Kary cielesne w szkołach

Czytałyście:
?
Brytyjczycy chcą powrotu kary bicia w szkołach.
To tylko ankieta, trudno wyrokować, ale niepokojące jest, do czego zmierza szkoła, jak musi być źle, że chcą niektórzy znów tej kary.

Ja jestem zdecydowaną pzeciwniczka kar cielesnych, przeciw nieszanowania godności ucznia, aczkolwiek ochrona(zwłaszcza w gimnazjach) i zaostrzenie kar tak, ale nie cielesnych.

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Kary cielesne w szkołach

  1. Zamieszczone przez Mata_Hari
    Ty mnie trochę źle zrozumiałaś. Pisząc “dla ucznia” chodziło mi o to, że w tym wszystkim nie liczy zdanie innych osób, tylko to by wejść w tyłek uczniowi, bo inaczej sobie pójdzie i nie będzie kogo uczyć. To ucznia stawia się na piedestale i pozwala mu na wszystko. A o to, sama przyznasz, chyba nie powinno chodzić.
    Nauczyciele wypruwają z siebie flaki, muszą być na każde skinienie, być zawsze gotowym pomóc i czekać, bo a nóż uczeń może w swej łaskawości zechce przyjść na wyznaczone dla niego konsultacje,…………… albo i nie 🙁 Mało to razy siedziałam po kilka godzin i pies z kulawą nogą nie zajrzał?! Ale to nieważne, ja musiałam być, czy ktoś przyszedł, czy nie.
    Uczniom daje się co raz więcej swobody i tym samym kręci się bat na swój grzbiet, degraduje poziom wiedzy i produkuje masowo tumanów. Taka jest smutna prawda. Oczywiście nie każdy uczeń jest właśnie taki, ale z każdym rokiem takich właśnie przypadków jest co raz więcej. (Wczoraj na zajęcia przygotowujące do matury u koleżanki – dodatkowe, poza zajęciami – na 28 osób zdeklarowanych przyszły…… 2.

    MataHari, nie mam bardzo czasu odpisywać, ale pokrótce.
    Nie uwierzę, ze masz wszystkie soboty zajęte, czy pracujesz do 19, czy 20.
    Mam dobrą szkołę, dużo w rodzinie nauczycieli, żaden tak nie wraca.
    Zdarza się, ale nie codziennie, a to rożnica.

    Ja mam dodatkową godzinę matmy-przygotowującą do egzaminu gimn, na 25 osób przyszło 23.
    Staram się, żeby było dużo zabaw, metody aktywizujące, wcześniej specjalnie przyszłam na zebranie do tej klasy i udało się.

    • Zamieszczone przez Mata_Hari
      Ty mnie trochę źle zrozumiałaś. Pisząc “dla ucznia” chodziło mi o to, że w tym wszystkim nie liczy zdanie innych osób, tylko to by wejść w tyłek uczniowi, bo inaczej sobie pójdzie i nie będzie kogo uczyć. Nie żałujesz czasem że np. w służbie zdrowia nie jest podobnie? To ucznia stawia się na piedestale i pozwala mu na wszystko. A o to, sama przyznasz, chyba nie powinno chodzić. Wiesz, mam wrazenie, że tu chodzi o autorytet nauczycieli, którego oni w zdecydowanej większosci (wiem, ze nie wszyscy, bo poznałam wielu świetnych, oddanych pedagogów)sami niestety nie potrafią sobie wypracowac. Zauwaz, że są nauczyciele dla których nauczanie nie jest problemem i uczniowie ich uwielbiają.
      Nauczyciele wypruwają z siebie flaki Że co robią?? Ty piszesz o naszych polskich szkołąch?? muszą być na każde skinienie, być zawsze gotowym pomóc i czekać, bo a nóż uczeń może w swej łaskawości zechce przyjść na wyznaczone dla niego konsultacje,…………… albo i nie 🙁 Mało to razy siedziałam po kilka godzin i pies z kulawą nogą nie zajrzał?! Ale to nieważne, ja musiałam być, czy ktoś przyszedł, czy nie. Rany, przeciez to jest Twoja praca! Za to Ci płacą! Wiesz, sprzedawca w sklepie tez siedzi bez wzgledu na to czy klient przychodzi, czy nie.
      Uczniom daje się co raz więcej swobody i tym samym kręci się bat na swój grzbiet, degraduje poziom wiedzy i produkuje masowo tumanów.Związku swobody z poziomem wiedzy nie pojmuję. No, ale ja z tych co uwazają, ze ucznia idealnie byloby zainteresowac, a nie odbębnic godzinkę Taka jest smutna prawda. Oczywiście nie każdy uczeń jest właśnie taki, ale z każdym rokiem takich właśnie przypadków jest co raz więcej. (Wczoraj na zajęcia przygotowujące do matury u koleżanki – dodatkowe, poza zajęciami – na 28 osób zdeklarowanych przyszły…… 2. I o czym to świadczy? Dla przykładu pan, który prowadzi w naszej szkole religię powiedzial kiedys na lekcji, że za karę zrobi dodatkową religię. Oprócz tego, ze wszyscy ryknęli HURRA to jeszcze zaczeli sie domagac od wychowawczyni tej dodatkowej godziny i pan w swej laskawosci w koncu im taką zorganizował. Przyszła cała kalasa 🙂

