Miłe sytuacje :+)

Pojechałam z córką do galerii (… no coś Ty, handlowej! 😉 ) i Mała zauważyła stoisko z lodami.
Pomyślałam, że w sumie może “zaszaleć” i zgodziłam się na jedną gałkę 🙂 bo jedna gałka, to ogromna łyżka!
Koszt szaleństwa – 2 zł.
Miałam 50 zł i nic drobnych.
Pan “lodziarz” nie miał wydać.
Młoda dziewczyna, która stała za mną (hm m m… w sumie to Ona była w moim wieku! 😀 ) podała mi swoje 2 zł i powiedziała, że to od niej i że nie ma problemu 🙂

Pobiegłam potem do pierwszego sklepu, żeby rozmienić 5 dych i oddać Jej za tą gałkę, ale nie mogli mi pomóc…
Dziewczyna pomachała nam i poszła w swoją stronę. Głośno jej dziękowałyśmy 🙂

Ehhh… wzruszyłam się.

Chciałabym, żeby spotkało Ją mnóstwo dobrego 🙂

A co Was miłego spotkało?

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Miłe sytuacje :+)

  1. o tego rodzaju kawaly mi chodzilo:

    Przychodzi baba do lekarza ze studentem w dupie.
    Lekarz: Co pani jest?
    Baba: Dziekanat!

    😉

    oczywiscie znow i tu nie mozna uogolniac
    w moim ostatnim studenckim etapie dwie babki byly po prostu straszne i sposob w jaki traktowaly studentow… no bez komentarza (choc wiem, ze studenci tez potrafia dac popalic, ale tu sprawa byla ewidentna), za to trzecia – pomocna, zyczliwa, do rany przyloz, strasznie ja lubilam (zreszta wszyscy ja doceniali) i wiele mi i innym pomogla

    • Zamieszczone przez helenb
      wlasnie slyszalam, ze jakis starszy pan zgubił 10.000 i normalnie ktos znalazł te pieniadze i oddał do banku, chce pozostac anonimowy,
      starszy pan odzyskał pieniadze,

      tez fajnie, nie?

      Ja tak sobie myślałam, czy bym oddała.
      Kiedyś na pewno, ale teraz… Nie wiem.

      • wiesz to wspaniale co piszesz:)
        Oby wiecej bylo takich ludzi!!!
        Mnie dzis spotkali mili panowie policjanci, ktorzy zatrzymali mnie bo jechalam bez swiatel:))
        Pogadali, pokazalu dzieciu radiowoz i zalecili cos na pamiec:)

        • Zamieszczone przez majowka
          raczej nie wyjatkowa
          pewnie kobity sie nudza, albo maja kompleksy, albo nie chce im sie pracowac
          ale cos w tym jest, ze czesto w takich miejscach pracujace babki sa nieuprzejme, opryskliwe i pelne wyzszosci (a powinno byc dokladnie przeciwnie)!
          inaczej nie byloby np. kawalow o paniach w dziekanacie

          Tak się zastanawiam czemu tak jest (bo sama tez często widuję opryskliwe ‘panie z okienka’, w różnych przychodniach, urzędach itd.). Może to jest kwestia tego, że pracują w stresie, i nie chodzi nawet o ilość obsługiwanych ludzi (bo nie zawsze przeciez jest tłum ludzi), ale o to, że ludzie z tej drugiej strony też bywają bardzo niemili, napastliwi, awanturują się, wysuwają żądania (których one nieraz po prostu nie mają możliwości spełnić) itd… Nawet jeśli zdarzy sie tylko jeden taki interesant na iluś-tam, to już pewnie wystarczy żeby z czasem założyć sobie nieświadomie na twarz taką ‘maskę obronną’… A zdarza się czasami, że jak się zwrócić do takiej groźnie wyglądającej pani odpowiednim tonem, to ona też nagle zmienia swój ton, nagle znika maska i pojawia się miła pani, która nawet jest pomocna 🙂 Zdarzało mi się tak 🙂
          A np. w kasach w hipermaketach kasjerki nie są już takie zołzowate (no usmiechniete też nie, ale to jednak męcząca praca), ale tez nie muszą się bronić – tu rzadko zdarzają się awanturujący się klienci, po prostu są kasowane towary i tyle.

