ILE????
w szkole sklepik. wiadomo, największa atrakcja. Nie chce dawac dziecku za często kasy ale rozumiem jego pragnienia. jak wy to rozwiązujecie. prosze o opinie… statystyke wyciągne 🙂
a teraz podam przykład czego nie robic 🙂
Dzieć miał 2 pln w portfelu, ale z tatą nie wzieli (portfel dziecia ja mam). tata nie miał drobnych więc dał dziecku 10 pln mówiąc ze ma on wydac tylko 2 pln…
oczywiscie dzieć przepiptał całą dyche w sklepiku. zakupił czipsy oraz tajemniczą “słodycz jabłkową w spray-u”, dla siebie i dla 2 kolegów…
Oczywiscie ochrzan dostał tatus za brak myslenia. dziecko miało jeszcze stres bo nie wziął reszty (nie wiem czy powinna byc ale koledzy i kolezanka policzyli ze tak i sie potem z niego smiali ze zapomniał…).
Musze z menzem ustalic jakies normy finansowe zeby młodego nie rozpuścić. NIestety w tej kwesti mój m. jest nie reformowalny, bacia tez. i dziecko ma juz ukutwione dosc sporo kasy. mysle jak go mądrze tej kasy pozbawic…..
92 odpowiedzi na pytanie: KIESZONKOWE na sklepik :)
Ja mam to szczęście że u nas w szkole nie ma sklepiku…bo rok wcześniej rodzice wystąpili do dyrektorki o likwidację sklepiku…z racji różnych historii…
Słodycz jabłkowa w sprayu?
U nas dziec próbował namówić nas na zakupy w sklepiku
w sensie: że może my znajdziemy tam coś dla siebie, bo warto zajrzeć, skoro sklepik jest 😉
U nas pierwszaki nie mają dostępu do sklepiku,
przynajmniej na razie.
Jeden kłopot z głowy 😉
moj mie ciągnął do sklepiku, a nawet dwóch bo jest tez barek z jakimis hot-dogami. Ale o 15 zamknięte.
słodycz mniej więcej taka
obrzydlistwo. po 2 pln za sztuke…..
Z tego co widze to oni ganiają juz po całej szkole…. puszczone na głeboka wode. Dostęp maja. w sklepiku jak widać chłam totalny. W barku info ze coca-cola dla nauczycieli 🙂
Rozpuszczeni ci nauczyciele 😉
Słodycz prezentuje się obrzydliwie…
ja mam ułatwienie
Maks dal się poznać od poczatku w szkole wszystkim 😉
więc i pani ze sklepiku go zna
poprosiłam aby poza bułkami i herbatą mrożona nic mu innego nie sprzedawał
nie było problemu
Mam to szczęście, ze dzieciaki poza toaletą(drzwi obok)/obiadem (są odprowadzane i przyprowadzane) nie wychodzą ze swojej klasy – nawet na przerwy
Może poprosić w sklepiku by mógł kupowac tylko to na co wyrazisz zgodę
u Niny tak samo 🙂
mieliśmy taką słodycz truskawkową
u Emilki tak samo
ufff 😉
a ja dalam sie naciągnąc i na jablkową i na truskawkową świadomie
Ja się nie daję naciągnąć. Dziecko po wstępnej zachęcie, byśmy (rodzice), chodzili na zakupy do owego sklepiku, na razie nie ciągnie tematu – wie, że jedzenie ma ze sobą, wystarcza mu, bo zawsze coś zostaje, więc po co sklepik 😉
I jakoś nie jest to problem/temat do rozważań
póki co 😉
też nie daje kasy… z przekonania – podejscie mam jak Lea,
ale pamietam że ja nie dostawałam w szkole pieniedzy i mnie to bolało.
tak bardzo czasem miałam na coś ochotę – świeżego pączka, jakąs oranżadę w torbce…
inne dzieci piły, jadły, a mnie jezyk uciekał i było mi przykro.
jadłam te moje “boskie” kanapki i tylko tyle, ze nie byłam głodna.
rozumiem trochę te dzieciaki…
co innego jakby sklepiku nie było w ogóle – za tym bym była.
W naszej szkole w ogóle nie ma sklepiku.
ja też
trudno odmawiać dziecku, kiedy opowiada co inni kupują, że go częstują…
K. nie dostaje pieniędzy regularnie
1-2 x na tydzień góra 2 zł
tez nie daje,ale nawet nic nie wpsomniał o sklepiku 😉
Dawid dostaje kieszonkowe, bo wolę to niż codzienne “sępienie” złotówki 😀
W naszym sklepiku większość słodyczy kosztuje właśnie około złotówki.
Dawid wie, ze jak kończy się miesiąc (czyli kończy się karta na obiady) to mama daje kieszonkowe. Na początku dostawał 5 zł. Przejadał wszystko w dzień lub dwa. Potem musiał czekać do końca miesiąca, żeby dostać nowe sklepikowe pieniądze. W drugim miesiącu już mądrze dzielił sobie kasę więc zaczęłam mu dawać 10 zł. Może to nie dużo, jak na kieszonkowe, ale na sklepik wystarcza. Dawid cześć przejada a cześć odkłada, razem z pieniędzmi od babci, do skarbonki.
U nas niestety stoi nieszczesny automat. W piatek Nati poprosila mnie, czy mozemy dawac jej troche pieniedzy. Inne dzieci maja, ona nie. Powiedzialam, ze sie zastanowie, w koncu jest juz duza, na co dziecko odpowiedzialo mi: “no wlasnie, i przeciez w koncu musze nauczyc sie wydawac pieniadze!” ;).
Dostala wczoraj 2 zl: 1x1zl i 2x50gr. Jak po nia przyszlam miala 3x1zl. Podobno cale przerwy dzieciaki stoja przy automacie i probuja cos kupic (automat cos szwankuje i czesto nie przyjmuje pieniedzy, trzeba wrzucac po kilka razy).
Nati ma powiedziane, ze pieniadze ma na picie: wode lub tymbark.
Najwieksza atrakcja jest dla niej nie to co kupi, ale to, ze kupi cokolwiek :).
piękne
pieniędzy do szkoły nie pozwalam zabierać… A słodkości wkładam do plecaka razem ze śniadaniem (mamy spore zapasy z tyty)… warunek jest taki, że kromki mają być zjedzone wszystkie wszytkie, potem dopiero słodycz, inaczej na drugi dzień tylko pieczywko 😉
a “kieszonkowe” daję w piątki 5 zł – są wrzucane do skarbonki, bo młody zbiera na: deskorolkę, play station, rolki itd
🙂
Ale prawdziwe. Sama mi to powiedziała.
Szkoda że nie postawili tam automatu z sałatą i innymi warzywami…;)
Znasz odpowiedź na pytanie: KIESZONKOWE na sklepik :)