      • przemilcze to, jakim tonem odpisala na moj post mata hari

        rzeczywiscie chyba pisze o jakims w ogole kosmosie
        ale i mnie “pusta klasa” podczas konsultacji zastanowila…

        z wielu wzgledow, bo pracuje (w pojeciu innych moze rzeczywiscie mam jakies niebywale szczescie) z ludzmi, ktorzy podczas konsultacji, przerw, ale tez po lekcjach maja klasy wypelnione dzieciakami
        takimi, ktore potrzebuja pomocy z zadaniem domowym
        takimi, ktore cos narozrabialy i trzeba z nimi pogadac
        takimi, ktore przyszly sie troche poklocic o ceny
        takimi, ktore chca pogadac o niczym
        takimi, ktore chca po prostu posiedziec, odrobic lekcje, poczytac ksiazku w przjaznym towarzystwie

        czesto to dzieciaki, ktore nawet nie sa uczniami tego nauczyciela
        ale to nauczyciel z osobowoscia, ktora przyciaga
        bo ma czas na wymiane kilku zdan z uczniem, bo pamieta jak dzieciaki maja na imie, bo usmiecha sie non-stop, bo nie traktuje swojej pracy jak zeslania na sybir, bo nie narzeka, bo nie ocenia

        taka pusta klasa podczas konsultacji chyba by mnie zastanowila
        ale ja pewnie pomyslalabym, ze to ja cos robie zle, a nie ze dzieciaki do niczego
        no, ale to ja – moze to rzeczywiscie przychodzi ze stazem pracy, moze tez wynika z doswiadczen tych ostatnich trzech lat w edukacji w polsce, o ktorej prawdopodobnie nie mam pojecia?

        • Zamieszczone przez Mata_Hari

          Kantalupa napisała, jak ona miała w pracy,

          odniose sie, zeby naprostowac
          chociazby po to, zeby ktos nie wyrobil sobie blednego zdania na moj temat
          od zawsze bylam typem stasi bozowskiej, w zwiazku z czym gdziekolwiek sie nie pojawilam, zaczynalam prace od organizowania dzieciakom zycia pozalekcyjnego, co wiazalo sie z dlugimi godzinami, czego zreszta nigdy specjalnie nie zalowalam (choc potrafie skarzyc sie na prace czesto, szczegolnie ze zwyklago zmeczenia)

          widzialam za to wielu i wielu ciagle jeszcze widze (nawet na naszym forum, bo wiele osob mowi o swojej pracy tutaj dosc otwarcie), ktorzy interpretuja zapisy karty nauczyciala w najwygodniejszy dla siebie sposob – jak nie jestem pod tablica, to nie ma mnie w pracy

          • Zamieszczone przez majowamama
            To się narobiło!
            Świat na głowie staje normalnie
            Kto to widział, żeby szkoła dla ucznia była

            Aż się boję zapytac dla kogo była kiedyś….

