jestem zła, nie wiem co mam zrobić, a mianowicie nagminnie gina ubrania córki w przedszkolu
pierwszy raz zginął cały zestaw na przebranie w razie wpadki, powiadomiłam panie, niestety ubrania sie nie znalazły, ok machnęłam ręką
drugi raz zginęły legginsy, nie powiadomiłam
trzeci raz zaginęły spodnie, znalazły sie po dwóch dniach na kaloryferze
dzisiaj zaginęła spódniczka, została przyniesiona wczoraj, dzisiaj juz jej nie ma, panie poinformowene, powiedziały, ze na pewno ktos sie pomylił i, że odda-w co wątpię
powiedziałam sobie, że tym razem nie odpuszczę, panie maja napisac karteczke z informacja o zaginionej spódniczce, a ja napiszę karteczke ZŁODZIEJU OKRADASZ DZIECKO!
dodam, że szafeczke ma sama, ubrania zawsze kłade na półkę
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Kradzież w przedszkolu
to ja tez rozumiem, ale warunek musi byc spełniony
mi sie zdarzało, że wracała w majtkach przedszkolnych bo posikała swoje co miała na sobie plus swoje na przebranie, i niestety taka jestem, że mam obrzydzenie do takich ubranek, wiec pierwsze co rozbieram dziecko i do kapieli a ubranko piorę
Dięki za radę – przyda się na przyszłość 🙂
WerBla mam nadzieję, że spódniczka się znajdzie i skończy się problem z ginącymi ubraniami córy.
Ulaluki staram się to zrozumieć – niemniej średnio podoba mi się fakt, że ktoś może pożyczyć ubrania mojego dziecka.
Tak jak pisałam wyżej – mamy za sobą etap żłobkowy i młoda miała w szafce kilka zestawów w razie jakiś wpadek (Ja z tych zapobiegliwych)
dzięki Koleta, liczę że sie znajdzie, bo ja na ta szczupliznę nie umiem ubrań dostać
a pierwsza czynność po przebudzeniu to nałożenie szlafroka 🙂
o co chodzi?
Powiem Wam, ze wlos mi sie na glowie zjezyl jak przeczytalam ten watek…
Dlaczego?
Szczegolnie tym, ze to normalne, kiedy przedszkolanki biora ciuszki innego dziecka w sytuacji wpadki. Jakos na miejscu wydaje mi sie wczesniejsze pytanie rodzica wlasciciela- czy mozna, nawet telefonicznie kiedy sprawa jest nagla. Radzicie, Kolecie, zeby zaznaczyla, ze na takie pozyczanie sie nie zgadza- a to chyba powinno byc na odwrot, tj. defaulotow nie ruszamy cudzych rzeczy, chyba, ze ktos sie zgodzi. Poza tym rozumiem, kiedy dzieciaki sie pomyla, ale autorce watku ciuchy zaginely i nie zostaly oddane :O
Jakas dzungla panuje w tych przedszkolach 😀
Z tego co autorka wątku opisuje to chyba rzeczywiście są to kradzieże i takie coś potępiam, ale życie przedszkolne to jest normalne życie z chmarą dzieciaków- przynajmniej w naszym przedszkolu gdzie chodzi około 150 dzieci, grupy ponad 20 osób. Poza tym to tylko dzieci, ja tam się nie brzydzę i mnie akurat dziwi obrzydzenie innych. Co jest złego czy obrzydliwego w tym że jakieś dziecko poratowano starymi rajtuzkami innego dziecka? Matka wypierze i odda.
Czego tu się brzydzić?
Ale w tym wypadku dochodzi raczej do ewidentnych kradzieży i jest to okradanie małych, bezbronnych bo przecież nieświadomych dzieci i jakieś kroki należy podjąć bo to ochydne. Może monitoring należało by skierować na szafki czy co?
Widać, że nie masz dziecka w państwowym przedszkolu.
Nie zostawisz dziecka z szafką zapasowych ubrań. A zdarza się, że na początku infekcji dziecko posika. wybrudzi wymiocinami kilka zmian ubrań zanim zdążysz je odebrać. Panie nie mają wyobru – bo albo pilnują dzieci, albo kombinują od kogo by tu pożyczyć szmatki na przebranie….
