Bardzo lubilam tutaj zagladac jak jeszcze chodzilam z brzuszkiem, wiec opisze rowniez i moj porod.
Termin z USG byl na 7 pazdziernika, jednak z USG wychodzil na 25. Do 25.10 nic sie nie dzialo, a od soboty zaczely sie skurcze co 30 min lub co godz. czasami byly czesciej co 10 min, ale ja ich wogole nie czulam, tylko napinanie sie brzuszka.
27.10 zadecydowalam zglosic sie do szpitala, caly ranek latalam z mezem po miescie, aby pokupowac to co jeszcze mi brakuje, i o 13 zjawilam sie na izbie przyjec. Polozna, z ktora mialam wczesniej kontakt, niestety bardzo niemila pyta sie mnie po co ja przyszlam, nie mam skierowania, skurczy, nie krwawie…….. no ale podlaczyli mnie pod ktg.
pkazalo sie, ze sa skurcze na 60% co 7, 10 min, ale ja ich wogole nie czuje, brzuszek sie napina, ale to kompletnie nic nie boli. Kazali mi wyjsc i poczekac na korytarzu na lekarza. Przyszla lekarka zbadala mnie stwoerdzila, ze jest rozwarrcie na 1.5 cm. Musialam zostac w szpitalu i przyjeli mnie na porodowke :)) Pytali o golenie, lewatywe (nie zgodzilam sie) itp,.
Na porodowce mialam lezec i czekac bo moze cos sie rozwinie, wiec sobie spacerowalam po pokoju, bo nie pozwalali mi lezec, skercze zaczynaly byc odczuwalne przeze mnie, ale dalej niezbyt bolesnie. o 20 przyjechal maz i posiedzielismy godz.
O 24 mialam badanie, okazalo sie, ze rozwarcie na 2 cm i skurcze na 90% co 4, 10 lub 15 min. Nadmienie, ze na bloku porodowym wcinalam jeszcze winogrona, ktore przyniosl mi maz, no i jedzenie przynosili. Po tym badaniu przeniesli mnie na sale porodow rodzinnych i spac. Bardzo niewygodnie spi sie na lozku porodowym, strasznie wasko i co chwile mi sie rozsuwaly materace 🙂
28.10
o 6 rano podlaczyli mnie pod ktg na 2 godz. skurcze byly co 6, 8 min, rozwarcie nie postepowalo.
O 8:30 lekarz spytal sie mnie czy zgadzam sie na kroplowke z oksytocyna, aby rozwinac akcje porodowa i byc moze dzisiaj urodze, zgodzilam sie, bo nie usmiechalo mi sie spedzic nastepna noc na porodowce, bo na patologii nie ma miejsc.
9:00 podlaczaja kroplowke, skurcze sie troche nasilaja, ale sa regularnie co 3 min,.
10:30 Pani doktor przychodzi mnie zbadac, rozwarcie 3 zm, bole coraz mocniejsze, prosze o znieczulenie zewnatrzoponowe, gdyz wczesniej rozmawiam z anestezjologiem, i bylam zdecydowana na nie. Nie dostalam 🙁 nie bylo zadnego wolnego anestezjologa, ale mnie pocieszyli, ze kolo 14 jak bedzi ktos wolny to dostane, postanowilam wycierpiec jakos te 3.5 godz. Dzwonie po meza, zeby przyjechal, bo mnie coraz bardziej boli i chyba dzisiaj urodze.
12.00 przyjezdza maz. Wczesniej polozna dyzurna starala sie usmierzyc mi bol, przypominajac o oddychaniu, posadzila na pilce, przyniosla materac i chwala jej za to. Rozmawialysmy, zartowalysmy, az w koncu zjawil sie moj ukochany. Co 3 min, kucalam na materacu, glowe na kolana meza, i jeczalam, ze boli. Moj maz stwierdzil, ze widzi dwie zony, jedna na skurczu cierpiaca, a druga w przerwie, zartujaca, smiejaca sie, itd. Bol sie nasila, i jest coraz ciezej. O 14 pytam co z anestezjologiem, bo boli. W miedzyczasie na blok porodowy trafily nastene 3 osoby, a ja juz krzyczalam, ze boli i boli. O 15 mialam juz totalnego maksa, bol juz nie dawal mi prawie odpoczac. I znowu pytam co z tym anestezjologiem, jak tylko bedzie wolny to ma przyjsc. Polozna mnie zbadala i mowi, ze rozwarcie juz na 4, 5 palcow. Zadzwonila po lekarza i zdecydowali o podaniu dolarganu.
15:20 dostalam dolargan, polozna mi zaczyna tlumaczyc, ze skutkiem ubocznym moga byc wymioty i moge sie czuc jak po wypiciu wodki. Nie zdazyla zamknac drzwi a ja zwymiotowalam 🙂 Przelezalam na materacu 3 skurcze, nie mogac sie ruszyc, az stawalay sie coraz slabsze. Potem przeszlam na lozko i podlaczyli mnie pod ktg. Lezac na wznak skurcze sa ochydne, maz mnie trzymal caly czas za reke, w szczegolnosci jak zblizaly sie skurcze, 2 pierwsze byly na 70-80%, nastepny doszedl do 100% a ja poczulam, ze ida mi wody, wolam siostre i reszte pamietam jak przez mgle…….