            Zamieszczone przez kantalupa
            przemilcze to, jakim tonem odpisala na moj post mata hari

            rzeczywiscie chyba pisze o jakims w ogole kosmosie
            ale i mnie “pusta klasa” podczas konsultacji zastanowila…

            z wielu wzgledow, bo pracuje (w pojeciu innych moze rzeczywiscie mam jakies niebywale szczescie) z ludzmi, ktorzy podczas konsultacji, przerw, ale tez po lekcjach maja klasy wypelnione dzieciakami
            takimi, ktore potrzebuja pomocy z zadaniem domowym
            takimi, ktore cos narozrabialy i trzeba z nimi pogadac
            takimi, ktore przyszly sie troche poklocic o ceny
            takimi, ktore chca pogadac o niczym
            takimi, ktore chca po prostu posiedziec, odrobic lekcje, poczytac ksiazku w przjaznym towarzystwie

            czesto to dzieciaki, ktore nawet nie sa uczniami tego nauczyciela
            ale to nauczyciel z osobowoscia, ktora przyciaga
            bo ma czas na wymiane kilku zdan z uczniem, bo pamieta jak dzieciaki maja na imie, bo usmiecha sie non-stop, bo nie traktuje swojej pracy jak zeslania na sybir, bo nie narzeka, bo nie ocenia

            taka pusta klasa podczas konsultacji chyba by mnie zastanowila
            ale ja pewnie pomyslalabym, ze to ja cos robie zle, a nie ze dzieciaki do niczego
            no, ale to ja – moze to rzeczywiscie przychodzi ze stazem pracy, moze tez wynika z doswiadczen tych ostatnich trzech lat w edukacji w polsce, o ktorej prawdopodobnie nie mam pojecia?

            Sedno!!!!!

            • Zamieszczone przez kantalupa
              odniose sie, zeby naprostowac
              chociazby po to, zeby ktos nie wyrobil sobie blednego zdania na moj temat
              od zawsze bylam typem stasi bozowskiej, w zwiazku z czym gdziekolwiek sie nie pojawilam, zaczynalam prace od organizowania dzieciakom zycia pozalekcyjnego, co wiazalo sie z dlugimi godzinami, czego zreszta nigdy specjalnie nie zalowalam (choc potrafie skarzyc sie na prace czesto, szczegolnie ze zwyklago zmeczenia)

              widzialam za to wielu i wielu ciagle jeszcze widze (nawet na naszym forum, bo wiele osob mowi o swojej pracy tutaj dosc otwarcie), ktorzy interpretuja zapisy karty nauczyciala w najwygodniejszy dla siebie sposob – jak nie jestem pod tablica, to nie ma mnie w pracy

              kanta- jade do Sofii!!!!
              Takiego nauczyciela bym chciala dla swoich dzieci

              • Napiszę tylko tyle – chciałabym, aby praca nauczycieli ze szkół w których obecnie uczę wyglądała tak, jak Wy to opisujecie i aby podejście uczniów do szkoły (a nie do nauczycieli jako takich nawet) było też takie, jakie opisujecie.

                Nie powiem, jest młodzież fajna, która wie, czego chce, z którą się fajnie pracuje i którą można zachęcić i zainteresować. Człowiek z dumy pęka, gdy całe klasy kończąc jedną naszą szkołę, chcą nadal kontynuować naukę na poziomie szkoły następnej. Ciepło na sercu się robi, gdy młodzież z radością wita na korytarzu człowieka i przychodzi się chwalić, że dzięki nam coś tam osi]ognęło. Baaardzo dużo jednak jest dzieciaków, którym wisi, co z nimi będzie, z góry zakładają, że niczego nie potrafią i nie chcą tego zmienić (gimnazjum) oraz takich, którzy przychodzą pijani, naćpani do szkoły, którzy rzucają się na nauczycieli zarówno w szkole jak i poza nią, napadają, grożą i których zabiera policja (głownie liceum).

                To, że ktoś nie wierzy, że pracuję większość sobót, zapraszam do siebie – sprawdzi, czy to prawda. Zapraszam również tych, którzy nie dają wiary temu, że siedzimy w szkole do 19.00-20.00.
                I proszę nie pisać bzdur, że nam za to płacą, bo za takie rzeczy nie dostaje ani grosza więcej niż przewiduje Karta Nauczyciela.
                To, jak szkoła pracuje zależy od dyrekcji. Nasza akurat kieruje naszymi szkołami tak, a nie inaczej. Ja się na to nie skarżę, bo czasy są takie jakie są. Za niesłuszne jednak uważam oskarżanie mnie o szerzenie kłamstwa, gdy ktoś nie ma możliwości sprawdzić tego, jak to wygląda w rzeczywistości.
                Nigdy nie pisałam, że z racji na zawód mam gorzej. Nie podoba mi się natomiast wypisywanie bzdur i twierdzenie osób postronnych, jakobym, jako nauczyciel miała lepiej od nich. Skoro komuś nie pasuje to, że pracuje długo i musi miec do czynienia z trudnymi klientami, może przecież zmienić pracę. Skoro uważa, że nauczyciele mają tak świetnie (uwielbiam atrykuły, gdzie podawane są liczby nie mające żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości), to proszę bardzo, może zacząć nauczać, droga wolna.

