Moje dziecko nie toleruje w swojej obecnosci innych obcych ludzi. No wlasnie to w skrócie, ale…. w momecie przyjscia kogos ze znajomych do nas do domku zaczyna odwracac uwage prosic ze idziemy siku lub do innego pokoju, a jak to ie pomaga zaczyna plakac. To samo jest na dworze, jak ktos podejdzie i zagada to albo idziemy siku albo do domku, zeby jak najszybciej odejsc od osoby. Co ja mam z tym zrobic, moze ktos ma jakies fajne ksiazki lub moze zna kogos z takim problemem. Ala ma dwa latka. Pomozcie dziewczyny bo to chyba robi sie glowny problem miedzy mna a mezem.
Aneta i ala dwa latka
Aneta I Ala 7.09.03
10 odpowiedzi na pytanie: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi
Problem mnie nie dotyczy…
Ale pomyślałam, że ona może boi się obcych i Waszych znajomych…jak oni się do niej odnoszą?? Próbują ją jakoś zagadać, zabawić??
Zachiowaniem Ali względem obcych ludzi spotkanych na ulicy bym się raczej nie martwiła… Ale jesli chodzi o odwiedzających Was to już trochę inna sprawa…są to ludzie których ona zna??
Beata i Maciek (11.02.2004)
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((
ale co to znaczy nie toleruje??
to moze byc zwykla niesmialosc..
Ala ma dwa latka, ale chyba wczesniej miala jakies kontakty z innymi doroslymi, waszymi znajomymi czy innymi dziecmi..
wczesniej nie bylo takiego problemu?
Dana&Gabi 23.09.03
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi
Nie toleruje, moze złe słowo, ale ktokolwiek by nie doszedl do mnie czy męza ona ucieka, nawet nie musi jej zagadnac. Przykład przychodzi kolega do nas do domku, zna go bardzo lubi jego pieski a ona juz widac siada na tapczanie minka spuszczona prawie placze i mowi ze idziemy z ala siku i tak jest za kazdym razem. Pojechalismy na wyjazd firmowy, byly tez male dzieci nawet. Dopoki chodzilam z nia sama i sie bawilam bylo ok, ale jak ktos ze mna zagadal nawet nic do niej nie mowil to juz koniec za reke placz i idziemy do domku no albo te siku. Wyjdzie na to ze nie bedziemy mogli sie z nikim spotykac i nikt nie bedzie sie chial z niami spotykac.
A jak kiedys, niesmiala to ona byla zawsze, ale tak sie nie zachowywala bynajmniej pozwolila gdzie kolwiek isc i sie jakos zabawic. Fakt mama musila byc zawsze w poblizu i na widoku.
Chce jej jakos pomoc nie na sile, dlatego prosze moze o jakos rade.
aneta i ala
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((
mysle że to minie…ja podobno byłam taka sama. Nie lubiałam gwaru i głośnych rozmów.w domu zawsze było spokojnie,nikt do nikogo nie mówił podniesionym głosem,nie było krzyków.jak przychodzili jacyś znajomi do rodziców to wiadomo jak kilka osób rozmawia to zawsze jest głosniej. Najbardziej nie znosiłam jednej cioci i wujka -oni bardzo głosno gadali przekrzykując sie.jak widziałam ich w drzwiach kładłam się do łózka i…miałam od razu gorączke. Autentycznie podwyższoną temperature.goście wychodzili-ja byłam zdrowa….
tak więc jak dziecko sobie coś ubzdura to nawet siła woli może się rozchorowac.może przyzwyczajaj ja stopniowo -wstępuj do znajomych “na momencik”, zapraszaj do siebie kogos -tak żeby sie przyzwyczaiła do obcych -ale nie na siłe,stopniowo…
ja podobno z tego wyrosłam i potem to znów jak ktos przychodził to siedziałam przy stole i nie sposób mnie było położyć spać….
Monika i Marcinek (15.01.04)
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((
Karol zachowywał sie podobnie.tyle że w mniejszym stopniu…….. Niedawno powiedzial mi, że nie lubi halasu…zaczyna krzyczeć, kiedy ktoś podnosi glos lub mówi glosno……. Najlepiej bawi sie w malej grupce dzieci, które juz zna………zagadany często zaczyna krzyczeć i chce wracac do domu…….
