kary w szkole i inne dylematy

Dzis poszlam po H. do szkoly, i okazalo sie, ze nie tylko ja mysle ze cos nie tak z pania-wychowawczynia H.
A wiec tak: stojac 20 min pod drzwiami i czekajac na dzieci- mamy mialy dosc sluchania darcia sie na jakas dziewczynka. H. czesto mowi, ze Pani krzyczy a raczej sie drze.
H. i ja znamy pania z zerowki, byla u niego w grupie na zast. i bylo juz wtedy sporo skarg do dyrekcji.
Klasa H. nie wychodzi na dwor, nawet podczas przerw!!!!!!!!!!!!
Kiedy ktos rozmawia cala klasa musi stac przez 4 min- tu wogole mi sie nie podoba, bo dlaczego moj syn ma odpowiadac za czyjesc gadulstwo!i odwrotnie.
Jeden chlopiec stoi “wiecej w kacie niz siedzi w lawce”, wiec widac, ze metoda ta na nie nie dziala, poza tym wtedy cala klasa sie na niego patrzy.
Z jedna uwaga zostal tylko H i jeszcze dwie dziewczynki.
Reszta czyli 21 osob ma od 3-9uwag. dzieci zaczynaja sie licytowac “kto da wiecej”.
Jak wyglada u Was sprawa gadulstwa w klasie?

Aha, mlodzi podczas lekcji nie moga temperowac ani kredek ani olowkow!
Dla mnie chore. Gdyz dzis H. zlamal czerwona kredke, druga stepil na religii i skutek tego taki, ze nie zrobil polowy zadania. olowkow nosi 3, i dwa zlamane, zostal mu jeden i sie bal pisac bo co jak zlamie….

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: kary w szkole i inne dylematy

  1. Jakaś chora nauczycielka.
    Ja bym interweniowała. Może zamiast stać przed klasą i słuchać trzeba było pójść po dyrektora. Niech by się tłumaczył nad zasadnością takiego pionowania dzieci przez wychowawcę. I oczywiście nagrać taką popisową lekcję.

    • Tak czytam i czytam i……….. już pomijając zachowanie opisanej pani nauczycielki, to zastanawiam się, jak Wy, rodzice pracujecie z własnymi dziećmi, żeby nauczyć je ciszy, posłuszeństwa i innych wartościowych cech. Fajnie jest teoretyzować, jak się ma w domu jedno, dwoje, czy nawet troje dzieci i zero programu do zrealizowania i nadzoru, który potem oceni efekty. Co Wy byście zrobiły mając ponad 20-tkę rozwrzeszczanych dzieciaków, które miały by w d……., to co robicie, czy jesteście miłe, przyjazne, czy karzecie.
      Nie chcę tu wnikać w tę konkretną sytuację, bo jest specyficzna (i dla mnie też nie do zaakceptowania) – dzieci małe i zaczynające dopiero przygodę z nauką. Ale na Boga, to nie szkoła i nauczyciel ma wychowywać nasze dzieci, ale my rodzice. Szkoła i nauczyciele mają tylko współpracować w wychowaniu. A sądząc po tym, co się w szkołach dzieje i co sami rodzice ujawniają, to dzieje się bardzo źle. Skądś się to wszystko bierze. Oczekujemy, że szkoła i obcy ludzie załatwią za nas to, czego sami nie chcemy, bądź nie jesteśmy w stanie zrobić. Wk…….. mnie jak dostaję klasę niewychowanych chamów, a rodzice na moje info o problemach z dzieckiem z rozbrajającą szczerością piszą mi, że czują się bezsilni. To są rodzice? Gdzie byli, jak była pora kształtowania charakteru, gdzie byli jak dziecko nieodpowiednio się zachowywało mając 5-6 lat? Skoro już przedszkolanki przyznają, że mają przypadki z którymi nie są w stanie sobie w żaden sposób poradzić, to chyba nie jest dobrze. I to przeważnie nie z nimi jest niedobrze, ale z nami, rodzicami, którzy nie potrafimy wychować własnych dzieci.
      To tyle ode mnie w temacie nagonek na nauczycieli i obwiniania o wszystko wszystkich dookoła.

