Całkiem niedawno, w 2001 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że w pierwszym okresie życia karmienie wyłącznie piersią jest najlepsze dla maluchów. Tymczasem teraz, i to na łamach prestiżowego czasopisma?British Medical Journal?, lekarze z kilku wiodących instytutów badawczych przyznają, że nigdy nie istniały żadne dowody wspierające zalecenia WHO. Zdaniem ekspertów niewprowadzanie pokarmów stałych przed ukończeniem szóstego miesiąca może się wręcz okazać szkodliwe dla zdrowia dzieci.
wietrze niezly dym
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: Mleko matki to mało – tekst
popcornu? 😉
Ja byłam dziwnym przypadkiem, bo terroru laktacyjnego nigdy nie doświadczyłam, ale i tak miałam go w głowie, sam się produkował
Wręcz przeciwne mam wspomnienia, przy problemach (głównie z iloscią mleka) słyszałam od wszystkich dookoła, że butelka to nie koniec świata, ale dla mnie naprawdę był to koniec świata i nie wiem skąd mi się to wzięło?
Dlatego wydaje mi się, że troszeczkę nas psychika też nakręca, ale nie jest to tylko i wyłącznie wina terroryzujących nas wszystkich wokół…..
Ewa, uświadomiłaś mi, ze nieprecyzyjnie się wyraziłam.
Pisząc
miałam na myśli podkreślenie prawa matki do wyboru!
Kiedyś miałam inne zdanie, kiedyś stałam na stanowisku, że “jeśli tylko matka zechce, to będzie karmiła piersią (oczywiscie nie znaczyło to, ze ma nie dokarmiać, ale o sama wartość choć częściowego karmienia ze względów zdrowotnych)”…
Teraz mam inne zdanie, z czasem temat jest mniej emocjonalnie “tykajacy mnie” – teraz podkreślam, ze MATKA MA ZAWSZE WYBÓR. Czasem jest łatwiej czasem trudniej, ale każdy ma prawo dokonywać własnych wyborów.
Zejdź ze mnie. Wyjaśniłam wątpliwości w poprzednim poście.
Czasem lepiej zapytać jeśli coś jest niezrozumiałe niż od razu rzucać się z pazurami. 🙂
Kamelia- już któryś raz musisz coś tam prostować;)
To napisz od razu precyzyjnie i nie będzie nieporozumień.
Już Słowacki zauważył, że to nie takie proste…
”Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomysli głowa.”
Zdecydowanie nie jestem humanistką…
Ahimso, już któryś raz obrażasz współpiszących, zamiast dyskutować. Może też popracujesz nad sobą?
mialam to samo – przy czym za pierwszym razem nie było problemu – ot – dziecko 1,5 dnia w inkubatorze, zarciem nie zainteresowane. w 3 dobie obudziłam sie w kałuzy pokarmu. problem miałam aby dziecka nie utopic… No i trafiłam na mądrą połozna od laktacji – mimo takiego nawału nie mailam zadnych dolegliwosci. fakt – spałam 4 dni na zelu z lodówki…
za drugim razem… maly koczkodan domagał sie zarcia od pierwszego dnia, ba całą noc ssała mój palec i wyjącćnie dala (urodzona 1 w nocy). od rana – ssała cyca jak maglownica nie wyciskając nic…. Następnego dnia darła sie od 3 do 6 rano….A nei smiałam jej nic dac… W koncu jakaś pielęgniarka sie zlitowała bo było młoda słychac w całym szpitalu chyba….i przyniosla butle.. ja niechetnie… dalam Maglownicy 10 ml (połowe tego co było w butli)…. i to tylko daltego ze serio juz miałam dość tego darcia… I przystawiałam… przystawiałam… W koncu w 3 dobe pokarm sie pojawił. Potem juz poszło dobrze. ale podanie jej tego mleka nie mojego było jakby wbrew mnie…
Myślę, że to wcale nie dziwny przypadek, przecież większość schiz/ schizów (?) sami u siebie wywołujemy 🙂
U mnie było podobnie z Mają, tylko, że ja durna dałam sobie brodawki załatwić tym ssaniem głodomora. 🙂 Bolało jak cholera, rozorane do krwi i wtedy dopiero zbastowałam z przystawianiem i postanowiłam jej dawać sztuczne. Doszłyśmy do ładu z karmieniem dopiero jakiś czas po powrocie do domu.
Tylko, że nawet te najtrudniejsze momenty miło mi się wspomina, bo byłam pozytywnie nastawiona do karmienia piersią. Fakt, że położne nie były zachwycone gdy prosiłam o mleko sztuczne (twierdziły, że rany na sutkach to nie powód by dawać butlę, hihi), ale nie nazwałabym tego terrorem. Może dlatego, ze nie dawałam się terroryzować.
Nie wmawiacie nam schizów.
Ja nie miałam internetu, nie chodziłam do szkoły rodzenia, z mamy nie miałam wiele d oczynienia, nawet nie wiedziałam, że butelka według większości lekarzy, położnych to takie zło.
Wcale nie miałam wielkich ambicji karmić tylko piersią, bo niewiele otym wiedziałam.