                • Wszystkich, którym praca nauczyciela wydaje się taka łatwa i przyjemna zapraszam do pracy w normalnej, przeciętnej szkole. Gwarantuję Wam, że szybko zmienicie swój światopogląd.

                  [/QUOTE]

                  amen

                  • nie jestem nauczycielem, ale mam znajomą która uczy i w mojej ocenie jest to bardzo ciężka praca wbrew pozorom.

                    • Zamieszczone przez Mata_Hari
                      To, że ktoś nie wierzy, że pracuję większość sobót, zapraszam do siebie – sprawdzi, czy to prawda. Zapraszam również tych, którzy nie dają wiary temu, że siedzimy w szkole do 19.00-20.00.
                      I proszę nie pisać bzdur, że nam za to płacą, bo za takie rzeczy nie dostaje ani grosza więcej niż przewiduje Karta Nauczyciela.

                      Własnie sobie przypomnialam, ze w ogolniaku, w zamierzchłych czasach konczylam lekcje o 19… więc w to akurat jestem skłonna uwierzyć. Pytanie – od której? codziennie od 8 do 19 – wybacz, w to jednak nie uwierzę. Szkolenia tez nie są codziennie…. Wierzę również w zajete weekendy (chociaz wątpię, ze wszystkie) – weekendowe akcje promocyjne szkół są faktem.

                      Powiedzmy sobie jasno – jak wszedzie tak wsrod nauczycieli sa tacy z powołania, z pasją, z chęcią działania, pokładami cierpliwosci i tacy co, za przeproszeniem, odpieprzają robote i zabieraja tyłek do domu. I moga sobie na to pozwolic, bo dyrektor to kolezanka/kolega, bo sa kilka lat przed emerytura i nikt ich i tak nie ruszy, bo to, bo tamto… Znam realia z opowiadan znajomych nauczycieli w roznym wieku i z roznym podejsciem do swojej pracy, zreszta w swoim miejscu pracy mam powielony dokladnie taki sam schemat stosunku ludzi do pracy. Ameryki tu nie odkryjemy…. Faktem jest jednak, ze ostatnio moje kolezanki nauczycielki mają jakby mniej czasu. Przepraszam, ale musze to napisać – nareszcie!!

                      I na koniec proponuje wszystkim wziac sobie do serca sentencję “wszedzie dobrze gdzie nas nie ma” albo…. sprobowac sił w innym zawodzie, skoro Wasza praca jest tak obrzydliwie frustrująca.

                      • Zamieszczone przez Mata_Hari
                        Nie podoba mi się natomiast wypisywanie bzdur i twierdzenie osób postronnych, jakobym, jako nauczyciel miała lepiej od nich. Skoro komuś nie pasuje to, że pracuje długo i musi miec do czynienia z trudnymi klientami, może przecież zmienić pracę. Skoro uważa, że nauczyciele mają tak świetnie (uwielbiam atrykuły, gdzie podawane są liczby nie mające żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości), to proszę bardzo, może zacząć nauczać, droga wolna.

                        Docieramy do sedna tego o co mi chodziło.
                        Ja tam swoją pracę lubię, lubię znakomitą większość moich klientów
                        i – co chyba najważniejsze – w znakomitej przewadze oni lubią mnie i lubią ze mną pracować.
                        Dlatego pomimo pewnych niedogodności, wciąż lubię i uprawiam mój zawód.
                        Ale też nie narzekam (poza tym jednym wpisem), nie marudzę,
                        bo takie są uroki mojej pracy, decydując się na nią wiedziałam, że tak będzie
                        i nie mam poczucia krzywdy, niesprawiedliwości.