          Tak na marginesie to tego samego dnia co Ty, też byłam w przychodni i było tak samo: niemiłe panie w recepcji oraz miła i wyluzowana pani doktor 🙂 Tak wyluzowana, że to ja podpowiedziałam jej nazwę lekarstwa 🙂

          • masz racje monia – klienci sa rozni i to na pewno moze zniechecac takie kobiety (choc mz. nie usprawiedliwia ich olewania innych)
            i np. dla tych bab w recepcji kolejny raz bylam uprzejma od poczatku do konca, a one tradycyjnie robily mi i innym wielka laske* przerywajac swoje ploty i olaly moje “do widzenia”
            kiedys nie wytrzymam i cos im powiem chyba hmmm

            ale z drugiej strony pamietam jak podeszlam na oplatku uczelnianym do tych strasznych bab z sekretariatu
            mialy takie zaskoczone miny (pewnie malo kto im skladal zyczenia, a w dodatku ja nie mialam w tym zadnego interesu, bo ich dzialki mnie nie dotyczyly) i takie… prawie usmiechniete 😉
            i potem jak mnie widzialy kiedy przychodzilam do tej trzeciej milej, to na swoj sposob probowaly byc dla mnie jakos bardziej uprzejme
            … ale cholera, naprawde nic nie tlumaczy tego, jak zachowywaly sie w roznych sytuacjach, ktorych bylam swiadkiem zalatwiajac cos u “swojej”
            no wredne byly okropnie i takie… ze strach sie bac 😮 😉

            * hihi, nieuzywanie polskich znakow moze czasem zabawnie przeinaczyc tekst… 😀

            • W srode bylam z Alexem, moja przyjaciolka i jej synkiem w Parku Safari. Chcialysmy zabrac dzieci na przejazdzke takia mala kolejka. Myslalysmy, ze placi sie u ‘maszynisty’, a na miejscu okazalo sie, ze potrzebne sa specjalne zetony. Przewiozl nas za darmo, milo zaskoczone bylysmy:)

              Kiedy mieszkalam w Londynie,wracalam skads do domu piechota. Zaczepil mnie facet na ulicy pytajac, czy mam rozmienic monete dwufuntowa na dwie po funcie, bo potrzebowal do parkomatu. Byl to dzien wolny od pracy (swieta), wiec nie mogl rozmienic nigdzie w poblizu. Nie mialam rozmienic, ale mialam funta, wiec mu dalam. Nie wygladal na biednego,ale zdziwil sie czyjas zyczliwoscia. I mnie samej jakos sie milo zrobilo…

              • Zamieszczone przez polahola
                stres w okienku w recepcji przychodni? 😉

                w Polsce – i owszem 🙂

                • Zamieszczone przez majowka
                  a one tradycyjnie robily mi i innym wielka laske

                  :D:D już tu się brakiem polskich znaków nie tłumacz 😉

                  No są takie że nic nie pomoże 😉 Ja zresztą chamstwa nie chciałam usprawiedliwiać, tylko zastanawiałam się nad ogólną przyczyną

                  • Zamieszczone przez polahola
                    to kto jeszcze ma w pracy stres? przyznawac sie? 😉

                    dzisiaj na zestresowaną panią w mc donaldzie trafiliśmy
                    była tak nieprzystosowana do życia społecznego, że radziłam jej się z pracy zwolnić 😉

