Mamy sześciolatków pierwszoklasistów

Co zdecydowało o waszej decyzji posłania dziecka do pierwszej klasy w wieku 6 lat? Jestem zdezorientowana, a córa bardzo do szkoły chce iść. Na pierwszy rzut oka uważam, że poradzi sobie z obowiązkami, ale boję sie że mój subiektywizm może spowodować, że podejme złą decyzję a odwrotu przecież nie bęzie. Z kim powinnam porozmawiać – z pedagogiem szkolnym czy przedszkolnym, a może z panią wychowawczynią przedszkolną? Czy nadal robi się testy dojrzałości szkolnej? Kto je wykonuje? Jakie cechy osobowości powinien mieć sześciolatek idący do szkoły? Czy dziecko w tym wieku może świadomie rezygnować z chodzenia do grupy przedszkolnej z którą ma świetny kontakt i wielu przyjaciół. Córa twierdzi, że cieszy się że będzie miała nowe koleżanki i kolegów w szkole – pytałam rodziców w przedszkolu i większość deklaruje, że jeśli nie bedzie przymusu to dziecka nie poślą do szkoły od września więc szkoła oprócz nowych obowiązków bedzie oznaczała całkowitą zmianę otoczenia. Nie wiem czy dziecko w tym wieku do końća zdeje sobie z tego sprawę…

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Mamy sześciolatków pierwszoklasistów

  1. rozterki

    mój syn ma 5 lat chodzi do oddziału zerowego teraz przesunięto obowiązek szkolny i mamy wątpliwości czy zatrzymac go na rok w zerówce czy póścic do pierwszej klasy…szkoły nie są tak do końca dostoswane..

    • Zamieszczone przez szpilki
      nie jest to prawda – ja jestem z października. 7 lat skończyłam po miesiącu edukacji szkolnej w dużo gorszych warunkach niz obecna
      moje sąsiadki byly odpowiednio: styczen, luty tego samego roku i one mialy ponad 7,5 roku.

      jakos nie zauwazylam razaych roznic miedzy nam a przeciez dzielil nas niemal rok..

      Kiedyś czytałam jakies opracowanie, z którego wynikało, że różnicę widać jeszcze w gimnazjum między dziećmi z początku, a z końca roku. statystycznie oczywiście, więc jak zwykle nie da sie to odnieść do konkretnego dziecka, które sobie poradzi lub nie niezależnie od tego w której części roku się urodziło.

      • a czy ktoś sie zdecydowal juz na ferie?

        Ja serdecznie polecam dla dzieciaczków które chcecie usamodzielniać np ferie zimowe. Krotka forma wypoczynku a i troszkę taka szkoła życia….

        ja polecam na swoim doświadczeniu mojej Kasi – Pierwsza Klasa w zeszłym roku, pojechała z zaufanym biurem – i naprawdę świetnie jej to zrobiło!:)

        • moja córka poszła do I klasy majac skończone 6 lat,
          z perspektywy czasu jezeli mialabym podjąc jeszcze raz decyzje to wzięłabym pod uwage następujące aspekty:

          – dojrzałośc psychiczna dziecka (widzac jak dzieci radza sobie z emocjami, problemami, obowiązkami, systematycznością, zmęczeniem)
          pomimo pozytywnych opini z p-la, psychologów to TY wiesz najlepiej czy Twoje dziecko sie nadaje do tego “wielkiego świata” – ono nie wie co to jest szkola, jak wygląda i z czym to sie je.

          – nauczyciel – wg. mnie ma ogromne znaczenie na kogo traficie – jak poprowadzi dziecko w tych pierwszych latach

          – posylajac dziecko wczesniej do szkoły – (zapewnie są wyjątki) – musisz nastawic sie na ogrom pracy równiez ze strony rodzica. Oczywiscie kazdy przypadek inny i kazda sytuacja inna – ale my trafilismy na bardzo wymagajacych nauczycieli i początkowe kilka tygodni to było kilkugodzinne siedzenie i odrabianie lekcji – i nie ślaczki, nie rysowanie – kaligrafia i nauka czytania,
          – juz to ktos powiedzial – dziecko szybko nauczy sie pisac i czytac w szkole – po to jest ta placówka – wg, mnie najwazniejsza jest jego dojrzalość.

