czesc dziewczyny, nie przypuszczalam, ze bede musiala zagladac do tego dzialu forum. Jeszcze pare dni temu bylam w 8 tyg ciazy. A teraz jestem pusta i bardzo smutna. Wszystko zaczelo sie od malego plamienia w niedziele. w poniedzialek zglosilam sie do lekarza, a tem mnie skierowal na usg w srode dopiero. Nie dostalam zadnych tabletek, hormonow itp bo mi powiedziano ze plamienia sie zdarzaja i ze jak mam poronic to i tak poronie. W srode poszlam na usg. caly czas mialam plamienia. Powiedziano mi ze wszystko wygloda ok, ale jeszcze nie slychac bicia serca bo plod jest za maly ( 7 tydz) i ze mam wrocic za tydz. Z nadzieja z sercach wrocilismy do domu. Zjadlam obiad i dostalam krwotoku. Pojechalam z powrotem do szpitala. Tak polozyli mnie do lozka na noc i dali kroplowke. Rano krwawinie troche ustalo, odeslali mnie do domu. Wieczorem znowu sie nasililo, ledwie dojechalam do szpitala, cala bylam przesiaknieta krwia. Czerwona krew i mnostwo skrzepow. Znowu mnie polozono do lozka, dali kroplowke i zmierzyli cisnienie.
Rano mialam isc na usg. na grugi dzien krwawienie troche zelzalo, ale zaczelam miec jakies skurcze, ktorymi nikt sie nie przejal. O 15 zrobiono mi usg, i stwierdzili ze juz nie widac sladow plody, i ze moge isc do domu bo macila jest czysta i NIE POTRZEBUJE LYZECZKOWANIA nawet. Przyjechalam do domu podnioslam mojego 2letniego synka i poczulam ze cos ze mnie wychodzi. Pobieglam do lazienki i urodzilam moje dziecko. Mialam go w rekach, plod wielkosci kciuka, widialam zaczatki kregoslupa. Doznalam szoku. Nie wiedzielismy co z tym zrobic. Nie moglam przeciez wyrzucic do kibla.
spalilismy go potem w ogrodzie.
Najgorsze jest to, ze nie rozumiem jak oni mogli stwierdzic ze juz tam nic nie ma i nie potrzebuje mnie nawet wyczyscic, skoro godz pozniej urodzilam plod. Teraz sie martwie czy ciaza moze sie oczyscic tak samoistnie czy zawsze jest konieczne lyzeczkowanie. Boje sie zebym nie dostala jakiegos zakazenia. Niestety mieszkam w Angli i tu sa jakiej kretynski procedury i nie moge sobie pojsc chociazby prywatnie na usg i sprawdzic wszystko jeszzce raz dla wlasnego spokoju. Czy macie jakies informacje jak to jest w tym lyzeczkowaniem.
Pozdrawiam serdecznie
Joanna
6 odpowiedzi na pytanie: lyzeczkowanie
Re: lyzeczkowanie
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty 🙁
Ja miałam łyżeczkowanie w 10 tc. Ale wiem, że jeśli macica sama się oczyści to jest lepiej. Tak mi mówił lekarz. U mnie niestety nie było szans na samodzielne oczyszczenie się macicy. Nawet po podaniu tabletek poronnych leżalam z nimi przez 12 godz i nic prawie samo się nie usunęło. Miałam tylko koszmarnie bolące skurcze i lekarz po 12 godz mojej walki stwierdził, że dłużej czekać nie może i zabrał mnie na zabieg. Wówcza byłam załamana, ponieważ nie chciałam iść jeszcze na zabieg. Wszyscy w koło (lekrze i pielęgniarki) mówili mi, że lepiej, żeby jak najwięcej samo się oczyściło, ale u mnie to nie było łatwe. Zabieg i tak by mi zrobili, ale mieli nadzieję, że natura sama sobie w większości poradzi.
Myślę, że nie masz się czym martwić. Jeśli nic więcej się już nie zadziało po poronieniu to wygląda na to, że u CIebie organizm usunął cały płód bez pomocy narzędzi. Wiem, że to boli, ale mam nadzieję, że już niedługo powróci do Ciebie znów nadzieja. Jeśli dostaniesz następną miesiączkę to w pełni się upewnisz, że wszystko wróciło do normy. Ja dostałam miesiączkę po zabiegu dopiero po ok 35 dniach, ale lekarz mówił mi, że tak będzie, że się trochę wydłuzy cykl na początku. Bądź dobrej myśli. No i jeśli udałoby Ci się pójść na usg, to skorzystaj i sprawdź.
Aneta i
Re: lyzeczkowanie
Wiem co czujesz, przeszlam to samo a moze wiecej.. To bylo moje 2 poronienie, w obu przypadkach mialam lyzeczkowanie z tym ze po ostatnim zabiegu tak jak ty mialam 3 godzinne bole a potem urodzilam plod w toalecie. Bylam pozniej u paru lekarzy i wszyscy zgodnie twierdza ze tak sie zdarza i czase lepiej jest usunac za malo niz za duzo
Re: lyzeczkowanie
Joanno, szczerze wspolczuje przytulam i lacze sie w bolu
Ja trafilam rowno 2 tygodnie temu w niedziele z plamieniem podbarwionym krwia, dostalam gore lekow rozkurczowych, a w poniedzialek z rana usg. Niestety… Podali mi leki, ktore zadzialaly po 2 godzinach. Mimo ze macica zaczela sie oczyszczac sama popoludniu zrobili mi lyzeczkowanie. We wtorek wyszlam do domu. W sumie nie wiem czy te lyzeczkowanie bylo konieczne. Chyba wolalabym go nie miec – lyzeczkowanie niesie pewne ryzyko, ktore moze wplywac na plodnosc kobiety. Niestety u nas chyba zazwyczaj lyzeczkuja.
Jesli zechcesz porozmawiac – odezwij sie na priva.
Ula i Emilka (2 8/12)
Re: lyzeczkowanie
Dokładnie, łyżeczkowanie niesie ze sobą pewne ryzyko problemów z późniejszym zajściem w ciążę. Ja strasznie się tego bałam, że ten zabieg może uniemożliwić zajście mi ponowne w ciążę. Tym bardziej, że lekarze cały czas mówili, że lepiej, żeby organizm sam się oczyścił…
Aneta i
Re: lyzeczkowanie
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.Ja też miałam łyżeczkowanie juz dwukrotnie, pierwszy raz w sierpniu zeszłego roku,drugie w maju tego roku. Niestety dwa razy ciąża obumarła.Lekarze nawet nie wspominali o samoczynnym oczyszczaniu sie macicy. Po przyjęciu do szpitala od razu podano tabletki poronne i czekałam na bóle. Pamiętam że za drugim razem miałam koszmarnie bolące skurcze i lekarz po kilku godz walki stwierdził, że dłużej czekać nie może i zabrał mnie na zabieg.Iza
Re: lyzeczkowanie
dziewczyny, dziekuje za wsparcie.
Jakos sobie radze z tym wszystkim i tlumacze ze lepiej teraz niz pozniej, skoro ciaza byla nieprawidlowa. Na szczescie nie zalamalam sie i juz mysle o ponownym zajsciu w ciaze. Tym razem bedzie dobrze. Swoja norme na poronienia juz wyrobilam. Jutro ide na usg, mam nadzieje ze mi potwierdza ze juz wszystko sie samo oczyscilo. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Joanna
Znasz odpowiedź na pytanie: lyzeczkowanie