Donoszę uprzejmie że ja już jestem po laparo. Podam trochę szczegółów, bo pewnie kiedyś komuś może się przydać.
Zabieg miałam wykonany w Tommedzie w Katowicach. Sporo osób namawiało mnie na Silesianę w Bytomiu i dra Blecharza, który ponoć na Śląsku jest najlepszym specem od laparo ginekologicznych, ale jakoś nie chciało mi się tego zmieniać. I chyba dobrze. Przed zabiegiem nie wolno było jeść ani pić przez co najmniej 6h, więc o 15.30 byłam już strasznie głodna. Wymagane badania: morfologia, czas krwawienia i krzepnięcia oraz grupa krwi. Nie wymagane czystość pochwy (choć ja zrobiłam sobie dwa tygodnie temu) ani szczepienia na żółtaczkę (ja już kiedyś się szczepiłam, więc mam raczej nadal odporność). Nie robili lewatywy. Przy przyjęciu oczywiście ankieta, wywiad z lekarzem wykonującym zabieg oraz anestezjologiem i 15.40 byłam już na stole operacyjnym. Może to trochę śmieszne, ale z całego zabiegu najgorszy (chyba:)) był wenflon, bo pielęgniarka musiała się dwa razy wbijać i strasznie mnie to bolało, aż prawie się popłakałam. Oczywiście co było dalej nie wiem, bo spałam, a o 16.40 byłam już z powrotem na sali. Ok.0,5-1,0 h zajęło mi dojście do pełnej przytomności, nie miałam żadnych mdłości ani nawet specjalnie nic mnie nie bolało. Pielęgniarka nawet pytała czy nie podać mi coś przeciwbólowego, ale stwierdziłam, że raczej nie bo i po co jak wszystko jest ok. Jedynie odczuwam ból kiedy zginam brzuch, co jest oczywiste, przecież mam tam świeżo zaszytą dziurę. Właściwie boli mnie tylko ta na pępku, chyba jest to bardziej wrażliwe miejsce. Poza tym mam jeszcze jedną maleńką bliznę po lewej stronie na wysokości miednicy, ale tam mnie raczej nie boli. Szwy mam rozpuszczalne i zrobione artystycznie, tak że blizny będą na pewno maleńkie i słabo widoczne. Do rana nie wolno było wstawać, jeść ani pić. No i troszkę krwawię, ale to normalne.
Po mnie był wykonywany jeszcze jeden zabieg, więc lekarz przyszedł do mnie troszkę później, powiedział że wszystko jest ok: jajniki w porządku, jajowody drożne, macica w porządku, endometriozy nie ma. Wszystko wyczerpująco opowiedział.
Dlatego też nie było nawet konieczności robienia trzeciej dziury, bo do diagnostyki wystarczają dwie.
I jeszcze parę informacji dla osób, które wybierają się na laparo do Tommedu. Warunki dobre, choć bez fajerwerkówi. Sale w większości z umywalką i toaletą, ale ja miałam pecha i leżałam w takiej bez WC, choć było to bez znaczenia, bo i tak do rana nie wolno wstawać. Pielęgniarki miłe, pomocne, przychodziły na każde zawołanie, jedyny minus, że nie ma przy łóżkach guzika do przywołania pielęgniarki, więc trzeba było krzyczeć przez drzwi, a to nie jest zbyt komfortowe, zwłaszcza jak boli gardło po intubacji. To co strasznie mi się tam podobało to, że na każdym kroku o wszystkim byłam informowana i lekarz zawsze na koniec pytał czy mam jakieś pytania i na wszystkie cierpliwie udzielał odpowiedzi. A z doświadczenia (nie tylko w leczeniu niepłodności) wiem, że nie wszędzie lekarze są tak rozmowni. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, punktualnie. Zabieg planowo 15.30, o 15.40 leżałam na stole operacyjnym. Miałam wyjść 8-9 następnego dnia i o 8.30 wychodziłam, czekał gotowy wypis, jedynie musiałam zaczekać 5 minut na L4.