                        Pisałam na początku – że generalnie oczekiwania nauczycieli mnie nie ruszają
                        ale irytuje mnie ten jeden tekst (szczególnie, że słyszę go dość często)
                        – na dowód napisałam coś, co może śmiało napisać zapewne jakaś połowa pracujących Polaków, a wcale nie wymagają specjalnego traktowania i bezustannej delikatności w traktowaniu.

                        I na koniec – ten ton poczucia wyższości, którego używasz rozmawiając z nie-nauczycielami, daje solidnie do myślenia.

                        • Zamieszczone przez Usianka
                          I na koniec proponuje wszystkim wziac sobie do serca sentencję “wszedzie dobrze gdzie nas nie ma” albo…. sprobowac sił w innym zawodzie, skoro Wasza praca jest tak obrzydliwie frustrująca.

                          To było do mnie?
                          Jeśli tak to odpowiedź jest w poście do Maty.

                          Problem jest w tym, że do mnei może przyjśc kto chce, a jak nie chce, może zmienić firmę.
                          W przypadku szkoły, nie mam wpływu na to, jacy ludzie pracują z moim dzieckiem. A jak się odważysz odezwać krytycznie, to odpowiedzi są często jak te powyżej (o frustracji czy inne osobiste uwagi, dość jednak niegrzeczne).
                          Podczas gdy to, jak nauczyciele podchodzą do swojego zawodu, JEST sprawą nas wszystkich, którzy maja uczniów w domu.

                          • Ja jestem nauczycielem, który lubi pracę, lubię dzieci, jakoś się z nimi dogaduję.
                            Nie narzekam na pracę, ale denerwuję mnie dezinformacje płynące z mediów.
                            Nie zarabiamy 4500(ja zarabiam teraz około 1800), żaden mi znajomy nauczyciel nie pracuje tylko 3h/dziennie.
                            Albo, że robimy sobie wolne kosztem tych 8 dni wolnych, itd.
                            Nie wiem, czemu ma służy te fałszywe dane.

                            To tak poza tematem.

                            • jako rodzic uważam że “dupa nie szklanka”… aczkolwiek nie jestem za wychowywaniem przez kary cielesne, wolę kary a’la superniania… a juz na pewno nie zgadzam się żeby jakiś nauczyciel bił moje dziecko w imię dyscypliny…. w ogóle uważam kary cielesne za zbędne narzędzie w szkole, wynikające z braku pomysłów na odzyskanie autorytetu przez nauczycieli.

                              Pozdrówki 🙂

                              • Kantalupa, niektórzy uczniowie, jedzenie by specjalnie przynosili, aby wyjśc z lekcji i nie byc chociaz te 15 min.:);)

                                Na niektóych to jednak fajna metoda i skorzystam (moi nie jedzą, ale wnoszą w ręku picie czy kanapki, po upomnieniu chowają, ale może nie będzie trzeba upominac:))

                                • Zamieszczone przez ulaluki
                                  Ja jestem nauczycielem, który lubi pracę, lubię dzieci, jakoś się z nimi dogaduję.
                                  Nie narzekam na pracę, ale denerwuję mnie dezinformacje płynące z mediów.
                                  Nie zarabiamy 4500(ja zarabiam teraz około 1800), żaden mi znajomy nauczyciel nie pracuje tylko 3h/dziennie.
                                  Albo, że robimy sobie wolne kosztem tych 8 dni wolnych, itd.
                                  Nie wiem, czemu ma służy te fałszywe dane.

                                  To tak poza tematem.

                                  Ale które dane z tego artykułu (obliczeń OECD) są fałszywe?
                                  Tam nikt nie pisał, że nauczyciel pracuje 3 godziny dziennie tylko ŚREDNIO 3 godziny.
                                  Czyli policzono liczbę godzin pracy, dni pracujące, wyciągnięto średnią i wyszło tyle.

                                  Ile by nie wyszło, to na pewno w innych krajach liczono tę średnią tak samo
                                  i jeśli z obliczeń wynika, że polski nauczyciel pracuje mniej, to zapewne pracuje mniej niz koledzy w innych krajach.
                                  O pensjach w art. nikt nic nie mówił/pisał, o robieniu sobie wolnego też nie.

                                  • Zamieszczone przez Figa
                                    Ale które dane z tego artykułu (obliczeń OECD) są fałszywe?
                                    Tam nikt nie pisał, że nauczyciel pracuje 3 godziny dziennie tylko ŚREDNIO 3 godziny.
                                    Czyli policzono liczbę godzin pracy, dni pracujące, wyciągnięto średnią i wyszło tyle.