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((
Wiesz może to co napisze zabrzmi niewiarygodnie.
Mówi się, że dzieci do 6-go roku zycia wyczuwają w ludziach zło. I może faktycznie, ludzie, z którymi się spotykacie maja cos za “skórą” i dziecko po prostu się ich boi. To naprawdę się zdarza, mam nawet przypadki w rodzinie, że dziecko nie chciało do znajomego chodzić i ciągle mówiło mamie że ten wójek ma rogi. Mi aż ciary przechodza ale wierzę, że tak może być.
Nie powinno się wtedy absolutnie zmuszać dziecko, by zostało w obecności takich osób. Dzieci sa niesamowite i przeczuwają zło…
Zastanów się, może to przez to…?? Chciałam sie tym podzielic bo myślę, że to ważne i dla nas i dla dzieci przede wszystkiim.
Pozdrawiam
Eja, Agatka i Dzidziunia
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi
Moj syn (ma prawie lata) rowniez nie toleruje obecnosci innych osob. Gdy przychodza np. moje kolezanki, ktore zna od zawsze i lubi, to chowa sie w pokoju albo w szafie i nie chce wyjsc. Po jakims czasie wychodzi i bawi sie juz normalnie. Jak idziemy do piaskownicy i sa tam inne dzieci, to moj syn tam nie wejdzie, tylko szukamy nastepnego placu zabaw. Jest to klopotliwe, ale wiem, ze taki juz jest i nic na to nie poradze.
Wiec moze u Ciebie to tez taki typ charakteu po prostu?
Dorota, Konradek i Karolinka
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi
Wiesz co a ja myśle że ona jest po prostu o Ciebie zazdrosna.
I gdy ktoś do Was przychodzi wie, że nie poświęcisz Jej tyle uwagi co gdy jesteście same. Tak samo na podwórku przy innych dzieciach nie lubi jak się jakieś inne dzieci do Was zbliżają. Chce mieć mame tylko dla siebie. Nie wiem czy mam racje, ale takie mam odczucia po przeczytaniu Twojego posta.
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi
Taka może poprostu jest. U dwulatka to przybiera dość “drastyczną formę” ale może zwyczajnie nie będzie specjalnie towarzyska. Może woli spokój. Nie możecie jej do niczego zmuszać, jedynie zachęcać. Moja Oliwka też jest raczej nieśmiała. Trochę pomogło, kiedy zaczęliśmy się bawić w taki sposób, że misio przychodzi do lali, dają sobie cześć, gadają sobie, razem się bawią, jedzą, głaszczą. To uczy pewnych relacji społecznych. Oliwia już wie, czego może się spodziewać po nowo poznanych osobach. Daje cześć, itd. Cierpliwości. Mąż też musi to zrozumieć. Córa ma prawo do własnego temperamentu i upodobań towarzyskich.
Minka z Oliwką (19.11.03)
Re: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((
Jeżeli to się pojawiło, a nie trwa “od zawsze”, to moze spróbuj przeczekać. Iza, bardzo towarzyskie stworzenie, przyzwyczajana od małego, ze do domu przychodzi mnóstwo gości, w pewnym momencie zaczeła na gości reagować tak, ze się we mnie wczepiała, wtulała, zamykała oczy i dobrze było, jak nie płakała, bo i to się zdarzało. Aklimatyzacja potrafiła trwac ponad godzinę, w niektórych przypadkach nie odczepiała sie przez całą wizyte, jak tylko zamykały sie drzwi za gościem – jak ręką odjął. W pewnym momencie jej to przeszło, i zachowuje się różnie – jedne osoby od drzwi “zagaduje”, a zdarza się też, że jak słyszy domofon to profilaktycznie włazi na kolana i przytula się, dopiero jak sprawdzi kto przyszedł, to odważnieje.
A jak na spacerze mijamy się blisko z kimś, to spuszcza głowe i udaje, ze jej nie ma.
Zupełnie nie ma tego problemu z dziećmi – do dzieci idzie jak w dym.
Może u Was to tez taki etap i trzeba go po prostu przeczekać… Ale nic na siłę…
Karolka, Iza01.08.03,
Znasz odpowiedź na pytanie: mam poważny problem, może ktoś pomoże doradzi :((