mąż nie chce już dziecka :(

Piszę aby się wypłakać. Nie mam komu się zwierzyć, więc piszę jako anonim. Nie muszę nikomu patrzeć w oczy i widzieć wspłóczucie. Chce mi się wyć i płakać do księzyca.
Mam 30 lat. Trzy lata temu urodziłam chłopca. Nic dodawać, nic ująć. Przewócił nasze życie. Pokazał nam co to miłośc do drugiego człowieka. Wyzwolił we mnie uczucia jakich się nie spodziwałam. Odkryłam co znaczy KOCHAĆ.
Mały rósł i rośnie, a wraz z nim potrzeba jeszcze jednego dziecka.
Mąż kocha mnie i malucha nad życie. Mieszkamy teraz z moimi rodzicami. Dwa lata temu postanowiliśmy się budować aby mieć własne miejsce na ziemi. Wynajem mieszkania i opłacenie go to te same pieniądze co rata kredytu więc – Wzieliśmy kredyt na 30 lat. Jednym słowem rata miesięczna kredytu to prawie cała moja wypłata. Mąż też nie zarabia koksów. Nie jest źle. Mamy co jeść i stracza do końca miesiąca. Nigdzie nie byłam na wakacjach od początku naszego małżeństwa – 5 lat. Sobie kupuje ciuchy raczej w ciucholandach, małemu też cos fajnego znajdę i jakoś tak leci. Opłacamy wszystko i jakoś jest. Dom powoli rośnie. Będzie to zwykły mały domek-3 pokoje. Wszystko niby dobrze ALE…. ale płaczę po kontach bo ON już nie chce dziecka.
Jest dobrym i czułym mężem. Stara się abyśmy mieli własny dom. Sam walczy na budowie. Wie ile to kosztuje i to jest główny powód, że nie chce dziecka. Rozumiem go ale nie potrafię tego zakaceptować.
W grudniu przed Świętami namówiłam go na drugie dziecko. Jakoś się zgodził bo już nie mógł mnie słuchać… Zaszłam w ciąże. Szybko za pierwszym razem. Cieszyłam się jak oszalała. Kupiłam sobie koszule nawet taką dużą…
Lekarz jednak ostudził moje szczęście.
Powiedział, że mam czekać ale ta ciąża nie potrwa długo.
Miał rację. W lutym miałam zbieg. Mój aniołek odszedł. Szpital i te chwile to jeden wielki płacz. Walka, załamanie, złość, pogodzenie się ze światem i znowu nadzieja ale już jej nie mam.
Jak byłam w ciąży czułam, że mąż nie chce tego dziecka. To było najtrudniejsze. Potem po zabiegu widziałam ulgę w jego oczach. Czułam, że odetchnął z ulgą że się tak stało.
Jakaś masakra.
Tak chciałabym aby ten dom był pełan zycia, dzieci. Usmiechów, gwary maluchów.
Mój mąż ma rację to wszytsko kosztuje ALE…
Nie jestem już pierwszej młodości, a czas leci.
Nie odejdę od niego bo go kocham, on mnie kocha. Mamy wspaniałego synka. Żal mi go jednak, że nie będzie miał rodzeństwa. Boję się że ten problem urosnie we mnie strasznie. Czy moge jednak żyć wg swojego scenariusza? Może powinnam zaakceptować jego?
:(:(((( Zazdroszczę WAM dzieci = straszne ale nie potrafię się tego uczucia pozbyć. Nie musicie się mnie obawiać. Nie ukradnę Wam dzieci ani waszej miłości do nich. Chciałabym mieć swoją. Doceńcie co macie.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: mąż nie chce już dziecka :(