                    • Zamieszczone przez duszencja
                      Pojechałam z córką do galerii (… no coś Ty, handlowej! 😉 ) i Mała zauważyła stoisko z lodami.
                      Pomyślałam, że w sumie może “zaszaleć” i zgodziłam się na jedną gałkę 🙂 bo jedna gałka, to ogromna łyżka!
                      Koszt szaleństwa – 2 zł.
                      Miałam 50 zł i nic drobnych.
                      Pan “lodziarz” nie miał wydać.
                      Młoda dziewczyna, która stała za mną (hm m m… w sumie to Ona była w moim wieku! 😀 ) podała mi swoje 2 zł i powiedziała, że to od niej i że nie ma problemu 🙂

                      Pobiegłam potem do pierwszego sklepu, żeby rozmienić 5 dych i oddać Jej za tą gałkę, ale nie mogli mi pomóc…
                      Dziewczyna pomachała nam i poszła w swoją stronę. Głośno jej dziękowałyśmy 🙂

                      Ehhh… wzruszyłam się.

                      Chciałabym, żeby spotkało Ją mnóstwo dobrego 🙂

                      A co Was miłego spotkało?

                      Niestety, ale nasze społeczeństwo w większości jest “zimne i wyrachowane”. Oczywiście to jest moje zdanie.
                      Osobiście sama uważam sie za człowieka uczynnego i bezinteresownego. Wykombinowałam sobie, ze jezeli ja zrobie coś dobrego, to moze ta osoba pomyśli i zrobi cos miłego, porzytecznego i bezinteresownego innej osobie.

                      Zawsze się zatrzymam, zawsze pomogę, sprawdzę czy przypadkiem się nie dzieje coś złego i na prawdę robię to bezinteresownie.
                      Niestety ludzie są tak nauczeni, ze czasami moja pomoc wychodzi mi bokiem.
                      Ileż razy chcac pomóc starszej osobie zostaje uznana za złodziejkę siatek, kiedy wpuszczam kogoś przede mnie w korku zostaję potwornie obtrąbiona, kiedy zatrzymuje sie przy leżącym facecie na trawniku, patrzą na mnie jak na trędowatą.
                      W pracy to samo, niektórzy łypią okiem, snuja domysły co ja mam na celu pomagajac w tym lub w tamtym.
                      Dla mnie to jest choroba zwana ZNIECZULICĄ, którą to potwornie sie brzydzę!!!!

                      • Zamieszczone przez majowka
                        raczej nie wyjatkowa
                        pewnie kobity sie nudza, albo maja kompleksy, albo nie chce im sie pracowac
                        ale cos w tym jest, ze czesto w takich miejscach pracujace babki sa nieuprzejme, opryskliwe i pelne wyzszosci (a powinno byc dokladnie przeciwnie)!
                        inaczej nie byloby np. kawalow o paniach w dziekanacie
                        ja strasznie nie lubie takich babolcow, ale z drugiej strony bardzo mnie cieszy kiedy ktos, kto mnie w jakis sposob obsluguje, jest mily, uczynny, pomocny, profesjonalny (zreszta dla mnie te cechy mieszcza sie w ostatniej gdy ktos w pracy ma do czynienia z innymi) – i to wystarczy, zebym sie usmiechala przez nastepne pare godzin
                        zreszta wiadomo, ze to tak dziala
                        jakby obcy ludzie na ulicy, w sklepach etc. byli dla siebie milsi, to by mialo szersze skutki, jak sadze
                        to podoba mi sie np. w Stanach (jesli sie myle, prosze mnie poprawic – i wiem, ze tu uogolniam)
                        wiele sie mowi o “nienaturalnej” serdecznosci Amerykanow, a ja nie mialabym nic przeciwko temu, by sasiedzi (z osiedla, ktorych nie znam) czy przechodnie przyjaznie mnie pozdrawiali, bo zupelnie inaczej sie funkcjonuje w takim srodowisku niz wsrod skwaszonych, nieufnych ludzi…

