Wlasciwie to zastanawialam sie, czy opisywac…. Ale wczoraj jakos tak mnie wzielo na gadanie i wygadalam sie naszej forumowej kolezance…… Teraz skopiuje to, i jak ktos jest zainteresowany to moze poczytac……Ale zaczne od konca: baaaardzo balam sie porodu, ale po wszystkim uznaje, ze porod nie jest taki straszny! PO prostu sie rodzi i tyle…….:-)) Jesli sa dobre warunki- chocby mozliwosc przyjecia odpowiedniej pozycji, na pewno skorzystanie z prysznica, moze wanna z woda- mozna wytrzymac. Tzn i bez tego mozna wytrzymac, ale jestem pewna, ze rodzenie “na sucho ( tzn bez znieczulenia) i w jednej pozycji z nogami do gory na lozku porodowym jest duzo gorsze…..
A teraz opisze, jak przebiegal moj porod rodzinny (haha.:(( nawet dostalam certyfikat porodu rodzinnego……..jak na niego patrze, to uznaje to za kpine…..) Sluchajcie:
… trafilam na dwie zmiany…….W sobote wieczorem jakies dwie mlodsze (chyba polozne…..? ) mialy ubaw z tego, ze “pani sie wydaje, ze ma skurcze…….” Jedna z nich wbijala mi wenflon i cos jej nie wyszlo i machnela reka(autentycznie!! ) na to i tak go zostawila…..Zostawili mnie na noc w szpitalu- zero informacji, bylismy z mezem pewni, ze wracam do domu w konsekwencji zostalam w szpitalu bez recznika i zadnych swoich rzeczy…..W nocy oczywiscie skurcze jak byly, tak byly…. Chyba co chwile odlatywalam. Rano, o 6ej przyszedl lekarz (bardzo sympatyczny i w porzadku) i jak mnie zbadal ( a bylam pewna, ze nic, bo przeciez skurcze sobie wymyslilam….) powiedzial, ze mam 5cm, i……”moze dzisiaj urodze…..”:-))Wiec przy tych 5 cm dzownie po meza (nie mam recznika pod prysznic!!! ) i przenosza mnie na porodowke…….Zaczym maz dojechal ja stalam (!!) sama na korytarzu, nikt sie mna nie zajal…….stalam i marzylam o…chocby krzesle!!! Opieralam sie o sciane i tylko sie balam, zeby nie zemdlec( naprawde, niewiele brakowalo…) zeby malutkiej nic nie zrobic…….W koncu przyszedl maz, przytrzymal mnie. Zapytalam jakas babe, czy moge wziac pryszic, uslyszalam: “A kto pani bedzie pilnowal…???!!”W koncu polozylam sie na tym lozku do rodzenia (sprobujcie sie polozyc na bok na takim w pol zgietym lozku…) w sali z wanna… Caly czas bylam nastawiona na porod w wodzie!! NIestety o wanne nie moglam sie doprosic……Krecilo sie mnostwo osob i slyszalam “Przyjdzie ktos tam, ktos tam, to zadecyduje ( a ja mam te 5cm….)” Caly czas mam nadzieje, na jakis prysznic, no i na ten wymarzony porod w wodzie wiec cierpliwie czekam, i nie bierzemy tego osobnego pokoju do porodow rodzinnych….Ja leze na tym cholernym lozku, maz stoi (!!! ) nade mna…….. Pozniej udalo mi sie WYBLAGAC!! pilke…….Dostalam, z łachą……. Maz siedzi na mojej wymarzonej wannie, ja na pilce……Wlasciwie to nawet mi obojetne, czy on jest, czy nie…i tak nie kontaktuje……. TYlko mnie podtrzymuje, zebym nie zleciala z tej pilki jak odlatuje…….A pozniej podpieli mnie pod ktg, i reszte porodu spedzilam w “super” pozycji na lozku porodowym…….Jakos doszlam do 8 cm, wtedy odeszly wody…… Maz nie wytrzymal, wyszedl…..Ze mna byla moja “ulubiona” polozna……. Caly czas na mnie wrzeszczala (przesadzam,. nie wrzeszczala, ale byla naprawde bardzo nieprzyjemna…..) albo siedziala i gapila sie……..w koncu juz nie moglam wytrzymac i zaczelam ja blagac, zeby mi jakos pomogla……Wiecie co zrobila…..? POzapinala mi mocniej pasy od ktg i przy okzazji pouciskala brzuch…. Super..:)) Przy 8 uzanli ze trzeba mi oksytocyny…. No i oczywsicie ten zalozony wczesniej wenflon okazal sie do niczego…wiec moja ulubiona polozna (mup)zalozyla mi inny.:-)) Fajnie bylo.:-) Lape mialam zpuchnieta jak balon przez dwa dni…Dalej poszlo szybko….o 12.40 Ninka byla ze mna. Poszyli mnie, nakarmilam mloda ( na