  1. Zamieszczone przez ausia
    Wielkie podziękowania dla Lea, amber, keyti, ahimsa i ulaluki 🙂 Dawno tak wiele dziewczyn nie rozmawiało o mnie i moich prolbemach.
    Poczytałam jeszcze raz Wasze wszystkie odpowiedzi. Każda z Was coś mi życzyła, radziła. Większość mówi CZAS…
    Chyba macie rację, muszę odpuścić i pozwolić aby dom wyrósł. Może mąż poczuje jakąś stabilizację i wtedy się uda. Muszę myśleć pozytywnie, że może kiedyś się uda, tylko teraz muszę chyba faktycznie dac mu spokój. Niech nie martwi sie jeszcze tym, że mam niespełnione marzenie o dziecku. Wyciszę to pragnienie wiem jednak, że będę dalej czekała na ten CUD.
    Dziękuje Wam. Dam mu czas i postaram się cieszyć tym co mam. A uwierzcie mam bardzo dużo, chyba coś najcenniejszego i bezcennego. Miłość w oczach bliskich, dziecka, męża, mamy i taty, teściów też mam dobrych.
    A kasa? Kasa jest, a jutro jej nie ma, więc nie przejmuje się tym co materialne.
    Chwile są tak ulotne, że trzeba tylko łapać każdą sekundę z bliskimi.
    Jak wracam do domu, to tak jakby mnie ktoś głsakał po głowie, tak mi dobrze.
    W sercu ciągle tli się nadzieja. Przyjdz do nas kiedyś i ZOSTAŃ proszę…

    Dziękuje jeszcze raz
    Teraz czas na CZAS

    Pięknie to napisalaś…więc życzę podwojenia szczęścia! nasi znajomi teraz mają mies. synka:) a zażarcie byli jednodzieckowi;) on to już na maxa! i co? i to, co zwykle się potem dzieje… Nie wyobraża sobie już życia BEZ synka ( drugie dziecko)

    Nawet mój mąż ( który też miał obawy) ostatnio powiedział, że z jednym to by było bez sensu:) teraz to widzi… Najgorsze są te demony, co je sobie sami w głowie tworzymy. A może daj do poczytania mężowi ten wątek?:)

    • ja myślę jak reszta dziewczyn – że potrzeba Wam czasu żeby sobie na spokojnie wszystko poukładać. Nie ma co szarpać się na już. Dokończcie budowę, niech mąż też odpocznie, podliczcie wszystko i pewnie kiedyś przyjdzie ten lepszy moment na drugie dziecko. Dziecko, którego oboje będziecie chcieć, oboje będziecie na nie gotowi.

      • U mnie było podobnie mielismy jedną córke mieszkaliśmy na 28m2 w służbowym mieszkaniu wiec warunków na drugie nie było finansowo też ledwo przędlismy, potem zaczeły mi hormony szaleć i coraz bardziej chcialam drugiego dziecka, mój mąż stwierdzil że dopiero jak zmienimy miejsce zamieszkania,kilka razy powidziła mi ze nie chce już dzieci wiec wiem jak to potrafi boleć też popłakiwałam po katach ale cóz, potem zmienil zdanie że jednak jak będziemy mieli wiecej miejsca do życia to postaramy sie o drugie dziecko, zaczeliśmy kombinować z kredytem na dom były akurat fajne warunki takiego kredytu znaleźliśmy dom dostaliśmy kredyt w walucie w ostatniej chwili przed ich ograniczeniem dom kupilismy w rozsadnej cenie w ostatniej chwili przed ogromnym skokiem cen nieruchomości, wprowadziliśmy się do niego w lipcu a w sierpniu zaszłam w ciąże i mamy synka między moimi dziećmi jest 8 lat różnicy troche dużo ale cóż… i powiem ci ze i sytuacja materialna nam sie poprwiła mąż otwozył własny mały zakladzik i dorabia po pracy jak dobrze pojdzie zajmie się tylko tym, jak jest taka potrzeba czyli w tym wypadku powiększenie rodziny zaczyna się szukac nowych rozwiązań aby przezyć wg powiedzenie “potrzeba matką wynalazków”, postawcie ten swój dom a tam wszystko się odmieni i podejście Twojego męża też, niech tylko poczuje się dumny z tego co dokonał że macie juz swoje miejsce na ziemi to poczuje chec nowego wyzwania 🙂 czego z całego serca Ci życze

