Najpierw to się witam, wieki mnie nie było 🙂 strzała 😉
Jak w temacie, kilka dni temu miałam przyjemność. Umówiłam się na spotkanie z pewną znajomą, a raczej mało znajomą, dziewczyną. W rozmowie telefonicznej była bardzo tajemnicza, w swej naiwności myślałam, że chodzi raczej o coś z branży, w której i ona i ja pracujemy. Niestety.
Była w towarzystwie koleżanki, potem wywnioskowałam, że to ona ją wcześniej wciągnęła, a teraz szukają kolejnego jelenia, a raczej jelenicy w mojej osobie 🙂
Miałyście do czynienia z tego typu działalnością? One oczywiście tylko och i ach. Tu konkretnie chodzi o firmę rozprowadzającą supercudowny preparat rozwiązujący wszystkie problemy zdrowotne człowieka współczesnej cywilizacji. Nie żebym się zastanawiała nad przystąpieniem: czułam się potraktowana jak przygłup a sama cudowna prezentacja uwłaczała mojej inteligencji. Normalnie żałowałam, że się z nimi w miejscu raczej publicznym umówiłam i rozglądałam się trwożnie na boki, czy mnie aby ktoś znajomy nie widzi
23 odpowiedzi na pytanie: Marketing wielopoziomowy: próbowały mnie podejść dwie panie
Cześć Kochana,
ja kiedyś dałam się wyciągnąc na spotkanie sąsiadowi- niby chciał mi cos bardzo fajnego pokazać
na miejscu- pełna sala ludzi, prezentacja przerywana co 3 minuty oklaskami pewnej grupy ludzi rozsianej po sali
po zakończeniu miałam tylko jedno w głowie- normalnie jak sekta
okazało się, że chcieli mnie w piramidę wciągnąć
jakieś produkty miałam sprzedawać ale oczywiście najpierw zainwestować wiele
uciekłam
Podobnie jak Bratek byłam kiedyś na takim spotkaniu na sali.
Ale to było wieki temu…
Jakiś preparat cudowny działający na wszystko (tyle że pani co to niby męża odchudziła sama była więcej niż puszysta więc tak mnie zastanowiło czemu sama tego nie piła ;))…
No i tez jakaś piramida to była.
Ale to naprawdę dawno temu było – myślałam, że już ludzie się na to nie łapią… A jednak…
Ostatnio obserwuję nasilenie tematu. Na różnych forach pojawiają się wyznawcy mlmów, bo inaczej tych ludzi nazwać nie można. Promowaniu takiej działalności sprzyja prognoza emerytur, które będą głodowe lub żadne. Na państwo nie można liczyć, a dobra firma, której zbudujemy strukturę będzie nam wypłacała po latach to co zarobią na nas ci którzy są pod nami w piramidzie. Taka inwestycja w przyszłość.
Znajomi moich rodziców dobrych kilka lat temu w to weszli. Ludzie wykształceni, na poziomie. Podchodzili do tego z dystansem, nie uwierzyli w magię produktów które sprzedają. Traktowali to jak każdy inny biznes który prowadzili. Niestety po jakimś czasie każdą osobę którą spotykali czy poznawali zaczynali traktować jak potencjalnego klienta. Jak później opowiadali, sami nie wiedzieli kiedy zaczęli tak myśleć. Szybko stracili znajomych, rodzina przestała telefony odbierać i to dało im do myślenia i spowodowało, że wycofali się z tego interesu.
Same MLM nie są złe, wiele z oferowanych produktów w nich jest wartych swojej uwagi, niestety sposoby prezentowania ich i na siłe wciąganie do współpracy, powoduje, iż coraz więcej osób, wystrzega się ich.
Wiadomo liczy sie kasa, a jak się człowiek nie dostosuje to jest usuwany z takiego grona.
Przeczytałam:próbowały mnie podnieść dwie panie.