      • Zamieszczone przez Mata_Hari
        To tyle ode mnie w temacie nagonek na nauczycieli i obwiniania o wszystko wszystkich dookoła.

        wydaje mi się, ze tutaj nie wypowiadali sie rodzice, których dzieci stwarzają takie problemy
        albo inaczej, rodzice, którzy komentują w ten sposób jak u Ciebie w szkole to chyba tutaj nie zaglądają
        tak sobie myślę

        i jeszcze przyszło mi do głowy, że dzieciakom strzelają do głowy przeróżne pomysły z nudów
        może lekcje prowadzone przez tą panią były dla nich mało interesujące?

        sama nie wiem jak bym usiłowała wyciszyć klasę
        pewnie próbowałabym zadziałać zanim zaczną mi po parapetach chodzić (zasłyszane dziś od jednej z pań, która ma pierwszaki właśnie)

        • Zamieszczone przez cszynka
          wydaje mi się, ze tutaj nie wypowiadali sie rodzice, których dzieci stwarzają takie problemy
          albo inaczej, rodzice, którzy komentują w ten sposób jak u Ciebie w szkole to chyba tutaj nie zaglądają
          tak sobie myślę

          Wiesz co, większość rodziców, która przychodzi na wywiadówki zawsze zdaje się być zaskoczona tym, że ich dziecko wykazuje takie, a nie inne zachowania. Są zdziwieni, bo przecież ich dziecko to taki aniołek w domu 😉 Rzadko kiedy rodzic otwarcie przyznaje, że wie, że dziecko stwarza problemy, że jest tego świadom. Powiem więcej, często rodzice uważają, że nauczyciel na pewno przesadza, bo przecież niemożliwe, by ich pociecha zrobiła to, czy tamto. I w takich momentach (i w wielu innych też) marzy mi się, aby w każdej sali lekcyjnej był monitoring. Wtedy by się super pracowało.
          Dziecko powinno wiedzieć, że w pewien sposób nie powinno się zachowywać i bynajmniej nie dlatego, że będzie siedziało samo w ławce, bądź dostanie jakąś inną karę, ale dlatego, że pewne zachowania są po prostu niegrzeczne i niekulturalne. Tu dużą rolę odgrywają rodzice, którzy powinni dziecko odpowiednio uświadamiać i kształtować. Na małe dziecko kara jeszcze działa, na starsze często nie działa już nic, nawet groźba nie zdania do kolejnej klasy, bo teraz większość młodzieży ma naukę i oceny w d…….. I co wtedy ma zrobić nauczyciel?

          • Zamieszczone przez Mata_Hari
            Wiesz co, większość rodziców, która przychodzi na wywiadówki zawsze zdaje się być zaskoczona tym, że ich dziecko wykazuje takie, a nie inne zachowania. Są zdziwieni, bo przecież ich dziecko to taki aniołek w domu 😉

            tzw struganie bażanta 😉

            a nie jest tak, ze widząc rodzica na wywiadówce już wiesz skąd u dziecka takie zachowania?
            że np. takie spotkanie rodzica wiele Tobie wyjaśnia?
            doskonale wiem jak się zachowuje kwiat naszej młodzieży, oooj wiem
            na szczęście (moje) nie z pozycji nauczyciela, a rodziny to wiem

            Poza tym stwierdzanie, ze nauczyciel przesadza jest jakby bez sensu, bo niby w jakim celu miałby to robić
            I wiadomo chyba nie od dziś, ze dziecko wśród dorosłych zachowuje się zupełnie inaczej niż wśród rówieśników, inaczej przy pani, inaczej przy mamie itd
            zresztą nie tylko dziecko, każdy tak chyba ma
            więc bezsensownym jest argumentowanie, ze “to przecież taaaki aniołek”