        • Zamieszczone przez ausia
          Wielkie podziękowania dla Lea, amber, keyti, ahimsa i ulaluki 🙂 Dawno tak wiele dziewczyn nie rozmawiało o mnie i moich prolbemach.
          Poczytałam jeszcze raz Wasze wszystkie odpowiedzi. Każda z Was coś mi życzyła, radziła. Większość mówi CZAS…
          Chyba macie rację, muszę odpuścić i pozwolić aby dom wyrósł. Może mąż poczuje jakąś stabilizację i wtedy się uda. Muszę myśleć pozytywnie, że może kiedyś się uda, tylko teraz muszę chyba faktycznie dac mu spokój. Niech nie martwi sie jeszcze tym, że mam niespełnione marzenie o dziecku. Wyciszę to pragnienie wiem jednak, że będę dalej czekała na ten CUD.
          Dziękuje Wam. Dam mu czas i postaram się cieszyć tym co mam. A uwierzcie mam bardzo dużo, chyba coś najcenniejszego i bezcennego. Miłość w oczach bliskich, dziecka, męża, mamy i taty, teściów też mam dobrych.
          A kasa? Kasa jest, a jutro jej nie ma, więc nie przejmuje się tym co materialne.
          Chwile są tak ulotne, że trzeba tylko łapać każdą sekundę z bliskimi.
          Jak wracam do domu, to tak jakby mnie ktoś głsakał po głowie, tak mi dobrze.
          W sercu ciągle tli się nadzieja. Przyjdz do nas kiedyś i ZOSTAŃ proszę…

          Dziękuje jeszcze raz
          Teraz czas na CZAS

          Bardzo ładnie napisałaś, ja też mam podobne przemyślenia.
          Jestem pewna,( że z tego co wyczytałam,) ułoży się wam bardzo dobrze.

          • Ausia…. tak naprawdę masz dopiero 30 lat.

            • ausia, mam ten sam problem, choć trochę inne okoliczności.
              Właśnie jesteśmy na etapie odbioru kluczy do własnego mieszkania. Mój mąż całkiem nieźle zarabia i stać nas na spłatę kredytu + jakieś dodatkowe wydatki. Mam też świetnego teścia, który nam zawsze pomaga finansowo, jak trzeba. Jestem obecnie w ciąży, ale mój mąż jej nie akceptuje. Mówi, że mnie kocha, ale nie będzie mnie wspierał i nie chce mieć nic wspólnego z tym dzieckiem. Jesteśmy małżeństwem już prawie 6 lat i mamy już 5-cio letniego synka, którego mój mąż też nie chciał. Pobraliśmy się tylko dlatego, że zaszłam w ciążę, ale najpierw chciał żebym poddała się aborcji. Powiedziałam mu, że jeżeli tym razem będzie namawiał mnie na usunięcie ciąży, będziemy musieli się rozstać. Nie namawia, ale jest zupełnie obojętny wręcz agresywny jak wspomnę coś o przygotowaniach na powitanie nowego członka rodziny. Co prawda jest to dopiero początek ciąży i myślę, że do porodu sytuacja się zmieni, ale przeraża mnie myśl, że jednak może być nieciekawie. Ja z synkiem bardzo cieszymy się na dzidzie i cała rodzina też. Będzie ciężko, ale najwyżej rozwiodę się z mężem i będę żyła sama z dziećmi. A jemu nikt by nie wybaczył, gdyby nas zostawił.

              • Zamieszczone przez Kate123
                ausia, mam ten sam problem, choć trochę inne okoliczności.
                Właśnie jesteśmy na etapie odbioru kliczy do włąsnego mieszkania. Mój mąż całkiem nieźle zarabia i stać nas na spłatę kredytu + jakieś dodatkowe wydatki. Mam też świetnego teścia, który nam zawsze pomaga finansowo, jak trzeba. Jestem obeznie w ciąży, ale mój mąż jej nie akceptuje. Mówi, że mnie kocha, ale nie będzie mnie wspierał i nie chce mieć nic wspólnego z tym dzieckiem. Jesteśmy małżeństwej już prawie 6 lat i mamy już 5-cio letniego synka, którego mój mąż też nie chciał. Pobraliśmy się tylko dlatego, że zaszłam w ciążę, ale najpierw chciał żebym poddała się aborcji. Powiedziałam mu, że jeżeli tym razem będzie namawiał mnie na usunięcie ciąży, będziemy musieli się rozstać. Nie namawia, ale jest zupełnie obojętny wręcz agresywny jak wspomnę coś o przygotowaniach na powitenie nowego członka rodziny. Co prawda jest to dopiero początek ciąży i myśle, że do porodu sytuacja się zmini, ale przeraża mnie myśl, że jednak może być nieciekawie. Ja z synkiem bardzo cieszymy się na dzidzie i cała rodzina też. Będzie ciężko, ale najwyżej rozwiodę się z mężem i będę żyła sama z dziećmi. A jemu nikt by nie wybaczył, gdyby nas zostawił.