          jezeli mialabym podjąc tą dezycje raz jeszcze – musialabym sie mocno zastanowić – pomimo tego ze moja córka sobie swietnie radzi – duzo pracy wkladamy w codzienne obowiązki szkolne – jest objęta dodatkowym indywidualnym tokiem nauczania dla dzieci zdolnych i jakby nie patrzeć to zawsze rok w dojrzałości psychicznej dziecka. (pomimo wczesniejszych testów w p-lu, czy innych psychologów oceniajacych jej dorzałosc na poziomie wówczas 7,5 letniego dziecka, pomimo tego ze Pani twierdzi ze jest grupa 6-cio latków ktora bije na łeb na szyje 7-dmio latki)

          i pomimo tego wszyskiego uwazam ze to rok z zycia dziecka
          przez ktory bardzo wiele sie zmienia w psychice dziecka i jego nastawieniu do otaczającego nas swiata.

          • Zamieszczone przez aoh

            i pomimo tego wszyskiego uwazam ze to rok z zycia dziecka
            przez ktory bardzo wiele sie zmienia w psychice dziecka i jego nastawieniu do otaczającego nas swiata.

            zosatwie tylko ostatnie zdanie ale odniose sie do całosci bo odbyłam mniej wiecej ten sam proces myslowy i z tymi samymi wnioskami: ogram pracy rodzica, zmeczenie dziecka itd.

            o ogromie pracy uprzedzila mnie nauczycielka klasy sześciolatkow z rocznika 2003 roku. zreszta nie raz o tym pisalam – ze do grudnia jest ciezko a potem jest z gorki bo dzieci wpadaja w rytm.
            Ale jednoczesnie dodala ze kazda pierwsza klasa tak ma bez wzgledu na wiek.

            az w koncu kara napisala

            Właśnie ostanio doszliszmy do wniosku z mężem, że nasz Patryk bardzo dużo stracił idąc do szkoły w wieku 7 lat.
            Gdy Pat miał 6 lat był gotowy do pójścia do szkoły. (decyzja poradni psychologicznej + przedszkole sugerowało)
            W wieku 5 lat sam czytał książki. Znał literki, liczył do 1000 -cy dodawał, odejmował, znał tabliczkę mnożenia itd. (teraz mam 4,5 latka w domu i daleko mu jest do takich umiejętności)

            My mieliśmy inne zdanie. Wydawało nam się, że to zabieranie mu roku dzieciństwa, a co będzie jak sobie nie poradzi, że zawsze będzie młodszy, a bo wygodniej, bo zostanie w przedszkolu, a nie będzie się “tułał” po świetlichach itd….

            I dopiero w tym roku nastąpiło zderzenie z rzeczywistością szkolną. Do zeszłego roku Patryk nie musiał się uczyć – NIC!, żeby mieć prawie same 5 i o wszystko co go zapytaliśmy zawsze wiedział.
            TYm samym nie nauczył się – uczyć….
            i teraz (jest w 5 klasie) jest mu o wiele trudniej, niż dzieciom. Dzieciom dużo mniej zdolnym od niego.
            One mają nawyk uczenia się, one wiedzą, że wszystko nie przychodzi łatwo i trzeba pracować.

            Żałuję swojej decyzji bardzo.

            i porownalam siebie i swojego wlasnego malzonka
            ja -czlonek organizacji zrzeszajacej ludzi wybitnie inteligentnych, z ogromna wiedza ze wszystkich dziedzin (nigdy nie musialam sie uczyc w szkole bo samo przychodzilo – cos tam dopiero w liceum musialam dorzucc do wiedzy posiadanej ale niechetnie to robilam) i z wiecznym problemem dokonczenia czekogolwiek – bez tytulu naukowego
            i moj maz – zajebiscie pracowity czlowiek z wyrobionym od nowosci nawykiem pracy i swiadomy tego ze sam musi wypracowac i samo sie nie zrobi – z trzema tytulami naukowymi – cale zycie musial sie uczyc i mial swiadomosc ze nie moze bazowac tylko na tym co uslyszal w trakcie zajec

            i tego dnia zakonczylam proces myslowy – bo jestem w polowie drugiej klasy i widze gigantyczny skok w rozwoju tej wlasnie pracowitosci. juz nie ma awantur (albio sa sporadycznie) o odrobienie lekcji, nauke czegosc na pamiec – wszystko jest przyjmowane ze tak jest i juz.

            a emocjonalnie nadal mamy rozchwianie – nadal potrafi sie rozplakac jak sie cos nie uda. przez ten rok nic sienie zmienilo – oprocz tego ze sie utwardzila na sytuacje szkolne. ja mam 34 lata i tez jak mi sie cos nie uda potrafie zalac sie łzami.

