Jestem mężatka nie cały rok, a juz jesteśmy bliżsi końca niż początku. Teść w święta wielkanocne wpadl w szal, wyzwał mnie, groził ze pobije. Powód był blachy dowiedział się ze nie chce mieszkać u niego w domu. Maz nie ustal w mojej obronie. Później nakrzyczał na mnie z teściowa ze nazwalam jego ojca pan.
Obecnie mieszkamy oddzielnie. Maz prowadzi firmę z ojcem. Musi codziennie być w ich domu, pracuje od 7 do 19 wieczorem. Nie ma sily dojeżdżać do mojego mieszkania. Widujemy sie dwa razy w tygodniu. Ja nie chce tam jezdzic po tej sytuacji. Często sie kłócimy przez teściów. Bardzo ingerują w nasze małżeństwo (np. finanse ciągną od meza pieniądze na utrzymanie i remonty domu, siostra jego odradza mu dziecko ze mną, nastawia go przeciw mnie). Maz nie wyobraża sobie mieszkać gdzieś indziej i jednocześnie chce być ze mną. Bardzo chce miec dziecko, mielismy sie o nie starac. W tej sytuacji raczej nie zdecydujemy sie na nie. Co mozna zrobic?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: kryzys malzenski
Z tego co piszesz wynika ze mąż jest dzieciakiem u nie dorósł do roli męża a później ojca… Skoro teraz ucieka woli zostac u mamusia i tatusia to co bedzie jak dzieci sie pojawia? Bedzie uciekal bo nie poradzi sobie jak beda plakac, czy jak Ty bedziesz oczekiwac od niego pomocy? Zostawiłabym go mimo miłości i uczuć. Do życia tego nudnego, monotonnego potrzebny jest partner, oparcie ktore mamy w nim, zaufania jak i normalna rodzina ktora nas akceptuje, bo wszelkie uniesienia i zauroczenie minie a jak widac nie kazdy nadaje sie do wspolnego zycia. Poki nie jestescie pełną rodziną zostaw go, zajmij sie soba, praca, nie wiem czy masz jakies hobby, na tym sie skup! Bo moze byc tak ze rodzice znajda mu inna i skoro jest tak podlegly w mgnieniu oka bedzie chcial rozwodu zeby zwiazac z kobieta ktora rodzice zaakceptuja.
Gdyby zalezalo mu na Tobie potrafilby sie postawic wyprowadzic, nawet w razie koniecznosci zmienic prace… Szkoda Ciebie jako kobiety bo nie ma prawa tak Cie niszczyć a Ty tracisz wiare w siebie. To nie prawda ze sobie nie poradzisz! Bedziesz miala latwiej zaczac sama od poczatku i spotkasz kogos kto doceni Twoje zalety a wady zaakceptuje.
Zycze powodzenia w podjeciu madrej decyzji.
Sorry ale nie kazdy moze i ma takie możliwości zeby mieszkac na,,swoim”
Ja tez mieszkam z tesciami juz 7,5 roku nie jest wesoło, i juz mam dosyc mieszkania ze wszystkimi. Budujemy sie ale pare lat temu nie było nas na to stac
Tak ale autorka wątku ma mieszkanie
i mąż jeśli by tylko chciał to mógłby razem z nią zamieszkać
ale on woli z rodzicami
Nie jest to raczej naturalne, że dorosły facet,
mający własną rodzinę
wybiera mieszkanie z mamusią niż z żoną
stale czytam bo mąż, to mąż tamto, a ty co byś chciała? Czego pragniesz? Czy mąż bierze pod uwagę twoje zdanie?
masz prawo być zmęczona tą sytuacją i chcieć odpocząć i tak długo wytrzymałaś
a on typem maminsynka który trzyma się kurczowo rodziców a nie dorósł do tego by być z żoną.
wybiera wygodne życie, chce być na gotowym,
nie obwiniaj siebie, chyba że chcesz być dobrą żoną i synową i robić jak teście karzą. Tak jak twój mąż robi od urodzenia do teraz.
jedno co mnie mierzi w waszych relacjach, rozmawia się twarzą w twarz o poważnych rzeczach a nie na gg czy smsem. Dorośli ludzie swoje sprawy załatwiają osobiście. Takie jest moje zdanie, rozmowa rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Nie dzieli was chyba 400km?
to nie mąż powinien przepraszać a jego ojciec, nie przepraszamy za winy, czyny naszych rodziców, bo sa oni dorośli.
dlaczego ona odwołała ślub? Przecież to wasz ślub był, nie kumam, dwoje dorosłych ludzi a decydują rodzice za nich
miejsce męża jest przy żonie a nie przy rodzicach
wiesz co, ręce opadają jak to się czyta.