                                    Ile by nie wyszło, to na pewno w innych krajach liczono tę średnią tak samo
                                    i jeśli z obliczeń wynika, że polski nauczyciel pracuje mniej, to zapewne pracuje mniej niz koledzy w innych krajach.
                                    O pensjach w art. nikt nic nie mówił/pisał, o robieniu sobie wolnego też nie.

                                    Figa, ja odnoszę się do wszelkich infofmacji, niekoniecznie do podanego przez Ciebie artykułu.
                                    A powiedz mi, jak oni liczą czas pracy nauczycielowi?
                                    Jak sprawdzają co robimy w domu?
                                    Daleka jestem od stwierdzenia, ze pracujemy 40/h na tydzień, ale bez przesady to zaniżanie.

                                    • Zamieszczone przez ulaluki

                                      A powiedz mi, jak oni liczą czas pracy nauczycielowi?
                                      Jak sprawdzają co robimy w domu?

                                      Oczywiście tego nie wiem,
                                      jednak jestem przekonana, że poważne orgaznizacje nie robia sobie żartów podczas obliczeń i przeprowadzają je dbają o rzetelność.
                                      Na pewno nauczyciel grecki, francuski czy norweski również pracuje w domu,
                                      również sprawdza prace, również musi doskonalić swoje umiejętności i wiedzę.

                                      Na dodatek jest tak (poza atrtykułęm, moje własnie spostrzeżenie ;)),
                                      że w Polsce “rynek” nie weryfiukuje pracy nauczyciela.
                                      Gdyby tak było, nauczyciele, którzy lubia pracę i uczniów
                                      na pewno żyliby lepiej i nie ciązyła by im opinia wypracowana przez pozostałych nauczycieli,
                                      a ci pozostali mieliby dodatkową motywację, jaką daje weryfikacja przez “wolny rynek”.
                                      Imo.

                                      • Zamieszczone przez Figa

                                        Na dodatek jest tak (poza atrtykułęm, moje własnie spostrzeżenie ;)),
                                        że w Polsce “rynek” nie weryfiukuje pracy nauczyciela.
                                        Gdyby tak było, nauczyciele, którzy lubia pracę i uczniów
                                        na pewno żyliby lepiej i nie ciązyła by im opinia wypracowana przez pozostałych nauczycieli,
                                        a ci pozostali mieliby dodatkową motywację, jaką daje weryfikacja przez “wolny rynek”.
                                        Imo.

                                        Masz rację.
                                        Chociaż wydaję mi się, że jest naprawdę lepiej, nauczyciele lepiej się przykładają, więcej pracują.
                                        Piszę z obserwacji kolegów i koleżanek, jak i nauczycielki Konrada.
                                        Za moich czasów;)…..

                                        • ula, to jest chyba tak
                                          (i ja sie przyznaje, ze kiedys zupelnie inaczej pojmowalam idee szkoly jako instytucji)
                                          pracy nauczyciela w domu raczej nikt nie zaneguje (choc – uwierz mi – ciagle znam nawet z wlasnej rodziny – przypadek n-la wchodzacego do klasy z biegu, bo przeciez juz uczyl ten temat, wiec po co mu prep)
                                          ale czego generalnie polskim szkolom brakuje, to ow pozalekcyjny komponent, o ktorym pisalam juz wczesniej (i nie pisze tutaj o dodatkowych zajeciach, bardziej o jakims ogolnym sensie poczucia przynaleznosci, ktre trzeba w dzieciakach zaszczepic)
                                          nie wystarczy zalozyc kolka hafciarskiego, najpierw trzeba te dzieciaki przekonac, ze warto na to kolko sie zapisac
                                          inaczej nie przyjda

                                          nie wiem, czy umiem to wylozyc przyzwoicie i jasno, ale bezwzglednym warunkiem sukcesu akademickiego jest w moich oczach spojnosc spoleczna – jasny, sprecyzowany status szkoly, jakis system budowania poczucia odpowiedzialnosci za siebie, innych, spolecznosc lokalna, kraj, swiat; rowniez po to, zeby wszytsko w placowce bylo dla ucznia przewidywalne, zeby wiedzial, ze oczekuje sie od niego aktywnosci pozalekcyjne, ze musi przepracowac na rzecz szkoly x godzin rocznie, itd)
                                          nie wiem, czy jeszcze istnieje godzina do dyspozycji wychowawcy, ale wlasnie te godzine trzeba uzyc, zeby uczyc dzieciaki planowac swoje cele szkolne i poza szkolne, rozmawiac z nimi o przyszlosci, moze zorganizowac jakias akcje charytatywna, upiec ciasto i sprzedac na kawalki w szkole, itp itd

