zastanawiam się, czy to jeszcze normalne, czy już mały odchył od normy 😉
mam autentycznie hopla na punkcie tego, co jemy, jakie to ma wartości, ile cukru czy konserwantów w sobie i tak dalej…
W sklepach często po kilka minut wybieram każdy produkt, zwłaszcza analizuję wszelkie nowości i te rzeczy, których nie znam.
I często również płacę nieco więcej (a bywa, że i dużo więcej), by kupić produkt lepszej jakości.
Czasem mnie coś zadziwia – np. chrupki kukurydziane z witaminą C – i takich cudów nie kupuję.
Przyznaję, że to już lekka obsesja 😉
Przykładowo:
zamiast oleju – oliwa z pierwszego tłoczenia
mąka tylko żytnia
makaron z pełnego ziarna
jajka “ściółkowe” (od kur z wolnego wybiegu jeszcze w hipermarketach nie znalazłam)
mleko tylko świeże (tzn. nie UHT)
warzywa tylko z rynku w ogromnych ilościach
napoje dla dzieci – zawsze bez konserwantów (bardzo wiele – np. Jupiki – konserwanty ma)
ma ktoś tak jeszcze?
czym się kierujecie wybierając dany produkt w sklepie?
a może jeszcze coś podpowiecie, jakie są zdrowsze odpowiedniki innych produktów?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: lekka obsesja na punkcie zdrowego odżywiania
aż tak jeszcze nie mam 😉
soki ja uwielbiam świeże z marwitu (te jedno- lub trzydniowe)
dzieci jak już to bobofruty piją, a z tych wodnistych kubusie play
kukurydzę z puszki jadamy 🙂 i woda z kranu 🙂
Pod tym względem to jestem nienormalna Ale dużo nawyków wyniosłam z domu, a przyzwyczajenie to druga natura
no teraz masz troszkę za daleko,żeby przyjechać na rybkę 🙂
MNie zaraził mój eko-przyjaciel;)
Ma swoje BIO gospodarstwo-i od niego mamy np. jajka ( od kurki na wolnym wybiegu), mięsa nie kupuję w sklepach tylko z mazurskiej wsi ( mam jeszcze pół zamrażalnika- a teraz znów nowa dostawa będzie), warzywa od teściowej z ogródka ( nie codziennie, niestety), swoja miętka, swoje zioła ( teraz patrzę, jak rosną mi w skrzynkach). Marzy mi się swoja wędzarnia ( do zbudowania na tych moich Mazurach w sumie). No zwracam uwagę, co jem. Aha-od matki i teściowej mamy swoje soki, swoje dżemy. Nie kupuję tych sztuczności, bleeee. Chłopaki chętnie piją czystą wodę.
w usa to samo..czyli organic
niektore rzeczy kupuje bio np kurczaki i wolowine, bo nie jest naszprycowane hormonami, w europie chyba nawet nie mozna, wiec ten problem odpada
czesto kupuje tez jajka organiczne i marchew /bo ta ma tendencje do wchlanania chemii/, i ogolnie czas od czasu rozne nowosci zwlaszcza ze straganow z farm
lubie tez koszernie /czego w ny nie brakuje;)/
To się nawet nazywa 😀
;););)
kilka lat temu widziałam jakie owoce (jabłka konkretnie) “idą” do nutricii
daleko było im do BIO
nie mam fioła, ale też nie jest tak, że obojętne mi to, co jem ja i moja rodzina;
staram się zachowac zdrowy umiar
na szczęście mam swoje kury (jeszcze mi Codex Alimentarius zezwala ;)), w sezonie swoje owoce i warzywa, jabłka przez okrągly rok (z przestrzeganym terminem karencji), dostęp do zdrowego mięsa (małe hodowle);
napatoczylam sie dzis na cos takiego
niby wiadomo ze nie to zdrowe co producent reklamuje jako zdorwe
i bron boze do mcdonaldsa nie zachecam sie wybrac na niedzielna kolacje 😉
ale cos w tym jest
odświeżę wątek, bo tylko trochę mi przeszło od tego czasu z tą obsesją 😉
Mąkę kupuję już jasną – jednak lepsza do naleśników się okazała 😉
Jajka tylko z wolnego wybiegu – już coraz łatwiej takie w sklepach dostać, są duuużo smaczniejsze i podobno nawet zdrowsze (? – nie weryfikowałam tego)
Syropy zawsze kupowałam z Herbapolu, ale odkąd odkryłam takie: już Herbapolu nie kupuję 🙂
W tym roku zrobiłam sobie własny keczup, przecier pomidorowy i sos słodko-kwaśny i już wiem, że za rok zrobię tego dwa razy więcej
Odkryłyście ostatnio jakieś ciekawe produkty?