                        dobra, to teraz co dzisiaj spotkalo mnie pozytywnego:
                        – po pierwsze odebralam wyniki badan, ktore ostatnio byly nienajlepsze i ufff: sa OK 🙂
                        – po drugie moi “podwladni” zrobili na czas to, o co prosilam
                        – po trzecie zadzwonila do mnie z W-wy moja serdeczna kumpela z lawki z LO i powiedziala, ze sie stesknila za mna – i tak nam sie fajnie i milo (i dlugo) gadalo, ze przeszlam na piechote spooory kawal drogi, nie wiedziec kiedy
                        – fakt, ze pogoda sliczna, co zaznaczam tu jako “po czawrte”, ale i dodaje do poprzedniego punktu
                        – po piate wreszcie udalo mi sie odwiedzic moja druga serdeczna kumpele ze studiow i poznac jej malutka coreczke i oczywiscie bylo fajnie
                        – po szoste kupilam sobie na wage swietny wiosenno-jesienny plaszczyk za niecale 10(!) zl
                        … a dzien jeszcze sie nie skonczyl!! 😉

                        No to ja dodam tylko, ze mnie dzisiaj spotkało coś co mało nie rzuciło mnie na podłogę.
                        Co jakiś czas odwiedzam Urząd Skarbowy. Kiedy w końcu trafiłam do odpowiedniej kobitki, ta… okazała sie przeuprzejmą starszą panią, któa podała mi wszelkie informacje, wyliczyła sama z siebie, pomogła i w ogóle. Dodam, ze nie chodziło o PITa – bo tam to strach sie zbliżać na kilometr!!! Miło mi było dopóki, dopóty nie wróciłam do pracy, gdzie to rzuciał sie na mnie jeden sęp i zepsuł mi humor!

                        • Zamieszczone przez komanczera

                          Ileż razy chcac pomóc starszej osobie zostaje uznana za złodziejkę siatek,

                          Prawdopodobnie trafiłaś na moją Babcię:D

                          • Zamieszczone przez majowka
                            masz racje monia – klienci sa rozni i to na pewno moze zniechecac takie kobiety (choc mz. nie usprawiedliwia ich olewania innych)
                            i np. dla tych bab w recepcji kolejny raz bylam uprzejma od poczatku do konca, a one tradycyjnie robily mi i innym wielka laske* przerywajac swoje ploty i olaly moje “do widzenia”
                            kiedys nie wytrzymam i cos im powiem chyba hmmm

                            ale z drugiej strony pamietam jak podeszlam na oplatku uczelnianym do tych strasznych bab z sekretariatu
                            mialy takie zaskoczone miny (pewnie malo kto im skladal zyczenia, a w dodatku ja nie mialam w tym zadnego interesu, bo ich dzialki mnie nie dotyczyly) i takie… prawie usmiechniete 😉
                            i potem jak mnie widzialy kiedy przychodzilam do tej trzeciej milej, to na swoj sposob probowaly byc dla mnie jakos bardziej uprzejme
                            … ale cholera, naprawde nic nie tlumaczy tego, jak zachowywaly sie w roznych sytuacjach, ktorych bylam swiadkiem zalatwiajac cos u “swojej”
                            no wredne byly okropnie i takie… ze strach sie bac 😮 😉

                            * hihi, nieuzywanie polskich znakow moze czasem zabawnie przeinaczyc tekst… 😀

                            W moim ostatnim miejscu pracy, jak i teraz mam do czynienia z “petentami” i powiem szczerze wszystko zależy od osoby. Na kilometr rozpoznam osobę, która sztucznie i z niechecią jest “uprzejma i pomocna” i taką, która to robi w naturalny sposób.
                            Ja mam swój patenta – uprzejma jestem zawsze, ale jak widzę, że druga strona jest “nie bardzo” robię się 100% “uprzejmniejsza”!!! Zazwyczaj człowikowi takiemu robi się głupio i łagodnieje. Ludzi, z którymi mam do czynienia często widzę na mieście czy w restauracji i…. kłaniamy sie sobie. Ja juz nad tym nie panuję, kiedy widzę osobą na przeciwko, która sie delikatnie uśmiechnie lub da jakieś znaki znajomości od razu mówie “dzień dobry” 🙂 Strach wyjść na ulicę!!!!