Zdarzyło mi się, że eM wracał w dziewczęcych majtkach, za krótkich spodniach itp. Prałam zaraz tego samego dnia, żeby na drugi dzień oddać suche, pachnące. Ale jak eM był chory to oddawałam dopiero jak On wracał. Czasem to trwało to tydzień albo dwa.
Też nie widzę niczego niestosownego w pożyczeniu ubranka od innego dziecka.
Wolałabym, że moje dziecko pożyczyło do kogoś spodnie niż zostało w samych majtkach przez pół dnia.
Zawsze daje dwa komplety, ale raz zdarzyło się, że młoda pobrudziła oba i pożyczyła spodnie od koleżanki.
Mama dziewczynki nie widziała w tym niczego niestosownego i sama stwierdziła, że też by chciała aby jej dziecko pożyczyło ubranie od kogoś innego niż chodziło półnago.
Fasolada, wolałabyś żeby w przypadku wpadki w żłobku/przedszkolu Twój syn biegał z samych majtkach niż pożyczył spodni od innego chłopca?
Dalabym 2 komplety, poprosilabym o info kiedy oba zostana zuzyte, abym miala czas podrzucic kolejny. Ew. zadzwonilabym do “mamy antka” zapytac czy mozna pozyczyc. To moj problem. Wg mnie nie wolno siegac po cudza wlasnosc i tyle.
Brawo!
Czekam aż życie zweryfikuje Twoje myślenie 😉
Czasem 10 i 15 minut starczy, żeby wybrudzić 2 komplety i po kolejnych 5 potrzebny następny
Dziecko Twoje żłobkowe czy w domu jeszcze?
Bo jak jeszcze w domu to tak jak napisała Bep, życie Ci to zweryfikuje.
Nie każdy może się wyrwać z pracy, żeby podrzucić kolejny komplet ubrań.
Nie zawsze ma się numer do ‘mamy antka’, nie zawsze ona odbiera.
A dziecko czeka w pół negliżu…
Już widzę siebie jak w pracy odbieram telefon z przedszkola przerażona- dziecko na pewno się pochorowalo, źle się czuje itd itp a to wychowawczyni pyta czy może ubranka pożyczyć…
ja też nie mogłam tego pojąć
jak mój syn najstarszy wrócił do domu w nie swoich majtkach myślałam że babom łby pourywam
(nie wiem jakim cudem, bo w swoim worku miał kilka par….. No pomylił się ktoś może i nie z tego worka wyjął)
zmieniło mi się odkąd pracuję w przedszkolu
i tobie też by się zmieniło, wierz mi 😉
to lepiej żeby nie brały i żeby dzieciak nie mający majtek i spodenek na zmianę (bo trzy swoje komplety już zasikał), paradował z gołym dupskiem na dywanie koło twojego dziecka?
i naprawdę uważasz, że mają zasikanego brzdąca zostawić w toalecie gołego i dzwonić do potencjalnych pożyczających i prosić o wyrażenie zgody?
Jeszcze te majtki to mogę zrozumieć, że ktoś się zdenerwuje.
Bo to pasożyty i inne ustrojstwa.
No i dziecko miało w worku na zmianę, więc to wina Pani że dziecko w nie swoich majtkach chodzi.
Ale w sytuacji kiedy nie ma nic innego na przebranie, to wolałabym żeby cokolwiek miała na siebie założone.
wierz mi, przy rotawirusie możesz zostawić trzy, i zanim zdążysz dojechać po swoje chore dziecko, ono zdąży zwymiotować 4 raz
O tym właśnie myślę. Sytuacja absurdalna aczkolwiek wielce prawdopodobna przy takim myśleniu- jedna pani przetrzepuje szafkę dziecka szukając czy nie znajdzie 3 czy 4 pary majtek, druga dzwoni do mamy informując o sytuacji i przedyktowując 20 numerów do mam innych dzieci, 3 siedzi z dzieckiem w toalecie bo akurat dostało biegunki, a dwudziestka lata sobie samopas
Znasz odpowiedź na pytanie: Kradzież w przedszkolu