prosbe o szklanke wody uslyszalam-a raczej maz, ze na dole jest kiosk. NIestety to byla niedziela)Pozniej przy pokrzykiwaniach i poganianiach mup przenioslam sie z jednego lozka na drugie i pojechalismy na oddzial dla noworodkow. PO drodze przywalily wozkiem w sciane -drobiazg. Na noworodkach powtorka z rozrywki- “szybciej, no przeciez mowie niech pani to i tamto…..”i drze sie…….. Nie wiem, moze baba dzieci nie rodzila…? Moze nie byla pozszywana…..? NIe mam jak sie ruszyc, lapa spuchnieta po wenflonie, ja obolala i poszyta……. Nieprzytomna… Niestety nie bylam uosobieniem gracji, ale coz…… Nie kazdy to zrozumial…. Naprawde malam takie wizje porodu rodzinnego. W wodzie. Tyle sie pisze o porodach….. Bylismy wczesniej zwiedzac porodowke, to wszystko nam sie inaczej rysowalo……..Juz o porodzie staram sie nie myslec, malutka naprawde wszystko wynagradza. Rodzilam od 16ej w sobote do 12.40 w niedziele. Ale warto bylo! Mala wazyla 3640 mierzyla 56 cm i dostala10 punkktow. Uciekam, bo sie drze… Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
23 odpowiedzi na pytanie: moj porod
Re: moj porod
Jestem w szoku… rany, skąd siębiorą tacy ludzie????!!!!! całe szczęście, że już jesteście po wszystkim, że dzieciątko ma się dobrze…zdrowiej i wracaj do sił…gorąco pozdrawiam
ps.: a co to za szpital? kiedyś nasza szanowna redakcja zachęcała do wygłaszania swoich opini o szpitalach w serwisie dzieckoinfo…tylko nie wiem w którym miejscu..myśle, że warto to zrobić..poprostu skopiować to co napisałaś… w końcu niech każdy szpital pracuje na swoją opinię… dzięki temu przyszłe mamy będą wiedziały jakich miejsc unikać…bo nie sądze, zeby Twój przypadek był odosobniony… Niestety
jeszcze raz życzę dużo zdrowka
Weronka (termin 6.06.03)
Re: moj porod
już znalazłam..wypowiedź można zamieścić w dziale Twoja opinia na stronie głównej
Weronka (termin 6.06.03)
Re: moj porod
Guciu wstyd mi za te babole które błędnie ktos nazwał polożnymi,to nasz zawód…
Kaśka i majowa Nadia
Jeszcze cos mi sie przypomnialo…
Jeszcze zapomnialam dodac, ze po porodzie lezalam z dziewczyna, ktora urodzila godzine przede mna…….. Tez miala marzenia o porodzie w wannie……..Wiecie co uslyszala? Ze nie, bo wanna jest zajeta!!!!!!!!
I gwoli scislosci dodam, ze lekarz, ktory ostatecznie przyjal porod byl nawet do zniesienia. Nie wiem dlaczego na tym smiesznym certyfikacie porodu rodzinnego nie ma nazwiska mojej ulubionej poloznej, tej co siedziala prawie caly czas ze mna, tylko jest wpisana jakas inna polozna…..? Ale to drobiazg…..I jeszcze powiem, ze dla odmiany personel na oddziale, gdzie sie lezy juz z noworodkami byl super! Wszystkie panie byly bardzo mile i dobre. Tylko tez troszke mam zal, bo mialam straszne problemy z karmieniem (dzisij juz zaczyna sie normowac)- mialam tak zmasakrowane sutki, ze na sama mysl o karmieniu dostawalm goraczki……Wylam razem z glodnym dzieckiem…….. Niestety mile panie polozne tylko tyle mi pomogly, ze powiedzialy ze jestem przewrazliwiona, ze na pewno nasluchalam sie strasznych opowiesci o karmieniu i ze minie za dwa dni…. MInelo…jak zdrapalam sobie strupki z brodawek-zaczal leciec pokarm, co prawda z krwia, ale leci…….. Mloda juz je bardzo duzo, ja powoli sie goje, i wszystko zaczyna sie pieknie ukladac…… Przepraszam za doslownosc, obiecuje ze to moj ostatni smutny post na tym forum- mam nadzieje, ze przed nami teraz juz sama radosc. Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: moj porod
co Ty….. Nie wstydz sie! Polozne na oddziale noworodkow byly aniolami!! To naprawde zalezy od czlowieka… Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: moj porod
Guciu, Jezu! Moj mąz by te baby chyba zabił!!!