Sumując jestem bardzo zadowolona z zabiegu, choć nie wiem co teraz dalej. Za tydzień mam wizytę u mojego gina i pewnie ustalimy co dalej. Z jednej strony strasznie się cieszę, że wszystko jest ze mną w porządku, a z drugiej strony jeśli wszystko jest OK to dlaczego nie mogę zajść w ciążę? Myślałam nawet, że może lepiej byłoby, gdyby był jakiś drobiazg z gatunku lekko niedrożny jajowód to wszystko byłoby jasne i po udrożnieniu mogłabym spodziewać się, że będzie efekt. A tak dalej nie wiemy, co tak naprawdę jest przyczyną. Czasem boję się, że to nie jest kwestia czasu, tylko komuś musi się nie udać i dlaczego to nie miałabym być ja? I o ile kiedyś myślałam, że jak się nie uda to przecież jest adopcja, tak teraz strasznie chciałabym mieć własne dziecko, zwłaszcza że mój M ostatnio jakoś bardzo zdeterminowany jest i traktuje adopcję jako dopust boży.
PS
Strasznie się rozpisałam, pewnie nie wszystkich będą interesowały szczegóły, ale to też z myślą o dziewczynach, które kiedyś będą szukać info o laparo.
PS 2
Wiolu, bardzo dziękuję za pamięć. To pewnie dzięki Tobie i paru innych osobach, które były ze mną myślami wszystko poszło tak gładko i mnie było raźniej. Całuski 🙂
28 cykl
3 IUI 🙁
Laparoskopia – wszystko OK
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Laparoskopia i co dalej?
Re: A dalej… IV IUI
Elinko, z miłą chęcią się przyłączę, nawet bez objawów. I chętnie będę dyskutować o kupkach i zupkach.
Może więc podeślesz jakiegoś wiruska świeżego specjalnie dla mnie, to może mi też się uda 🙂
3 IUI 🙁
obecenie 29 cykl => IV IUI => czekamy…
Re: A dalej… IV IUI
Specjalnie dla Ciebie (choć jeszcze bardzo nieśmiało) mój pierwszy wirusek(będzie więcej i odważniej jak zobaczę serduszko):
Elinka
Re: A dalej… IV IUI
Takie świeżutkie to muszą mieć magiczną moc. Łykam łapczywie 🙂
3 IUI 🙁
obecenie 29 cykl => IV IUI => czekamy…
Re: A dalej… IV IUI
Dziewczynki, nie wiem czy to mądre, ale zdecydowałam się iść jutro na betę. Może to za wcześnie, bo IUI była w piątek 29.06 i tego dnia chyba pękł pęcherzyk. Ale nie mam już siły czekać, a poza tym boję się, że przez te kilka dni jeszcze się nakręcę, a strasznie boję się porażki. Już widzę, że zaczynam dostrzegać objawy podwyższonego progesteronu, ale to może być od utrogestanu.
Tak więc bardzo, bardzo proszę o zaciśnięcie mocniej kciuków za jutrzejszą betę. Po południu dam znać co i jak.
3 IUI 🙁
obecenie 29 cykl => IV IUI => czekamy…
Re: A dalej… IV IUI
Ewami bardzo ale to bardzo mocno trzymam kciuki i z niecierpliwością czekamy na dobre wieści :))
Ania 14cykl-co z tą prolaktyną???
Re: A dalej… IV IUI
Ewa przeczytałam na bocianie, trzymaj się ciepło :*
Re: A dalej… IV IUI
Ewami w takim razie najmocniej jak to jest mozliwe zaciskam kciuki i czekam na wiadomosci o wysokiej becie
Ania – 36 cykl
Re: A dalej… IV IUI
Dzięki dziewczyny za kciuki. Niestety wynik 1,2 nie pozostawia złudzeń. Najgorsze jest to, że nie wierzę już, żeby następnym razem mogło się udać.
3 IUI 🙁
obecenie 29 cykl => IV IUI => czekamy…
Re: A dalej… IV IUI
Kciuki zaciśnięte!Oj gdyby tak… Ale byłoby pięknie
Elinka i ktosie
Re: A dalej… IV IUI
Ewuś,strasznie mi przykro,naprawdę. Trzymaj się i w żadnym wypadku nie trać nadziei. Przytulam Cię najmocniej jak tylko można.
