Zastanawiam się czy tylko ja jestem nienormalna, czy wszystkie to mamy. Kładę się wieczorem, mój kochany 3- latek przy mnie i zaczyna się… Jutro idzie z Nianią nad jezioro – stoi na brzegu, potyka się, tonie…
Idzie po ulicy nagle wybiega pod samochód…
Gubi się po Niania go nie upilnowała.
Jedzie z dziadkiem do Mc Donalda – na pewno poparzy się, bo ktoś wyleje na niego kawę, albo spadnie ze ślizgawki….
Może któraś z was ma lepsze wynik. Boże daj wytchnienie…
Gosow
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Makabryczne wizje
Nam sie Malgosia w Splicie zgubila. Ludzi jak mrowek, a my latalismy jak wariaci za nia. Na szczescie dosc szybko sie odnalazla – jakis stragan przyciagnal jej uwage. Tuz obok tego miejsca, gdzie byla, wisial plakat z zaginiona Madeleine. Az mi ciarki wtedy przeszly po plecach…
Dziewczyny ale jak o tym nie myslec. Ogladasz wiadomosci, czytasz gazety, widzisz co sie dzieje, drogi, pijani kierowcy, u mnie jeszcze gorzej bo pelno kierowcow nacpanych, widze jak jezdza,slysze na okolo co sie dzieje. Mam sie nie martwic?
Ogladamy scenki w tv cos w rodzaju Smiechu warte.
Dziecko kreci sie na fotelu i laduje dwa metry za glowa uderzajac w ziemie,
Jedzie na rowerku i z tylu ojcec je pcha, cala scenke nakreca matka, ojciec macha do matki nie widzi olbrzymiego kamienia i dziecko laduje glowa w kamien,
itd
Widzialyscie te scenki?
Bardzo popularne, do smiechu, z dziecmi, zwierzetami lub doroslymi?
JA sie nie smieje, mnie przeraza beztroska i glupota rodzicow.
JA sie nie smieje, martwie sie czy dziecku nic sie nie stalo.
Moze przewrazliwiona jestem, ale nie dalam podrzucac dziecka jak bylo male do sufitu ( nie raz widzialam takie scenki konczace sie tragedia)
Martwie sie.
Mam schizy
Mam schizy bo widze co sie dzieje na okolo.
Wiem ze chwila nieuwagi moze mnie kosztowac bardzo duzo.
Wiem ze nie myslac co sie moze stac zlego nie wyeliminuje zagrozen ktore moglabym spokojnie wyeliminowac.
Ten, kto się kompletnie się nie boi chyba nie posiada wyobraźni…
A ta czasem się przydaje;)
Np. na bank przydałaby się pewnej parze, która będąc w agroturystyce spuściła z oka swego 1,5 rocznego synka. Tyle, że tam było oczko wodne a dziecko sobie odpełzło- i już nie zdążyli. Do domu wrócili we dwoje.
A może obawa przed takim zdarzeniem uchroniłaby malucha od śmierci? pewnie też “nie zakładali czarnego scenariusza”. Takie rzeczy się dzieją.
( mój mąż miał wtedy ze 20 lat i był tam obecny- i sobie przysiagł, że jeśli będzie miał kiedyś rodzinę, to nigdy, przenigdy nie będzie miał oczka wodnego koło domu;)-nadal zdanie podtrzymuje)
to ze o dzieci sie martwimy to chyba nic dziwnego. gorzej jesli to zostanie w nas jak dzieci beda mialy po kilkanascie(dziesiat) lat:)
ale jak to mowia lepiej dmuchac na zimne:)
edytuje zeby zapytac czy wasi faceci tez tak sie zachwuja?? ja czasami mam wrazenie ze moj malzon jest na podobnym etapie rozwoju co moj trzylatek… zwlaszcza jak sie razem bawia… wogole wydaje sie nie myslec o niebezpieczenstwach i tak sie zachowuje jakby nie wiedzial ze cos sie moze stac… i zazwyczaj ich zabawa konczy sie placzem…
Mamy raczej oczy oczy dookoła głowy oboje.
A martwić się będziemy zawsze- przegibane…;)
Zgadzam sie i z poprzednia i z ta wypowiedzia Twoja
Przegibane!!!
A niestety jest wielu takich ojcow – chlopczykow. MAtki raczej wszystkie sa bardziej odpowiedzialne, ojcowie zadko.
Moj maz nie jest juz chlopcem, wychowal dwoch swoich braci, wie jakie zagrozenia moga czychac na dziecko. RAczej jest roztropny w zabawach choc czesto zabawy koncza sie placzem bo jednak mezczyzni maja nizaprzeczalna zdolnosc i chec do zabaw silowych, niebezpiecznych na granicy ryzyka, MAja to w genach. NA to juz nic poradzic nie mozna, jedynie pilnowac zeby nie przekroczyli granicy ryzyka.
Wczoraj obserwowalam matke siedziaca w pizzerni przy stoliku z przyjaciolmi, dziecko bawilo sie pod stolem, obok, niedaleko, dalej itd. Matka ani razu nie spojrzala na dziecko, tak jak by o nim zapomniala. JAkis 5 lat mialo a stolik byl na placyku obok drogi, bez zabezpieczen wookolo ogrodka. Ludzie sa bezmyslni. Rok temu w tej pizzerni na tej ulicy samochod potracil chlopczyka lat 8.
racja,racja:):)
wiadomo wyobraźnie trzeba miec przy dzieciach “trzy kroki do przodu”….
jak widze ze młody wchodzi na jakąs wielka zjeżdzalnie to nie widze go oczami wyobraźni spadającego ale mówie zeby uwazał,trzymał się dobrze bo spadnie…. u mnie to chyba tak działa…
chyba dzieki takiemu podejściu nie mam juz wrzodów i nerwicy:):)
Często mi się zdarza miec takie wizje, np. że córka mi spadnie z kolan i rozbije sobie głowę o podłoge, albo że syna mi ktoś porwie w supermakecie. Nie jestes sama tez mam takie schizy:( Plus do tego moja wyobraźnia działa.