Na marginesie: czy ktoś wie, czy brązowy cukier jest lepszy (tzn. zdrowszy) od białego i jak tak to dlaczego?
Morana a mi odbija coraz bardziej 😀
Mąka – tylko pszenna, żytnia,orkiszowa, pełnoziarniste
Chleb – samodzielnie pieczony
Nalesniki – tu mi zostało z Ducana – miele otręby plus jajko i trochę wody – dzieci uwielbiają
Makaron ciemny – dla nas bez różnicy smakowej
Słodzenie dalej białym cukrem plus miód
W swojej aktualniej diecie wyeliminowałam mleko i u dzieci tez się staram pomału i ograniczam mięso
Zamierzam zrobić sos pomidorowy i dzemy i znowu na 2 lata sok z malin sama 🙂 No i sos paprykowo-czosnkowy – oszalałam (ajwar)
Wcześniej jakoś wątek przegapiłam…
Mnie ostatnio coraz bardziej odchyla ;)… Nawet ostatnio za samodzielne pieczenie ciast i ciastek się wzięłam, żeby dzieciom margaryny nie serwować w kupnych!
Do smażenia – sama wytapiam smalec z kaczki lub gęsi.
Jaja – ściółkowe lub od zaprzyjaźnionych kur (200 km po nie jadę)
wędliny – tylko ze znajomej świni (znowu prawie 200 km tylko w inną stronę niż jaja) – biorę od razu ćwiartkę świni w wyrobach. Specjalnie duży zamrażalnik na tą okazję kupiłam…
Namierzyłam myśliwych i zamawiam u nich dziczyznę.
Syropy dostaję swojskie od Taty.
Ogórki i żur kwaszony (bez octu!) od teściowej
przeciery pomidorowe od cioci
W tym roku sama dżemy truskawkowe robiłam.
Jogurty kupuję naturalne i mieszam z owocami lub miodem.
Serki homo tylko te bez dodatków.
…..I co z tego, jak większość rzeczy jemy w placówkach – my (dorośli w barach, dzieci w szkole/przedszkolu…)
Syropy głównie domowe – z kupnych tylko TENCZYNEK – bo część nie ma w składzie kwasku cytrynowego i te właśnie kupujemy.
Mięso lubię upiec. Nadal unikam serwowania czegokolwiek z puszki/kartonu – choć był miesiąc, że dzieci raczyły się takimi soczkami
Teraz mamy zamówione pół prosiaka i domowe kury bo chłopcy lubią drób. Jaja tylko ściółkowe/wolnowybiegowe. Część owoców/warzyw z ogródka babcinego, a już najlepiej z działki ze 40 km od W-wia. Dżemy dla chłopców głownie domowe. Ciasta zawsze robiłam sama (ze względu na margarynę, konserwanty), chleb czasem piekę, ale u nas mało je się pieczywa/ziemniaków.
Dla dzieci do słodzenia – miód z pasieki (kupują im moi rodzice), ja fruktoza, Tylko T używa ciutek cukru. Makarony durum.
Cokolwiek nie kupuję to najpierw czytam etykietkę. Nie przejdzie nic z beznoesanem, kwaskiem cytrynowym, innymi zaprawiaczami.
Jogurty/kefiry pijemy głównie my – chłopcy skazowcy więc zupy niczym nie zaparawiane.