Nie wiem czy zrozumiesz co napiszę, związek między dwojgiem ludzi polega na tym że idą w jedną stronę i patrzą w tą samą stronę. Mogą mieć inne zdanie, mogą się ze sobą nie zgadzać ale istnieje kompromis. Jeżeli się kogoś kocha, to chce sie o tego kogoś troszczyć, dawać mu bezpieczeństwo nie zależnie od płci i wsparcie. Jeżeli na kimś nam zależy to robimy wszystko by z tą osobą być nie zależnie do nie sprzyjających warunków.
Gdzie zatem miłość twojego męża do Ciebie?
Posłuchaj mnie mieszkałam na początku w mieszkaniu 27m, klaustrofobii się nabawiliśmy oboje, łazienka paskudna. Zaszłam w ciążę, doszła jeszcze jedna osoba i zrobiło się ciaśniej. Obie nasze mamy mieszkanie mają spore, ale mowy nie było by mieszkać z nimi, bo chcieliśmy sami. My to mieszkanie – nazwała bym to inaczej w sumie – wynajmowaliśmy.
Teraz mamy własny domek, nieduży ale własny, nikt się nie wtrąca, bo oboje na to nie pozwalamy.
Nie wiem kochana co postanowisz, ale zastanów się nad jednym, jak pójdziesz do teściów, to zwyciężą i będą mieli nad tobą przewagę, jeśli kiedyś będziecie mieli dziecko to będzie na modłę teściów pewnie. Chcesz w takiej atmosferze wychowywać dziecko? Nie polecam, bo deprecha po porodzie cię zniszczy.
Nie reagowała bym na wiadomości na gg czy smsy, jak mąż chciał by ze mną rozmawiać musiał by się pofatygować do mnie. Z prostej przyczyny bo z tego co napisałaś, ja bym się czuła skrzywdzona. Zostałam obrażona przez teścia a mąż który powinien za mną murem stanąć nie zareagował. To prawda jest to jego ojciec, ale są granice. Dla mnie one zostały przekroczone.
Wiesz polecam tobie psychologa terapeutę by utwierdził Cię w tym że robisz słusznie, nie daj się bo zmarnujesz sobie życie.
Jesteście dorośli.
Mój mąż pracuje do 20- 23 czasem i wraca o 4 nad ranem wraca zawsze do domu, gdzie jest jego miejsce. Nie u mamusi.
Marta popatrz w lustro i powiedz sobie, jestem dobrą osobą, kocham męża ale nie dam się stłamsić i poniżać.
Trzymam za Ciebie
Gobin czego ja pragnę? Chce mieszkać z mężem, mieć z nim dziecko, być na swoim, dorobić sie razem czegoś, zbudować szczęśliwe małżeństwo. Wiem ze to sie nie uda u teściów. On pragnie zupełnie czego innego, zostać u rodziców na zawsze i żyć jak do tej pory, by sie nic nie zmieniło. Moj maź nie liczy sie z moimi potrzebami. Ostatnio stwierdził, ze nie ma worka pieniędzy i nie będzie mi robił zakupów jak do tej pory. Musi mieć na opłaty. Wczoraj sie przyznał ze płaci z rodzicami rachunki na dom po połowie. Znów sie czuje jak piąte kolo u wozu, niepotrzebna. Sam stwierdził ze ma wszystko wspólne z rodzicami a ze mną nic. Nie ma żadnej płaszczyzny która by nas łączyła, poza niknącym uczuciem.
Nie dzieli was chyba 400km?
Mieszkamy od siebie 24 km. Maz dzwoni codziennie i przyjeżdża na niedziele. Nie włączam komputera, nie rozmawiam już na gg. Mu bardzo odpowiada ta forma, bo wtedy ja nie zagaduje go, nie krzyczę, nie widzi moich łez. Moze powiedzieć swoje. Ja nie znoszę takich rozmów. Przez telefon tez ciągle sie kłócimy.
Gdzie zatem miłość twojego męża do Ciebie?
Na to pytanie odpowiada mi, ze mnie kocha. Ja go tez, ale oboje nie chcemy tak żyć.
Chodzę do psychologa sama.
