Takie mnie naszło luźne pytanie – bo wiem, że zlot jest tylko w babskim gronie…
jednak z drugiej strony patrząc DI to również mężowie, dzieci…. dlatego chciałabym się dowiedzieć jak zapatrujecie się na pomysł zlotu, powiedzmy 2-3 dniowego, w okolicach jakiegoś dłuższego ustawowo wolnego, RAZEM z rodzinami – mężami, dziećmi…
Jak wiele z Was przyjechałoby na taki zlot – jakieś spacery powiedzmy po górach (czy nad morzem) wspólne zabawy z dziećmi, jakieś konkursy dla dzieciaków, wyraj, zabawa i szaleństwo a wieczorem ognisko, kiełbaski…?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Luźne pytanie na temat zlotu….
A ja myślałam, że tylko moja tak śpiewa… widocznie rocznik 2006 tak ma;).
Mój mąż był ze mną w zimie na zlocie rodzinnym z morszczakami. W dzień chodziliśmy na sanki, na kulig, dzieci bawiły się i rysowały z innymi dzieciakami (nawet konkursy były!)
Po południu mąż przejmował dzieci na 2-3 godziny a ja szłam na wykłady i prelekcje (dzieciaki czasem też bo one lubią rybki).
Wieczorem jak chłopcy byli zmęczeni kładłam ich do łóżek i mąż z nimi zostawał godzinkę, żeby upewni się, że śpią.
Potem schodził do mnie na dół na imprezkę (tyle, że on w wersji bezalkoholowej bo opiekował się dziećmi). Co godzinkę sprawdzaliśmy czy śpią a chłopcy wiedzieli gdzie jesteśmy więc gdyby się obudzili przyszliby na dół.
Fajnego mam męża, prawda? 🙂
Rewelacja!
Jeszcze tylko zdjęcia poprosimy, żeby mu odpowiedni strój dobrac
masz już jakiś pomysł???
Nawet kilka. Jestem pewna, że małżonkowi Sole się spodobają
moje forum=mój zlot
tyle w temacie
sie podpisze!
o nie nie 🙂 ona tak potrafi od rana do wieczora. i zaczyna śpiewać nie tylko to co nauczy się w żłobie czyod nas w domu. ale zaczyna sama wymyślać teksty i podkładać sobie
pod jakies tam melodie.
chyba ciężko zorganizować coś tak wielkiego…
wolę te nasze zloty
mój T jest idealny na takie wypady, dobrze znosi podróż, zasypia bez problemu w nowych miejscach… i jest bardzo pogodnym dzieckiem…
na wyjazdach kładę go ok 21-j, włączam nianie i bawie się ze znajomymi… jedno z nas (mąż albo ja)zawsze na trzeźwo… na zmianę 🙂
a ja uwazam ze ne cięzko. poprostu z grubsza rzucic termin i miejsce i kto chce jedzie, np na weekend. Nawet jak sie 10 mam spotka to super. 35 dzieci 35 męzów i 70 dzieci to by była przesada…
w sumie to i racja.
moja lużna odpowiedz : NIE 😀
Stasiek wczoraj śpiewał bite 2 godziny
ten rocznik z pewnością tak ma
😀
U nas podobnie, tworzy takie teksty i melodie, że padamy ze śmiechu.
a mój mąż w ogóle nie pije, więc się zmieniać nie muszę 😀
mój szwagier też z 2006
i kurcze coś w tym jest
bo on wiecznie śpiewa
zwykle jakieś swoje teksty własnie
ale od kilku dni śpiewa “Pan kiedyś stanął nad brzegiem….”
Mój Eg rocznik 2007 również non stop śpiewa. Aktualnie jest na topie piosenka o “rzece”….
Która brzmi tak: a te dni ciszy, które dzielą nas podpowiadająmi złe obrazy…muszęto przespać, przeczekać…. a jutro znowu pójdziemy nad rzekę
Odnośnie zlotu z rodzinami – jak dla mnie może być. Myślę, że mogłoby być fajnie.
Ale tak szczerze to wolę się sama wyrwać z domu.
Zresztą mój chłop w ogóle nie czuje tego klimatu.
A moja ma bardzo różnorodny repertuar 😀 W tym leci takimi piosenkami :
“Niepojęta łaska”
Ale i na ludowo jedzie:
” Oj siano siano zmuliła woda, gdzie się podziała moja uroda??
Moja uroda po świecie chodzi i ładnych chłopców za sobą wodzi ” 😀
I nie mogę razem z nią spiewać bo ona to właśnie robi 🙂
Moja J. 2005 r. ostatnio śpiewa hymn
Usłyszała w niedzielę w tv i potem cały dzień leciała tym repertuarem 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: Luźne pytanie na temat zlotu….