Sylwia
Re: A dalej… IV IUI
Teraz dopiero doczytałam, ze już dałas znać:-( Trzymaj sie…jakoś
Elinka
Re: A dalej… IV IUI
oj było by cuuuudoooownie!!!!!!!!!!!!!!!
Wiesz Ewa, gdybym ja miała normalne żyły to też bym poszła na betę, idź, pewnie ze to za wcześnie, ale jeśli masz na to ochotę to zrób to!!!! a może to będzie ta beta!!!
buziak 🙂
Re: A dalej… IV IUI
a ja tam nadal trzymam za Ciebie kciuki !!!!!!
Re: A dalej… IV IUI
Aqq, Samuś, Anie obie, Elinko, Bambamku. Bardzo wam dziękuję za ciepłe słowa. Nie ma się co oszukiwać, beta 1,2 to jak by na to nie patrzeć to nie ma ciąży, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że to dopiero 11-12 dpo (właściwie nie wiem jak liczyć czy z dniem owu czy od następnego). Tak więc odstawiam progesteron i czekam na @, bo nie zamierzam zabierać jej na urlop, który zaczynam za kilka dni. Najbardziej boli mnie to, że nic się nie zmienia, żadnego promyczka nadziei. Nawet mój M skwitował to hasłem “Powoli się przyzwyczajam”.
Cóż spróbujemy jeszcze ostatni raz IUI, ale zupełnie bez przekonania i wiary, że może się udać, no a potem chyba tylko IMSI.
3 IUI 🙁
obecenie 29 cykl => IV IUI i znowu porażka ;(
Re: A dalej… IV IUI
A ja tam bede sie trzymac wersji ze beta zrobiona zbyt wczesnie, i wynik nie jest 0, wiec nadal bardzo mocno trzymam kciuki
Ania – 36 cykl
Re: A dalej… IV IUI
Ewa a jak jesteś stymulowana do IUI?
Re: A dalej… IV IUI
Bambamku, IUI miałam teraz na cyklu naturalnym. Ja mam śliczną, regularną, owulację, pęcherzyk w dniu IUI miał 25 mm i pękł chyba zaraz jak wróciłam do domu po IUI, bo tak mnie coś brzuch pobolewał. A byłam potem na usg ok. 40 h później i był wyraźnie pęknięty.
Byłam za to stymulowana do trzeciej IUI Lamettą (3-7dc) i Fostimonem (9-10 dc) i też nie wyszło. Wtedy były chyba 3 pęcherzyki i straszny ból przy ich pękaniu.
3 IUI 🙁
obecenie 29 cykl => IV IUI i znowu porażka ;(
Edited by Ewami on 2007/07/11 22:12.
Re: A dalej… urop i może V IUI
Aniu, beta nie była zrobiona za wcześnie. Może to głupie, ale chciałam sprawdzić nie tylko czy nie ma ciąży, ale czy też cokolwiek się tam dzieje. Ostatnio czytałam, że kiedyś norma bety była do 1,0 ale podwyższono do 5, bo jeśli była pow.1 a poniżej 5 to zwykle zarodek nie utrzymywał się. Tak więc może jest nadzieja…?
A teraz zamierzam troszkę odpocząć. Jutro rano wyjeżdżam na urlop więc troszkę mnie nie będzie, chyba że dorwę gdzieś neta.
I poza tym jeszcze nie wiem czy w związku z wyjazdami nie odłożę kolejnej IUI do następnego cyklu. Nie chcę podporządkowywać urlopu chodzeniu na usg.
4 IUI 🙁
30 cykl => V IUI?
Re: A dalej… urop i może V IUI
czy lekarz proponuje zrobic jeszcze jedną IUI?
Elinka i kropeczka
Re: A dalej… urop i może V IUI
Tak Elinko, lekarz stwierdził, że po laparo należy zrobić jeszcze co najmniej 2 IUI, czyli zostaje nam jeszcze piąta próba (przed były trzy), ale nie specjalnie w nią wierzę.
4 IUI 🙁
30 cykl => V IUI?
Znasz odpowiedź na pytanie: Laparoskopia i co dalej?