Byliśmy w poradni. Psycholog wysłuchał nas ze znudzeniem, patrzył co chwila na zegarek. Stwierdził ze mój maz nie chce tego małżeństwa, ze nie walczy o nie, jest nim rozczarowany. Zapytał mnie na co ja czekam? Odpowiedziałam ze na cud. Skwitował na koniec: on tutaj nie widzi swojej roli, chyba ze wydarzy sie cud.
Mam ciągle głupią nadzieje, która nie pozwala odejść, ze kiedyś zrozumie, ze zobaczy. Wiec czekam na ten cud jak idiotka. On nic nie robi, odpuścił sobie całkowicie mnie. Nie wiem po co dzwoni codziennie, skoro i tak słucha zrzędzenia. DZieki za wasze wypowiedzi, dodajecie mi sile.
Dalam sobie czas, czekam na zime.Wtedy nie maja dochodu z firmy. Jest sporo oplat stalych, ktorymi w tym roku obciążyli tesciowie meza.On ma studia do zapłacenia, na dwa auta oc, rachunki na dom, księgową, zus itp. Jak nie ma pieniędzy i pracy wtedy teść jest nerwowy. Moze wreszcie uderzy go w “łeb” i rozum mu wróci na miejsce 🙂
Chce miec świadomość jak odejdę ze wykorzystałam wszystkie możliwe środki, ze nic nie da sie zrobic. Moze to głupie. Moze trace czas i nerwy, bo pewnie juz wszytko przesadzone. Głupia nadzieja 🙁
powinien dostac i to porzadnie to moze zaczałby inaczej myslec
trzymam za was
bardzo smutne wszystko to, co piszesz. Chyba lepiej uciekać teraz póki nie macie dzieci, niż później dziecku fundować szarpaninę pomiędzy mamą, tatą i dziadkami.
Pomyśl, jak by się skończyło, skoro jedynym właściwym miejscem na ziemi dla męża jest dom rodziców to nie obawiałabyś się, że także twoje dziecko tam właśnie będzie spędzało większość czasu? I to nie za Twoim przyzwoleniem. Ja niestety znam osobiście rodziców chłopaka, którzy najpierw nim rządzili przez 30 lat (jemu to widocznie odpowiadało) a potem szarpali się chcąc wychowywać jego syna bo przecież synowa jest nikim i do niczego się nie nadaje. Syn był przekonany, że mamusia bardzo dobrze robi, bo przecież świetnie wychowa im (!) syna a dziewczyna nie potrafiła zrobić nic by wyjść z tej sytuacji. Dziecko było dosłownie wyszarpywane z jednych rąk do drugich. Wierz mi, że to o wiele większa tragedia niż rozstanie z kimś, kto i tak nie szanuje twoich uczuć i tak naprawdę nie dba o Ciebie.
Gobin pięknie napisała, że być razem to iść w tę samą stronę. To jedno zdanie powinno dać Ci odpwiedź na każdą wątpliwość.
Marta, Ty sie musisz uwolnić od tego toksycznego związku.
miłość?
małżenstwo?
dla mnie to co Ty opisujesz ani z jednym ani z drugim nie ma nic wspólnego!
pierwszego nie widzę, a drugie to “zabawa” dla dorosłych ludzi, a Twój mąż sie do nich
nie zalicza i najwyraźniej nie zrobi nic by to zmienić.
Chcesz mieć z nim dziecko?
A pomyslałaś co bedzie dalej?
Co chcecie temu dziecku zaoferować? Jakie życie?
Jakie wartości przekazać? Jaki wzór rodziny?
Nie uderzają w Ciebie słowa męża, że ożenił się z Tobą, bo wydawało mu sie, że nie masz nic do powiedzenia, że jesteś ugodowa? Przecież nogi się powinny pod Tobą ugiąć!
Nie masz matki, babki? kogoś w otoczeniu, kto by Ciebie walnał w łeb i obudził?
Nikogo z tzw. jajami, kto by Cię z lekka wybudził z romantycznego snu o księciu, którego nie ma!?
Masz 28 lat, jesteś już “stara”, nie masz tego komfortu, co 18latka…
Chcesz założyć rodzinę? Chcesz mieć dzieci?