Odkryłam dzięki mamie koncentrat pomidorowy FRUBEX – jak domowy. Bajeczny w smaku, naturalny, wszystkie inne mogą się schować
Poszukuję teraz przypraw do dań bez sztuczności. Te, które warto kupić bo są fajne i bez wzmacniaczy/kwasków będę pomału wklejać 🙂 A co 😉
-FIT-UP-y wszystkie – mimo śladowych ilości dwutlenku siarki
–
–
+ coś jeszcze z tej serii…
– VEGETA NATUR i wszystkie przyprawy z tej serii
Odniosłam wrażenie, czytając Twoją wypowiedź jakbyś czuła, że nie pasujesz do otaczającej Cie rzeczywistości i się tego wstydziła 🙂 Nie ma czego!
Nawyk zdrowego odżywiania jest bardzo dobry. Bardzo dobrze, że dbasz o to co jesz ty i Twoja rodzina. Ja mam tak samo.
Największym problemem w takim odżywianiu jest to, że prawie każdemu z domowników trzeba przyżądzić troche inne jedzenie 🙂
Np mój mąż, z uwagi, że uczęszcza na siłownie, ma diete bogatą w białko i węglowodany, a ja moge jeść nieco inne produkty.
Wiadomo, że najłatwiej podjechać do FastFooda i zamówić żarcie no ale jest to nie odpowiedzialne w stosunku do naszego zdrowia – niektóre rzeczy uwidaczniają sie po większym czasie.
Tak czy siak…Gratuluje podejścia i oby więcej takich świadomych kobiet 🙂
Przyłączam się do Was dziewczyny, ja też świruje na punkcie jedzenia, warzywa ze swojego ogródka, owoce z sadu, nie pryskane, bez konserwantów. Z nich robie weki i przetwory na całą zimę, wedlin wogóle w sklepach nie kupuje, pieke mięso. Moi teściowie maja gospodarstwo na wsi więc od nich mamy świeże mięso wieprzowe, jajka, mleko, ser biały. W sklepie na sniadanie dokupuję tylko pieczywo, do obiadu w sumie raz na jakis czas mięso jakieś dla urozmaicenia. Staram sie zdrowo odżywiać, pizzę, frytki jemy raz na kilka miesiecy,
a gdzie kupujesz? szukałam dzisiaj w BOMI, ale nie znalazłam.
kupiłam kiedyś, już z 2 lata temu, ale jakoś tak nie bardzo mi podpasowała Wydawało mi się, że nic nie daje smaku – a do zup głównie używałam.
Ostatecznie mam w domu zwykłą vegetę, której płaską łyżeczkę wrzucam do zupy – jakoś tak inaczej mi ni smakuje Wszystko inne przyprawiam prostymi pojedynczymi przyprawami (sól, pieprz, papryka, ziele ang etc)
no niestety
nie mam złudzeń, że w przedszkolu np. mięso mielone na pulpety jakieś przyzwoite jest…
A te podwieczorki Wafelki czekoladowe albo serki homogenizowane, które w składzie prawie samo E-ileś-tam mają…
cóż to za cudo? 🙂
Dałam przepis na ksiązce kucharskiej 🙂
Polecam jeszcze
Przyprawę
Kotanyi – Pesto z bazylią i pomidorami
Nie ma żadnych chemikaliów i jest niezła 🙂
W Chacie Polskiej. Jak jest promocja to taki większy slik ze 2 zł kosztuje A jest pyszny, słodki jak z prawdziwych pomidorów. Jak mam użyć pudliszek czy czegoś w tym stlu to mi słabo
Vegety nie używam. Nic co ma glutaminian, benzoesan nie przejdzie. A lepsza ta VEGETA NATUR niż sam wywar z solą i ew. ziołami – bo tylko takie zupy mogą jeść moje dzieci.
Takie?
A gdzie to można kupić? I Czy ma cukier w składzie? Do pomidorów to pewnie ma, co ja się łudzę
Znasz odpowiedź na pytanie: lekka obsesja na punkcie zdrowego odżywiania