            • Zamieszczone przez aoh
              moja córka poszła do I klasy majac skończone 6 lat,
              z perspektywy czasu jezeli mialabym podjąc jeszcze raz decyzje to wzięłabym pod uwage następujące aspekty:

              – dojrzałośc psychiczna dziecka (widzac jak dzieci radza sobie z emocjami, problemami, obowiązkami, systematycznością, zmęczeniem)
              pomimo pozytywnych opini z p-la, psychologów to TY wiesz najlepiej czy Twoje dziecko sie nadaje do tego “wielkiego świata” – ono nie wie co to jest szkola, jak wygląda i z czym to sie je.

              – nauczyciel – wg. mnie ma ogromne znaczenie na kogo traficie – jak poprowadzi dziecko w tych pierwszych latach

              – posylajac dziecko wczesniej do szkoły – (zapewnie są wyjątki) – musisz nastawic sie na ogrom pracy równiez ze strony rodzica. Oczywiscie kazdy przypadek inny i kazda sytuacja inna – ale my trafilismy na bardzo wymagajacych nauczycieli i początkowe kilka tygodni to było kilkugodzinne siedzenie i odrabianie lekcji – i nie ślaczki, nie rysowanie – kaligrafia i nauka czytania,
              – juz to ktos powiedzial – dziecko szybko nauczy sie pisac i czytac w szkole – po to jest ta placówka – wg, mnie najwazniejsza jest jego dojrzalość.

              jezeli mialabym podjąc tą dezycje raz jeszcze – musialabym sie mocno zastanowić – pomimo tego ze moja córka sobie swietnie radzi – duzo pracy wkladamy w codzienne obowiązki szkolne – jest objęta dodatkowym indywidualnym tokiem nauczania dla dzieci zdolnych i jakby nie patrzeć to zawsze rok w dojrzałości psychicznej dziecka. (pomimo wczesniejszych testów w p-lu, czy innych psychologów oceniajacych jej dorzałosc na poziomie wówczas 7,5 letniego dziecka, pomimo tego ze Pani twierdzi ze jest grupa 6-cio latków ktora bije na łeb na szyje 7-dmio latki)

              i pomimo tego wszyskiego uwazam ze to rok z zycia dziecka
              przez ktory bardzo wiele sie zmienia w psychice dziecka i jego nastawieniu do otaczającego nas swiata.

              Aniu podpiszę się pod każdym słowem, mamy praktycznie identyczną sytuację.

              • Wiecie co jest najgorszym błędem, możliwość wyboru- kiedy poślemy dziecko do szkoły. Bo juz zawsze będziemy się zastanawiały czy dobrze zrobiłyśmy, i co by było gdyby…

                • Aga masz rację, nie byłoby tego naszego wewnętrznego rozdarcia… ale ja też zauważyłam tak napisały dziewczyny że najgorsze były pierwsze tygodnie, teraz już jest zupełnie inaczej.. i nie wiadomo czy tego samego nie przeżywalibyśmy za rok..

                  • Zamieszczone przez szpilki

                    i porownalam siebie i swojego wlasnego malzonka
                    ja -czlonek organizacji zrzeszajacej ludzi wybitnie inteligentnych, z ogromna wiedza ze wszystkich dziedzin (nigdy nie musialam sie uczyc w szkole bo samo przychodzilo – cos tam dopiero w liceum musialam dorzucc do wiedzy posiadanej ale niechetnie to robilam) i z wiecznym problemem dokonczenia czekogolwiek – bez tytulu naukowego
                    i moj maz – zajebiscie pracowity czlowiek z wyrobionym od nowosci nawykiem pracy i swiadomy tego ze sam musi wypracowac i samo sie nie zrobi – z trzema tytulami naukowymi – cale zycie musial sie uczyc i mial swiadomosc ze nie moze bazowac tylko na tym co uslyszal w trakcie zajec

                    i tego dnia zakonczylam proces myslowy

                    u nas niemal identyczna sytuacja – moje osobiste doświadczenia też były jednym z powodów, że młoda jest w pierwszej klasie w wieku 6 lat;