To znajdź człowieka, który bedzie Cię kochał i pragnął, będzie chciał spełniać Twoje marzenia, które poprzez miłość staną się i Jego marzeniami. Bądź szczęsliwa!
czas ucieka nieubłaganie… nie marnuj Go.
dziś możesz zmienić wszystko, możesz zrobić wszystko, wszystko od nowa ułozyć…
z kazdym rokiem, który nie wiadomo kiedy zamieniał bedzie się w dekady, będzie Ci trudniej, możesz już nie móc zawrócić,
choćbyś chciała…
po co się unieszczęsliwiać? po co pozwalać komuś się tłamsić? to Cię wyssie, obedrze z szacunku do samej siebie, z radości życia. już czujesz się mała, niepotrzebna, jak piate koło u wozu… to chcesz widzieć co rano w lustrze?
za ile lat przestaniesz się w nim przeglądać? czy już zaczełaś wierzyć w słowa teściów, że jesteś nic nie warta, taka, siaka, owaka? ile lat potem chcesz chodzić po psychologach by znów uwierzyć w siebie, by przypomnieć sobie kim naprawde jesteś? jaka byłaś mając naście, dwadziescia lat? masz w sobie jeszcze cos z tej dziewczyny?
miłość uskrzydla… miłość ma być fundamentem niezachwianym. ma sprawiać, że czujesz się dla kogoś ważna, że kreci Ci się w głowie (na poczatku;) ), ma być przystanią! w takiej przystani mogą zacumować dzieci. miłość to szacunek, przede wszystkim dbałość o siebie nawzajem i o wasze dzieci. z czasem spokój, bez motylków i zawrotów głowy. taka świadomość cuudowna, że dzielisz z kimś życie, że idziesz z nim ramię w ramię, w jednym kierunku i że jest dobrze.
święte słowa 🙂
super to ujęłaś 🙂
Bruni, czytalam chyba z 10 razy co napisalas dlugo myslalam o tym. Obserwowalam i sluchalam meza.Dzis obydwoje doslzismy do wniosku ze nie ma to sensu. Pozarlismy sie o pieniadze.On nie chce mi sie dokladac do mieszkania, zakupow robic i placic, wiecej inwestowac we mnie.
On ma zalatwiac rozwod cywilny i umawiamy sie na spotkanie w sprawie koscielnego rozwodu.
Tylko ja plakalam.On podchodiz bardzo rzeczowo, co komu oddac, co kogo, co zrobic jak itp. Ja sie lamie, i probuje sobie wytlumaczyc ze to dobre, chodz ciezko. Wlasnie nie mam nikogo z jajami, kto by mnie obudzil z tego snu. Rodzice mnie pchaja w to malzenstwo, sa wierzacy nie zunaja rozwodow.
Ja tez trzymam za ciebie chociaz to bardzo przykra sytuacja dla ciebie bo dla twojego M z tego co piszesz to napewno nie, miłosci z jego strony
zadnej!
popieram to co napisałaś w 100 %
Marta nie będzie Ci lekko ale tak jak Bruni napisała wyżej, uciekaj póki możesz bo to nie jest materiał dla męża.
Pamiętaj, że nie ma rozwodów kościelnych, jest tylko stwierdzenie nieważności małżeństwa. Z tego co piszesz to Twój mąż jest bardzo niedojrzały a jego powody, dla których się z Tobą ożenił mogą dać podstawę do orzeczenia nieważności (chociaż ja się na tym nie znam ale daje to jakąś nadzieję). Spotykanie się z nim w tej sprawie nie ma sensu, na Twoim miejscu poszukałabym sobie prawnika, który specjalizuje się w tego typu sprawach i z nim porozmawiała bez obecności męża.
Boże przeczytałam to co pisałaś i nie mogę uwierzyć że jeszcze są tacy toksyczni ludzie jak Twoi teściowie i niedojrzały mąż. No poprostu oczy z orbit my wychodziły momentami….
Kobieto nie daj się, będzie cieżko, będą momenty że będziesz żałować “a może byłoby lepiej ” ale uwierz… Nie było by. Rozstanie to w Waszym przypadku najlepsza rzecz, za jakiś czas będziesz sama twierdzić ze powinniście się już dawno rozstać. Jesteś młoda, masz zdrowe podejscie do zycia i napewno sobie je ułożysz tak jak zechcesz i wkońcu uwierzysz ze jesteś szcześliwą, KOCHANĄ kobietą.