To ja już na swój poród nie narzekam… Moja połozna pozoliła mi sobie nawet palce połamać
Przynajmniej nie mialam atrakcji dodatkowych w postaci zle załozonego welfronu czy mordotrzaskowatej opieki…
Ale opisze to poxniej – on, tznmoj syn znowu (ZNOWU) sie drze i domaga, tylko nie wiem, czy swieżej pieluchy najpierw czy jedzenia, a moze noszenia na rekach…
Drze sie i drze…’już idę synku….
a z wami znowusie papusiam
Bruni i Filipek
Re: moj porod
Gratuluje i jestem pelna podziwu dla Ciebie i meza. Moj maz chyba by kogos tam poddusil. Mam jednak nadzieje, ze u mnie bedzie troche lepiej. Weronka ma racje wyslij opis, wiem, ze mozan tez wyslac opinie do rodzic po ludzku . A teraz juz po wszystkim zycze samych szczesliwych chwil :-)))))
Ola K. (termin 11.06.2003)
Re: moj porod
hihi……ja tez jeszcze z mala dogrywam sie…….. Nie wiem czy chce kupe, siku czy jesc…? Chociaz przewaznie wszystko na raz……. Musze przyznac, ze jest zlotym dzieckiem! Jak sie drze, to tylko w slusznej sprawie…Rytmu jeszcze jakos nie moge wyczuc, ale chyba tak mniej wiecej co trzy godzinki jest akcja siku-papu-kupa-pap-troche glupich min-papu i spac na jakies 3 godzinki……..Zlote dziecko…:-)))O porodzie juz nie mysle. KOniec kropka. Ninka jest cudna i wszystko mi wynagradza. Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: moj porod
Dzikeuje! Jej, nie martw sie, bo bede miala wyrzuty sumienia ze nastraszylam…….Jeszcze raz mowie, ja po prostu mialam pecha do ludzi…… Sam porod naprawde nie byl zly! Na pewno lepiej trafisz! Z tym opisem jeszcze sie zastanowie, ale chyba najchetniej zostawilabym juz ten temat…… Chyba nie ma sensu dalej rozpamietywac, po prostu cieszyc sie, ze mala zdrowa i spokojna… Nie wiem tez, czy ma sens ten opis, bo pewnie zniecheci kogos do tego szpitala, a to jest po prostu kwetsia personelu…. Slyszalam i dobre i zle opowiesci na temat tego szpitala….. Sama zreszta mialam cudowna gin prowadzaca z tego szpitala- niestety nie bylo jej przy moim porodzie…… Tak wiec, nie wiem…. Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: moj porod
Wiesz przeczytalam juz wiele opisow tych pozytywnych i negatywnych i jedno jest pewne. Jaki by nie byl trudny porod i np. ze zla opieka to final jest taki, ze dzidzius wszystko wynagradza i zazwyczaj mamy nie chca juz wracac do porodow… Ciekawe jak to jest…:-))))) Z drugiej strony to czasami mysle, ze powinno byc gdzie miejsce gdzie zglasza sie takie sytuacje i to personalnie, bo wiadomo, ze nie wszyscy sa nieludzcy
Ola K. (termin 11.06.2003)
Re: moj porod
Gratuluję, jesteś dzielna 🙂
A ja powtarzam, jak rodzic, to tylko ze swoją położna… bo w kazdym szpitalu może byc lepiej lub gorzej, a isc z niepewnoscią, to znaczy stresowac sie jeszcze bardziej… ja szlam spokojnie, bo wiedzialam, kto przy mnie bedzie. Rzeczy opisane przez Ciebie sa nie do pomyslenia 🙁 ja mam wiele zarzutów do swego porodu, ale n apewno nie taki, zeby mi nie dano krzesla, wody i chwili rozmowy, gdy tego potrzebowalam.