                            Od kiedy pamiętam byłam osobą delegowaną do spraw “nie do załatwienia”, do klientów “nie do obsłuzenia” i do rzeczy “nie do zrobienia”!!!

                            Doadam tylko jedną ważną rzecz – jestem strasznie otwartą na ludzi gadułą!!!!

                            • Zamieszczone przez kotuś
                              nie zły jest jak na dwulatka:D
                              A Marysi oststni codzienny tekst,który powtarza kilka razy dziennie to
                              -dzieci musza słuchac się jodziców,nie?hmmm

                              😉
                              Oby jej nie przeszlo:D

                              • Zamieszczone przez polahola
                                praca w mcdonaldsie moze byc naprawde stresujaca, frytki moga poparzyc np. 😉

                                Nie mowiac juz o kawie;)

                                • Zamieszczone przez komanczera
                                  No to ja dodam tylko, ze mnie dzisiaj spotkało coś co mało nie rzuciło mnie na podłogę.
                                  Co jakiś czas odwiedzam Urząd Skarbowy. Kiedy w końcu trafiłam do odpowiedniej kobitki, ta… okazała sie przeuprzejmą starszą panią, któa podała mi wszelkie informacje, wyliczyła sama z siebie, pomogła i w ogóle. Dodam, ze nie chodziło o PITa – bo tam to strach sie zbliżać na kilometr!!! Miło mi było dopóki, dopóty nie wróciłam do pracy, gdzie to rzuciał sie na mnie jeden sęp i zepsuł mi humor!

                                  To mnie sie tak zdarzylo w ZUSie. Kobietka mi wszystko sprawdzila, przeliczyla, dopisala brakujace rzeczy albo kazala dopisac, a potem wszystko skserowac i na koniec wrocic i wcisnac sie bez kolejki 🙂
                                  Az powiedzialam kobiecie, ze bardzo milo sie z nia pracuje 🙂

                                  • Zamieszczone przez duszencja
                                    Pojechałam z córką do galerii (… no coś Ty, handlowej! 😉 ) i Mała zauważyła stoisko z lodami.
                                    Pomyślałam, że w sumie może “zaszaleć” i zgodziłam się na jedną gałkę 🙂 bo jedna gałka, to ogromna łyżka!
                                    Koszt szaleństwa – 2 zł.
                                    Miałam 50 zł i nic drobnych.
                                    Pan “lodziarz” nie miał wydać.
                                    Młoda dziewczyna, która stała za mną (hm m m… w sumie to Ona była w moim wieku! 😀 ) podała mi swoje 2 zł i powiedziała, że to od niej i że nie ma problemu 🙂

                                    Pobiegłam potem do pierwszego sklepu, żeby rozmienić 5 dych i oddać Jej za tą gałkę, ale nie mogli mi pomóc…
                                    Dziewczyna pomachała nam i poszła w swoją stronę. Głośno jej dziękowałyśmy 🙂

                                    Ehhh… wzruszyłam się.

                                    Chciałabym, żeby spotkało Ją mnóstwo dobrego 🙂

                                    A co Was miłego spotkało?

                                    Oby takich sytuacji było jak najwięcej:)
                                    pozdrowionka

                                    Znasz odpowiedź na pytanie: Miłe sytuacje :+)

                                    Dodaj komentarz

                                    Angina u dwulatka

                                    Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                    Czytaj dalej →

                                    Mozarella w ciąży

                                    Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                    Czytaj dalej →

                                    Ile kosztuje żłobek?

                                    Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                    Czytaj dalej →

                                    Dziewczyny po cc – dreny

                                    Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                    Czytaj dalej →

                                    Meskie imie miedzynarodowe.

                                    Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                    Czytaj dalej →

                                    Wielotorbielowatość nerek

                                    W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                    Czytaj dalej →

                                    Ruchome kolano

                                    Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                    Czytaj dalej →
                                    Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                    Logo
                                    Enable registration in settings - general