                    i faktem jest, że musi więcej pracować niż inne dzieci, ale jednocześnie jej nauczycielka uświadomiła mi, ze efekty tej pracy sa właśnie u niej najbardziej widoczne – i jest to duża przyjemność i satysfakcja zarówno dla nauczycielki, jak i dla mojej córki.
                    I to jest właśnie dla mnie największy plus tego, ze poszła szybciej – MUSI się starać, musi pracować, a jednocześnie widzi wyraźnie efekty swojej pracy i tym samym wie, że warto włożyć ten wysiłek.
                    Mnie osobiście podstawówka tak rozleniwiła, do tego stopnia wpoiła, że wszystko przychodzi samo, że potem NIGDY już nie nauczyłam się uczyć, nawet na studiach… I w wielu momentach w życiu bardzo mi to przeszkadzało.

                    • Zamieszczone przez Mageras
                      Aga masz rację, nie byłoby tego naszego wewnętrznego rozdarcia… ale ja też zauważyłam tak napisały dziewczyny że najgorsze były pierwsze tygodnie, teraz już jest zupełnie inaczej.. i nie wiadomo czy tego samego nie przeżywalibyśmy za rok..

                      dokładnie, u nas teraz juz tez jest niezle, Nikola lubi szkołę, i nie powinnam w sumie narzekać, piszę sprawdziany najlepiej z klasy, emocjonalnie tez jest dobrze, prace domowe odrabia, bez entuzjazmu ale odrabia.
                      Mam tylko przeświadczenie ze jej rok luzu zabrałam (?) już pisłam ze mamy panią ‘żyłę’ no jest niezły zapiernicz, może gdyby Pani była łagodniejsza? a może jeszcze jej kiedyś podziękuję za to że od początku cisnęła? Juz teraz to można sobie gadac, czasu nie cofnę, ale nie wiem czy puściłabym ją wczesniej do szkoły, tym bardziej ze reforma została wydłużona, a może z niej w ogóle się wycofają? któż to wie?

                      • no właśnie, napisałaś trafną rzecz – ja czasem się zastanawiam czy to mnie bardziej nie “zmęczyły”, “przeraziły” te pierwsze tygodnie.. bo Sebek tak jak Nikola też bardzo lubi szkołę i przede wszystkim jest zakochany w swojej Pani 😉 czasem jak tak sobie luźno dyskutujemy w domu nt. tej całej roformy i przesunięcia tego obowiązku i że może mogliśmy poczekać.. to jego zdanie jest takie, że wtedy nie miałby NAPEWNO takiej fajnej Pani 😀

                        ja mogę powiedzieć tak, że w tej chwili tylko czasami zdarzają się nam gorsze momenty ale kto ich nie miewa? 🙂

                        • Zamieszczone przez tazmanka
                          dokładnie, u nas teraz juz tez jest niezle, Nikola lubi szkołę, i nie powinnam w sumie narzekać, piszę sprawdziany najlepiej z klasy, emocjonalnie tez jest dobrze, prace domowe odrabia, bez entuzjazmu ale odrabia.
                          Mam tylko przeświadczenie ze jej rok luzu zabrałam (?) już pisłam ze mamy panią ‘żyłę’ no jest niezły zapiernicz, może gdyby Pani była łagodniejsza? a może jeszcze jej kiedyś podziękuję za to że od początku cisnęła? Juz teraz to można sobie gadac, czasu nie cofnę, ale nie wiem czy puściłabym ją wczesniej do szkoły, tym bardziej ze reforma została wydłużona, a może z niej w ogóle się wycofają? któż to wie?

                          dokaldnie tak jak piszesz 🙂
                          czasu nie cofnę i pozostaje mi wierzyć w to ze dobrze zrobilam.
                          w czwartek mamy kolejną wywiadówke 🙂

                          • Czytam wasze odpowiedzi i naprawde bardzo mi pomoglyscie. Przekonalam meza ze poslanie cory w przyszlym roku to dobra decyzja. Test gotowosci szkolnej wykonany przez pania psycholog z przedszkola wyszedl bardzo dobrze 🙂 pani zaproponowala rozne sposoby na ulatwienie startu w szkole naszej corce. Powiedziala ze jedyne o czym nie moze sie wypowiedziec w pelni to gotowosc emocjonalna -dzieci widzi sam na sam i sporadycznie -tu opinia pani wychowawczyni i nasza osobista obserwacja jest bardziej miarodajna. Ja jestem pewna, ze moje dziecie sobie poradzi, a opinia wychowawczyni jest taka, ze nasza corka doskonale odnajduje sie w grupie, potrafi wspolpracowac i wyrazac swoje zdanie, jest wrazliwa – ale wg mnie to taki typ 😉 (szpilki uklon w twoja strone ze komentarz odnosnie dojrzalosci emocjonalnej 🙂 )