Przygotowali lozko, i kaza przec, a ja mowie, ze nie umiem. Nabieram powietrza i probuje zrobic kupe, ale mi powietrze wychodzi policzkami. Pamietam tylko, ze maz trzymal mnie za reke i mowil przyj, rob kupe kochanie, ja, ze nie moge nie umiem….. Pytaja mnie czy mam skurcz, ja nie wiem, krzycze, boli…… mowie: no mala wychodz, czemu Ty taka uparta”, az czuje jak mnie nacinaja, z gardla wychodzi mi potezny krzyk i o 15:50 moja malutka (3720g, 58cm) jest juz na swiecie……..
Klada mi ja na brzuchu, ja patrze na nia, jaka ona sliczna, taka cieplutka, maz przecina pepowine, zabieraja ja do badania (dostala 10pkt).
Ja w tym czasie rodze lozysko, pytam czy cale lekarki. Okazalo sie, ze jest cale, ale blony nie wyszly wszystkie, bo sa bardzo porozrywane, lyzeczkowanie. Pytam, czy to bedzie bolalo, lekarka mowi, ze bedzie nieprzyjemne, ale zebym sobie trzymala mocno rece na brzuchu, to bedzie w miare znosnie, nie bylo az tak zle. Gorsze bylo szycie szyjki, ktora pekla w 2 miejscach. Szycie krocza trwalo bardzo dlugo,m ale praktycznie nie czulam, bo dzialalo znieczulenie i maz trzymal mnie za reke i myslalam o mojej coreczce….. No ale przynajmniej zostalam dobrze zszyta, bo nie mialam kompletnie zadnych problemow z siadaniem i bardzo szybko sie zagoilo.
Potem przewiezli mnie do pokoju obok na 2 godz. maz siedzial ze mna. Poprosilam meza, aby poszedl sie spytac, czy moge dostac moja coreczke na troche, bo chcialam ja od razu przystawic do piersi. Przyniesli, ale karmic mi nie dali. Patrzylam na moj maly cud przez 15 min, i maz odniosl coreczke na noworodki.
Chcialam wstac do toalety, poszlam, ale mialam problem z powrotem, gdyz prawie zemdlalam i mnie doniesli na lozko. Potem kazali pozegnac sie z mezem i przeiwezli mnie na oddzial noworodkowy, poprosilam o przyniesienie mojego dziecka, i dostalam je na 30 min, sprobowalam karmic, ale mala nie miala ochoty ssac, wiec ja oddalam na noc aby sobie odpoczac. W nocy prawie wogole nie spalam, myslalam caly czas o porodzie, a najbardziej w pamieci utkwil mi moment jej cieplego cialka na moim brzuchu, NIGDY tego nie zapomne, o bolu juz nie pamietam, pomimo tego, ze rodzilam bez znieczulenia, chociaz bardzo je chcialam, porod wspominam bardzo dobrze, w szczegolnosci polozna, ktora robila wszystko aby usmierzyc mi troche bol zanim moj maz sie zjawil.
Aga i Jagódka ur. 28.10.2003
6 odpowiedzi na pytanie: Moj porod
Re: Moj porod
Hej! Ogromne gratulacje!!!!!! Jesteś niezwykle dzielną osobą! Mam nadzieję, że i swój poród będę podobnie wspominać :).
Całuski dla Malutkiej!
A+
(20.03.04)
Re: Moj porod
Gratuluję całej Waszej trójce-nareszcie razem.
Ja także chciałam rodzić w zzo ale widzę że nawet jak się jest prędzej umówionym to i tak nie wiadomo do końca czy się je dostanie. Mam nadzieję, że i mi uda się wytrzymać TEN ból i po przyjściu na świat mojego synka będę taka szczęśliwa jak Ty i szybciutko zapomne o bólu.
Jeszcze raz gratulacje i dużo powodzenia!!
Re: Moj porod
gratulacje Październikówko!!!, Maggi i Ola 25.10.03
MAGGI
Re: Moj porod
Brawo Pantherko Jak Ci zazdroszcze ze juz masz to za soba:) W ktorym szpitalu rodzilas? Ja tez jeszcze 4 miesiace temu mieszkalam w Gorzowie bo to moje rodzinne miasto A w szpitalu na Warszawskiej polozna jest moja dobra kolezanka- Beatka
Doki i Dzidzia
Re: Moj porod
rodzilam na Warszawskiej, a porod odbierala polozna Sylwia 🙂
Pozdrawiam
Aga i Jagódka ur. 28.10.2003
Re: Moj porod
No prosze a ostatnio myslalam co slychac u pantherki a tu prosze..juz urodzila!:-)
Moje gratulacje!!!
Z niecierpliwoscia czekam na zdjecia Jagodki
Ula i Adaś
Znasz odpowiedź na pytanie: Moj porod