Mam bujną wyobraźnię cieszę się, że jednak dajesz radę sama wstać 😉
Dobry Wieczór 😀
dobre! nie zdarzylo mi sie jeszcze, ale ktos kiedys przy mnie usilowal namowic moja mame na spotkanie z jakimis nieziemskimi garnkami (pierze, sprzata, gotuje i zapewnia goracy seks – normalnie tak to brzmialo)
nie wiem, gdzie rekrutuja tych naganiaczy, ale rozlozyl mnie na lopatki sposob przekonywania innych – dostalam ataku smiechu na miejscu;)
w czasach licealnych moja kolezanka dorabiala sobie wpychajac ludziom jakas posciel antyroztoczowa – nosila ze soba takie paskudne zdjecia jakichs robali i wciskala ludziom, ze tak wyglada jeden roztocz (jedno roztocze???) widze, ze od 20 lat niewiele sie zmienilo w technikach sprzedazy bezposredniej;)
właśnie wczoraj dzwoniła do mojej babci pani, która bardzo, bardzo, bardzo zachęcała ją na spotkanie z Okrasą
tiaaa a gary za 5 czy 10 tysiaków to tak przy okazji będą wciskać 😉
Marchewa, jak podnieść, to ze cztery
Słuchajcie, to było dziwne, czułam się jak na planie głupawej komedii amerykańskiej.
Przyszłam ze złym nastawieniem, przed spotkaniem usłyszałam “robimy z koleżanką biznes” więc z automatu powiązałam to z naszą branżą, i że one chcą mnie, bo takam świetna… 🙁
Zobaczyłam pierwszą stronę prezentacji: się dziewczyny profesjonalnie wzięły, cudo
Zobaczyłam zdjęcie Amazonki, i zaczęło mi coś nie grać… Szybciuteńko zdałam sobie sprawę, że nie o języki tu chodzi, a pewnie o coś zupełnie innego: może o ochronę przyrody??? No ale skoro trener viet chi moich chłopaków może być jednocześnie doktorem fizyki, no to w sumie czemu nie. Lubię ekologię, oglądałam dalej.
Potem zobaczyłam piękne zdjęcia uśmiechniętych ludzi z wybielonymi zębami na Hawajach I jakiegoś faceta, co to niby założył firmę i zarobił ciężkie miliony, a ci na Hawajach to najlepsi sprzedawcy…
Powietrze za mnie zeszło, poczułam się oszukana i zawiedziona.
Nie potrafię zrozumieć, w kogo oni celują, bo mam wrażenie, że nie mają, oprócz prezentacji bazującej na kolorowych wykresach i pieknych zdjęciach oraz najprostszych porównaniach, w stylu gruby, stary facet co nie pije preparatu versus szczupła, młoda gazela co go pije, żadnych konkretnych informacji, które mogłyby przekonać do wstąpienia przeciętną, w miarę myślącą osobę. Czyli powiedzmy mnie 🙂
Pani próbowała mi najpierw wytłumaczyć, co tak wyjątkowego jest w Amazonii. Wyobrażacie sobie moją minę. Potem zaczęła tłumaczyć, co to są antyoksydanty… A ja byłam coraz bardziej wściekła.
Jestem dość dociekliwa, poprosiłam o skład produktów: nie miały, byly zdziwione, że ja chcę wiedzieć, co dokładnie miałabym ewentualnie sprzedawać; poprosiłam o wyniki badań stwierdzających, że to działa, ze różni sie znacząco od preparatów, które są do kupienia w każdym sklepie ze zdrową zywnością: nie miały; poprosiłam o jakieś papiery stwierdzające, że firma rzeczywiście należy do 500 najlepszych na świecie, chociażby Forbesa, i że przy eksploracji zasobów naturalnych Amazonii samej Amazonii nie dzieje się krzywda: nie miały.
A już język to mnie na łopatki rozłożył: czy chcesz zarabiać więcej??? Głupie pytanie.
– Czyli będę zarabiać, jak znajdę więcej osób, które będą chciały kupić preparat?
-NIE. Jak znajdziesz osoby, które chcą żyć zdrowo i być młode! Czy jakoś tak.
Nie potrafiły mnie przekonać pod żadnym względem, merytorycznie leżą. No więc zaczęło się zachwalanie cudownych właściwości preparatu. Wszyscy już to piją w ich rodzinach, nawet dzieci. Jedna to miała problemy ze snem, ale odkąd pije taki napój w puszce, śpi jak zabita. A jak zapomni przed snem się napić, to sie budzi w nocy. I pije.
