Czytałyście:
?
Brytyjczycy chcą powrotu kary bicia w szkołach.
To tylko ankieta, trudno wyrokować, ale niepokojące jest, do czego zmierza szkoła, jak musi być źle, że chcą niektórzy znów tej kary.
Ja jestem zdecydowaną pzeciwniczka kar cielesnych, przeciw nieszanowania godności ucznia, aczkolwiek ochrona(zwłaszcza w gimnazjach) i zaostrzenie kar tak, ale nie cielesnych.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Kary cielesne w szkołach
Nie macie wrażenia, że kiedyś dorośli, nauczyciele cieszyli się większym szacunkiem,
że młodzież (dzieci) była mniej rozwydrzona?
za moich czasów ( że też jeszcze pamiętam) pewnie rodzic zbeształby dziecko za złe zachowanie i jak ręce spuchły, to nogi by smark ćwiczył (jakieś 200 przysiadów);)
jaki dzieciak wysnuje wniosek po takim zachowaniu rodziców – nauczyciel to mi może skoczyć;)
Zdecydowanie tak.
u nas w szkole nei było kar cielesnych, ale nauczyciel to był KTOŚ
w większości miałam super nauczycieli, psychola jednego właściwie.
poza tym miałam szczęście
ale i my byliśmy super klasą
ech to se ne wrati…..
🙂
I wszyscy uciekali na dalsze ławki,bo jak mówił-to strasznie pluł
Ja nie pamiętam aby on to rzucanie traktował jak zabawę
Kar cielesnych nie powinien NIKT stosować – czy to rodzic czy nauczyciel.
Ja wiem, jak było za naszych czasów 😉
Ale gdyby eF wylądował w szpitalu po czymś takim, kazałabyś robić mu przysiady? 😉 Mądrzy rodzice powinni osobno wytłumaczyć dzieciakowi jego złe zachowanie (nawiasem mówiąc ten od pompek bił się z kolegą upośledzonym) a osobno zająć się karą od nauczyciela i jakoś to tak załagodzić, żeby właśnie dzieciak tak potem nie myślał, jak piszesz.
chyba bym nie kazała robić mu przysiadów, zależy co by przeskrobał;)
działam z założenia w jego interesie zawsze, ale tak jak piszesz – on nie musi o tym wiedzieć, mieć pełnej świadomości;)
a to, że w jego interesie często jest ukaranie Go to już inna sprawa…
pastwić to bym się nad własnym dzieckiem nie umiała, więc 200 przysiadów odpada:)
Dziewczyny, ja jestem pewna, że ze wszystkimi, albo prawie wszystkimi waszymi dziecmi nauczyciel solidny poradzi sobie.
Mnie bardziej chodzi o uczniów, co napadają na ludzi z nożem, kradną, mają w poważaniu wszystko i wszystkich.(w Anglii z bronią palną)
Rodzice kompletnie nie zajmują się nimi, albo nie radzą sobie zupełnie.
Sam nauczyciel nie ma szans coś zdziałac.
Mówimy o uczniach szkoły podstawowej czy nie? Wg mnie to zasadnicza roznica – czy musi jakos skonczyc tą szkole czy nie. Jesli musi, to wszyscy chca sie pozbyc gówniarza, wiec przepychaja i wszystko im mozna. Coraz czesciej sie zastanawiam czy obowiazek szkolny w obecnych czasach ma sens.
Gimnazjum do 18 lat jest obowiązkowe.
Jeśli by je wywalić ze szkoły zupełnie, to powstawałyby gangi, nadmiar czasu źle by mógłby się skończyć, tak sobie głośno myślę.
Jest u nas w Lublinie gimnazjum przysposobiające do zawodu, to jest chyba dobre rozwiązanie.
A może szkolić nauczycieli, ale tak skutecznie(a nie wykłady) do pracy z trudną młodzieżą i takie szkoły tworzyć?
Dużo pewnie będzie argumentów przeciwko, ale obawiam się, ze wkrótce będzie u nas jak w Anglii.
Tak bylo a teraz jak widze dzieciaki z gim.wracajace to mi sie slabo robi od ich zachowania(chyba by sie bala uwage im zwrocic zeby mnie nie opluli )
Bicie to nie rozwiazanie ale prawda jest taka ze smarkacze za duzo sobie pozwalaja..zero szacunku do nas starszych
A te czasy bicia…eh…ja dostalam raz w plecy bo podalam pani zly kwaiatek z parapetu – do konca zycia zapamietam 🙂 moj maz czesciwj obrywal -raz udalo mu sie dostac linijka w twarz (ale ziolko bylo z niego :). )
Jak czytam ten wątek, to mi sie przypomina,
że ulubionym powiedzeniem mojej leciwej bardzo babci
było: “alez wy teraz jesteście okropni,
ZA MOICH CZASÓW to jak sie dostało pasem, to jeszcze sie ojca w ręke całowało i dziękowało za lekcję.