                Ojej to takie troszkę smutne co piszesz…oby Twój mąż pokochał tą dzidzię… a syna kocha? Jakie ma z nim relacje? Ehh…jak widać różnie to w życiu bywa…są pieniążki i też są mężczyźni co nie chcą dzieci… Nie koniecznie z faktu strachu o byt materialny. Pozdrawiam!

                • Mąż na swój sposób kocha synka, choć uważam, że poświęca mu za mało czasu, co potem odbija się w ich relacjach. Toczymy o to spory i od czasu do czasu ta sytuacja ulega zmianie. Patrząc jak teraz mąż traktuje syna, to pocieszam się, że może z drugim dzieckiem też tak będzie. Niestety teraz będę musiała trochę pocierpieć. Ale muszę być dobrej myśli i cieszyć się z ponownego macierzyństwa. Nie chcę przepłakać całej ciąży bo wiem, że nie wpłynie to dobrze na dziecko. Pożyjemy, zobaczymy.

                  • Zamieszczone przez Kate123
                    Mąż na swój sposób kocha synka, choć uważam, że poświęca mu za mało czasu, co potem odbija się w ich relacjach. Toczymy o to spory i od czasu do czasu ta sytuacja ulega zmianie. Patrząc jak teraz mąż traktuje syne, to pocieszam się, że może z drugim dzieckiem też tak będzie. Niestety teraz będę musiała trochę pocierpieć. Ale muszę być dobrej myśli i cieszyć się z ponownego macieżyństwa. Nie chcę przepłakać całej ciąży bo wiem, że nie wpłynie to dobrze na dziecko. Pożyjemy, zobaczymy.

                    Widzę, że cierpisz jak ja, dziewczyny dobrze radziły CZAS i pozytywne myślenie!!
                    Tobie też to radzę. Każdy dzień przynosi nam cos nowego i z każdej chwili z bliskimi trzeba się cieszyć. Wydaje mi się że faceci mają się gorzej jeżeli chodzi o ciąże i przyszłe dzieci. My kobity mamy 9 miesięcy w brzuszku maleństwo i mamy czas aby tą sytuację oswoić. Aby namacalnie pokochać tą istotkę. Mężczyzni są trochę ” bardziej prości w obsłudze”. Potrzebują dotknąć, zobaczyć aby uwierzyć, pokochać itd…
                    Widzą tylko czarne i białe kolory. A macieżyństwo to cała gama kolorów i uczuć.
                    Myślę, że jeżeli twój związek jest dobry i jest w nim miłość to wszystko przetrwacie.
                    Jeżeli też kocha pierwszego synka to drugie dzeicko też pokocha jak je dotknie, przytuli jak będzie mógł z nim iść np. na rower albo pokopać w piłkę. Facetów nie kręcą wózki, przewijanie, pieluchy i butelki. To nas to “kręci”. Wydaje mi się, że on włąśnie tego nie chce. Tego okresu jak maluch tylko płacze i woła cyca:)
                    Pozytywną stroną tego, że będzie maluch jest to, że tata będzie więcej czasu spędzał z pierwszym dzieckiem z przymusu. Na dobre im to wyjdzie i tobie.
                    Myśl pozytywnie, wiem jak to jest jak mąż nie przytula cię w ciązy i jej nie chce. To boli. Lekarstwem dla mnie była miłość do pierwszego dziecka, jego czułe słówka i przytulanki. Uśmiech każdego ranka. Czerp z tego siłę. Masz dla kogo żyć i to jest najważniejsze. A mąż – porozmawiaj z nim, bo dla związku najważniejsza jest rozmowa.
                    Życzę zdrowia i ciesz się teraz podwójnym szczęściem jednym obok – synkiem, a drugim w brzuszku. Tata pokocha drugie dziecko jak je zobaczy 🙂 Tak myślę – pozdrawiam.

