Zawsze pięknie wyobrażałam sobie roczek Mateuszka, a niestety teraz tak się składa, ze nie wiem w końcu, czy cokolwiek będziemy robić.
Rozbija się wiele o pieniądze, ale nie tylko – mąż będzie na studiach, ja kończę ważne zadanie związane z pracą, zarywam noce, nie mam czasu na wiele spraw (związanych np. z przyjęciem i przenocowaniem gości). Symboliczną imprezę dla nas samych oczywiście zrobię, ale mam poważne obawy jeśli chodzi o gości – rodzinę mojego męża. O ich przyjazd.
Próbuję się z nimi skontaktować i delikatnie wypytać, do jakiego stopnia zalezy im na obecności…
Ale może mnie pocieszycie – czy któraś z Was nie robi(ła) hucznego (a raczej – zjazdowego) roczku?
Jestem pewna, że dla Mateuszka nie ma to znaczenia, czy będą jeszcze dodatkowe osoby, ktorych on i tak nie zna – byłaby natomiast moja mama, jego tata chrzestny, ciocia i prababcia – czyli moja rodzina, która mieszka blisko i może zajrzeć na 3 godziny bez problemu i bez krępowania czy obciązania mnie. Natomiast rodzina męża – nie jest mi tak bliska, a miałabym być z nimi sama, impreza musiałaby być bardziej oficjalna i wystawna, a męza w dodatku brak. Do tego nie jestem pewna, czy tyle osób Mateuszka by zachwyciło… wiem, wiem.. teraz wszystko widze na nie…
ale jakoś mi szkoda, nie tak miało być…
Czy ktoś umie mnie pocieszyć? Czy ktoś nie robił imprezy dla osób dojeżdżających? Może dodam, ze te osoby są jednak ważne – to jego babcia, ciocia i mama chrzestna. 3 osoby,ale wierzcie mi – bez zgłębiania się w rodzinne zawirowania – te osoby wiele zmienią i nie wiem, czy podołam 🙁
Nikt nie zadecyduje za mnie (nawet mąż… niestety zostawił mi decyzję 🙁 ) a ja czuję ze wlokę się ostatkiem sił. Dzień 1. urodzin Mateusza to zarazem ostatni dzień mojego stażu w pracy, do tego dnia musze zrobić bardzo wiele rzeczy. Czuję się przemęczona i powoli zaczynam się wszystkim dołować… i coraz mniej liczyć na to, że mąż znajdzie pracę i że będzie jakoś… inaczej…
No to się wyżaliłam… może coś podpowiecie… a jeśli nie – to chociaż sama dla siebie ubrałam to w słowa…
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Mam dylemat roczkowy
JA TEZ
Roczek Michała był taki:
– mama i tata wzięli urlop na ten dzień
– przyjechali babcia i dziadki
– dom był przystrojony
– były balony, tort no i świeczka
– mama pozwalała na wszystko włącznie z taplaniem się w torcie
Chyba było fajnie! Michał przesiadał się z bujanego królika na samochodzik. Miał ochotę się rozdwoić.
Myślę, że były najwazniejsze osoby i ja dziękowałam że ten rok minął szczęśliwie.
Gosia i Michałek 15 msc
A u mnie bardziej smutne i skomplikowane
i nie wiem co mam robic.Roczek mielismy HUbiego 28 lutego. Siostra meza przyjezdza napewno z wawy,ale….moj wujek jest w szpitalu,lezy pod respiratorem i nie wiele mu zostalo,moja mama(to jej brat)co drugi dzien jezdzi do Poznania do szpitala. Moja siostra mieszka pod poznaniem i z nia mieszkal wujek. Tak wiec, z tego co wiem to nie wiem czy oni bede mieli ochote na roczek,na siedzenie i bawienie sie z dzieckiem,czy moj szwagier z moja siostra beda moglii przyjechac. Nic nie wiem, a tak bardzo chcialam aby ten roczek to bylo COS.Aby byly ladne fotki itp.Do tego w sobote bede pracowac do 14,a roczek mial byc o 16.moja mama miala mi pomoc, a tak teraz to nie wiem co mam robic. Maz tez bedzie w szkole. Nie iwem co mam robic,a jezeli wujek umrze( pisze tak bo lekarze nie daja mu zbyt duzych szans, ma chore pluca,wylew i od 3 dni jest w spiaczce). Nie iwem nic,kocham mojego wujka,ale chcialam dla Hubiego zrobic roczek….
Moze cos poradzicie…?
Nelly i Hubert
Re: Mam dylemat roczkowy
Jejku Lea, ja nie miałam takich dylematów (musisz być bardziej asertywna).
Na roczku Julki byli tylko dziadkowie, nasze rodzeństwo i chrzestni. Roczek to wydarzenie dla najbliższej rodziny (oczywiście moim zdaniem), Julcia przynajmniej czuła się spokojna, nie było dużo osób, ona była w centrum, nie goście. No i nie miałam zamiaru obsługiwać zbyt dużej ilości osób.
Nie żałuję, że było tak kameralnie.
[i] Asia i Julia (18 m-cy)
Re: Mam dylemat roczkowy
Już czytałam, że sprawa się rozwiązała, ale…
ja bym pewnie zrobiła tę imprezę w innym terminie, albo “na dwie raty”, żeby tłokiem nie robić stresu Mateuszkowi.
Nie znam Twoich układów z rodziną męża, ale z tego co piszesz to wychodzi mi, że są one raczej rzadkie i problem tkwi w “nieznajomości się nawzajem” niż w jakiejś wielkiej niechęci??? Może jednak warto spróbować trochę się zbliżyć??
A jaki kontakt ma Twój mąż z mamą?? Jemu nie zalezy, żeby ona była??
Lea, w każdym razie – NIC NA SIŁĘ – jeśli ma CIę to tylko stresować to naprawdę nie warto.
Pozdrawiam i trzymam kciuki z udany dzien!
Ola+Staś+Tadzio+Basia
Znasz odpowiedź na pytanie: Mam dylemat roczkowy