            • Zamieszczone przez Mata_Hari
              Tak czytam i czytam i……….. już pomijając zachowanie opisanej pani nauczycielki, to zastanawiam się, jak Wy, rodzice pracujecie z własnymi dziećmi, żeby nauczyć je ciszy, posłuszeństwa i innych wartościowych cech. Fajnie jest teoretyzować, jak się ma w domu jedno, dwoje, czy nawet troje dzieci i zero programu do zrealizowania i nadzoru, który potem oceni efekty. Co Wy byście zrobiły mając ponad 20-tkę rozwrzeszczanych dzieciaków, które miały by w d……., to co robicie, czy jesteście miłe, przyjazne, czy karzecie.
              Nie chcę tu wnikać w tę konkretną sytuację, bo jest specyficzna (i dla mnie też nie do zaakceptowania) – dzieci małe i zaczynające dopiero przygodę z nauką. Ale na Boga, to nie szkoła i nauczyciel ma wychowywać nasze dzieci, ale my rodzice. Szkoła i nauczyciele mają tylko współpracować w wychowaniu. A sądząc po tym, co się w szkołach dzieje i co sami rodzice ujawniają, to dzieje się bardzo źle. Skądś się to wszystko bierze. Oczekujemy, że szkoła i obcy ludzie załatwią za nas to, czego sami nie chcemy, bądź nie jesteśmy w stanie zrobić. Wk…….. mnie jak dostaję klasę niewychowanych chamów, a rodzice na moje info o problemach z dzieckiem z rozbrajającą szczerością piszą mi, że czują się bezsilni. To są rodzice? Gdzie byli, jak była pora kształtowania charakteru, gdzie byli jak dziecko nieodpowiednio się zachowywało mając 5-6 lat? Skoro już przedszkolanki przyznają, że mają przypadki z którymi nie są w stanie sobie w żaden sposób poradzić, to chyba nie jest dobrze. I to przeważnie nie z nimi jest niedobrze, ale z nami, rodzicami, którzy nie potrafimy wychować własnych dzieci.
              To tyle ode mnie w temacie nagonek na nauczycieli i obwiniania o wszystko wszystkich dookoła.

              mata, ja tez nauczyciel i dlatego patrze na to przez inny pryzmat niz rodzice z “korytarza”
              Ucze w gim i nie moge narzekac, znalazlam swoje metody szybko i jakos dzialaja. ale tez wkurza mnie jak mowie rodzicowi, ze “syn jest oprsykliwy, przeklina na lekcji i rozwala lekcje” a rodzic owego 15 mowi, ze co on moze poradzic.
              Ja nie oczekuje od nauczycieli wychowywania mi dziecka, od tego jestem ja.
              H. ma tlumaczone w domu zasady zachowania sie w szkole, podczas lekcji, przerwy i w swietlicy. wiem, ze zachowuje sie ok. Ale wiem tez, ze Pani nie panuje nad klasa, niestety, a dzieciaki to wykorzystuja.
              Wiem, ze to nie zbyt dobry watek,ale rozsmieszyla mnie tydzien temu pewna sytuacja. Uczen pierwsza klasa liceum (absolwent mojej szkoly), no i na lekcji polskiego szalal na maksa jak cala klasa, odpowiadal na pytania, dokuczal nauczycielce i ta pyta :’a kto Cie uczyl w gim?” uczen podal nazwisko(nazwisko wielbionej przez wszystkich polonistki, nawet ja jak bylam u niej na hospitacji, bylam oczarowana i zaciekowiona)a nauczycielka na to”aaaa to ja juz wiem jaki ty poziom wiedzy masz”-bardzo zloswie powiedziane. No i nasz absolwent przyszedl i powiedzial, Kumpela z zaciekawieniem poszla na spotkanie z owa nauczycielka…..i sie pyta o co chodzi, skad ja zna itd. a ta do niej “wie pani, bo oni nie rozumieja ze ja mam powolanie, ze ja chce uczyc i umiem, a oni mi wszystko psuja, ze musze ich jakos nastraszyc, ze co ja jestem ze ja niby nikogo nie znam…” itd…
              I dlatego wiem, ze sa nauczyciele i naczyciele. Nie sztuka jest skonczyc studia i isc do szkoly. Niestety potrzebne jest niekiedy cos wiecej.
              Ja dzis uslyszalam mile slowa od moich absolwentow i czuje sie bosko:)

