jestem zła, nie wiem co mam zrobić, a mianowicie nagminnie gina ubrania córki w przedszkolu
pierwszy raz zginął cały zestaw na przebranie w razie wpadki, powiadomiłam panie, niestety ubrania sie nie znalazły, ok machnęłam ręką
drugi raz zginęły legginsy, nie powiadomiłam
trzeci raz zaginęły spodnie, znalazły sie po dwóch dniach na kaloryferze
dzisiaj zaginęła spódniczka, została przyniesiona wczoraj, dzisiaj juz jej nie ma, panie poinformowene, powiedziały, ze na pewno ktos sie pomylił i, że odda-w co wątpię
powiedziałam sobie, że tym razem nie odpuszczę, panie maja napisac karteczke z informacja o zaginionej spódniczce, a ja napiszę karteczke ZŁODZIEJU OKRADASZ DZIECKO!
dodam, że szafeczke ma sama, ubrania zawsze kłade na półkę
Strona 8 odpowiedzi na pytanie: Kradzież w przedszkolu
Ech współczuję bardzo sytuacji 🙁 Mam nadzieję, że ciuszki się jednak odnajdą.
dziekuje Koletko… Nie wiem co mam o tym mysleć, a co najlepsze ubrania osoba sobie wzieła a woreczek zostawiła, może odciski zdejme i na policje podam
to jest przykre, bo cierpi na tym moje dziecko a nie jest niczemu winne, dzisiaj nie miałam w co ja przebrać
Wspołczuje…
Ciekawa jestem jak rozwiaze sie ten problem- jakie macie ubezpieczenie, ze “obsluguje” takie wypadki?
p.s. skojarzylo mi sie- jak bylismy mali z bratem to wrzucalismy sobie za kolnierz nasiona dzikiej rozy- strasznie swedzialo- moze zostaw przynete?
Nie rozumiem jak tak można 🙁 Mam nadzieję, że to jednak jak najszybciej się wyjaśni i skończy!!!
tzn ubezpieczenie standardowe nie pamietam w jakiej firmie jestesmy, ale tutaj na początku ktos tak zrobił
z dzika róża też tak robiłam hihi
mam dla pani-dyrektorki 3 rozwiązania, i liczę, że na cos przystanie
WerBla znowu? Ale to tylko Twojego dziecka ciuszki giną czy innych też?
ano znowu…jak zginęło nam pierwsze ubranko to przszli do mnie dwójka rodziców innych dzieci i powiedziało, ze im tez zgineło wiec chyba nie jestem sama, jak jest teraz to nie wiem
bo tak mi się pomyślało, ze to może jakaś grubsza sprawa
może ktoś sobie znalazł źródło ciuszków, które potem np. sprzedaje
może tak być, zobaczymy jak sie potoczy rozmowa
znalazłam w necie w temacie ubezpieczyciela:
nawet nie wiedziałam, ze jest ubezpieczenie od kradzieży w p-lu
narazie poinformowałam panią, powiedziałam, że na dzien dzisiejszy nie zanisoę ubrań na zmiane, bo mam dosyć takich sytuacji, jutro pani powiadomi dyrektorke i ma powiesic kartkę o kradzieżach, a nasze ubranka będzie trzymac pani w swojej szafce, jedynie kapcie będa w szatni
WerBla napisz proszę jaki jest finał
hmmm Koleta finał jest taki, że ubrania sie nie znalazły, poprosiłam o zmianę szafki niestety nie udało sie bo pani powiedziała, że dzieci sa przyzwyczajone do swoich miejsc, więc powiedziałam, że już więcej nie przyniosę ubrań, bo na moją chudzinkę nie mam aż tylu i nie wiem co zrobią jak sie posiusia, więc pani wzięła jej ubrania do swojej prywatnej szafki i nic mi nie ginie i jak tylko czegoś z ubran pani potrzebuje to mówi od razu…zrobiłyśmy tez pewien eksperyment, pani mi do szafki dała ubrania przedszkolne i ktoś tam zaglądał, ale chyba sie nie spodobały i tak sobie tam leżą
ja pomyślałam o zamieszczeniu kamerki po przeczytaniu o tych kradzieżach. Nie wiem, czy legalne, czy nie. Zostawić jakieś ładne na pokuszenie, może dyrektorka się zgodzi? znajomi tak nianię sprawdzali, bo dzieci ciągle płakały (nic nagranie nie wykazało 😉 )
szczerze to ja o tym pomyślałam, niestety na zebranie nie dotarłam i nic nie wiem, jedynie dyrektorka mówiła aby nie ubierać dzieci w oryginalne ubrania, tylko tak sobie myślę co ja to obchodzi kto i w co ubiera dziecko, zasada jest jedna- nie biorę co nie moje
mogłaby choć na początek atrapę
No właśnie, ubierać dzieci j k ostatnie sieroty, bo dyrekcja nie może z kradzieżami sobie poradzić? A może jakiś plakat czy ogłoszenie w szatni, by zwracać uwagę, bo są kradzieże – do tego dopisek, że zagrożone to mandatem itd. Potencjalny złodziej będzie wiedział, że ktoś szuka go.
nie rozumiem – to jak ubarania nie są oryginalne, to znaczy, że dzieci są ubrane jak sieroty?
No i stało się. Nam też zginęły w żłobku jeansy. Część ubranek wisi na wieszaczkach w szatni w workach, a część panie mają na piętrze przy sali maluchów (tam rodzice na co dzień nie wchodzą). Spodnie zginęły (pani zgłosiła, że dziecko nie ma spodni na zmianę, a ja przecież zostawiałam). Upominałam się kilka razy, spodni nie było, czyli znaczy to, ze ich nie przynosiłam. Paranoja. Po kolejnym moim zagadnięciu właścicielki o spodnie, przy innych rodzicach, dała mi do przepatrzenia kosz ze żłobkowymi ciuchami. No i bingo. Moje jeansy leżały na wierzchu.
Podejrzewam, że panie założyły je innemu dziecku, potem rodzice zwrócili i trafiły do kosza żłobkowego.
Znasz odpowiedź na pytanie: Kradzież w przedszkolu