Mam takie wizje od dawna i nie tylko dotyczące dzieci ale i męża. Juz kilka razy tak sie nakrecałam ( zwłaszcza jak wyjeżdżał w trasę ) ze śniło mi sie ze go pochowałam a na trumnę rzucałam swoją obrączkę, normalny obłęd.
Często widze jak mi młodsze dziecko ktos porywa, ze przechodząc przez ulice wali w nas samochód a ze ona w wózku to “idzie na pierwszy ogień “, podchodząc do ulicy zawsze staje daleko od ulicy zwłaszcza na jedym przejsciu w naszym miescie gdzie na zielonym swietle dla pieszych zycie straciło kilka osób.
Mam wizje ze wpadnie pod samochód bo ucieka i nie chce sie dac za rękę chwycic czasami.
Starsza jak wraca ze szkoły przez ruchliwą bardzo ulice ( pomiomo swiateł ) ze ją samochóe przejedzie.
I tak pewnie całe życie…..moja mama nadal sie o nas martwi i nam to mówi ale nie zachowuje sie jak psychopatka trzymająca nas w pewien sposób pod kloszem, za co jestem, byłam i bede jej wdzięczna.
Za to ze potrafiła nam zaufac i uwierzyc w to ze my tez myslimy powaznie i chcemy zyz długo nie wystawiajac sie na zbede ryzyko.
Może mi sie tez uda byc taka matką (bardzo bym chiała )
a propos…dzis moja mam wracajac z pracy widziala,jak na przejsciu dla pieszych chlopa przyladowal w kobietez dzieckiem,takim 4 letinim,na szczescie nie jechal szybko….pani padla na kolana dzieko sie odbilo od niej… Nie wiem co bylo dalej,ale one bylu 1 metr przed chodnikiem… Na pasach…i jak to sie nie stresowac!!!
Powiedzcie mi czemu mają służyć takie “wizje”? Przecież to jest “ciężkie” psychicznie.
Trzeba być zwyczajnie przewidującym. I to w sposób dostosowany do wieku i możliwości dziecka.
Wiadomo jednak (i tego się nie uniknie), że nie wszystko zależy od nas. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu.
Np. Mat będąc w przedszkolu chyba spadł z drabinki (pani nie umiała powiedzieć) i rozciął skórę na skroni koło oka. Skończyło się stikerami i szpitalem.
I w takich przypadkach pozostaje już tylko minimalizacja skutków a nie roztrząsanie przyczyn.
Czy z tego powodu powinienem go wypisać z przedszkola, bo tam też się wypadki zdarzają? No przecież nie..
No dobra dobra ale w przedszkolu za dziecko odpowiedzialna jest przedszkolanka, jezeli nawet nie wiedziala co sie stalo to mi to smierdzi. Nie wiem czy bym zaufala takiej Pani po takim wypadku.
A moze to bylo zaniedbanie tej Pani, nawet nie wiedziala co sie stalo, moze za duzo dzieci w grupie i nie daje sobie rady. Dobrze ze sie na rozcieciu skonczylo ale jak by upadek mial gorsze nastepstwa tez bys nie rozstrzasal bo po co, bo i tak sie stalo?
A jezeli takie wypadki sa czeste w tym przedszkolu to moze panie piluja paznokcie a nie zajmuja sie dziecmi? W takim przypadku zmienilabym przedszkole.
nie da sie tych wizji kontrolowac. one są i juz. przeciez nie chodzimy na siłe wyobrazajac sobie katastrofy. za to widzac ostry kant i biegnace dziecko wyobraznia sama narzuca konfrontacje tych dwóch rzeczy
jedna czasem wyobraznia i tak jest za mała. ostatnio maz ciął gałezie i o drzewo stała oparta drabina – wyssokaaaaa. dzieciaki latały a on ciągna konary po ziemi, zahaczył o drabine i ta zaczeła leciec prosto na Ale. I mój mąż swoim refleksem zdazył te drabine złapac, w locie obrócic pod kątem i wmanewrowac pomiedzy dzieci. i to jedma reka. nawet sie nie zdazyłam zdrenerwowac. i nawet na niego nie krzeczałam (bo sam postawił i sam wywalił – ale tez sam uratował). I tu moja wyobrazna wolała mi juz nie pokazywac co by było gdyby koniec 4 metrowej drabiny, metalowej, uderzył w moje dziecko.
co do wizji – to mam ich wiecej odkąd zginał w wypadku nasz przyjaciel pozostawiając żone w ciązy i córeczke…. Mój mąz tego samego dnia tez wracał z jakiegos wyjazdu słuzbowego, tez z mazur. Ale to naszemu koledze zajechał droge naćpany kierowca (z krzaków przed maske). Niestety odtąd mam wiele wizjii. jak nie odzwania to wriuje dosc szybko. i moje tłumaczenie sobie ze komórke ma rozładowana całkiem nie działa
Właśnie…takie zdarzenia uświadamiają dogłębnie kruchość życia. I nic na to nie poradzę.
Znasz odpowiedź na pytanie: Makabryczne wizje