              • Zamieszczone przez Mata_Hari
                Wiesz co, większość rodziców, która przychodzi na wywiadówki zawsze zdaje się być zaskoczona tym, że ich dziecko wykazuje takie, a nie inne zachowania. Są zdziwieni, bo przecież ich dziecko to taki aniołek w domu 😉 Rzadko kiedy rodzic otwarcie przyznaje, że wie, że dziecko stwarza problemy, że jest tego świadom. Powiem więcej, często rodzice uważają, że nauczyciel na pewno przesadza, bo przecież niemożliwe, by ich pociecha zrobiła to, czy tamto. I w takich momentach (i w wielu innych też) marzy mi się, aby w każdej sali lekcyjnej był monitoring. Wtedy by się super pracowało.
                Dziecko powinno wiedzieć, że w pewien sposób nie powinno się zachowywać i bynajmniej nie dlatego, że będzie siedziało samo w ławce, bądź dostanie jakąś inną karę, ale dlatego, że pewne zachowania są po prostu niegrzeczne i niekulturalne. Tu dużą rolę odgrywają rodzice, którzy powinni dziecko odpowiednio uświadamiać i kształtować. Na małe dziecko kara jeszcze działa, na starsze często nie działa już nic, nawet groźba nie zdania do kolejnej klasy, bo teraz większość młodzieży ma naukę i oceny w d…….. I co wtedy ma zrobić nauczyciel?

                Mata Hari, ja bym tego aż tak nie upraszczała.

                Bardzo rzadko rodzina pełna, nie patologiczna ma dziecko rozrabiające.
                A jak zdarzy mu się to rozrabianie, to rozmowa z rodzicami skutkuje natychmiastową poprawą dziecka.

                A problemy zazwyczaj są z dziećmi z niepełnych rodzin, zapracowanych czy też z innymi problemami. Zazwyczaj zaznaczam.
                Dzieci często są nadpobudliwe, rodzice nie zawsze wiedzą gdzie szukać pomocy przy wychowaniu dziecka z tego typu problemami, nikt nie uczy bycia rodzicem, a własne wzorce rodziny mają rózne. Ot takie koło zamknięte.

                Ja z doświadczenia i obserwacji zauważyłam, że większość problemów z dziećmi to dysfunkcje róznego typu z dziećmi: np nie mają matek, bo uciekła, ojczym pije i bije,
                ojca brak,
                matka bardziej zajęta meżczyzną i rodzeniem kolejnych dzieci niz zajmowaniem się dziecmi
                rodzice w więzieniu

                A nam nauczycielem (tu się zgodzę z Tobą) bardzo ciężko naprostować dzieciaki z różnymi obciążeniami, zwłaszcza jak pod opieką 30 uczniów

                • Patologie, patologiami, ale ja widzę bardzo dużo problemów w tzw. porządnych domach, gdzie jest oboje rodziców, sytuacja materialna chyba nie taka zła, a dziecko….
                  Oczywiście, nie każde dziecko jest problematyczne i nie każda klasa jest taka, że się zajęć nie da prowadzić, ale w porównaniu z tym, co było kilkanaście lat temu, to przepaść jest ogromna. Ja mam porównanie na przestrzeni wielu lat, w zestawieniu z różnymi szkołami, na różnych etapach edukacyjnych i stwierdzam, że zdecydowanie idzie ku gorszemu.