                    • Zamieszczone przez ausia
                      Widzę, że cierpisz jak ja, dziewczyny dobrze radziły CZAS i pozytywne myślenie!!
                      Tobie też to radzę. Każdy dzień przynosi nam cos nowego i z każdej chwili z bliskimi trzeba się cieszyć. Wydaje mi się że faceci mają się gorzej jeżeli chodzi o ciąże i przyszłe dzieci. My kobity mamy 9 miesięcy w brzuszku maleństwo i mamy czas aby tą sytuację oswoić. Aby namacalnie pokochać tą istotkę. Mężczyzni są trochę ” bardziej prości w obsłudze”. Potrzebują dotknąć, zobaczyć aby uwierzyć, pokochać itd…
                      Widzą tylko czarne i białe kolory. A macieżyństwo to cała gama kolorów i uczuć.
                      Myślę, że jeżeli twój związek jest dobry i jest w nim miłość to wszystko przetrwacie.
                      Jeżeli też kocha pierwszego synka to drugie dzeicko też pokocha jak je dotknie, przytuli jak będzie mógł z nim iść np. na rower albo pokopać w piłkę. Facetów nie kręcą wózki, przewijanie, pieluchy i butelki. To nas to “kręci”. Wydaje mi się, że on włąśnie tego nie chce. Tego okresu jak maluch tylko płacze i woła cyca:)
                      Pozytywną stroną tego, że będzie maluch jest to, że tata będzie więcej czasu spędzał z pierwszym dzieckiem z przymusu. Na dobre im to wyjdzie i tobie.
                      Myśl pozytywnie, wiem jak to jest jak mąż nie przytula cię w ciązy i jej nie chce. To boli. Lekarstwem dla mnie była miłość do pierwszego dziecka, jego czułe słówka i przytulanki. Uśmiech każdego ranka. Czerp z tego siłę. Masz dla kogo żyć i to jest najważniejsze. A mąż – porozmawiaj z nim, bo dla związku najważniejsza jest rozmowa.
                      Życzę zdrowia i ciesz się teraz podwójnym szczęściem jednym obok – synkiem, a drugim w brzuszku. Tata pokocha drugie dziecko jak je zobaczy 🙂 Tak myślę – pozdrawiam.

                      Podpisuję się pod tym! 🙂

                      • Zamieszczone przez Kate123
                        ausia, mam ten sam problem, choć trochę inne okoliczności.
                        Właśnie jesteśmy na etapie odbioru kliczy do włąsnego mieszkania. Mój mąż całkiem nieźle zarabia i stać nas na spłatę kredytu + jakieś dodatkowe wydatki. Mam też świetnego teścia, który nam zawsze pomaga finansowo, jak trzeba. Jestem obeznie w ciąży, ale mój mąż jej nie akceptuje. Mówi, że mnie kocha, ale nie będzie mnie wspierał i nie chce mieć nic wspólnego z tym dzieckiem. Jesteśmy małżeństwej już prawie 6 lat i mamy już 5-cio letniego synka, którego mój mąż też nie chciał. Pobraliśmy się tylko dlatego, że zaszłam w ciążę, ale najpierw chciał żebym poddała się aborcji. Powiedziałam mu, że jeżeli tym razem będzie namawiał mnie na usunięcie ciąży, będziemy musieli się rozstać. Nie namawia, ale jest zupełnie obojętny wręcz agresywny jak wspomnę coś o przygotowaniach na powitenie nowego członka rodziny. Co prawda jest to dopiero początek ciąży i myśle, że do porodu sytuacja się zmini, ale przeraża mnie myśl, że jednak może być nieciekawie. Ja z synkiem bardzo cieszymy się na dzidzie i cała rodzina też. Będzie ciężko, ale najwyżej rozwiodę się z mężem i będę żyła sama z dziećmi. A jemu nikt by nie wybaczył, gdyby nas zostawił.

                        Bardzo smutne, to co piszesz.
                        Trudno mi zrozumieć Twojego męża, przecież razem współżyliście, także razem powinniście ponosić tego konsekwencje. Sama nie doprowadziłaś, iż dziecko powstało.
                        Trudno cokolwiek Ci doradzić, jedynie pozostaje mieć nadzieję, że wraz z urodzinami, rozwojem dziecka, tata pokocha syna/corkę.
                        Tego Ci bardzo życzę, no i spokojnej ciąży, jeden z najważniejszych ludzików jest w brzuszku.
                        Pozdrawiam

                        • Zamieszczone przez ulaluki
                          Bardzo smutne, to co piszesz.
                          Trudno mi zrozumieć Twojego męża, przecież razem współżyliście, także razem powinniście ponosić tego konsekwencje. Sama nie doprowadziłaś, iż dziecko powstało.

