jestem ciekawa, czym kierujecie sie wybierajac szkole dla swojego pierwszaka. dla mnie najwazniejsze byly:
1. bezpieczenstwo – w miare mozliwosci oddzielona czesc dla pierwszoklasistow, toalety i swietlica blisko klasy, opieka nauczyciela i przekazywanie dzieci “z rak do rak” /czyli do swietlicy dzieci sa odprowadzane przez nauczyciela, a nie puszczane samopas, bo nauczycielka lekcje skonczyla/
2. godziny otwarcia swietlicy – co najmniej do 16,30, tak, bym zdazyla spokojnie odebrac dziecko po pracy.
3. mozliwosc wykupienia obiadow
4. roznorodnosc zajec dodatkowych
5. lokalizacja
no i niedawno zjamoma mi powiedziala, ze sie nie znam i odbieram dziecku szanse na lepszy rozwoj, bo najwazniejsze jest to, na ktorym miejscu szkola uplasowala sie w rankingu… i ze szkola z najwyzsza lokata jest niemal gwarantem, iz dziecko bedzie omnibusem
szkola, ktora wybralam, lokate ma pewnie jedna z nizszych, ale jest absolutnie bezpieczna, kameralna, ze swietlica do 16,30 i obiadami na miejscu – jak dla mnie w zupelnosci wystarczy.
a co jest dla was najwazniejsze w wyborze szkoly?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: kryteria wyboru szkoly
Tak, ale takich rzeczy nie wyczyta się z rankingu. Uważam ponadto, ze takie sprawy nie są hm… stałe…
jak by to ująć…
Przez dwa lata w szkole wiele się potrafi zmienić, czasami wystarczy zmienić dyrekcję i paru nauczycieli i masz po dyscyplinie.
Zaczają w większości, jak ktoś ma podejście do uczniów i tłumaczenia. Byłam wychowawcą nieprzeciętnie słabej klasy, w której przez trzy lata co roku zmieniał się matematyk. Mam porównanie – ocen, opinii uczniów, opinii rodziców oraz wymiernych wyników w czasie nauczania przez różnych nauczycieli. Na korepetycje chodził jeden uczeń z tej grupy – wg mnie z własnego wyboru – przysługiwały mu zajęcia wyrównawcze i z nich nie korzystał, a korepetycje brał o zgrozo u innego nauczyciela z mojej szkoły.
Co do zajęć dodatkowych – jak wspomniałaś, jest teraz 19. godzina do realizacji przez nauczycieli. Poza wyrównawczymi i innymi kółkami (płatnymi dla nauczycieli) oraz różnymi grantami. Za jakiś czas będzie i 20. godzina. To się przelicza na kilkadziesiąt kółek (dla przykładu – w szkole, gdzie pracuje 40 nauczycieli musi być co najmniej 40 kółek plus kółka płatne np. 20 + zdw np. 10 – wg mnie nie ma siły, by nie było tam opcji dla średniego ucznia, dobrego i słabego – uczę w przeciętnej szkole i mamy po kilka kółek z każdego przedmiotu na różnych poziomach – od wyrównywania po utrwalanie, przez ćwiczenia do takich, gdzie wybiega się ponad program – plus oferta darmowych korepetycji od nauczycieli – ochotników).
Są przypadki, że naprawdę trzeba. Nic złego, jak są to przypadki wyjątkowe, pojedyncze. Gorzej, gdy w szkole korepetycje są na porządku dziennym, a pobierający je uczniowie nie robią nic, by przyswoić materiał na lekcji. A takie szkoły też są. Czy raczej powinnam powiedzieć – nauczyciele, którzy do tego dopuszczają. Bo w każdej szkole może się trafić ewenement 😉
Widziałam już katastrofalnych nauczycieli ulokowanych w świetnych szkołach – nauczycieli w dodatku ze świetną opinią w kuratorium, bo działali tu i tam, mieli dokonania z młodzieżą, ale na lekcji… no np. wpisanie 6 na koniec roku z przedmiotu za to, że uczeń napisał jeden referat.
Są też polokowani w szkołach krewni i znajomi królika. Czasami efekt jest groteskowy.
A o jakie zajęcia chodziło Ani?
Oferty kółek w wielu szkołach są przeróżne. Nie tylko “tradycyjne” siedzenie w szkolnej ławie.