                  • Zamieszczone przez Mata_Hari
                    Tak czytam i czytam i……….. już pomijając zachowanie opisanej pani nauczycielki, to zastanawiam się, jak Wy, rodzice pracujecie z własnymi dziećmi, żeby nauczyć je ciszy, posłuszeństwa i innych wartościowych cech. Fajnie jest teoretyzować, jak się ma w domu jedno, dwoje, czy nawet troje dzieci i zero programu do zrealizowania i nadzoru, który potem oceni efekty. Co Wy byście zrobiły mając ponad 20-tkę rozwrzeszczanych dzieciaków, które miały by w d……., to co robicie, czy jesteście miłe, przyjazne, czy karzecie.
                    Nie chcę tu wnikać w tę konkretną sytuację, bo jest specyficzna (i dla mnie też nie do zaakceptowania) – dzieci małe i zaczynające dopiero przygodę z nauką. Ale na Boga, to nie szkoła i nauczyciel ma wychowywać nasze dzieci, ale my rodzice. Szkoła i nauczyciele mają tylko współpracować w wychowaniu. A sądząc po tym, co się w szkołach dzieje i co sami rodzice ujawniają, to dzieje się bardzo źle. Skądś się to wszystko bierze. Oczekujemy, że szkoła i obcy ludzie załatwią za nas to, czego sami nie chcemy, bądź nie jesteśmy w stanie zrobić. Wk…….. mnie jak dostaję klasę niewychowanych chamów, a rodzice na moje info o problemach z dzieckiem z rozbrajającą szczerością piszą mi, że czują się bezsilni. To są rodzice? Gdzie byli, jak była pora kształtowania charakteru, gdzie byli jak dziecko nieodpowiednio się zachowywało mając 5-6 lat? Skoro już przedszkolanki przyznają, że mają przypadki z którymi nie są w stanie sobie w żaden sposób poradzić, to chyba nie jest dobrze. I to przeważnie nie z nimi jest niedobrze, ale z nami, rodzicami, którzy nie potrafimy wychować własnych dzieci.
                    To tyle ode mnie w temacie nagonek na nauczycieli i obwiniania o wszystko wszystkich dookoła.

                    więc ja skomentuje to tak.. Moje dziecko jest dość trudne. sympatyczne ale wiem ze potrafi dać w kosć. I sie nie slucha, i musi wszystko sprawdzić sam… NIe potrafiłam sobie dać z nim rade. ale odkad przeczytałam ksoązke “jak rozmawiać…” okazło sie ze potrafie nad nim zapanować. i nagle stał sie moim super synkiem, przyjacielem, slucha sie i stara, dla mnie. I WIEM ze akurat on wymaga specyficznego sposoby mówienia, cięgłego wchodznia na ambicje. Jest bardzo wrazliwy. no i do tego musi sze w ciągu dnia wyszaleć. Kiedys słyszałam wiele razy ze Bartek potrafi być grzeczny… a na mój widok zaczynał totalnie wariować. teraz jest odwrotnie – on PRZY MNIE jest grzeczny… a przy obcych sie zapomina. Stąd wiem ze OGROMNE znaczenie ma to jak sie do dzieci mówi i jak sie je motywuje. Ja zmieniłam swój sposób, w sumie nieznacznie a osiągnełam efekt niesamowity. ja mu tłumacze ze zawsze powinien pilnować swojego zachowania. no ale jak mnie nie ma to jak moge reagować? jak jest niegrzeczny to wole aby pani wpisała uwage niz bezcelowo sie na moje dziecko dała…

                    Co Wy byście zrobiły mając ponad 20-tkę rozwrzeszczanych dzieciaków, które miały by w d……., to co robicie, czy jesteście miłe, przyjazne, czy karzecie.

                    to jest nauczyciel od klas 1-3. chyba wie jaki awód wybrała, chyba wie ze dzieci w wieku 5-6-7 lat, po raz pierwszy w szkole, mogą nie znać pewnych zasad.

                    ja rozumiem ze dzieci są niewychowane, krzycza i nie mozna ich okiełznać… Ale PO TO ZOSTAJE SIE NAUCZYCIELEM aby to umieć zrobic. pierwsza klasa to “czysta karta”, to nie nacpane i zblazowane nastolatki, do których ciężko trafić. W zerówce pani z naszego przedszkola zajeło 2 tyg ustawienie grupy tak aby dalo sie prowadzic zajęcia. a było kogo ustawiać….. A karami, straszeniem, krzykiem sei nikogo sensownie nie wychowa.. a nuczyc mozna tylko ze szkoła jest be….

