Dziś będzie krótko, bo to pierwsza wolna chwila, odkąd jesteśmy już we dwójkę, a trzeba by się czasami choć troszeczkę przespać. Jak się wszystko unormuje, postaram się napisać dłużej.
Dziś moja Martusia ma tydzień, a ja chcę się z Wami podzielić kilkoma uwagami o porodzie i o dziecku.
Czytałam wszystko o ciąży, porodzie, dzieciach, w Internecie, w fachowych gazetach, rozmawiałam z wieloma kobietami, które rodziły.
Rzeczywistość jest inna i każdy poród też.
Mój poród trwał 12 godzin i “tylko” tyle dzięki temu, że miałam opłaconą położną i lekarza. Z tym że najgorsze były ostatnie dwie godziny (wcześniej do przeżycia, chodziłam po sali porodowej i czytałam gazetę uśmiechając się między skurczami), a skurcze parte wcale nie były “parte”, tylko był to taki nieustający okropny ból, kiedy to umiałam przeć, ale tak mnie bolało, że nie mogłam.
Myślałam, że jestem silna, ale płakałam, żeby mnie puścili i dali mi spokój oraz uciekałam z fotela, trzymali mnie we trójkę.
;-))) Mój mąż ze łzami w oczach błagał mnie, żebym jeszcze chwilę wytrzymała, a do dziś nie wychodzi z podziwu, że dałam radę i byłam dzielna.
A potem ciach, dziecko na brzuszku, większego szczęścia nie ma i zdziwienie, niemożliwe, to już? Teraz już będzie dobrze. Rodzenie łożyska to pestka, szycie troszkę czułam, ale to już do przeżycia.
Myślałam, że nic gorszego niż te dwie ostatnie godziny bólu nie ma.
Ale jest.
Pobyt na oddziale noworodków Szpitala im. Narutowicza w Krakowie. Po dniu stwierdziłam, że ja wolę urodzić drugie dziecko, niż tam leżeć.
Opieka nad dzieckiem i matką zerowa, same chamskie babska. Kto mnie odwiedzał, nie mógł się nadziwić tym warunkom. Rozmawiam teraz z dziewczynami, które rodziły w innych krakowskich szpitalach i wszyscy są zdania, że Narutowicza powinni zamknąć.
Rozmawiałam z innymi rodzącymi w szpitalu, było kilka dziewczyn, któe od pierwszych skurczy urodziły w ciągu dwóch godzin. Dla nas wszystkich najgorsze było parcie, ale jak może być inaczej, skoro główka o obwodzie 30 kilku cm ma się zmieścić w takim małym otworku?
Nie ma więc reguły, każdy poród jest inny i nie da się do niego przygotować.
Tak samo z opieką nad dzieckiem, książki sobie, gazety sobie, każda babcia, ciotka, położna co innego mówi, a moje dziecko zachowuje się po swojemu.
Trzeba po prostu obserwować i nie dać sobie nic wmówić, zachować spokój.
Życzę wszystkim udanych porodów, mogą być bolesne, bo inaczej się nie da, ale najważniejsze, żeby Dzieciaczki były zdrowe.
Pozdrawiam.
Inga (8 marca 2004)
2 odpowiedzi na pytanie: Mój poród
Re: Mój poród
Inguś,OGROMNIE CI GRATULUJĘ,naprawdę !!!…byłaś bardzo dzielna-i przy porodzie i później-na oddziale noworodkowym
…wiem,co to znaczy parcie,bo sama parłam dwie godziny bezskutecznie,a i tak skończyło się na cc… No i oddział noworodkowy w szpitalu,w którym rodziłaś niestety bardzo podobny do tego,w którym ja rodziłam… Ale co tam-najważniejsze,że już po,że dzidzia zdrowiutka,w domciu z Tobą,prawda?
Jeszcze raz gratuluję
PS. No i baaaaardzo mi się spodobało Twoje nastawienie do opieki nad dzieckiem…ja dopiero po kilku miesiącach opieki nad Domi doszłam do takich wniosków jak Ty już teraz.
pozdrawiam serdecznie Ciebie i Maleństwo-niech zdrowo rośnie !
Aga i Dominika 2 lata + 3 m.
Re: Mój poród
Graulacje:) i wytrwania w postanowieniu:)) mi się z różnym skutkiem to udaje:(
Aba i Jaś (04.11.03)
Znasz odpowiedź na pytanie: Mój poród