                                          swoja droga moje czwartkowe pieczenie ciastek z dzieciakami mialo najwieksze oblozenie ze wszystkich zajec pozalekcyjnych
                                          ciacha nastepnego dnia sprzedawalismy na dlugiej przerwie, a kasa szla na ksiazki i zeszyty dla dzieci z sierocinca

                                          zastanawia mnie to promowanie szkoly, pisanie projektow itd itp
                                          moim zadniem nie tedy droga!
                                          szkola wypromuje sie sama przez samego ucznia!
                                          wystarczy przekonac ucznia – nie poprzez prelekcje, pisanie skomplikowanych projektow – ale przez budowanie wiezi na najnizszym poziomie, czyli uczen-pracownik szkoly
                                          ow uczen na pewno przekaze wiadomosc dalej i tak buduje sie reputacja szkoly fajnej, przyjaznej, przyjemnej

                                          w tym sensie na prawde wiem, o czym pisze, bo w przeciwienstwie do szkol publicznych, moja jest platna i nie sa to male pieniadze, wiec musimy, szczegolnie w obliczu kryzysu, walczyc o ucznia
                                          ale jakos sie udaje, dzieciaki mamy usmiechniete, nawet te, ktore przedstawiaja sie: “czesc, jestem rumen i nienawidze szkoly,” na pytanie,. czy widza siebie w jakiejkolwiek innej szkole, odpowiadaja: “nigdy!”

                                          jeszcze musze ula dorzucic: te cztery godziny to nie jest zadne zdziwienie dla mnie
                                          przeciez mamy o wiele dluzsze wakacje, ferie, przerwy swiateczne
                                          inne zawody takich luksusow nie maja
                                          24 dni urlopy rocznie i tyle
                                          to sie naprawde sumuje dokladnie na 4 godziny (wedlug wymagan karty nauczyciela)
                                          w zadnym wypadku nie uwazam, ze nie zaslugujemy na ten wolny czas

                                          gdyby pomyslec glebiej nad tym, czy zajmuja sie edukatorzy, szybko mozna sobie uswiadomic, ze to nie tylko kontrola nad tym, zeby kazdy obywatel polski w wieku 18nastu lat potrafil sie podpisac, wiedzial cos na temat historii polski, czy umieal dodawac i odejmowac

                                          to o wiele wieksze zadanie, ktorego nawet sami edukatorzy dosc czesto nie pojmuja
                                          co z tego, ze umiem pisac, skoro nie potrafie sklecic prostego pisma urzedowego
                                          co z tego, ze potrafie czytac, skoro ni w zab nie rozumiem, co pisza do mnie
                                          co z tego, ze umiem liczyc, skoro nie potrafie poprawnie zlozyc zeznania podatkowego
                                          co z tego, ze znam historie mojego kraju, skoro nie mam dla samego kraju zadnych sensownych uczuc
                                          co z tego, ze znam z geografii wszystkie fakty dotyczace polskiego spoleczenstwa, skoro z tym spoleczenstwem sie nie utozsamiam

                                          i to jest znowu o niebo wiekszy problem: tutaj trzeba jakiegos wkladu ze strony rodzicow; jesli nie wsparcia w postaci postaw wlasnych, to przynajmniej obdarzenia nas zaufaniem, ze wiemy, co robimy; np. kiedy wysylamy dzieciaki na akcje sprzatania lasu, wiemy, ze zaden rodzic nie przyjdzie i nie wykrzyczy nam, ze robimy z jego dziecka tania sile robocza…

                                          i jeszcze jedno mnie uderzylo w tym wszystkim: rodzicom nie mozna odmowic prawa wiedzy na temat zarobkow i pracy nauczyciela; rodzice sa doskonalym i pierwszym zrodlem wiedzy na temat jak nas widzi spoleczenstwo

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Kary cielesne w szkołach

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general