Gorzej z chęciami uczniów…? Może i tak… ale uczeń wszechstronny i otwarty na różne propozycje, ma u mnie w szkole codziennie jakieś zajęcia po lekcjach i nie ma sił na kolejne. Jest tego bardzo dużo, często nie sposób uczestniczyć w ciekawych zajęciach, ponieważ się nakładają na siebie, bo nie da się tego inaczej ułożyć bez dołożenia zajęć nocnych.
Nie mam pojęcia, jak się wyrobimy, kiedy będzie kolejna dodatkowa godzina dla każdego nauczyciela. W sumie ja już ją realizuję, bo mam 3 kółka, ale kiedy każdy nauczyciel będzie musiał mieć po tyle – gdzie to upchnąć w czasie? Ponad 100 kółek na szkołę – nawet przy dobrych chęciach uczniów to będzie trudne do zrealizowania.
W ogóle z tymi dodatkowymi (19.) godzinami jest bałagan. Co szkoła to inne podejście do realizacji 🙁
Wszystko prawda.
Edukacyjna wartość dodana (EWD) to wartość obliczana co roku w oparciu o inne współczynniki, zależnie od konkretnych egzaminów. Krótko mówiąc, nie liczy się wynik egzaminu w sensie sumy punktów, tylko postęp, jaki się zrobiło. W gimnazjum porównujemy wynik egzaminu końcowego ze sprawdzianem z 6. klasy. Ale nie polega to na porównaniu punktów, głębsze obliczenia i wskaźniki co roku inne są potrzebne.
W szkolach, przynajmniej niektórych, liczy się to od kilku (2?) lat, ale niestety tego nikt nie publikuje, przynajmniej u nas.
A efekty są wymowne, choć nie jest to imho sposób idealny, bo pokazuje tylko to, co sprawdzano w konkretnycm roku na egzaminie – a przecież to malutki wycinek, w dodatku porównany do czegoś sprzed 3 lat, czyli do innego malutkiego wycinka.
W jakiś sposób jednak daje to pojęcie, przynajmniej w zakresie powiedzmy polskiego i matematyki – bo inne rpzedmioty wg mnie sprawdzane są bardzo szcątkowo i co roku w innych proporcjach.
I tak np. w mojej szkole egzamin w klasie III najlepiej napisała inna klasa, a wskaźnik EWD miała najwyższy zupełnie inna klasa, jedna z najsłabszych. Miała ten wskaźnik na wysokości +8 (skala obejmuje od + 9 do – 9 chyba, choć nie jestem pewna czy minusy są też do 9) czyli świetny. Ale sam w sobie wynik tej klasy był słaby, gdy się spojrzało na punkty. Tak więc nauzyciel(-e) wykonali świetną pracę, ale medialnie wygladało to na kiepski wynik.
Inna sprawa, że ten sam nauczyciel uczył 3 klasy.
Jedna z nich miała najwyższe w szkole EWD, druga środkowe, a trzecia – najsłabsze w szkole.
To znaczy że ten sam nauczyciel przyłożył się do pracy z jedną klasą, a inną klasę olał? Oczywiście że nie – przynajmniej ja wiem, że nie, bo znam nauczyciela i metody jego pracy. Więc dla mnie nawet takie wskaźniki nie powiedzą wszystkiego.
Oj tak…
a naprawdę trudno jest wypracować wysokie EWD z trudną młodzieżą, która na dodatek przechodzi ciężki okres w swoim życiu
w nauce ogromnie liczy się motywacja
wielu ludzi w gimnazjum chciałoby już pracować
będą mieli naprawdę mniejszą motywację ci, którzy chcą tylko skończyć szkołę i zacząć zarabiać i wiedzą, że nauka chemii i fizyki nigdy im się nie przyda
a wynik egzaminu potrzebny im jak… 😉
dlatego te osoby będą się uczyć tyle, by po prostu zdać
a z egzaminu wyjdą po 15 minutach, bo po co im to
dla rankingu szkolnego?
Rygor, konsekwencja w szkole – wydają mi się najważniejsze. Szkoda, że – jak już wspomniałam – to nie jest wartość trwała. Zależy od kadry, szczególnie tej na górze. Już zmiana jednej osoby na stanowisku potrafi sporo zmienić – widziałam z bliska dwie takie szkoły… Jednej udaje się jeszcze skusić dzięki wyrobionej przez lata dobrej opinii, ale już teraz sporo traci na rzecz innej szkoły – niby molocha, ale z jaką bazą i jakim rygorem!