Stawy nie bolą, głowa nie pęka, kondycja włosów, bla, bla, bla
Do tego dochodzi brak kontraktu, konto zagraniczne, jak zaczęłam dociekać strony formalnej, to zapytały, czy jestem księgową. Nie jestem, ale mam charakter księgowej, hehe.
Mogłabym jeszcze pisać i pisać. A jest i dalszy ciąg: dostałam mailowo jakieś papiery niby ze składem, oraz propozycję wyjazdu na całodniową konferencję 🙂
oooo, o garnki co to p. Okrasa je chwali też ostatnio ktoś do mnie dzwonił.
na Hawaje? Jak z folderu?
Jedziesz
jedna roztocza?
ostatnio miałam przyjemność z przedstawicielami różnych firm tego typu. Szczególnie rzucilo mi sie w oczy jakies wlasnie cudownie uzdrowiajace produkty, niemalże zamiast normalnego jedzenia.
Mnie najbardziej uderzył fakt, że osoby są właśnie na maksa źle przeszkolone. Rzucają wyuczonymi zdaniami.
Staram się patrzeć na to co mąż aktualnie wkłada do garnka 😀 i pewnie byłabym skłonna spróbować czegoś nowego, rzeomo zdrowego, ale jak mi dziewczyna opowiada o tym jakie to ja, cytat: “gówno” jem, i że na bank od tego umrę na raka 😉 to zamykam sie na cztery spusty.
Masz racje, podejście do klienta jako ostatniego idioty który nie ma o niczym pojęcia, i którego trzeba prowadzic za ręke jak dziecko we mgle, to jak sekta. A ze mnie w końcu urodzona ateistka 😀
bo to chyba w sumie target takich ludzi. kto rozsadny, nawet na dosc niskim poziomie rozsadku, wrzuci jakas magiczna-gigantyczna kase w garnki? albo posciel antyroztoczowa za cene czterech srednich krajowych?
Hehe osobiście znam takiego – o tym jak “łyka” wszystko to już legendy rodzinne chodzą…
Z tym, że to profesor nauk humanistycznych… Chyba rozsądku nie ma co od niego wymagać 😉
ale wiecie, one nie namawiały mnie tylko do kupna, raczej do wejścia w szeregi. Z tego co zrozumiałam jak ktoś z twojego polecenia kupi to jedno, a jak sam zdecyduje sie w ten sposób działać, to jeszcze lepiej. Można wybierać wśrod kilku zestawów produktów, najtańszy 500, ale się nie opłaca, usłyszałam, ze “na początek” większość bierze taki za 2.500…
Nie bardzo zrozumiałam, czego się ode mnie oczekuje: czy mi ma być wsio rawno, co sprzedaję, byle wciągnąć jak najwięcej ludzi, którzy bedą na mnie zarabiać, i wtedy puszczamy do siebie oczko, że to jest taka ściema, taka hucpa i cyrk, z którego potem wspólnie sie śmiejemy podliczając nasze gigantyczne zyski. Czy też może mamy misję i zbawiamy świat. Jako biznes ok, jak ktoś zdaje sobie sprawę z tego, w co dokładnie sie pakuje i ile czasu, jeśli ma mieć wymierne zyski, będzie musiał poświęcić. Dodam, że publiczne robienie z siebie idioty jest bezcenne 😉
a mnie nikt nie chce w nic wciągnąć…buuu :(( 😀
Może masz znajomych którzy się wystrzegają przed podawaniem Twojego telefonu przy takich prezentacjach.
Jak raz telefon zostanie podany to wtedy się zaczyna.
Mąż cię już wciągnął – tworzysz własny zespół od początku 😀
no baa, i to jaki 😀
dokladnie wlasnie dzisiaj w biurze kolezanka opowiadala historie wlasnego tescia, ktory dal sie wciagnac w telefon z tekstem: “za $450 wyczyszcze panu konto mejlowe ze spamu.”
osiemdziesiecioparoletni tesc podal numer karty kredytowej:/
tesciu jest emerytowanym profesorem bioetyki…
rozsadek niekoniecznie i nie zawsze idzie w parze z wyksztalceniem:/
Aaaa nieźle
Znasz odpowiedź na pytanie: Marketing wielopoziomowy: próbowały mnie podejść dwie panie