                          To samo właśnie powiedziałam mężowi. Przecież nie poszłam do supermarketu i nie kupiłam sobie ciąży bez jego wiedzy!
                          Tak jak pisała ausia myślę, że on potrzebuje czasu.
                          Eh, nie ma sprawiedliwości na tym świece. Chyba nigdy nie jest tak, żeby wszystko było cacy, zawsze coś musi pójść pod górkę.

                          • Ausia twoja historia jest bardzo smutna. Pragniesz obdażyć miłością drugie dziecko, którego twój mąż z pewnych przyczyn już nie chce mieć.
                            Pisałaś, że na początku roku poroniłaś. Jest to ogromne przeżycie i cierpienie zarówno dla ciebie, jak i twojego męża, który może dlatego boi się starać z tobą o nowe dziecko. Mężczyźni również bardzo przeżywają stratę dziecka, ale tego tak bardzo nie okazują. Całe swoje cierpienie i ból noszą w sobie, ponieważ chcą być silni, a także być opoką dla ciebie i waszego synka, bo napewno zdaje sobie sprawę, że go potrzebujecie.
                            Z drugiej strony pisałaś, że się budujecie. Macie kredyt, który spewnością obciąża was finansowo, a mężczyzna w takiej sytuacji czuje się nie pewnie, bo na ich barkach spoczywa zapewnie godnego życia rodzinie, a dziecko wg płci przeciwnej to dodatkowy koszt.
                            Może, jak już będziecie mieszkać na swoim, we własnym wymażonym domku z ogródkiem, to myślenie twojego męża się zmieni i wtedy postaracie się o kolejne dziecko. Teraz mieszkacie zapewne katem u twoich rodziców, więc myśl o posiadaniu drugiego dziecka jest trochę kłopotliwa. Ale zapewne wiele może się zmienić, jak bedziecie już na swoim, gdzie miło będzie usłyszeć głos nowego domownika.
                            Więc życzę ci z całego serca, aby twoje marzenia się spełniły. A z mężem dużo rozmawiaj, szczerze rozmawiaj, a zapewne zrozumie, jakie to jest dla ciebie ważne!

                            Trzymaj się cieplutko!

                            • Rozumiem jak bardzo musi być Ci ciężko, ale warto czekać. Faceci boją się czegoś czego nie znają. Zakładają od razu, że standard życia przy drugim dziecku zmieni się diametralnie. Czytaj: pogorszy. Postaraj się zrozumieć męża. Twój mąż jako głowa rodziny czuje się odpowiedzialny za byt całej Waszej trójki, a wierzę że kiedyś czwórki.
                              Daj mu czas. Czasami życie pisze za nas najdziwniejsze scenariusze 😉 czego Ci życzę. A od zazdrości się uwolnij. To paskudne uczucie

                              • ech…..
                                a ja jestem w 15 tygodniu….dzisiaj się dowiedziałam, że tatuś nie chce ze mną być, nie potrafi się zmusić…. Nie potrafi, bo mnie nie kocha….
                                cóż wpadliśmy, ale skoro mamy po 30-lat, to chyba tak miał być….
                                nie znamy się długo właściwie dopiero się poznawaliśmy…..
                                stało się…..
                                chce być ojcem…
                                nie radzę sobie z tym wszystkim…..
                                może coś się zmieni, ale pewnie marne na to szanse…..

                                • Zamieszczone przez nikki
                                  ech…..
                                  a ja jestem w 15 tygodniu….dzisiaj się dowiedziałam, że tatuś nie chce ze mną być, nie potrafi się zmusić…. Nie potrafi, bo mnie nie kocha….
                                  cóż wpadliśmy, ale skoro mamy po 30-lat, to chyba tak miał być….
                                  nie znamy się długo właściwie dopiero się poznawaliśmy…..
                                  stało się…..
                                  chce być ojcem…
                                  nie radzę sobie z tym wszystkim…..
                                  może coś się zmieni, ale pewnie marne na to szanse…..