Ale ludzie przynajmniej byli porządni” (akurat ).
Przez jakis czas pewnie tak.
Cos co jest obowiązkowe z założenia stanowi forme przymusu, wiec generuje bunt. Mysle, ze miedzy innymi dlatego jest jak jest (chociaz to chyba dopełnienie reszy problemów). Mysle, ze do tego potrzeba zmian systemowych (nie tylko szkolnictwo) i mnostwa czasu (pokolenie? dwa?). A moze nic by nie dało – kto to przewidzi….
u mnie też
ale jak ktoś naskrobał, lądował na dywaniku na opr’a
a w domu dostawał nastepnego!!!! +kara
konsekwentnie
karą za najgorsze zachowania (kradzieże, pobicia) było publiczne postawienie delikwenta przed całą zebraną szkołą i wyjaśnienie co zrobił,
uczniowie przyłapywani na piciu alkoholu byli przenoszeni do pobliskich szkół,
stosowała je nasza śp dyrektorka z podstawówki, nikt nigdy nikogo nie uderzył a dyscyplina na 95% utrzymana
nie dochodziło do sytuacji, ze dziecko dostawało uwagę a rodzice w ramach odpowiedzi obrażali nauczyciela popierając zachowanie dziecka
bardzo często słyszę od znajomych nauczycieli, że często gęsto najwięcej problemów mają właśnie z rodzicami
Jestem przeciwniczką kar cielesnych. Sama wspominam bicie linijką po łapach i ciągnięcie za uszy. Jednemu chłopcu zastępca dyrektora naderwał ucho, skończyło się na szyciu :/
W obecnych czasach jest masa przemocy w szkole, niestety widać wpływ filmów i komputerów na młodzież, w czasach kiedy ja uczęszczałam do szkoły w TV nie serwowali tak ogromnej dawki przemocy. Poza tym nastolatkowie często uważają, że są za młodzi aby ich karać, nie boją się poprawczaków :/
Nauczyciele często się boją, uważam,że nauczyciele niestety powinni się szkolić w postępowaniu z młodzieżą trudną tak jak robią to socjolodzy, pracownicy opieki, kuratorzy itp.
Powinno być zarówno więcej odpowiednich szkoleń dla nauczycieli, jak i dzieciaki powinny być inaczej wychowywane. Pracować nad młodymi ludźmi powinna nie tylko szkoła, ale przede wszystkim dom.
Na porządku dziennym są zdziwione miny rodziców na wieść, że ich ukochane, ułożone dziecko coś zrobiło nie tak. Przecież to “niemożliwe, bo ich dziecko w domu się tak nie zachowuje”. Ja tego typu tekstów mam już powyżej uszu.
W sumie, to od pewnego czasu słyszę je już nawet co raz rzadziej, bo……… niektórzy rodzice nigdy nie zaszczycają swą obecnością zebrań szkolnych. Po co przychodzić, skoro znowu usłyszy się to samo 🙁
Dokładnie. Wychowują dzieci RODZICE.
dokładnie.
niestety, potem to Twoje wychowane dziecko zderza się z rzeczywistością…
teraz o sobie piszę i o moim dziecku.
ef odstaje. kiedy chłopcy się leją, on stoi z dziewczynami.
kiedy jest jakiś konflikt, on słownie próbuje, a efekt taki, że wraca z lajpem
pod okiem, które co dzień to ma inny kolor…
a propos ostatniego zdania – szkoła umywa ręce… nikt nic nie wie, nie widział,
nie ich sprawa:(jedno z dwch lajp w ciągu roku zarobił podczas lekcji… zero reakcji pani…
druga identyczna sytuacja na swietlicy – odpowiedź pani “nie przeszkadzaj, oglądaj film”…
szczerze?
zanim eF poszedł do szkoły uważałam, że bardzo dobrze wychowałam swojego syna, tj. na chłopca, który umie rozmawiać, rozwiązywać w ten sposób problemy, w rozmowie dochodzić swoich racji, co okazało się błędnym założeniem, bo NIKT GO NIE SŁUCHA, bo za dużo gada…
dałby w ryja, dostał uwagę i po sprawie:(
podsumowując – po roku w szkolnym środowisku (szk. państwowa) uważam, że wychowałam dziecko nie na te czasy. jest zbyt – jak to się mówi kolokwialnie – dupowaty.
koledzy w jego wieku mają przykazanie od rodziców walczyć o swoje, walić w mordę kiedy coś jest nie tak, etc. osobiście z nimi rozmawiałam, więc wiem:(
stoimy z eFem na przeciwległym biegunie i nie wiemy jak znalezc tzw. złoty środek w tym wszystkim…
niektórzy rodxzice widza swoje dziecko przez 3 godziny w ciagu dnia….
Znasz odpowiedź na pytanie: Kary cielesne w szkołach