Witam,
mieszkam w dużym mieście, mąż pracuje od rana do wieczora,megakorki, on przyjeżdza megazmęczony wieczorem, ja pracuje blizej ale też jestem baardzo zmeczona odbieram dziecko z przedszkola i staram się poświęcić mu czas. Staram sie bo ok 16 jestem półprzytomna. I tak codziennie. Wstawanie rano, gonitwa,stres,korki, zmęczenie, spanie.
Coraz częściej myśle o tym żeby rzucić to wszystko i zaszyć się gdzieś daleko np na Mazurach. Sprzedać mieszkanie (częściowo na raty tak, ze troche by kasy zostało), kupić mały domek, prowadzić jakiś mały biznes…i żyć, cieszyć się życiem, a nie stać w korkach,wdychać spaliny i denerwować, że dziecko czeka na mnie w przedszkolu.
Zaraz potem myślę, że może coś stracimy, a przede wszystkim, że może dziecko będzie miało lepszy start gdy zostaniemy tutaj, wiadomo dobre szkoły, teatry, kina, możliwości… Nie wiem co robić… Może to depesja? W wolnych chwilach szukam działek nad jezirem, projektów domków i na tym się kończy. Może jesteśmy zbyt mało odważni?
Jak żyć? Pozdawiam
5 odpowiedzi na pytanie: Męka
To miasto i mnie dobija,
srednio raz w miesiącu mam takie mysli aby to pieprznąć wszystko i wyjechac na zadupie dolne 🙂 Co do startu dla dziecka, ja tego startu nie mialam i nie uwazam aby cokolwiek mi ubyło w mojej wlasnej ocenie. Moze to zwykłe przemęczenie. Moze warto zatrzymac sie gdzies na chwile i złapac oddech, wyjechac na weekend. Tak poprostu, człowiek chciałby zwolnic ale sie poprostu nie da.
Pytasz jak zyc? To pytanie zapewnie większość z nas sobie zadaje. Głowa do góry.
wydaje mi sie, ze depresja..moze nie mega.. Ale..;)
mieszkam chyba w troche wiekszym miescie..tez pracuje..odbieram dziecko ze szkoly..wieczorami gotuje obiady, robie zakupy, codziennie chodze do parku..itp.itd..ot zycie matki.. Ale jest ok.. Nie narzekam..wiem ze maja gorzej..i dziekuje bogu za to co mam
No proszę, nie tylko ja tak mam! Podeszłam do tego – życie matki Polki pracujacej!
U nas inaczej na razie sie nie da! I koniec. Zacisnełam zęby i już nie marudzę. Zmęczona, zestresowana zasypiam z dzieckiem, wstaję skoro świt i do charówki. A dzisiaj ide z Basiulcem na rower i wszystko mam w d…..!
Słońce świeci jest git!
Niestety tak jest jak się pracuje. Zwykłe życie. Trzeba się przyzwyczaić i przynajmniej raz w tygodniu znaleźć czas tylko dla siebie.
Studiowałam w Wawie 3 lata. Pierwszy był okres fascynacji, wspaniałych mozliwości, potem zobaczyłam jak to wyglada od środka…że stoi sie połowę czasu w korkach, że ceny mieszkań sprawiają, ze pół zycia sie tyra na dom i ma sie szczęscie jak jest w dobrej dzielnicy, ze w pracy nie ma skrupułów i nie liczy sie lojalność, że nia ma miajsca i czasu na przyjaźń i rodzinę
Wolę, żeby moje dzicko mieszkało na prowincji i bardzo się cieszę, ze tak jest.
Naprawdę Cię rozumiem.
Polecam zmianę.
Znasz odpowiedź na pytanie: Męka