                            • Finia, moim zdaniem – najważniejsze jeśli nastawisz się że na początku mogą Was spotkać trudne chwile, a nie tak jak wiele z nas zakładało że od razu będzie różowo!
                              Najwyżej się miło rozczarujesz a jeśli będziesz przygotowana na małe kryzysy będziesz wiedziała że to normalne i że każdy musi przez to przejść i przede wszystkim będziecie obie o wiele bardziej spokojne a tego właśnie potrzeba najbardziej pierwszakom i ich rodzicom (bez względu na to czy dziecko ma 6 czy 7 lat!):)

                              mi właśnie tego zabrakło na początku – odrobiny wyluzowania 😉

                              • Zamieszczone przez Mageras
                                Finia, moim zdaniem – najważniejsze jeśli nastawisz się że na początku mogą Was spotkać trudne chwile, a nie tak jak wiele z nas zakładało że od razu będzie różowo!
                                Najwyżej się miło rozczarujesz a jeśli będziesz przygotowana na małe kryzysy będziesz wiedziała że to normalne i że każdy musi przez to przejść i przede wszystkim będziecie obie o wiele bardziej spokojne a tego właśnie potrzeba najbardziej pierwszakom i ich rodzicom (bez względu na to czy dziecko ma 6 czy 7 lat!):)

                                mi właśnie tego zabrakło na początku – odrobiny wyluzowania 😉

                                zgadzam sie z toba – mam juz jednego szkolniaka i wiem czym to sie je 😉 syn szedl jako 7 latek do szkoly i pierwsze kroki w szlaczkach i pisaniu liter byly ciezkie – slabo radzil sobie i sporo pracy musial wlozyc w nauke. Cora jest bardziej rozwinieta manualnie wiec podejrzewam ze gorzej w tej kwestii nie bedzie… emocjonalnie – wiem bywaja wzloty i upadki – zycie 🙂

                                bardzo sie ciesze ze doszlam do porozumienia w tej kwestii z mezem, bo teraz mamy wspolny front, a to na pewno ma kolosalne znaczenie w przygotowaniu dziecka do startu w szkolna rzeczywistosc.

                                • Zamieszczone przez szpilki

                                  i porownalam siebie i swojego wlasnego malzonka
                                  ja -czlonek organizacji zrzeszajacej ludzi wybitnie inteligentnych, z ogromna wiedza ze wszystkich dziedzin (nigdy nie musialam sie uczyc w szkole bo samo przychodzilo – cos tam dopiero w liceum musialam dorzucc do wiedzy posiadanej ale niechetnie to robilam) i z wiecznym problemem dokonczenia czekogolwiek – bez tytulu naukowego
                                  i moj maz – zajebiscie pracowity czlowiek z wyrobionym od nowosci nawykiem pracy i swiadomy tego ze sam musi wypracowac i samo sie nie zrobi – z trzema tytulami naukowymi – cale zycie musial sie uczyc i mial swiadomosc ze nie moze bazowac tylko na tym co uslyszal w trakcie zajec

                                  i tego dnia zakonczylam proces myslowy – bo jestem w polowie drugiej klasy i widze gigantyczny skok w rozwoju tej wlasnie pracowitosci. juz nie ma awantur (albio sa sporadycznie) o odrobienie lekcji, nauke czegosc na pamiec – wszystko jest przyjmowane ze tak jest i juz.

                                  Zamieszczone przez morena
                                  u nas niemal identyczna sytuacja – moje osobiste doświadczenia też były jednym z powodów, że młoda jest w pierwszej klasie w wieku 6 lat;

                                  i faktem jest, że musi więcej pracować niż inne dzieci, ale jednocześnie jej nauczycielka uświadomiła mi, ze efekty tej pracy sa właśnie u niej najbardziej widoczne – i jest to duża przyjemność i satysfakcja zarówno dla nauczycielki, jak i dla mojej córki.
                                  I to jest właśnie dla mnie największy plus tego, ze poszła szybciej – MUSI się starać, musi pracować, a jednocześnie widzi wyraźnie efekty swojej pracy i tym samym wie, że warto włożyć ten wysiłek.
                                  Mnie osobiście podstawówka tak rozleniwiła, do tego stopnia wpoiła, że wszystko przychodzi samo, że potem NIGDY już nie nauczyłam się uczyć, nawet na studiach… I w wielu momentach w życiu bardzo mi to przeszkadzało.

