Kłamczucha, kłamie jak najęta, wymyśla niestworzone historie i wciska innym kit…. to właśnie jest moja matka, od prawie 2 miesięcy leży w szpitalu, wykryto u miej raka piersi, dializują ją codziennie, ściągają jej wodę z płuc. Pojechałam do niej wczoraj bo musiałyśmy sobie wyjaśnić kilka rzeczy. I co??? Nawet choroba jej nie zmieniła, wciska mi sytuacje, które nie miały miejsca, kłamie, wymyśla, oszukuje, bo to nie są błache kłamstwa…. jest obrzydliwa, już wiem dlaczego nie utrzymuję z nią kontaktów. Niszczy rodzinę….
… musiałam to z siebie wywalić, choć prawda jest o wiele głębsza i bardziej zagmatwana co nie zmienia faktu, że MOJA MATKA TO KŁAMCZUCHA!!!
Strona 5 odpowiedzi na pytanie: KŁAMCZUCHA :(
nie to nie była ulga, ze ojca nie ma
tylko, ze mimo wszystkiego się z nim pożegnała,
czuła taki spokój z tego powodu
nie wpadła w szał, ze zginął
tylko ze w ostatnich dniach on był ojcem a ona jego córką…
W swietle wiedzy jaką nabyłam- dla mnie wygląda to nieco inaczej…
Swoją drogą- nie chodzi w tym wszystkim by nienawidzić itd. Ale by sobie uświadomić swe PRAWDZIWE uczucia- co jest bardzoo trudne- właśnie ze względu na to silne tabu itd.
Ona może nigdy się do tego nawet nie przyznać przed samą sobą. Zachowała się w sumie tak, jak jej nakazywały “normy spoleczne”. Nic nowego;)
w świetle mojej przyjażni z nią twierdze inaczej
gdybyś ją znała wiedziałabyś, że normy społeczne ma głęboko w poważaniu…
ona si emoze do tego nie przyznac przed sobą a Ty twierdzisz, ze wyglada to inaczej dla Ciebie.. dziwne.
O kur… no to masz mamę mitomankę. Może ona jest po prostu chora psychicznie? Moja też kłamie jak najęta, ale takiej opowieści o raku mózgu to by nie wymyśliła. Masakra
Tylko widzisz- ona sobie może normy w poważaniu a nieuświadomione schematy powielać
Polecam lekturę;)
czytam i współczuję
znam temat, ponieważ moja teściowa jest notoryczna kłamczuchą, od spraw drobnych do takiech cięższego kalibru. Mój maz już się dawno poddał, niby olewa ale widze, że go nosi przy każdej jej ściemie. Ona jest dobra kobita, ale to jej fantazjowanie juz od dawna jest nie do zniesienia, dla rodziny, dla znajomych…. mi samej jest głupio nawet, jak słyszę od kogoś z jej dalszych znajomych, że ona wiecznie zmyśla.
Nie chce mi sie z nią nawet rozmawiać- co to za przyjemność, jak ona zmyśli wszystko od początku do końca
Kilka lat temu zaczęla wymyślać choroby- jechała do galerii handlowej z koleżanką, a twierdziła, że jedzie na wycinanie guzka z piersi 🙁 jedzie do kosmetyczki a mowi, że na gastroskopię albo usg nerek… Nikt nigdy nie widział jej wyników badań, żadnych, pomimo próśb- z opowieści wynika, że ma chyba z 20 przewlekłych schorzeń/chorób, od poważnej wady serca do niesprawnych nerek i wrzodów dwunastnicy… niekt nie wie, jaka jest prawda, ale w tej chwili wygląda to tak, że jak jej sie coś naprawdę stanie, to nikt się nie przejmie, bo wszyscy uznają, że to kolejna ściema.
Inna sprawa, która mnie wpienia maksymalnie- ona nie potrafi się przyznać do najmniejszego błędu, nigdy nie słyszałam z jej ust tekstu, powiedzmy, “ojej, przepraszam, zapomniałam”- zawsze wszystko odkreci tak, że wszyscy inni będą winni, tylko nie ona. Nie cierpię braku odwagi cywilnej, a juz jak słyszę, że zamiast powiedzieć komuś, że o czymś zwyczajnie zapomniała zmyśla klejna historyjkę, to mnie nosi.
mogłabym tak długo, ale w sumie nie chcę- rzadko ja widuję i nie chce się niepotrzebnie nakrecać 😀
moze chce Wasz uwage zwrocic? 🙂
też o tym pomyślałam
tyle, że metodę sobie od czapy wybrała 🙂
Mojej znajomej kilka lat temu zmarł tata alkoholik.
Znecal sie nad matka, a ona i jej rodzenstwo musieli na to patrzec.
Zapytalam czy brakuje jej ojca, a ona sie usmiechnela i powiedziala:
“nie, czuje ulge, ze juz go z nami nie ma i nikogo nie krzywdzi”..
O tym samym pomyslalam. Jak dzieci. Tez rozrabiaja, bo wolaja o uwage. Moja kolezanka (panna dziewica – jak mowi moj maz) jeszcze przed moim slubem wyszla za maz, za Rosjanina, ktory tuz przed moim slubem zmarl byl sobie na bialaczke. A wczesniej do Czeczenii go wyslano, by nikt, bron Boze, nie mogl go zobaczyc. Zdjecia slubne male dziecko zniszczylo. Kolezanka kilka razy byla juz “w ciazy” rowniez bliznaczej, wszystkie sukcesywnie roniac. Gdzies tam po drodze miala kochanka ksiedza, obecnie ma mlodszego o 9 lat bylego ucznia, ktorego tez nikt nigdy nie widzial, ja nie widzialam i pewnie nie zobacze, choc rzadko sie widujemy, ale czasem okazje sa wieksze, takie ze raczej z para sie przychodzi.