                    • Wszystko fajnie koleżanko, tylko ja zaznaczyłam, że nie piszę akurat o tej sytuacji bo jest ona szczególna ze względu na wiek dzieci.
                      Uważam jednak natomiast, że nawet w tym wieku dzieci mogą się już przyzwoicie zachowywać.

                      Jeśli Twoje dziecko jest trudne, a mimo to znalazłaś sposób by do niego dotrzeć, to chwała Ci za to. Ale Ty masz pod opieką tylko swoje dziecko. Mieć dziecko jedno, a 30-tkę z których większość obecnie wymaga indywidualnego traktowania to dwie różne rzeczy i twierdzenie, że nauczyciel powinien to potrafić jest czystą abstrakcją, bo nie o potrafienie tu chodzi, ale o fizyczne możliwości.

                      I tak poza tym, teoria “czystej kart” została już dawno obalona 😉

                      • Zamieszczone przez Mata_Hari
                        Wszystko fajnie koleżanko, tylko ja zaznaczyłam, że nie piszę akurat o tej sytuacji bo jest ona szczególna ze względu na wiek dzieci.
                        Uważam jednak natomiast, że nawet w tym wieku dzieci mogą się już przyzwoicie zachowywać.

                        Jeśli Twoje dziecko jest trudne, a mimo to znalazłaś sposób by do niego dotrzeć, to chwała Ci za to. Ale Ty masz pod opieką tylko swoje dziecko. Mieć dziecko jedno, a 30-tkę z których większość obecnie wymaga indywidualnego traktowania to dwie różne rzeczy i twierdzenie, że nauczyciel powinien to potrafić jest czystą abstrakcją, bo nie o potrafienie tu chodzi, ale o fizyczne możliwości.

                        I tak poza tym, teoria “czystej kart” została już dawno obalona 😉

                        no ale tu chodzi o metody ale i efekty.. czy uwazasz ze pani straszeniem bombami osiągnie cokolwiek???? bo ja rozumiem ze mozna stosowac głupie metody wychowawcze jak sie jest pod presją… ale są granice.

                        • Teksty o bombach były idiotyczne – nawet ja, przy całej mojej kreatywności nie wpadłabym na coś takiego ;). Podejrzewam jednak, że Pani skończyły się już pomysły i były to kroki desperackie. Często, gdy młodzi nauczyciele wyczerpią wszelkie narzędzia i pomysły, a są zostawieni sami sobie i nikt nie wie o tym, z czym się muszą zmagać, popełniają błędy. Ta pani powinna wezwać na rozmowę rodziców dzieci, które nadmiernie przeszkadzają, a tak sprawa obróciła się przeciwko niej.
                          Ja już mam tyle lat doświadczeń, że wiem, że o wszystkim należy rozmawiać z rodzicami dzieci, innymi nauczycielami, a jak to nie skutkuje, to nawet sprawę zgłaszać do dyrekcji. Nikt, żaden nauczyciel nie jest sam i powinien o tym pamiętać.
                          Podstawą dobrej współpracy i osiągania efektów powinien być dialog między wszystkimi zainteresowanymi stronami, a nie tylko naskakiwanie na siebie i czekanie, aż druga strona coś z problemem zrobi. Szkoła nie ma wychowywać, ale ma wspomagać w tym rodziców, którzy z tą szkołą powinni współdziałać. Tylko wtedy osiąga się optimum zadowolenia zarówno u rodziców, dzieci, jak i kadry pedagogicznej.

                          • Zamieszczone przez Mata_Hari
                            Teksty o bombach były idiotyczne – nawet ja, przy całej mojej kreatywności nie wpadłabym na coś takiego ;). Podejrzewam jednak, że Pani skończyły się już pomysły i były to kroki desperackie..