                                  Bardzo smutne co piszesz. Z drugiej strony masz w brzuszku kochanego szkarba, który na pewno wniesie dużo szczęścia.
                                  Myślę, że partner uczciwie powiedział, bardzo dobrze, że chce być ojcem. A między wami nigdy nie wiadomo.
                                  Kurczę, trudno coś madrego napisać. Jestem szczerze przekonana, że wszystko się ułoży, chociaż teraz jest ci bardzo cięzko

                                  • nie mogę spać nie mogę jeść właściwie na nic nie mam ochoty….i wstyd się przyznać na tego malucha też wcale…
                                    może jest tak, że on boi się tego jak to może być…
                                    podobno takie rzeczy się zdarzają…. Może dojrzeje do tego…..tylko czy ja to wytrzymam
                                    ale ja nie mniej jestem przerażona….

                                    • Zamieszczone przez nikki
                                      nie mogę spać nie mogę jeść właściwie na nic nie mam ochoty….i wstyd się przyznać na tego malucha też wcale…
                                      może jest tak, że on boi się tego jak to może być…
                                      podobno takie rzeczy się zdarzają…. Może dojrzeje do tego…..tylko czy ja to wytrzymam
                                      ale ja nie mniej jestem przerażona….

                                      życzę dużo dobrego – siły i radości… i zdrowia dla Was dwojga

                                      • Wróciłam z budowy. Mały jak zwykle walczył z nami. Trochę trudno mi się z nim pracuje ale staram się to jakoś godzić. Malowanie desek na dach… Żal mi go trochę, że nie jedziemy np. na plac zabaw tylko na budowę. Jednak on tam się czuje doskoanle bo jest tam dużo piachu, młotki, zaprawy. Ma swoja taczkę i oswajamy to miejsce na tej ziemi. Widzę, że tak jak ja zaczyna kochać to miejsce. Uczę go, że za wszystko trzeba dziękować. Że wszystko co mamy to chwile i trzeba brać z nich garściami.
                                        Wysłałam dzisiaj totka. Bo dużo kasy oferują… Pewnie znowu kolejny podatek od marzeń. Myślę, że komuś poskaładałąm się na lepszą przyszłość. Wychodzę z założenia, że i mi się kiedyś poszczęści i też mi ktoś kiedyś pomoże.
                                        Choć nie wierzę w wygraną to sobie tak marzę, że właśnie te papierki, wirualne zielone bankoty rozwiązałyby mój problem. Ale się rozmarzyłam…
                                        Nic jedank nie ma za darmo. A wielkie dzieła powstały w bólu. Może taka ma droga do spełnienia marzeń o kolejnym dziecku.
                                        Już nie rozmawiam o tym z mężem. On już i tak ma dużo problemów. Zatyrany jest do granic. Zapracowany ale szczęśliwy. Wiele osób puka sobie w głowę. Po co wam ten dom. Ten kredyt na resztę życia. A my jesteśmy odziwo szczęśliwi. Mamy coś co nas łączy. Wspóle dążenie. Najlepsze co można dziecku dać to dobry przykład. Tak przeczytałam ostatnio w “mądrej” książce, o tym jak rozmawiać z dzieckiem. Bo kto je ma, wie że to nie łatwe.
                                        Dobry przykład… Myślę, że jak dziecko widzi, że rodzice parcują nad czymkolwiek razem i widzi, że ich to łączy to już jest szczęśliwe.
                                        Nie wiem, chyba się teraz tłumaczę. Zabieram dziecko na budowę… To go chyba nie rozwija…Fakt, nie poświęcam mu godzin na czytanie. Jedna bajka na dobranoc i tyle…
                                        Za to dużo z nim rozmawiam. Bawię się. Wycinamy. Jeździmy na rowerze i to wiele km. On na swoim, a ja na swoim rowerze.
                                        Raczej nie zostanie wielkim naukowcem, bo i po kim… Ale za to zawsze będzie miał na kogo liczyć… 🙂

                                        Byliśmy wczoraj na lodach. Ile radochy…
                                        I tego wam drogie mamy życzę. Radochy ze zwykłych LODÓW w gorące popołudnie. Ja np. jem te lody jak dziecko. Jakbym je jadła po raz pierwszy.
                                        Cieszę się, że mam z kim jeść te lody 🙂 Bo tak to smakują najlepiej.

                                        • Bez watpienia musi to byc wasza wspolna decyzja….
                                          Ciesz sie wasza pociecha i modl sie o spelnienie marzen…
                                          Cuda sie zdarzaja:)

                                          Trzymaj sie cieplutko… sle fluidki

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: mąż nie chce już dziecka :(

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general