A teraz jeszcze weszły fakultety z wf. i coraz bardziej wybór szkoły zależy od bazy sportowej. Uczniowie wybierają szkołę, kierując się tym, co będą mieli do wyboru na wf., bo to 2 godziny tygodniowo tych samych zajęć. Chce się mieć wybór czegoś fajnego… Dla ucznia nieciekawy wf. potrafi być katorgą i śmiem twierdzić, że częściej kieruje się wybierając szkołę ofertą sportową niż zapleczem bibliotecznym czy informatycznym.
Zależność jest dość prosta – słabsza baza = więcej zajęć z piłki nożnej i biegania, co często wybierają niestety uczniowie słabsi lub po prostu uczniowie, którym jest wszystko jedno. Basen, koszykówka, siatkówka – tego szukają uczniowie i rodzice z ambicjami.
Efekt taki, że w szkole z lepszą bazą sportową będą ci, którzy dokonują świadomych wyborów.
Oczywiście, że nie. Ale dochodzą do tego opinie szeptane, ja bynajmniej wiem,które szkoły mają dobre opinie. Także ja raczej byłabym skłona do stwierdzenia, że wyślę dziecko do szkoły z dobrą opinią, nie musi być na szczycie rankingu(moja szkoła ma trzecie miejsce), aczkolwiek to się wiąże ze sobą.
Oczywiście, że wartości są nietrwałe, ale nie zdarza się aż tak często, że w ciągu dwóch lat, nagle dobra szkoła staje się słabą szkoła(bez dyscypliny, bez osiągnięć)
Dyrektor ma kolosalne znaczenie, moja p. dyr jest twórcą sukcesu tej szkoły.
Nie dość, że jest w miarę bezpiecznie, wysoki poziom, to na dodatek pracownicy, nauczyciele są zadowoleni. A to już dużo. Nie wiem ile lat już “rządzi”, od momentu założenia gimnazjum
Oczywiście, że nauczciel a nauczyciel to nie to samo;)
Wiem z własnego doświadczenia, z obserwacji, ile daje dobry nauczyciel.
Jednak uważam, że i dobry nauczyciel pewnych rzeczy nie przeskoczy. Nie uwierzę, że nauczy matematyki ucznia 1 gimnazjum, który nie potrafi czytać, pisać, nie wie co to jest trójkąt bez indywidaulnej z nim pracy.
Pierwsza trudność liczebność klas, druga zróżnicowanie(o wiele bardziej wolałabym słabą klasę niż zróznciowaną do nauki), no i problemy domowe uczniów i ich brak motywacji.
Są uczniowie, którzy bez systematycznej pracy, powtarzaniu nie nauczą się matematyki. Co z tego, że on zrozumie i nauczy się, jeśli na drugi dzień zapomni.
Ja też znam wybitnych matematyków, osiągnęli dużo, ale pomoc musi być od strony ucznia i rodzica też(chodzi mi o prace domową)w niektórcyh przypadkach.
A to się zgadzam, z vingą już się też zgodziłam
No własnie u nas tego nie ma. Był nauczyciel, krewny, bardzo bliski, nie sprawdził się jako nauczyciel, zwolniony został.
Wydawało mi się, że Ani nie chodzi o kółka przedmiotowe, ale bardziej specjalistyczne typu basen, tańce(które chyba teraz też się u nas pojawiły) czy też dodatkowe języki.
amen
Jasne, że nie 🙂
Zabrałam głos nie na zasadzie że się z czymś nie zgadzam. Myślę, że zgadzamy się tu we wszystkim w 99 %. Moje opinie sa głosem na temat, a nie opozycją 😉
Pozazdrościć. Ale niestety są krewni i krewni, a nie sprawdzać się można różnie. Można np. mieć sukcesy, a mimo to sie wybitnie nie sprawdzać, jednak to publicznie nigdy nie wyjdzie, bo sukcesy niby są. Ale nie chciałabym wchodzić w szczególy…
Aha… no to pewnie każda szkoła ma różnie. U mnie tańce czy dodatkowe języki to są właśnie normalne kółka. Może nie “przedmiotowe” tylko zainteresowań, tak je nazywamy, podobnie jak teatralne czy dziennikarskie czy turystyczne czy wiele innych, niemających w nazwie konkretnego przedmiotu. I je także można u nas realizować w ramach 19. godziny.
A basen na pewno jest jako wf. w fakultetach w szkołach, które mają basen – więc normalne kółko 🙂
Znasz odpowiedź na pytanie: kryteria wyboru szkoly