Re: moj porod
nie możesz odpowiadać za inne osoby!!! nie przejmuj się… ludzie wszędzie są różni… czasem się trafi dobrze czasem gorzej.. Ale chyba ogólny bilans wychodzi na plus
Pozdrawiam
Weronka (termin 6.06.03)
Re: moj porod
Przede wszystkim gratuluję ci zdrowej córeczki i odwagi. Dużo przykrości przeżyłaś i aż smutno się tego słuchało. Mam nadzieję,że szybko wrócisz do dobrej formy a maleńka będzie się chować zdrowo.
Pozdrawiam
Dominika i Martynka(29.12.2002)
Re: moj porod
Gratuluję!!!!!!!!!!!!!!!!!
No i jak tu nie żałować, że nie jesteśmy facetami???????????
Ja bym osobiście wolała być facetem.
Napisałam Ci na priva wiadomość, ale dopiero potem przeczytałam ten post.
Super!
Chyba tak jest tylko w Polsce, nie?
Taką położną to tylko nadziać na pal i spytać czemu tak piszczy.
Pozdrówki i Całuchi ! ! !
Pinia i 9-miesięczny, raczkujący i chodzący za rączkę Leon
Re: moj porod
kurcze….pisalam, pisalam i zwialo…..Jeszcze raz: po zwiedzaniu traktu porodowego bylam tak zachwycona szpitalem, i mozliwosciami jakie daje (wlasnie ten wymarzony porod do wody!! ) i cudownym i milym personelem ( podczas zwiedzania wszyscy byli wspaniali!) ze uznalam, ze wynajmowanie wlasnej poloznej to fanaberia……. Niestety teraz musze Ci przyznac racje! Madry POlak po szkodzie…….:-))) Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: moj porod
czyli wniosek z tego mile panie że reczywistość jest troche inna niż nasze wyobrażenia. A twoja córeczka jest przepiękna
LESZCZYNKA I FASOLKA 8.10
Dzielny Guciak..:-)
Oj, to ci sie trafiło…..:-)), ale i tak ci zazdroszczę..:-))))))))
Najważniejsze, że masz juz malutką i nie musisz tam wracać. I już. Postępowania szpitala natomiast nie skoentuję, bo szkoda słów.
Gratulacje raz jeszcze.
Buziaki
Ola i Mateuszek (09.05.03)
Re: moj porod
Podziwiam cię, że tak spokojnie z perspektywy czasu o tym piszesz. Zachowanie położnych było naganne. Rozumiem, że byłaś cała obolała i mało interesowały cię głupie docinki położnych, ale twój mąż powinien jakoś zareagować. Nie wiem jak będzie w moim przypadku. Mam nadzieję, że będzie moja koleżanka położna przy mnie w czasie tych ciężkich godzin. Język mam cięty, pyskata jestem strasznie i musiało by mnie sytrasznie boleć (czego nie wykluczam, wprost przeciwnie), żeby nie posłać parę tekstów jednej czy drugiej.
W każdym bądź razie byłaś bardzo dzielna i masz przy sobie twoje małe Wielkie Szczęście. Serdecznie gratulujemy i życzymy dużo dużo zdrówka i wszystkiego naj naj naj
,
Aga i Niunia – 15.08.’03.
Re: moj porod
…ja tez nie przebieralam w slowach….A i w krzykach bylam chyba najglosniejsza……A co do meza, fakt…powinien opieprzyc glupie cipy, ale ja juz sie przyzwyczailam, ze moj luby jest calkowicie aspoleczny i nie zawsze reaguje tak jak powinien…….. Coz, chodzace spokoj i opanowanie nie zawsze jest na miejscu……… Pzdr!
guciak i Ninka ur. 27.04.2003
Re: moj porod
Gratuluję Ci Twojego słoneczka!!! Postaraj się zapomnieć o tym horrorze. Niech ich wszystch szlag trafi!!!!!!!!! Dobrze, że masz to za sobą.
Pozdrawiam
GOHA i Dareczek
02. 04. 2003
Znasz odpowiedź na pytanie: moj porod