam się przy każdej okazji, nic mnie nie cieszy. Próbuję sobie wytłumaczyć i wbijam do głowy, zę ostatecznie nie wszyscy muszą mieć dzieci, że małżeństwa bezdzietne też są szczęśliwe, ale chyba do końca w to nie wierzę, choć wbijam sobie to do pały głeboko bardzo. Z drugiej strony przecież jeszcze nie wszystko stracone, przecież jeszcze nie wykorzystałam wszystkich możliwości leczenia, jeszcze mam szansę. A teraz się Wam do czegoś przyznam. Zrobiłam coś głupiego, czego zarzekałam się nigdy nie zrobić. Otóż byliśmy z przyjaciółmi na Andrzejkach, fajna imprezka, humor szampański jak nigdy ostatnio, i….była wróżka. No i poszłam do niej, dla zabawy, specjalnie nie wierząc w to co mówi. Ale…. wywróżyła mi dzidziusia. I teraz staram się trzymać tego jak tylko dam radę najmocniej!!! Nie mam siły walczyć, ale wiem, żę muszę, bo On gdzieś na mnie czeka, tylko nie potrafimy się znaleźć nawzajem. Ale czasami jest tak ciężko…. Tak, czuję się gorsza, czuję się oszukana, jest mi źle i zaczynam tracić sens życia. Nie wiem za co mnie taka kara spotyka, ale najwidoczniej jakiś powód musi być… Mąż mówi, że między nami już nie jest tak, jak na początku, zaraz po ślubie… Wiem… chociaż strasznie mnie to zabolało, gdy to usłyszałam. Ale jak ma być? On pracuje, nie ma go w domu, ja jestem nowa w pracy, więc stres murowany, teściowie, jna których nie zawsze się ma ochotę, mama która daje dobre rady, no i teraz najważniejszy powód – ciągły smutek niespełnienia. Boże, jakie puste bedzie moje życie… Wiem, ze są gorsze nieszczęścia na świecie, że to jeszcze nie koniec świata, że zawsze może być gorzej, ale nie zniosę, gdy ktoś mi odbiera marzenia, najpiękniejsze marzenia na świecie. Nie mogę na to pozwolić. Tylko czy będęmiała dość siły? coraz częściej wydaje mi się, że nie… Ale ja muszę sobie poradzić, podobno jestem bardzo silna, tylko w to nie wierzę, a wiara czyni cuda. Staram się całym sercem i duszą w to ujwierzyć, zaciskam zęby i mówię, że jest ok, że czuję się świetnie i jestem zadowolona z życia, że mam czas na dzieci, że jeszcze wszystko się ułoży, że będzie tak jak ja tego chcę. tylko czy ja to wszystko będę miała czas?Wiem że muszę być cierpliwa, że muszę sobie z tym poradzić, przecież nie byłabym sobą, gdyby tak nie było. zawsze jak dostaję po nosie, umiem się podnieść, zawziąć w sobie, stanąć i walczyć ze zdwojoną siłą. a teraz czuję, że jeszcze spadam w dół, ale po każdym dole jest wyżyna, musi być lepiej i muszę stanąć na nogi, starsznie tu głęboko i ciemno, przytłaczająco, ale gdzieś jest wyjście, tylko jeszcze tego nie widzę. Szukam cierpliwie, szukam….Gdzie jesteś moja upragniona dziecinko???
9 odpowiedzi na pytanie: już nie mam siły walczyć
Re: już nie mam siły walczyć
stonka,
Ale się rozpisałaś :-)) mam nadzieję, że trochę CI ulżyło…
Słuchaj…przede wszystkim musisz się wyluzować troszeczkę…chociaż!! Mówienie rzeczy w stylu “pary bezdzietne też są szczęśliwe” mija się z celem!!! Przecież wy będziesz mieli dziecko!
Takie usilne starania naprawdę mogą zniszczyć związek.. A przecież dzięki niemu teraz masz siłę…czy tak nie jest? Ja po porażce z ostatniego miesiąca podjęłam decyzję! Koniec z usilnymi staraniami…przede wszystkim liczymy się my i nasza miłość!!!! I niech tak będzie u was…
Stoneczko…liczę, że to tylko jednodniowy dołek bo musisz mieć wiarę!!!!
Ja w Ciebie wierzę więc napełnij się optymizmem wielkim!
Buziak wielki i lekki kopniak za złe myśli!!!
Marti z aniołkiem i wielką nadzieją
Re: już nie mam siły walczyć
Kochaniem skoro wróżka wywróżyła to napewno się spełni, tylkow w to uwierz, na każdego przyjdzie pora. pozdrawiam i trzymam kciuki
JOVI_z nadzieją na grudzień
falvit i folik
Re: już nie mam siły walczyć
wiesz Marti, ja się właśnie w tym cyklu starałam wyluzować i faktycznie nie myślałam o tym, tak mnie jakoś nastawiły smutno do życia Andrzejki i to cholerne plamienie nie wiadomo po co… Bedzie dobrze, zbieram siły na nastepny cykl, przecież musi sie w końcu udać, nie??!!