Juz nie dociekam i nie komentuje. Puszczam mimo uszu, bo nie wiem co zrobic, jak sie za to zabrac, z ktorej strony ugryzc.
Wspolczuje ludziom majacym takie osoby w rodzinie. Zwlaszcza te od wymyslanych chorob. Masakra…
ja nie wiem, nie mam pojęcia, czy to o uwagę chodzi. Bo jak się czlowiek zaczyna przejmować, dopytywać, jakie wyniki, jakie leki, to ona nagle zmienia temat, obraza się, jak chcemy wiedziec coś więcej.
znam ją od 20 lat prawie, stara już jestem, co poradzić, i ona w sumie tak miała od poczatku, w mniejszym stopniu, ale zawsze. Mam wrazenie, że ona się tak przyzwyczaiła do klamstwa, że łatwiej jest jej skłamać niz powiedziec prawdę. Obstawiam kompleksy- chociaż ostentacyjnie zawsze podkreśla, że ona taka fajna, zadowolona, ładna, że ekstra jest… ja nie wiem, naprawdę. Zapętliła się w tym wszystkim, i raczej się nie wyplacze nigdy: twierdzi, że zawsze mowi prawdę, że to inni kłamią, ale ona nie 🙁
Chyba nigdy nie miałam z nią okazji porozmawiać rzczerze, ja nie wiem, co ona naprawdę myśli. Niestety, ona nie ma w zwyczaju wyrażać swojej prawdziwej opinii- mówi każdej osobie to, co tamta chciałaby usłyszeć, każdemu co innego.
Chodzimy do tego samego salonu kosmetycznego, ja sporadycznie, ona conajmniej raz w tygodniu. I nie wiecie nawet, jak mnie wkurza, jak tam jestem a babki-kosmetyczki- zaczynają się pytać: Ojej, co tam u tej twojej teściowej, taka biedna, podobno znowu seria badań w szpitalu, polipy w przełyku… jak ona się czuje? ja szok, bo co mam powiedzieć? Że nic jej nie jest? A juz jak słyszę, ze ona opowiada, że się ciągle naszymi dziećmi zajmuje, że była z nimi tu i tam, że na wycieczki zabiera, że najchętniej to by się cały dzień z nimi bawiła, że tak często u niej nocują… i słyszę komentarze: ale tym masz dobrze z taką teściową, taka babcia to skarb! to mnie szlag jasny na miejscu trafia 🙁 zabiera dzieci na noc raz do roku… nigdy nie była z nimi nigdzie 🙁
doszlo do tego, że jak się kilka miesięcy temu przez przypadek spotkałyśmy w tym salonie (wersja oficjalna była, że teściowa jedzie na uzupełnienie poziomu żelaza do szpitala, cokolwiek to znaczy) i ona weszła i mnie zobaczyła- nawet mi cześć nie powiedziała, udawała, że mnie nie zna 🙁 siedziała 2 metry ode mnie
to jest okropne, współczuję naprawdę mojemu staremu, jemu nie jest do śmiechu, jak ona po raz kolejny wraca do pracy (pracują razem, uroki rodzinnej firmy) “ze szpitala” w nowej fryzurze i z mokrymi jeszcze wzorkami na paznokaciach i się kłóci do upadłego ze współpracownikami, że salon fryzjerski w szpitalu otworzyli i teraz sobie można czekając w kolejce do lekarza farbę na łeb położyć 🙁
przecież to jest żałosne
u mnie również… wielka:(
Tja… Moja mama twierdzi, że tylko dlatego zdecydowała się mnie urodzić, bo ś.p. prababcia (moja, jej babcia), akuszerka się postawiła i powiedziała, że PIERWSZEGO dziecka jej nie usunie
Więc nawet nie wiem, czy to jej mam być wdzięczna…
Przewijanie, nieprzespane noce itd. to moja babcia (mama taty).
Moja mama studiowała i widziała mnie raz na miesiąc jak dobrze poszło…
teraz to by się nazywało, że świetnie godziła karierę z wychowywaniem dziecka
No nie… podobno przeze mnie tej kariery nie zrobiła.
Tyle że do 6 roku życia mieszkałam u babci (mama w innym mieście).
Potem niby mieszkałam z mamą, ale wyglądało to tak, że rano wychodziłam do szkoły, po szkole szłam do babci, tam jadłam, odrabiałam lekcje, bawiłam się itd. Późnym wieczorem szłam do mamy. Szłam spać, bo nawet kolacji nie było, bo mama “miała coś innego do roboty niż po sklepach chodzić i w kolejkach stać”. Do szkoły też mi kanapek nie dawała – pierwsze jedzenie miałam obiad u babci…
Mama nie chodziła na żadne wywiadówki, dni matki w szkole itd. bo pracowała – tylko że wszelkie spotkania w szkole były wieczorem, a mama pracowała do 15.
Parę razy próbowałam się jej zwierzać, ale nigdy nie chciała słuchać. Najczęściej słyszałam, cyt: “nic mnie to nie obchodzi”
Chyba z jej perspektywy byłam dość bezproblemowym dzieckiem, więc nie wiem w czym jej mogłam przeszkadzać…
To widzę że moja mama to skarb – pomaga mi dużo, zawsze dom i dzieci były dla niej najważniejsze, teraz wnuki. Tyle że zrzędliwa jest trochę, ale nie ma ideałów 😉 No i szczera do bólu; z gatunku – co na myśli to na języku. Czasem przez to w konflikcie z moim mężem ale i tak kochana jest 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: KŁAMCZUCHA :(