Szybko zostałam uświadomiona.
wlsnie ja sie nigdy nie spotkałam z tym ze połozne kazały karmic czy mówiły ze sztuczne to zło. Bartek był prawie wczesniak, nieco nmrawy po porodzie (pewnie od dolarganu). z 1,5 dnia w inkubatorze – dawali mu tam nutramigen bo miał niski cukier. mnie nie pytali. za drugim razem – to ja nie szłam poprosić o mleko. to był weekend, jakos połozne sie nie interesowały matkami. ja mówiłam ze jest ok. nawet nie smiałam sie skarzyc – w koncu to moje dziecko, moje cycki. nawet do głowy mi nie przyzło zeby o jakąs pomoc prosić. no i mi zalezało zeby dostac tego pokarmu – czyli ja przystawiałam. na szzcęscie dobrze bo mi maglownica ran nie porobiła – sutki pancerne chyba… I jeszcze mnie tak macica bolala jak karmiłam (naczy jak ona międoliła bo cięzko to było nazwać karmieniem). skapitulowałam w koncu po 3 godz tego darcia. wtedy w koncu ktoś sie zainteresował i te butle zaproponował.. no a ja juz bardzo chciam sie kimnac 🙂
własnie sprzedałam gorzki żel – taki przeciw obgryzaniu pazurków – dla matki chcącej odzwyczaić 14 mies dziecko od cycka…
i na serio jestem bardzo szczęsliwa ze moj pokarm powoli sie konczył ok 8-9 mies i problem odstawiania nie istniał. i tak długo karmiłam biorąc pod uwage to ze wracałam do pracy po 5 mies…
chyba u karmionego 😀
Zaraz się ktoś tu wytłumaczy, że nieprecyzyjnie się wyraził
Imo-pewnych treści ( dość agresywnych) nie da się niestety zwalić na “niezrozumienie” czy “małą precyzję”.
Pani Łojko to moja ulubiona pediatra! Złego słowa na nią nie powiem. Uratowała moją laktację, kiedy pierwszy raz karmiłam. Gdyby nie ona przeszłabym na butlę. Dla mnie to niemal anioł 🙂
Ciekawe, czy ona przez dwa lata (urodziłam w 2006) tak bardzo się zmieniła, czy to my tak skrajnie ją odbieramy 🙂
Podobno u matki po zakończeniu karmienia wapń wbudowuje się w kości ze zdwojoną siłą i wszystko nadrabia.
Przekonam się na stare lata czy to prawda 😀
Odczuwam nutę złosliwości w tym co napisałaś 😉
Ja chyba wiem o jakich schizach dziewczyny piszą – mlecznej raczej nie miałam, choć ciśnienie mi się podniosło jak poszłam do dentysty a tesciowa po humanę do apteki poleciała. Ja podobne schizy miałam jak musiałam podac dziecku antybiotyk
Schizy to ja też miewam:), ale nie w tym wypadku.
A mi moją storpedowała dokumentnie swoim fanatyzmem kompletnym! choć ona niby tam te papiry robiła-ale nie była najgorsza z nich wszystkich. Była tam taka starucha jeszcze- chyba jej przełożona i ta to dopiero dawała czadu! Bleah….generalnie trauma na maxa.
Może w końcu jej ktoś powiedział, że nadgorliwość gorsza od faszyzmu;) i się kobita ogarnęła.A Łojko…kiedyś sobie wezwę na domową wizytę i jej opowiem, co mi zrobiła. Bo kiedy jej cudowne metody nie zadziałały jakoś-to winna okazałam się JA.
Każdy ma jakiegoś bzika…
A tak w formie pakowania informacji – młoda matka szybko chłonie to co najlepsze dla dziecka – dobre rady to jedno ale instynkt to drugie – nie do wszystkiego trzeba netu, szkół rodzenia by dość szybko wyrobić sobie zdanie które mleko nam najlepiej podchodzi, który lekarz nam odpowiada, które mydełka są fajne, szybo młoda mama wie, ze leżenie na brzuszku wiele dobra dla dziecka przynosi mimo, że wcześniej nie miała o tym bladego pojęcia.
Nie do pojęcia są tu dla mnie chamskie teksty ze strony personelu jakie tu przytoczyłyście…jednak wierzę, ze to wyjątki, wierzę, ze większość personelu udziela rad w dobrej wierze, udzieleją tych rad jako personel, jako matki zdając sobie sprawę, ze wybory w życiu każdy podejmnie takie jakie dla niego są najlepsze – my możemy coś proponować, podpowiadać, wyboru matka dokona sama rozpatrując swoje za i przeciw i nie tylko o mleko mi chodzi.
Ania, przy bliźniakach to ja rzeczywiście wiedziałam co dla moich dzieci najlepsze, ale przy pierwszym dziecku wcale nie jest to wszystko oczywiste, nie ufa sie aż tak swojej intuicji, to zupełnie nowa sytuacja, dochodzi burza hormonów, zmęczenie.
Znasz odpowiedź na pytanie: Mleko matki to mało – tekst