                                  rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która posłała dziecko jako siedmiolatka do szkoły i wnioski ma podobne – dziecko przyzwyczaiło się do tego, że wszystko przychodzi łatwo, na zasadzie “to już umiem”, “tamto już wiem” i większość rzeczy robi po łebkach.

                                  Oczywiście refleksja, że można było posłać jako sześciolatka przyszła już za późno. Bo gdy stali przed wyborem postawili na wygodę zawożenia i odbierania dzieci z jednego miejsca – przedszkola.

                                  • Mi bardzo zaprocentowało to, że posłałam Maciusia szybciej do szkoły. W przedszkolu wszystko było zawsze ok i cacy, a w trakcie licznych badań jakie przeszedł w PPP i już w trakcie pierwszej klasy okazało się, że ma pewne trudności i deficyty. Dzięki temu o tych wszystkich trudnościach i deficytach dowiedziałam się rok wcześniej!!!! Niektóre udało się bardzo szybko zlikwidować i wypracować dobre nawyki. Na pewno byłoby to o wiele trudniejsze gdyby poszedł do szkoły rok później! Np. źle trzymał ołówek, na co w przedszkolu nikt nie zwracał uwagi! Ja też nie miałam o tym pojęcia. Miał niewielkie problemy z wymawianiem niektórych głosek – jako sześciolatek powinien już wymawiać trochę sprawniej – w przedszkolu nikt na to nie zwracał uwagi, w szkole natychmiast to dostrzeżono i śladu już po tym nie ma! Młodsze dziecko jest plastyczne. Okazało się też, że w szkole były kontrolne badania słuchu – u Maciusia wyszedł wynik wątpliwy, więc idziemy teraz na kontrolę. Gdyby poszedł rok później, to też wyszłoby rok później! W przedszkolu Maciuś się nudził i prosił mnie o zapisanie do szkoły. Teraz ma więcej zajęć, liczne wrażenia i informacje i jest z tego zadowolony. Szybko nauczył się czytać. Myślę, że dziecko 6letnie jest bardziej plastyczne niż 7letnie, a na pewno informacje głębiej i mocniej się kodują. Wydaje mi się że lepiej jak 6latek uczy się czytać niż 7latek. Ale to moja opinia.
                                    W szkole wyszło też że jego zachowanie jest gorsze niż przeciętna – od razu zaczęliśmy to badać i pracować nad tym – w przedszkolu było wszystko ok. Im wcześniej takie rzeczy wychodzą tym łatwiej jest to zlikwidować lub poprawić.

                                    • Neo wiesz, to jest tak że przedszkole – przedszkolu nierówne… nasze np. przygotowało świetnie dzieciaki 6letnie do szkoły i zwaracano uwage na wszystkie te rzeczy które opisałaś… ale mi się też wydaje że 6latek bardziej elastycznie podchodzi do nauki, jakoś ten proces jest bardziej naturalny i “bez nawyków” 😉

                                      • Teraz znów przesuneli termin obowiazkowego pójścia do szkoły dzieci szescioletnich – i mam problem. Moje małe są z roczników 2007 i 2008. Gdybym nie miała wyboru, poszłyby do szkoły jako sześciolatki rok po roku. Ale teraz wybór mam – i mam także problem. Wygodniej byłoby mi posłać je obie do jednej klasy,ale czytam opinie mam, które twierdzą, że takie rozwiaząnie nie jest dobre.
                                        No i większość z Was jest za tym, by dojrzałe do obowiazków szkolnych dziecko posłaćdo szkoły w wieku 6 lat.
                                        Zojka jest bardzo bystra, myślę, że w szkole poradziłaby sobie bez problemu. Z drugiej strony… wiem, jak u nas wyglądają warunki dla pierwszaków – klasy liczne, nie ma takich “parasoli ochronnych” nad sześciolatkami, o których niektóre z Was pisały. Zojka jest wrażliwa, teraz świetnie czuje się w przedszkolu,ale boję się, jak poradzi sobie w szkole pod względem “organizacyjnym” – wf-em, obiadami, świetlicą po szkole itp.