Re: już nie mam siły walczyć
Każda z nas przeżywa to samo i w takim samym stopniu jest nieszczęśliwa. Ale wiemy, że nie wolno nam się poddawać. Musimy być silne i uśmiechnięte. Bo tylko do uśmiechniętych kobiet przychodzą dzieciątka. I do Ciebie uśmiechnie się szczęście. I Tobie będzie dane przytulić swoje maleństwo, tylko musisz być cierpliwa. To jest tak piekielnie trudne i tak bardzo boli. Ale nikt nie powiedział, że życie ma być łatwe. Tak to już jest, że dla jednych słońce świeci ciągle, dla innych tylko czasami…
Chcemy mieć dzieci i będziemy je miały. Tylko musi przyjść odpowiedni czas… Boże, to jest takie trudne i takie niesprawiedliwe, wiem… Ale trzeba wiary i miłości. Porozmawiaj z mężem, powiedz mu, że kochasz go bardziej i dojrzalej niż po samym ślubie. Przecież niepowodzenia zbliżają. Pozdwól,żeby i was to pragnienie poczęcia dziecka zbliżyło. Bóg nas doświadcza, żebyśmy stawali się coraz silniejsi. Dba o nas, żebyśmy byli w stanie przeciwstawić się każdej życiowej burzy. Nie chcemy przecież żeby każdy drobny podmuch nas przewracał. I spójrz na to z tej strony: że każdego dnia, każdego miesiąca stajesz się silniejsza. Dla swojego dziecka, dla swojego małżeństwa. I kiedy Bóg uzna, że jesteś wystarczająco silna, da Ci maleństwo. I musisz w to wierzyć, wszystkie musimy.
Więc głowa do góry.
Już niedługo Święta i Gwiazdka. Ja wierzę, że dla każdej z nas mruga nasza jedyna Gwiazdka. Będziesz Mamusią. Na pewno będziesz!
[Zobacz stronę]
Re: już nie mam siły walczyć
Doskonale Cię rozumiem, bo przeżywam coś takiego już od kilku lat (tylko na Boga, nie pomyśl sobie, że i Ty będziesz czekać na dzidziusia tak długo). Ostatnio mocno się już podłamałam, rzadko zaglądam na forum, jeśli już to tylko czytuję, wypisałam się z rankingu, żeby mniej o tym myśleć, ale to nie jest takie proste. Wydaje mi się, że musisz skupić się na pielęgnowaniu swoich relacji z mężem – bo one niestety często bardzo cierpią przez nasze starania. Mężczyźni też mocno to przeżywają, ale nie zawsze potrafią /chcą to wyrażać, a póki co – tym co macie jest Wasza miłość i jeśli ona ucierpi, to jaki sens jest mieć dziecko? A poza tym – żaden dół nie trwa wiecznie, choć tak mogłoby się wydawać, gdy jest się na jego dnie (wiem, co mówię – do mnie też dziś zawitała @, a tak liczyłam, że w końcu coś się odmieni). Rację ma Dosia – co nas nie zabije, to nas wzmocni i tak trzeba na to wszystko patrzeć, na pewno masz w sobie dość siły, żeby i z tym sobie poradzić, pozdrawiam b. gorąco
Kasia
[Zobacz stronę]
Re: już nie mam siły walczyć
Stonka,
czytajac ciebie jakbym slyszala siebie….
Kochana, my bedziemy miec dzieci!!!!!! kazda z nas, rozumiesz? ja, ty, i wszystkie dziewczyny z rankingowej listy. i te ktore sie staraja ale nigdy tu nie zagladaly, wiesz???
Jesli chodzi o fasolke, to nadzieja nigdy nie umiera!!!!!!
Ona wychodzi z najglebszych dolow, kielkuje jak trawa na wiosne. Pamietaj o tym i trzymaj sie tej nadziei z calych sil.
pozdrawiam cie mocno i oby jak najmniej takich dolnych klimatow…..
Ola
Re: już nie mam siły walczyć
Przecztytałam i poczułam taka pustę wkoło Ciebie. Mam nadzieję,że ona sie wkrótce wypełni. Na przekór wszystkiemu staraj się czasem uśmiechać, zwłaszcza do męża.Jakby nie było powinniście się wspierać,a z tego co piszesz wygląda na to,że się oddalacie.Wiesz, o dzieciątku marzycie obydwoje,ale nie pozwól na to,by dążenia do tego by je mieć podzieliły Was.
czytam Twoj post po raz wtory i dumam, czy Ty go czasem nie napisalas na przekor sobie… Wyrzucilas smutki i pewnie troszke Ci juz lepiej. Poczytasz co piszemy do Ciebie i humorek Ci sie poprawi. Wierze w to, ze niebawem zostaniesz Mamusia… oboje bedziecie bardzo szczesliwymi Rodzicami.A ja Wam zycze,by to mareznie o dzieciatku spelnilo sie juz za chwilke
Fluidkowe usciski!
Re: już nie mam siły walczyć
strasznie wam dziękuję za tak potrzebne mi słowa otuchy. tak, dziś jest lepiej, staram się nie myśleć i uśmiecham się do męża. Nie pozwolę się nam od siebie oddalić. Nie zniosłabym życia bez niego. Pozornie jest lepiej, tylko ta przerażająca pustka i myśl, że to się nie zmieni, gdzieś kołacząca się w duszy. Zgniatam ją i nie pozwalam kiełkować, bo inaczej przepadnę i nic z tego nie bedzie.Idziemy z mężem na romantyczny spacer, tak jak dawniej… Musi być lepiej.Dziś czuję się tak, jakbym wdrapała się na pierwszy stopień w tej wielkiej, ciemnej studni, liczącej miliony stopni. Jeszcze raz dziękuje za wsparcie i dodanie otuchy. strasznie jest miło, gdy ktoś czyta to, co się samemu napisało, mam wtedy swiadomość, że kogoś choć troszkę interesuję. dzięki.
Re: już nie mam siły walczyć
nie martw sie:) nasze marzenia i tak sie spelnia:) po przeczytaniu tego!!! 3 maj sie i nie rezygnuj!!
kasia
Znasz odpowiedź na pytanie: już nie mam siły walczyć