                            Strach: to az sie boje co bedzie dalej skoro Pani po miesiacu nauki w PIERWSZEJ klasie wpada w desperacje mam nadzieje ze nie dadza jej gimnazjalistow bo poleje sie krew…

                            Zamieszczone przez Mata_Hari

                            Często, gdy młodzi nauczyciele wyczerpią wszelkie narzędzia i pomysły, a są zostawieni sami sobie i nikt nie wie o tym, z czym się muszą zmagać, popełniają błędy. Ta pani powinna wezwać na rozmowę rodziców dzieci, które nadmiernie przeszkadzają, a tak sprawa obróciła się przeciwko niej.
                            Ja już mam tyle lat doświadczeń, że wiem, że o wszystkim należy rozmawiać z rodzicami dzieci, innymi nauczycielami, a jak to nie skutkuje, to nawet sprawę zgłaszać do dyrekcji. Nikt, żaden nauczyciel nie jest sam i powinien o tym pamiętać.
                            Podstawą dobrej współpracy i osiągania efektów powinien być dialog między wszystkimi zainteresowanymi stronami, a nie tylko naskakiwanie na siebie i czekanie, aż druga strona coś z problemem zrobi. Szkoła nie ma wychowywać, ale ma wspomagać w tym rodziców, którzy z tą szkołą powinni współdziałać. Tylko wtedy osiąga się optimum zadowolenia zarówno u rodziców, dzieci, jak i kadry pedagogicznej.

                            Ale tu wina nie stoi tylko po stronie dzieci. Eliza wychowawczyni lubi, pana od angielskiego lubi a pani od religii nie lubi bo ciagle krzyczy i to bez powodu do tego stopnia ze jej sie nie chce chodzic w pon do szkoly. Wiec mam rozumiec ze wychowawczyni i anglista maja cierpliwosc ponad przecietna? nie, poprostu potrafia sie grupa zajac i zainteresowac.

                            :

                            • Zamieszczone przez Elza27

                              Ale tu wina nie stoi tylko po stronie dzieci. Eliza wychowawczyni lubi, pana od angielskiego lubi a pani od religii nie lubi bo ciagle krzyczy i to bez powodu do tego stopnia ze jej sie nie chce chodzic w pon do szkoly. Wiec mam rozumiec ze wychowawczyni i anglista maja cierpliwosc ponad przecietna? nie, poprostu potrafia sie grupa zajac i zainteresowac.

                              :

                              To też racja.
                              Jedni nauczyciele są efektywniejsi, skuteczniejsi, szybciej poradzą sobie z problem, a innym to o wiele trudniej wychodzi, albo w ogóle nie wyjdzie.

                              Trzeba zgłaszać, ja bym chyba poszła prosto do nauczycielki, pomijając wychowawczynie.

                              • Zamieszczone przez Elza27
                                Strach: to az sie boje co bedzie dalej skoro Pani po miesiacu nauki w PIERWSZEJ klasie wpada w desperacje mam nadzieje ze nie dadza jej gimnazjalistow bo poleje sie krew…

                                Ale tu wina nie stoi tylko po stronie dzieci. Eliza wychowawczyni lubi, pana od angielskiego lubi a pani od religii nie lubi bo ciagle krzyczy i to bez powodu do tego stopnia ze jej sie nie chce chodzic w pon do szkoly. Wiec mam rozumiec ze wychowawczyni i anglista maja cierpliwosc ponad przecietna? nie, poprostu potrafia sie grupa zajac i zainteresowac.