                                        Obie moje dziewczynki chodza do przedszkola do jednej grupy, 3-4latków (teraz już4-5 latków), więc program zerówkowy obejmie je od września. Wolałabym wiedzieć, na co zwrócić uwagę, żeby przygotowaćją i siebie do podjęcia decyzji.

                                        Prosiłabym mamy dzieci “rok po roku” o opinie, dlaczego posłanie dzieci razem do jednej klasy nie jest dobre?
                                        Czy różnica w programie zerówkowym i klasy I jest ażtak drastycznie wielka? Bo brałam jeszcze pod uwagę to, że Zojka pójdzie do I klasy jako siedmiolatka, ale okres zerówki poświęcimy na jakieś zajęcia dodatkowe, by zaspokoić jej zainteresowania itp. – ale czy to ma sens?
                                        No i boję się przepełnionych klas, gdy w 2014r.rusządo szkół i 6- i 7-latki…

                                        • Zamieszczone przez jaiza
                                          Teraz znów przesuneli termin obowiazkowego pójścia do szkoły dzieci szescioletnich – i mam problem. Moje małe są z roczników 2007 i 2008. Gdybym nie miała wyboru, poszłyby do szkoły jako sześciolatki rok po roku. Ale teraz wybór mam – i mam także problem. Wygodniej byłoby mi posłać je obie do jednej klasy,ale czytam opinie mam, które twierdzą, że takie rozwiaząnie nie jest dobre.
                                          No i większość z Was jest za tym, by dojrzałe do obowiazków szkolnych dziecko posłaćdo szkoły w wieku 6 lat.
                                          Zojka jest bardzo bystra, myślę, że w szkole poradziłaby sobie bez problemu. Z drugiej strony… wiem, jak u nas wyglądają warunki dla pierwszaków – klasy liczne, nie ma takich “parasoli ochronnych” nad sześciolatkami, o których niektóre z Was pisały. Zojka jest wrażliwa, teraz świetnie czuje się w przedszkolu,ale boję się, jak poradzi sobie w szkole pod względem “organizacyjnym” – wf-em, obiadami, świetlicą po szkole itp.

                                          Obie moje dziewczynki chodza do przedszkola do jednej grupy, 3-4latków (teraz już4-5 latków), więc program zerówkowy obejmie je od września. Wolałabym wiedzieć, na co zwrócić uwagę, żeby przygotowaćją i siebie do podjęcia decyzji.

                                          Prosiłabym mamy dzieci “rok po roku” o opinie, dlaczego posłanie dzieci razem do jednej klasy nie jest dobre?
                                          Czy różnica w programie zerówkowym i klasy I jest ażtak drastycznie wielka? Bo brałam jeszcze pod uwagę to, że Zojka pójdzie do I klasy jako siedmiolatka, ale okres zerówki poświęcimy na jakieś zajęcia dodatkowe, by zaspokoić jej zainteresowania itp. – ale czy to ma sens?
                                          No i boję się przepełnionych klas, gdy w 2014r.rusządo szkół i 6- i 7-latki…

                                          Moje dzieci baardzo się różnią między sobą. Antek jest taki ‘do przodu’, jest starszy, ma mnóstwo zainteresowań, no i potrafi się sobą świetnie “chwalić”. Klara to taka “cicha woda”, bardzo mądra dziewczynka, ale jak nie ma 150% pewności, że to co myśli jest dobrze, to się nie wychyli. Dopiero teraz, gdy Antek jest w szkole, a ona została w przedszkolnej zerówce widzę, jak bardzo ten “mądry” brat ją blokował… ona ciągle ma kompleksy, że nie umie tego co on, zawsze to widziałam, ale nie miałam pojęcia, że aż tak to na nią wpływało. Dzięki temu, że teraz już nie są nawet w tej samej placówce Klara rozwinęła skrzydła, nie musi mu dorównywać, ona może pokazać swoje umiejętności inne od tych, które on posiada.

                                          Jeśli chodzi o program pierwszej klasy, to ja nadal uważam, że młodsza córka już teraz byłaby sobie w stanie z większością tego materiału poradzić. Obserwujemy natomiast inne zjawisko w grupie Klary, dzieci, które już raz robiły zerówkę, bardzo się tam teraz nudzą i niestety odbija się to na tych młodszych dzieciach…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Mamy sześciolatków pierwszoklasistów

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general