czyli bycie mamą dwulatka.
wieczorami Kubę usypia mąż. dziś po pół godziny skapitulował. akcję “usypianie” przejęłam ja. przytuliliśmy się do siebie z Kubusiem, głaskałam Go po główce, On głaskał mnie. dałam Mu buzi w policzek, a On odwrócił się i pocałówał mnie w dziobek. sam z siebie, niczym nie zachęcany. kołysanka, którą Mu nuciłam była pełna fałszywych nut, głos drżał mi ze szczęścia, że moje dziecko pokazało, że po prostu mnie kocha…
zaraz potem nastąpił raptowny zwrot sytuacji. Kuba postanowił rozpocząć swój rytuał niezsypiania – wstawanie, stawanie na głowie, to znów kładzenie się obok, wydawanie z siebie wszelakich znajomych odgłosów, znów wstawanie i tak w kółko. po pół godziny stwierdziłam, że nie dam rady przy każdym usypianiu Go przeżywać taki cyrk. przytuliłam Go mocno i nie puszczałam chociaż On wrzeszczał, darł się, kopał i walił łapkami gdzie popadnie. po kilku minutach uspokoił się, ziewnął jakby nigdy nic, przytulił mnie i usnął. czytałam gdzieś, że sposób przytrzymywania w objęciach na siłę jest dobrym sposobem na pokazanie dziecku, że o niektórych rzeczach czasem decydują rodzice. jest to poniekąd rozwiązanie siłowe, ale nie wiąże się z bólem, tak jak klapsy. do tego forma przytulenia pokazuje dziecku, że pomimo niewygody sytuacji w ramionach rodzica może czuć się bezpiecznie – że skoro pokonują jego złość mogą pokonać wszystko, co mogłoby być skierowane przeciwko niemu. i chociaż moje postępowanie jest zgodne z tymi zasadami to i tak mi źle. tak oto łzy szczęścia w kilka minut zamieniają się w łzy bezsilności. fajnie jest być mamą. ciężko jest być mamą.
ściskam Was mocno…
42 odpowiedzi na pytanie: łzy szczęścia / łzy bezsilności
link do artykułu
[Zobacz stronę]
co myślicie o tej metodzie?
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
A co by było, gdybyś go wsadziła do łóżeczka i tam miał zasnąć? Ja zaczęłam to w ciągu dnia stosować. Wtedy jest jasno i mały się nie bał. Kładłam, trochę pobujałam i wychodziłam. Trochę pomarudził i zasypiał. I tak go nauczyłam, że teraz i wieczorem nie ma większych problemów z usypianiem, bo pamięta nie takie straszne zasypianie w łóżeczku za dnia.
Re: link do artykułu
chyba nie miałabym na to siły…
artykuł ciekawy, ale jakoś poczułam się po nim bardzo mała;
[i]Ewa i Krzyś (2 lata i 8 mies.)
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
Jego łóżeczko jest połączone z naszym tzn. nie ma barierki z jednej strony. śpimy praktycznie we trójkę i wiem, że Jemu bardzo ta bliskość pasuje (w nocy czasem wchodzi między nas). do tej pory usypiał w 2 minuty, ale od kilku dni mamy istny sajgon. wydaje mi się, że to zęby, ale nawet apap nie pomaga. nie bardzo wiem co robic. kiedy pozwoliłam mu nie spać w południe już od 17:00 była jazda do samego wieczora – chodząca maruda… za kilka dni pewnie Mu przejdzie (w te wakacje przechodziliśmy już takie jazdy).
tak naprawdę to chciałam się troszkę wyżalić. chodzę ostatnio non stop zmęczona. nikt nie rozumie Go tak jak ja i nikt nie ma ochoty zajmować się Nim dłużej niż parę minut bo, co tu dużo gadać, Kuba przechodzi książkowy bunt dwulatka…
Re: link do artykułu
przytrzymując Go nie raz mam ochotę puścić i dać mu robić co chce. ale cały czas do Niego mówię, tulę, głaszczę po łapkach. a On po kilku minutach przerywa wrzaski i wtula się we mnie jakby nigdy nic…
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
podobno rodzicom nic nie będzie oszczędzone:) tak mówi Biblia…
mój, gdy próbowałam go przetrzymać dawał mi z baniaka. i cóż – wygrywał, bo głowę ma twardą:)
Beata&Patryk(03.03.03)
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
ja też chodzę posiniaczona. nikt nie uwierzyłby, że to dzieło dwulatka…
Re: link do artykułu
na szczęście okres ostrego buntu już za nami (ciekawe jak długo potrwa taka sielanka); naprawdę zastanawiam się, czy taka metoda poskutkowałaby na Krzysia… i czy ja dałabym radę? ja raczej choleryk jestem…
mam nadzieję, że nie będę musiała wypróbowywać 🙂
[i]Ewa i Krzyś (2 lata i 8 mies.)
Re: link do artykułu
trzymaj kciuki za mnie. co bym nie musiała odwiedzać pobliskich Tworek…
Re: link do artykułu
Jak czytam, to brzmi sensownie, bo oparte jest na czułości i nieopuszczaniu dziecka w trudnej chwili, a jednocześnie pokazaniu, że jednak jest ktoś silniejszy od niego, na kim może się oprzeć, ale… czy miałabym siłę robić to kilka godzin?? 🙂
Tobie się udaje i jeśli jest to dobry sposób na małego, to czemu nie.
Z drugiej strony piszesz, że to być może przez zęby, ale jednak po jakimś czasie się uspokaja i łagodnieje, więc to chyba raczej właśnie takie objawy buntu, o jakich piszą w tym artykule. Jeśli tylko dziecku nie dzieje się krzywda, to wszystko jest dobre, żeby poskromić jego złość, strach, załagodzić poczucie opuszczenia.
Re: link do artykułu
kilku godzin na pewno bym nie wytrzymała. na razie kończy się na kilku minutach, a i tak przez ten czas odchodzę od zmysłów…
a jak Wasze walki pieluchowe? Maciek skapitulował czy dalej pokazuje co potrafi?
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
Pociesz się, że jeszcze trochę i z baniaka będzie dawał przedszkolankom a nie Tobie (Beatko, to było piękne )
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
a ja będe zarabiać wyłącznie na wysokie odszkodowania
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
u b e z p i e c z e n i e OC wykupisz, kochana
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
przy Kubie naliczą mi chyba z 1000% zwyżki
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
… a co to jest… łóżeczko…? 😉
Mateuszek (2 lata)
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
hehehe
to jest taki wynalezek dzięki któremu matka może się swobodnie wyciągnąć na własnym łóżku; pamiętasz jeszcze?
[i]Ewa i Krzyś (2 lata i 8 mies.)
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
To jest taki wynalazek, który nie pozwala dziecku o 6.00 rano latać z gołą klatą po wyziębionym mieszkaniu
Ma także inne praktyczne zastosowania…
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
Nie bardzo 😉 my nawet nie mamy lozeczka 😉
Mateuszek (2 lata)
Re: łzy szczęścia / łzy bezsilności
super nadaje się też do budowania namiotu 🙂 wystarczy przykryć kocem i można przez pól godziny poczytać gazetę
[i]Ewa i Krzyś (2 lata i 8 mies.)
Znasz odpowiedź na pytanie: łzy szczęścia / łzy bezsilności