                                :

                                Wina stoi po trzech stronach: pani, dzieci i rodziców – taka jest prawda.
                                A co do cierpliwości, to jedni jak najbardziej mogą ją mieć ponad przeciętna, podczas gdy inni tylko normalną. Powiem więcej, niektórzy mogą być już nawet znieczuleni i mieć wszystko w d…., a młoda nauczycielka, której jeszcze praca w szkole nie dała się zbytnio we znaki może nie być odpowiednio “zaprawiona w boju”. Może nie mieć tyle cierpliwości, mieć ideały, do których dąży i nie mieć długoletnich doświadczeń we współpracy z trudnymi przypadkami.
                                Widzę, że jesteś bardzo negatywnie nastawiona do tej pani. A czy choć raz porozmawiałaś z panią na nurtujące Cię problemy?

                                • Zamieszczone przez ulaluki

                                  Trzeba zgłaszać, ja bym chyba poszła prosto do nauczycielki, pomijając wychowawczynie.

                                  Dokładnie, trzeba rozmawiać, a nie naskakiwać i mieszać kogoś z błotem jeśli nawet wcześniej ani razu nie porozmawiało się z kimś i nie poznało jego zdania.

                                  • Mamy niestety bardzo podobną sytuację z katechetką Niny….
                                    Wczoraj młodą odprowadzał tata, wyszli chwilkę za późno i w szatni byli już po dzwonku. Jako, że spóźnienie wynikało z winy Niny, mój mąż odmówił pójścia z nią i przepraszania za spóźnienie, miała załatwić to w klasie sama.
                                    Młoda cała przerażona wybuchnęła płaczem i przyznała się, że ona się pani od religii boi bo pani cały czas krzyczy, wlepia kary, za najmniejsze przewinienie typu spóźnienie/ gadanie jest krzyk. Okazało się, że Ni dwa tygodnie temu zgubiła w klasie książkę do religii (trzymają książki w sali) i boi się pani o tym powiedzieć bo innemu chłopcu w takiej sytuacji pani dała straszny ochrzan, kazała samemu szukać skoro nie potrafi dopilnować i dopóki nie znajdzie, siedzi jak kołek bez książki (też już ze dwa – trzy tygodnie). Nina w związku z tym też siedzi jak kołek ze strachu, bez podręcznika. Mąż przesiedział z nią pół lekcji pod klasą uspokajając ją, cały czas słychać było jak katechetka w klasie krzyczy na dzieci….Dzieci słychać nie było, tylko krzyk tej pani

                                    Daleka jestem od mieszania kogoś z błotem, ale nawet rozumiejąc, że do dzieciaków w tym wieku potrzeba często tabunów cierpliwości, myślę, że tak się małolatów nie powinno traktować…
                                    Co to ma być w ogóle, że dziecko się boi wejść do klasy bo pani od religii będzie krzyczała? Że boi się zgłosić, że nie może znaleźć swojej książki….
                                    Moj mąż raczej z igły wideł nie robi, a mówił, że dawno Niny tak przerażonej nie widział….
                                    Idę porozmawiać z wychowawczynią lub z samą katechetką – nie wiem…. Ale tak tego nie zostawię….

                                    • Masz rację, trzeba porozmawiać. Jeśli dzieciaki nie były głośno, to nie widzę powodu, dla którego prowadzący miałby podnosić głos. Nie powinno być też tak, że małe dziecko boi się o czymś powiedzieć, by nie dostać kary (tak może być, jak będzie starsze 😉 – w sumie, to nie może, ale przeważnie tak jest – dzieciaki cwaniaczą i tyle), bo nie może siedzieć i nic nie robić.

                                      Znasz odpowiedź na pytanie: kary w szkole i inne dylematy

                                      Dodaj komentarz

                                      Angina u dwulatka

                                      Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                      Czytaj dalej →

                                      Mozarella w ciąży

                                      Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                      Czytaj dalej →

                                      Ile kosztuje żłobek?

                                      Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                      Czytaj dalej →

                                      Dziewczyny po cc – dreny

                                      Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                      Czytaj dalej →

                                      Meskie imie miedzynarodowe.

                                      Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                      Czytaj dalej →

                                      Wielotorbielowatość nerek

                                      W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                      Czytaj dalej →

                                      Ruchome kolano

                                      Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                      Czytaj dalej →
                                      Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                      Logo
                                      Enable registration in settings - general