Podobną sytuację miała moja koleżanka… dziś jest szczęśliwą mężatka z innym i ma 2 dzieci. Było jej bardzo trudno na początku, ale dziś nie żałuje i jest szczęśliwa, wie teraz co to miłość, szacunek i bycie kochanym przez drugiego człowieka
oj są są !! i to na pęczki takich… trafić dobrego męża to jak los na loterii 😉
brunka – świetny post – zgadzam się w 100 %
a ty Marta – trzymaj się !! poproś rodziców o wsparcie, rozwód to nie koniec świata… czasem to jego początek !!
Martuś dasz radę, My Cię wesprzemy,kopniemy jak będzie trzeba.
Smutne to wszystko,ale masz teraz obraz Twojego męża,niewartego Twojej uwagi.
Trzymam kciuki,żeby wszystko szybko się skończyło
I czekam na post, w którym napiszesz, że jesteś szczęśliwa…
Dziekuje za wsparcie. Po mału otwieram oczy, dzieki wam, psychologowi. Widze siebie jako osobę naiwna strasznie. Mezowi nie zależy na mnie odkąd powiedziałam ze nie zamieszkam z Teściami. Przedtem bardzo starał wszystko robił. Dla niego najważniejsze sa rzeczy materialne i wygoda. Ciagle mi mowi ze niczego nie musi sie dorabiać. Ma dom. Teraz tylko auto wymienić. itp
Byliśmy u prawnika kanonicznego, powiedział ze mam spore podstawy do starania sie o nieważność małżeństwa. Powiedziała mojemu mężowi ze jest niedojrzały. Poczułam sie lekka po tych słowach, zeszło ze mnie poczucie winy, wyrzuty sumienie i przyszedł spokój.
Nie wiem jak rozwiązać sprawy związane z rozwodem. Mu zależy strasznie na szybkim rozwodzie cywilnym, jedna rozprawa. JUz sie przygotowuje do tego. Boi sie ze go obciążę alimentami, ze bede chciala orzeczenie z jego winy, wiec teraz jest dla mnie mily i chce rostac sie w zgodzie.
Z drugiej strony mi zalezy na koscielnym stwierdzeniu niewaznosci. To trwa min.1,5 roku. Maz nie chce czekac nawet pol roku. Chce najpierw cywilny. Boje sie ze jak bedzie mial cywilny to wtedy nici z mojego kościelnego. On nie chce koscielnego, zaszantarzowalm go jezeli nie ułatwi mi kościelnego nie dostanie cywilnego. Szykuje sie wojna 🙁 jak nie dostanie szybko cywilnego.
Z drugiej strony chce poczekać, az emocje opadną. Wydaje mi sie ze on to robi pod wpływem rodziców. I ciagle ta glupia nadzieja, naiwna, ze sie odmieni. Jak bym mogla sama siebie bym rąbnęła w ta głupia głowę naiwna 🙁
Burdze sie ze snu o księciu, dopiero teraz i to bardzo boli. Trwałam w iluzji jakiejś do tej pory.
Czytam Marta twój wątek, bardzo współczuję oczywiście, że musisz przez to przechodzić. przykro mi zawsze, gdy rozpada się małżeństwo, ale nie jest mi przykro, gdy małżeństwo okazuje się być toksyczne i kobieta musi poświęcić dużą część swojej osobowości by przetrwać jakoś. nie można się godzić na “jakoś”!!!
myslę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. osobiście chciałabym w takiej sytaucji unieważnienia małżeństwa, powinno ci na tym zależeć, jesteś bardzo młoda i to ci się zdecydowanie przyda 😉
życzę ci dużo sił i braku wątpliwości, głowy uniesionej wysoko i godnego życia! kibicuję ci!
a ja mam zupełnie odmienne doświadczenia, małżeństwo dostało unieważnienie po badaniach psychologicznych i krótkich wyjaśnieniach. a nie było tam żadnej ewidentnej patologii, zwykła niezgodność charakterów i niezwykły brak warunków do samodzielnego życia (mieszkali z jej rodzicami, a ona nie chciała się odpępnić, czyli coś jak u Marty, tylko odwrotnie)
wydaje mi się, że ja bym chciała unieważnienia, bo liczyłabym że kiedyś może to być dla mnie ważne, np kiedy spotkam kogoś, kogo pokocham i będziemy chcieli mieć taki ślub. mam taką sytuację w rodzinie i młodzi nie moga się już pobrać w kościele, bo ciężko się wraca do byłych małżeństw po latach.
nie wiem do czego jest zdolny taki mąż jak Marty, ale może warto zawalczyć.
Znasz odpowiedź na pytanie: kryzys malzenski